W ubiegłym tygodniu, zespoły Formuły 1, które cały czas pracują nad możliwościami zmian w regulaminie technicznym na sezon 2013, uzgodniły że wprowadzenie efektu „uziemienia” znanego z lat ’80 będzie lepiej wykreślić z planów.
Efekt uziemienia [ang. ground effect] skutkuje wytworzeniem bardzo niskiego ciśnienia (w idealnym przypadku próżni) pod podłogą bolidu, tak aby ten w efekcie został przyssany do nawierzchni toru. FIA zakazała stosowania tego typu rozwiązań ze względów bezpieczeństwa, gdyż kierowcy pokonywali zakręty z bardzo dużymi prędkościami, często przy bardzo wysokich przeciążeniach.Zespoły po dokładniejszej analizie propozycji zgodnie stwierdziły, że wdrażając efekt uziemiania w życie w sezonie 2013 ciężko im będzie sprostać wymaganiom FIA dotyczącym siły dociskającej.
Podczas GP Turcji Grupa Robocza ds. Technicznych FOTA ustaliła, że wdrożenie efektu uziemienia powinno zostać zaniechane w sezonie 2013, niemniej jednak aby tak się stało, propozycja ta musi zostać także zatwierdzona przez Grupę Roboczą ds. Technicznych FIA, która spotyka się w najbliższą środę.
„Taką mamy propozycję” mówił dla Autosportu Sam Michael, dyrektor techniczny Williamsa. „Niemniej wszystko musi zostać zaakceptowane w środę.”
„Podstawową sprawą było to, że FIA nałożyła cele co do siły dociskającej i oporu aerodynamicznego i ciężko byłoby kontrolować te założenia [z wdrożeniem efektu uziemienia].”
„To zupełni inny projekt, podczas gdy wszystkie ekipy z bieżącymi podłogami mają duże doświadczenie.”
09.05.2011 13:52
0
Czytałem na temat silników czterocylindrowych, aż nie chce mi sie wierzyć z Były szef Ferrari podejmuje takie decyzje .... V8, żadnych kersów ani DRS poprostu pomysły inżynierów i ciekawe rywalizacje, niż sztuczne DRS. przyznam szczerze ze po za pierwszymi 4 kierowcami nie wiedziałem kto na jakim miejscu jedzie ...
09.05.2011 14:38
0
Faktycznie zbyt wiele się dzieje. Powinni zakazać DRSu, bo i tak widać było że dzięki przewadze opon można wyprzedzać bez DRS ;)
09.05.2011 14:58
0
W tegorocznym GP Turcji było 119 manewrów wyprzedzeń, w zeszłorocznym 29... W Chinach dla porównania w tym roku chyba 87, rok wcześniej 82 (ale mieliśmy wyścig w deszczu, więc bez tego byłoby może ze 30). Dzieje się aż za dużo i dla mnie te wyścigi już stają się strasznie sztuczne. Wcześniej mówiło się, że nie sztuką jest dogonić kierowcę jadącego przed tobą, a go wyprzedzić. W tym momencie, wyprzedzanie jest praktycznie żadnym wyczynem. Zobaczymy jak to będzie wyglądać w Hiszpanii i Monako. Tam proste są o wiele krótsze w porównaniu do Chin i Turcji, więc nie powinno być aż tylu manewrów. Oczywiście ktoś powie, że wcześniej narzekaliśmy, bo były tzw procesje i nic się nie działo, a teraz znowu narzekamy, bo jest z kolei za dużo akcji... tylko że moim zdaniem nie powinno się popadać ze skrajności w skrajność.
09.05.2011 15:14
0
Wyprzedzają, źle, nie wyprzedzają też źle! Powiem że byłem przeciwnikiem DRS ale zmieniłem zdanie są emocje do ostatnich okrążeń. DRS nieco zamazuje sportową rywalizację i stawia raczej na show, ale mi się podoba, tak trzymać.
09.05.2011 15:46
0
Jak stare baby ...procesja źle ,wyprzedzają źle ....może ograniczyć liczbę wyprzedzeń do 5 w wyścigu ??? jeszcze jakiś "gupi" pomysł ?? Jest dobrze ...trzeba najpierw dogonić ,a jeśli doganiasz to jesteś szybszy ? prawda ? a jak jesteś szybszy to wyprzedzasz ? Zgoda ? A jak jesteś my równi to taktyka wyprzedzeń to też wyścig !!!! a z innej beczki : "Szczena" ze Szkocji ma rację .....Szumi ...ma problem nie wie jak się walczy w tłumie . Jak walczył to trochę z Hillem (nie fer) ,Alonso ( nie fer ) , a tak to jeździł jak "paluszek " PP i do przodu ..
09.05.2011 16:40
0
DRS jest skuteczny ale w stanach zjednoczonych juz jest taka serja wyścigowa. i tam żeby wygrać naprawde trzeba sie starać bo jak ktoś jest zbyt blisko Ciebie to na ostatnich metraCH
09.05.2011 16:41
0
poprostu Cie dogania...
09.05.2011 16:42
0
a to nie jest prawdziwa F1. to jest Europejska seria wyscigowa, tu nie chodzi o świetne show...
09.05.2011 16:54
0
Ludzie jak było mało wyprzedzeń to pisaliście, że za mało teraz jest za dużo, nikomu się nie dogodzi.Jak ktoś kogoś wyprzedzi i odjedzie to znaczy,że jest szybszy,jak wyprzedzi i nie odjedzie to jest fajnie bo ma taką sama prędkość i kierowcy będą się wyprzedzać co okrążenie i jest dużo akcji, akcji nigdy nie może być za dużo !!! To F1 a nie posiedzenie sejmu :P.
09.05.2011 16:54
0
Szkoda że prawdopodobnie nie będzie efektu uziemienia w f1 :( To by było na prawde coś! A jeżeli chodzi o DRS byłem i jestem przeciw. Dla mnie f1 to nie tylko show, które sie fajnie ogląda w niedziele. F1 dla mnie to wielki niestety "ograniczony" świat, który zajmuje mi codziennie sporo wolnego czasu. Nie chce emocji płynących z DRS, bo to jest jak faul w piłce nożnej, on też daje wiele emocji, ale czy jest dobry dla sportu?
09.05.2011 17:18
0
Po pierwsze to temat o ''ground effect'' a nie drs to może nie odbiegajmy od tematu:) Co do drs i tych co narzekają bardzo prosta sprawa :zmniejszyć strefę aktywacji drs o 50% ,a liczba wyprzedzeń spadnie o 60-70% i po sprawie. Po drugie co do tematu to się wkurwie jak nie wprowadzą uziemienia na 2013 bo to by dopiero przetasowało stafkę ,o wiele bardziej niż 2009r czy pirelli i drs w 2011.A po za tym, jezdzilem trochę x2010 w gt5 z efektem uziemienia i powiem że jest to zajebista sprawa 55s okr.na monzie:),a zespoły tego nie chcą bo boją się stracić pozycję.Bo dla liderów najgorsze są zmiany co najlepiej widać na przykładzie ferrari po zmianie z v10 na v8 po 2006 chyba. pozdro i sorki na błędy.
09.05.2011 17:33
0
Myślę, że prawdę mówią zespoły, iż efekt uziemienia jest niebezpieczny. Można tez bez problemu utrudnić nieco wyprzedzanie skracając odcinek używania DRSu- nic prostszego. Generalnie-wprowadzenie tylnego ruchomego skrzydła było skuteczne i dobre, choć powiem, że jeszcze większy wpływ na widowisko mają jednak opony.
09.05.2011 17:42
0
O ile się nie mylę to utrata "przyziemienia" była powodem wypadku Senny. Zimne opony spowodowały obniżenie samochodu, na nierówności auto podskoczyło i utraciło przyziemienie, a że to był szybki zakręt to się nic nie dało zrobić. Także nie bez powodu zabroniono stosowania niskiej podłogi.
09.05.2011 17:44
0
Jest niebezpieczny bo generował chyba więcej docisku niz same skrzydła. Zdarzały sie przypadki, że nagle kierowca na zakręcie tracił ten docisk z efektu przyziemienia i tracil cenny docisk na zakręcie wjeżdzając w jakąś bande itp. Patrick Depailler był ofiarą 'ground effectu'
09.05.2011 17:53
0
Do 13 Jak byś niewiedział to przyziemienia zakazano na początku lat 80 a wypadek senny był w 94 i to nie przez opony uderzył w bandę ,polecam jakiśdokument o sennie z bbc połno tego w internecie. Do 12 Jak jest niebezpieczne to niech się pakują i jadą do domu,f1 to nie plac zabaw.
09.05.2011 18:11
0
Do 15. Masz racje.. niech się pozabijają wszyscy zebyś tylko miał polewkę w niedzielę.
09.05.2011 18:13
0
Skoki narciarskie przerywają jak są duże podmuchy wiatru. Niech się pakują i niech jadą do domu. To skoki a nie partia szachów. Zastanów sie co mówisz. Sorki za post pod postem ale wpadło mi to do głowy a poki nie ma możliwości edycji postów to niestety tak to wygląda... Pozdrawiam
09.05.2011 19:12
0
Smutne informacje plyna z padoku na zmiane z wesolymi. Ta z pewnoscia brzmi smutno, bo JESLI wprowadziliby skromne jednostki napedowe i nie poszlyby za tym inne zmiany (tak jak chocby ta miedzy innymi) to roznice miedzy wysmienitym kierowca, przecietnym, a slabym (jak na standardy F1 rzecz jasna) bylyby jedynie niwelowane. A wiec nie trzebaby juz wielkiego talentu, a wystarczylaby ta kasa by scigac sie na pewnym poziomie. Bo i mniejsze umiejetnosci bylyby potrzebne by scigac sie takim bolidem, wiec juz mam przed oczami te najazdy dzieciakow bogatych szejkow, ktorzy maja kaprys by sobie pojezdzic w F1... Taa, idzmy ta droga, a do dupy trafimy. Metaforycznej dupy, co by watpliwosci nie bylo.
09.05.2011 19:12
0
Kiedyś wiele rzeczy było niebezpiecznych, ale teraz ground effect jest bezpieczny, mało już było wypadków kiedy to bolid wjechał w bande z prędkością 200 km/h? I nawet u kierowcy nie było śladu. Poza tym teraz już ciężko wjechać w bandę i zginąć. Nie te tory, nie te czasy. Wiecie co jest bardzo niebezpieczne? Koła! Obawiam się że w tych czasach kierowcy mogą się bać luźnych elementów!
09.05.2011 19:45
0
wystarczą V10 i brak ograniczania opon skrzyni biegow itp.
09.05.2011 21:26
0
Kempa007 - :) efekt uziemiania ?? ;) Nie to żebym był uszczypliwy ale uziemić to można prąd albo kogoś ;D. Na nasze się mówi "efekt przyziemienia". Taka uwaga bez szyderstwa, na przyszłość tylko. Pozdrówka dla Ciebie za całą robotę którą odwalasz dla nas. A skoro jesteśmy w temacie to dziwne tłumaczenie te względy bezpieczeństwa, które owszem w początku lat 80-tych miały uzasadnienie o tyle, że opony często nie dawały rady, a poziom bezpieczeństwa torów też był z innej bajki. Przecież "ground effect" jest z powodzeniem od lat stosowany w amerykańskich IRL (dawniej Indy/Champ Carach). Na przełomie wieków ta seria była ciekawsza od F1. Moce silników podobne lub większe, żadnych wspomagaczy i mniejsze aero bazujące właśnie na efekcie przyziemienia. Wielu czołowych kierowców uciekało z F1 mówiąc, że jazda w IndyCarach dawała więcej frajdy. Sam N. Mansell tak twierdził. Więc co to za zachowawcze gadanie i brak odwagi w kręgach F1. F1 naprawdę potrzebuje wielkich zmian - niech wszyscy startują niemal od zera...no ale tym wysoko stojącym w tabeli to nie na rękę zapewne :P:P:P - zamiast tego jakimś DRS-em nas karmią. Wstyd skoro F1 musi uciekać się do sztucznych metod uatrakcyjniania widowiska.
10.05.2011 08:48
0
@rahfa chyba nie pamiętasz m.in.sezonów 92 i 93 w jego wykonaniu.
10.05.2011 08:49
0
Poza tym uważam,że sezon 1995 był jednym z najlepszych w jego karierze.
10.05.2011 09:01
0
Co do IRL. Link z wyścigu z tego roku. Popatrzcie gdzie tu jest bezpieczeństwo i durne zasady (kierowcy o mniejszych umiejętnościach ale za to z jajami). F1 jest za grzeczna, za bezpieczna, a zmiany w złym kierunku aby pogarszają ten stan....... niestety :( http://ww w.youtube. com/watch?v=GrxJ8p7AKb0&feature= player_embedded#at=353
10.05.2011 10:33
0
Nareszcie została poruszona kwestia fundamentalna dla przyszłości F1. I trudno się nie zgodzić z @Jacu(pozdr!). Po pierwsze bez złośliwości, ale słowotwórstwo red. bywa ostatnio daleko posunięte(jak z "Indyjczykiem). Efekt przyziemny lub zdecydowanie efekt przyziemniania. No i przykład INDI, ChampCar czy wcześniej Cartów z silnikami 2,6na turbinie i z wykorzystaniem niepłaskiej podłogi w celu stworzenia podciśnienia i NA OWALACH potrafili zachować bezpieczeństwo, a to dlatego, że nie kombinuję bez sensu tylko stosują proste zasady. Np30s na pojawienie się karetki po wypadku (30s!!!!!) a nie Vide Kubica Kanada 2007. Dalej to oni wymyślili system HANS i jeszcze wiele innych pożytecznych i praktycznych rzeczy w kwestiach bezpieczeczeństwa nie KOMBINUJĄC BEZ SENSU w czym specjalizuje się od lat FIA. Słowem, skoro w Stanach efekt się sprawdza, tory i technologia poszły do przodu w kwestiach bezpieczeństwa powoływanie się na nie w tym wypadku wydaje się robieniem po raz kolejny idiotów z fanów F1. @24. swirek - pełna zgoda. Tyle. Pozdr!
10.05.2011 16:49
0
25. beltzaboob Zgadzam się, ale weź pod uwage że akurat na owalu nie trudno by karetka przyjechała w 30 sekund, bo ma bliżej. A tory gdzie rozgrywane są wyścigi f1 są rozciągnięte. Chociaż FIA pewnie stać na karetkę co 200 metrów, ale to już inna sprawa :)
10.05.2011 20:26
0
@23. pjc - no faktycznie w 1995 tak było, ale też główni wielcy konkurenci wcześniej opuścili F1 i na tle tamtej stawki już łatwiej było niż w okresie dominacji Senny i Prosta, od których troszkę jednak odstawał. Oczywiście to był bardzo dobry kierowca, który wykorzystał swoją szansę i na tle osłabionej stawki prezentował się szczególnie dobrze właśnie w 1995 roku. Ale i wtedy już miał sporo kontrowersyjnych wpadek w dorobku ;). Czarne flagi, dyskwalifikacje, jazda nielegalnym bolidem w '94. W tamtym czasie F1 bez dawniejszych tuzów raczej przeżywała pewien regres - przynajmniej w moim odczuciu. W owym czasie właśnie wspomniane Carty były znacznie ciekawsze i to nie tylko dla kibiców. Poza tym w wypowiedzi @rahfa jest sporo racji bo przecież największe sukcesy osiągał przy wykorzystaniu strategii R. Brawna, które to nabrały szczególnego znaczenia od 1994 roku. Jednak czasem krytyka jest zdecydowanie za sroga, bo pomimo mojej antypatii to kierowca kompletny, a błędów nie popełnia tylko ten kto nic nie robi. Pozdro. @24. swirek - ładny przykładzik i kolejny dowód, że zamorskie serie są niemniej ciekawe i obecnie. Jednak z tymi umiejętnościami kierowców to bym tak nie szastał słowami ;). Historia pokazała, że to równie wymagająca seria tylko o innej specyfice. Wielu kierowców obu serii startowało tu i tam. Najczęściej transfery nie wychodziły w obu kierunkach. Z kierowców F1 tylko chyba Fittipaldiemu i Manselowi się udało wygrać obie serie. Kierowcy z INDY też dawali radę w F1 chciażby na przykadzie J.P Montoy'i (pomimo braku tytułu). Ciężko tak jednoznacznie ocenić, którzy są lepsi bo pewnie to zależy od tego gdzie i czym jadą. Taki przykład z ostatnich miesięcy. Podczas Gp Australii Mclaren przywiózł zeszłoroczny bolid i Buttona na słynny tor Bathurst. W Australii najbardziej prestiżowe są wyścigi 620 konnych V8 Supercars. Więc akcja reklamowa umożliwiła jazdę obu autami obu kierowcom na przemian. Ich champion Craig Lowndes od 1997 roku nie siedział w bolidzie jednomiejscowym, a pojechał tylko 1sek gorzej od Buttona. Gdy się zamienili pojazdami i obaj pojechali V8 Supercars - Button poległ różnicą aż 6 sekund!!!!!!!!!!. Ja rozumie, że nie był wjeżdżony w sprzęta, ale przecież obaj nie byli. 6 sekund to jest przepaść biorąc pod uwagę, że Craig w bolidzie był tylko sekundę z tyłu. Także jak widać, jest wiele serii światowego formatu gdzie jeżdżą zawodnicy z najwyższej półki nie ustępujący tym z F1. Chociaż nic się nie może równać samemu splendorowi Formuły. Pozdro :) @25. beltzaboob - dokładnie jak piszesz. Poza tym z INDY przeszło sporo ciekawych pomysłów do F1 i to ze sporym opóźnieniem. Weźmy do tych przez Ciebie wymienionych dorzućmy chociażby, doładowanie (boots chyba 60-sek dodatkowej mocy)-taki odpowiednik dziejszych Kersów i DRS (z tą różnicą, że można było się bronić :P), dwie mieszanki opon (tyle, że tam były lepiej oznaczone !!), itd. Swego czasu naprawdę się zastanawiałem, która seria jest topowa ;). Pozdro dla kolegi :]. @26. lukasz1 - tyle, że Carty i Champ Cary nie tylko na owalach się ścigały, a w zasadzie mniej na owalach niż IRL. Wyścigi odbywały się przecież i na europejskich klasykach. Pozdro
11.05.2011 03:01
0
Cholernie się cieszę z poruszenia tematu serii Cart/ChampCar/Indy/IRL/IZOD i diabli wiedzą, jak to się jeszcze nazywało, bo uważam, że to zacna seria i oglądam ją na równi z formułą. Chętni znajdą transmisje live na stacji Versus (u nas przez net) i FoxSports 3. Zgadzam się, że F1 z tą całą popeliną dąży wprost do metaforycznej dupy, choć mam nadzieję, że zawróci, zanim tam dotrze. IRL jest na dzień dzisiejszy o wiele bardziej naturalna, jest wprawdzie boost, ale nie jakaś hybryda i nikt oprócz kierowcy nie decyduje gdzie można tego użyć. Nie ma jakichś DRS-ów, są tankowania w trakcie wyścigu, właściwie wszystko, jak w starej, dobrej F1. Śmieszy trochę ceremonialne odśpiewywanie amerykańskiego hymnu przez np.gwiazdy "idola", fajerwerki, czy też Grand Marshall (np. kucharz Ramsay), ale to taki typowy amerykański blichtr. 27.Jacu - do zawodników, którzy wygrali obie serie trzeba dorzucić Jacquesa Villeneuve'a, natomiast w tym sezonie jeździ tam Takuma Sato i Sebastian Burdais (czterokrotny mistrz świata zresztą - a w F1 szło mu tak cienko). W F1 z kolei swój zespół wystawił kiedyś Roger Penske, bardzo utytułowany w IRL. Co do torów - na 17 wyścigów jest 8 owali, w tym roku były cztery wyścigi, ale jeszcze ani jednego owalu. Zastanawiam się tylko, po kiego grzyba konus Bernie chce im tam jeszcze GP F1 wcisnąć. Kilkukrotnie się to już nie udało i tym razem lepiej nie będzie. Co do Formuły 1 - uważam, że jak najbardziej powinni pozwolić na korzystanie z efektu przyziemienia, lecz bez stosowania dodatkowych źródeł nawiewu, jak np. w Brabhamie 46 "fancar". Jeśli chodzi o opony, wystarczy skończyć z monopolem i jak kiedyś wpuścić kilku producentów ,a nie sztucznie zmniejszać żywotność mieszanek. Dobrze, że chociaż jeszcze producentów silników można sobie wybierać. Z całego syfu typu KERS, DRS nie powinno się korzystać, bo tworzy tylko iluzję ścigania i bajzel na torze, który ze współzawodnictwem ma mało wspólnego, choć może się wydawać widowiskowe. Co do turbodoładowywanych czterocylindrowych jednostek 1500ccm, myślę, że to kolejna wtopa. Nie zapominajmy o tym, że w 1997 Renault RS01 używał właśnie takich jednostek, mimo, że miał do wyboru trzylitrowe bez turbo. I osiągnęli... zero punktów i 19 miejsce w klasyfikacji konstruktorów! W momencie, kiedy gruchnęła plotka o przejęciu praw do F1 przez Murdocha, przeszło mi przez głowę, że mogłoby to pójść lepszą drogą (choć niekoniecznie) i nie martwi mnie perspektywa braku możliwości oglądania F1 na Polsacie HD. Wolę męczyć się z internetowymi streamami i oglądać prawdziwą rywalizację, niż zastanawiać się np. czy panu x łaskawie dadzą pozwolenie na aktywację DRS, lub czemu kierowcy RB nie używają KERS, choć jeżdżą cały wyścig z pełną bateryjką. Paranoja.
11.05.2011 03:24
0
I jeszcze jedno - w 1972 roku w serii Can-Am jeździło Porsche z 1100 konnym pięciolitrowym silnikiem turbo. V-max przekraczała 400km/h. Po czterdziestu latach żaden bolid w żadnej z serii nawet do tego się nie zbliża, za to ciągle wprowadzane są jakieś restrykcje, wymuszenia. Wcale się nie zdziwię, jak w niedalekiej przyszłości w F1 nastąpi jakiś rozłam i powstanie alternatywna seria, która rozłoży F1 na łopatki. W tym roku kończy się Concorde Agreement, a już poprzednio były takie próby. Do tego jeszcze chyba jesienią startuje A10 World Series z 600 konnymi V10-tkami na pokładzie. Jednym słowem, niech się Bernie i FIA wreszcie obudzą, bo może być za późno.
11.05.2011 03:56
0
kolejna ciekawa dyskusja :) -kolejny zawodnik, który wygrywał mistrzostwa po obu stronach Atlantyku to Mario Andretti ;) przy okazji trzeba też wspomnieć Tony'ego Stewarta, który chyba jako jedyny w historii wygrał mistrzostwa zarówno INDYCAR jak i NASCAR - jakby nie patrzeć to jednak dość różne serie wiec wielki szacun dla niego ;) -też mnie uderzył "efekt uziemienia" - brzmi jak opis piorunochronu :) w PL przyjęło się mówić o "przyziemieniu" i tego się trzymajmy :) -co do samego efektu natomiast - od dawna się dziwię, czemu ten patent nie może wrócić do F1... dla mnie zwykłego prostego inżyniera bolączki FIA są dziwne i durne, od dawna wiedziałem, że podstawą poprawienia widowiska są: a) zwiększenie degradacji opon (wprowadzone dopiero teraz i super) b) odpowiednie tory (na szczęście i o tym zaczyna się mówić, nawet sam Bernie to zauważył) c) zmniejszenie wpływu aero (o tym też się mówi od dawna ale efekty zmian są takie sobie) i cóż, teraz dzięki oponom i DRS zrobiło się całkiem ciekawie ale niestety też chaotycznie - wyprzedzanie czasem jest banalnie łatwe ale pamietajmy, że w takiej Turcji też tworzyły się korki i np. jeden za drugim jechał przez 10-15 okrążeń więc minimalna korekta strefy i byłoby idealnie ;) ale i tak nie jestem fanem tego rozwiązania, jest ciekawe ale można sie obejść bez niego... teraz to nowość i ciekawostka, na dłuższą metę wolałbym jednak inne rozwiązanie a o tym niżej: -moim zdaniem F1 byłaby bardzo atrakcyjna dla widza gdyby zamiast DRSów auta wykorzystywały efekt przyziemienia a do tego miały mocno ograniczone aero - szczególnie przednie skrzydło mogłoby zostać jedynie w formie ozdobno-zderzakowej (bo bez niego brzydko i głupio jakoś) - jakieś takie masywniejsze, by czasem mozna było się "stuknąć" bez dramatu... brak mocnego aero z przodu połączony z gigantyczną przyczeponością wynikającą z "efektu przyziemienia" pozwoliłby na jazdę na ogonie nawet w zakrętach - a kierowcy nie bojąc się już tak o swoje niewidoczne przednei skrzydło ryzykowaliby chętniej... zamiast wyprzedzania przy użyciu DRS (każdy się zgadza, że sztucznego) mielibyśmy znowu wielkie pojedynki i walki (choć nadal się zdarzają ostatnio, w 2010 i 2011 było ich już calkiem sporo). -co do silników to 28) arof coś bredził o Renault RS01 ale to jakieś bzdury - to były same początki turbo, lata 70-te i silniki wybuchały... mieli zero punktów w pierwszym sezonie ale zaraz zaczęły się zwycięstwa i wszyscy poszli w stronę turbo... od początku lat 80-tych były możliwe silniki 1,5 turbo albo 3,0 (od 1987 nawet 3,5) wolnossące i co? i czołówka miała turbo i wygrywała... i mi się ta idea bardzo podoba, ze F1 wróci znowu do tych czasów - teraz w innej trochę formie.... R4 mi się nie podoba ale takie silniki tez już były i dramatu nie było... także "zielona" strona to nie jest dla mnie dramat - to znak czasów i F1 musi przodować także w takich technologiach jak odzyskiwanie energii... osobiście wolę oglądać bolid, który jest nowatorski w dziedzinie napędu, ma najlepszy silnik/baterie/system odzysku energii i dzięki temu wygrywa - niż bolid, który ma nieregulaminowy dyfuzor jak Brawn w 2009 i głównie (bo nie tylko) dzięki temu wygrywa... ostatnio niestety F1 bardziej zbliża się do lotnictwa niż do motoryzacji - i choć lubię aerodynamikę to jednak chciałbym bardziej to zrównowazyć, niech rozwój dzieje się nie tylko w tunelach aero ale też na hamowniach, w silnikowniach, w laboratorium - bo na tym skorzystają wszyscy w przyszłości... -aha i obowiązkowo nowe bolidy turbo powinny mieć ograniczenia silnikowe na tyle liberalne, by dało się uzyskać co najmniej 1000 koni mech. - wtedy byłaby zabawa dla kierowców, bo obecnie wszyscy podkreślają, że bolidy są bardzo łatwe w prowadzeniu... co potwierdzają różne przykłady, czy to Loeba, który wsiadł i wymiatał, czy Zanardiego bez nóg, który też sobie radził, czy wyżej opisywanego Lowndesa z V8 Supercars (też mnie to zaszokowało lekko - ale z drugiej strony różnica też wynika z tego, że on znał tor, nie byle jaki ale legendarny... i trudny... i Button miał tutaj chyba kłopoty w aucie V8... choć jak się śledzi wyczyny chłopaków z F1 np. po przejściu do DTM to widać, że mają duże problemy - Hakkinen jakoś sobie radził ale bez szału jak na MŚ... Coulthard i Ralf Schumacher to już w ogóle bryndza, a przykłady można mnożyć...) reasumując chciałbym mocniejszych bolidów z turbo, z efektem przyziemienia i ograniczonym aero np. poprzez rezygnację z przedniego skrzydła i ograniczenie tylnego...KERS powinien zostać ale "uwolniony" tzn. nie jakieś marne kilka koni przez kilka sekund tylko full rozwój i żeby to było znacznei więcej koni rozłożonych na normalną moc - więc nei jako dopalacz ale jako hybryda - i wtedy byłoby pole do popisu dla inżynierów a nie tylko aerodynamików ;)
11.05.2011 12:51
0
30 devious - skoro jesteś "prostym inżynierem", to nie traktuj innych z góry (chodzi mi o to bredzenie), bo wykształcenie zobowiązuje, a negację czyjegoś zdania można określić w bardziej przyjaznej formie. Poza tym dobrze prawisz - technologia turbo szybko rozwinęła skrzydła i rządziła w F1. Natomiast to, co napisałem o RS01 to nie żadne bzdury, lecz próba uświadomienia, jak wyglądało przejście na taką technologię. Teraz będzie wyglądało podobnie, gdyż co prawda, turbo już okrzepło, ale technologia wolnossących od wtedy też wykonała wielki skok. Poza tym śmieszy mnie ta proekologiczna argumentacja FIA, gdyż idąc tą drogą najbardziej ekologiczna byłaby likwidacja F1. W skali globalnej zanieczyszczenia generowane przez F1 pewnie są w granicach błędu statystycznego nawet po uwzględnieniu wszystkich źródeł energii związanych z całym tym biznesem. Do tego nikt nie bierze pod uwagę prostego bilansu - energii zużytej np. do produkcji KERS w porównaniu do energii wygenerowanej przez to urządzenie. Wyjdzie na to, że z ekologią nie ma to nic wspólnego, do tego jeszcze bywa zawodne, choć to już drugi sezon z hybrydą. Prostszym rozwiązaniem byłoby tu zastosowanie N2O i po kłopocie. Slogan, że F1 jest królową sportów motorowych zdaje się być coraz bardziej nie na miejscu. Do tego jeszcze plany z R4 1500. Nie w tym rzecz, żeby jeździły tam jakieś dziesięciolitrowe V16, ale nie popadajmy w skrajności.
11.05.2011 13:39
0
@31 ojejku jak tak się uraziłeś to przepraszam :) ale Twoja arguentacja jest bez sensu bo równie dobrze mogę napisac, że silniki wolnossące są kiepskie bo w 1900 roku silnik Mercedesa był bardzo słaby i się psuł :) chyba sam zauważasz, że to bez sensu... i mogę Ci zagrwaranować, że nowe silniki nie będą tak wybuchać bo technologia projektowania i wytwarzania poszła strasznie do przodu - w latach 70-tych Renault robiło silniki jakby po omacku, nie mieli żadnego doświadczenia, nie mieli komputerów do symulacji itd itp - to był inny świat... i jeszcze w kwestii silników - mi też się nie podoba narzucenie 4 cylindrów ale pisanie, że F1 przez to się cofa zakrawa na kpinę skoro "złotymi czasami" F1 nazywa się właśnie erę, kiedy dominowały jednostki 1.5 litra turbo 6 cylindów lub - uwaga - ledwo 4! (BMW czy Zakspeed mieli takie silniki) obroty wtedy też były w granicach 12-14 tysięcy bo zwyczajnie silniki wyżej się kręcąc - by wybuchały... teraz ma być silnik 1.6 turbo z podobnym limitem obrotów i wszyscy płaczą - nie rozumiem tego :) chyba po prostu płaczą dla zasady, tak samo jak płakali gdy wchodziły zmiany w 2009 - że bolidy będą brzydkie itd... albo jak wchodził DRS wszyscy płakali a teraz sporo osób się cieszy... norma ;) turbo jak wejdzie to też wszyscy się przyzwyczają szybko :) co do "ekologii" to też chyba nie rozumiesz o co chodzi - tu nie chodzi o to, że bolidy zanieczyszczaja środowisko tylko o to, by dawały przykład i wyznaczały nowe trendy... F1 powinna być królową motosportu więc powinna mieć najnowsze technologie jako pierwsza a obecnie często auta cywilne mają często bardziej zaawansowane rozwiązania... przyszłość to minimalizacja silników, turbiny, hybrydy i maksymalizacja wydajności energetycznej - i F1 też musi wejść na te pole, inaczej za 5-10 lat pozostanie karykaturą motoryzacji... inaczej mówiąc F1 musi iść naprzód a z wolnossącymi silnikami V8 2.4 litra już nigdzie dalej nie pójdzie - więc potrzebne są zmiany...
11.05.2011 19:49
0
@jacu-oboje dobrze pamiętamy tamte czasy po drugiej str. oceanu i powiem więcej, Carty ówczesne w połączeniu z Superbikami ówczesnymi i z Moto GP(wtedy jeszcze nie moto GP)zaspokajały w pełni mój głód wyścigów. I, chociaż zabrzmi to jak herezja, F1 było dodatkiem, który charakteryzował się "przerostem formy nad trescią". Z F1 zostałem jak sierota poniekąd w wyniku pewnych czynników niezależnych i miłości osobistej do pewnego kierowcy(który mnie zawiódł), Carty poszły na owale(a same owale to dla mnie jednak nieco za daleko idące uproszczenie), Superbiki straciły na znaczenie, od kiedy powstało Moto GP i dla mnie w momencie, kiedy KING Carlo zakończył karierę.... Do czego zmierzam. Dyskutujemy, pasjonujemy się, pochłaniamy w miarę skromnych możliwości wiedzę, omawiamy każdy najdrobniejszy aspekt, który urasta do rangi meritum bo....sytuacja, choć jest o niebo lepiej niż jeszcze 7 lat temu, wciąż nie uległa zmianie. "Przerost formy ...."powoduje, że wypełniamy przestrzeń wyścigową tematami "pokrewnymi" ściganiu, które zastąpiły samo ściganie. Jeśli wiesz, o czym mówię (trochę to mętne) " za mało sportu w sporcie" W celu naprawy tej nieco frustrującej sytuacji przegieli w drugą str, czyli uczynili wyprzedzanie równie atrakcyjnym i trudnym, co na owalach.... W ten sposób pogłebia się sytuacja, kiedy mamy słuszne wątpliwości, na ile królowa wciąż panuje, co doskonale opisuje przykład lubianego przeze mnie skądinąd Buttona opisany w ost. F1Racing i przywołany przez Ciebie. Hermetyczna, osobnaq liga, która daleko odeszła od sportu i poniekąd przestała być miarodajna np w ocenie kierowców. Całe szczęście, była już gorzej i w sumie nie narzekam aż tak.... W kwestii wielkiego Szu również podzielam Twoje poglądy. W 2002 J.P.M. powiedział, że gdyby jeździł w Minardi, dojeżdżałby 18. Sprawdza się po czasie. I tak źle, i tak niedobrze Nie boję się 4cyl. na turbinie imuszę tu akurat podzielić opinię @deviusa (pozdr). Nie do końca mi to pasuje (V6)przy tej pojemności9 byłoby optymalne, natomiast o działanie doładowania nie obawiam się, bowiem przykład silnika Renault to zamierzchła prehistoria. A 1,5l to we mnie sentyment budzi, bo za Alfe 159 z 1951 z 1,5l. jednostką dołądowaną Rootsem oddałbym wiele jako kolekcjoner.... @devius - z całym szacunkiem, ale Mario Andrettiego wymieniłem przy poprzedniej okazji. Dzięki Panowie. To naprawdę swoista uczta fana F1 poczytać rzeczową wymianę poglądów. Sor. za nieco chaotyczną wypowiedz i skróty myślowe. Pływam trochę w mętnej wodzie z tymi teoriami o semiotyce F1 na tle innych sportów moto, ale mam nadzieję, że się zrozumiemy.;))) Pozdrawiam!
11.05.2011 21:17
0
@arof i @devious - ło raju julek...ja tylko ogólnikowo sobie naszrajbowałem przy browarku i przypomniałem pewne aspekty związane z kierunkiem, w którym mogłaby pójść F1, nie licząc na większy odzew a Wy niemal nowelkę napisaliście :). Panowie...złota era f1 związana z turbo trwała ponad 10 lat i doprowadziła do niesamowitego rozwoju silników turbo. Osiągi tych jednostek zmusiły FIA do systematycznego ograniczania ich osiągów. Poszły ograniczenia pojemności zbiorników, później ciśnienia doładowania. Jednak gdyby nie przepisy moce spokojnie powędrowałyby do ponad 1500 KM (przynajmniej w qualu). I tak oscylowały blisko tych wartości na przełomie 85 i 86 roku (ponoć najsilniejsze było właśnie 4-ero cyl. M12/13 BMW - ok. 1350-1400KM w qualu przy doładowaniu rzędu 5 bar!!). Często po przejazdach kwalifikacyjnych zostawały zowalizowane łożyska skrzyń biegów !!! Takie to były potwory :D. Obecnie mają być jednostki 1,6l, a nie 1,5l a ich moce będą blisko połowę mniejsze (ok. 650KM przy jakiś 2,5bar) resztę blisko 150 KM (ale przecież chwilowo) ma załatwiać nowy KERS. Także same silniki nie będą, aż tak mocno wysilone jak dawniejsze jednostki, więc ich bezawaryjność będzie zupełnie przyzwoita (poza normalnymi wyjątkami wieku dziecięcego). Jednak ogólnie w motorsporcie ja tęsknię za prawdziwymi potworami, trudnymi w prowadzeniu i na klasycznych torach w stylu dawnej Grupy 5, Grupy C, czy turbo ery F1. Ale to se ne wrati.... Nie ta mentalność, nie te czasy i za dużo polityki w tym wszystkim. Co do amerykaskich serii to niestety IRL też już nie jest tym czym kiedyś była seria Cart - ze swoimi metanolowymi turbodoładowanymi 2,65l v8 z mocą ok.950 KM. Co prawda po wielkim amerykańskim rozłamie to seria Tony George'a przetrwała i wchłonęła czołowych zawodników i teamy (Penske w 2002 chyba przeważył szalę zwycięstwa serii IRL - chociaż Camp Cary wymiatały bardziej) i teraz przeżywa swój renesans. Ale 650 KM w wolnossących V8 Hondy to już nie to samo. Obecne nadwozia też nie są tych lotów co ostanie z Champ Carów (Panoza DP01). Ale tam seria umierała więc trzeba było zrobić jedną zamiast dwóch konkurencyjnych. Jednak patrząc szerzej moc i mega osiągi to nie wszystko i jak widać po obecnym sezonie zamorska seria świetnie się broni. I czy dla atrakcyjności wyścigów potrzeba niebotycznie wykręconych czasów okrążeń. Chyba nie, bo nawet jeśli byśmy mieli w F1 bolidy wolniejsze o 10 sek ale trudniejsze w prowadzeniu i bardziej nerwowe, to wymagania dla kierowców były by większe lub podobne, a dynamika widowiska nie mniejsza. należy jednak pamiętać, że w seriach z USA jest znacznie więcej standaryzacji (nadwozia, silniki) na co F1 raczej nie przystanie bo indywidualność jest w jej genach. Ale przecież wystarczy poprawić przepisy w strone tych z USA nie zabijając ducha F1. Pozdro.
11.05.2011 21:31
0
@29 - No to była tylko inna wersja Porsche 917/30 (odkryta), która po ograniczeniach na starym kontynencie musiała odejść do lamusa. Jednak znalazła po pewnych modyfikacjach (np. wywalony dyfer bo żaden nie przenosił takich obciążeń ;) - nowe życie w Cam-Am gdzie moce liczyły się przede wszystkim. Jednak nie prawda, że żadna seria się nie zbliżała do tamtych prędkości. W połowie lat 80-tych właśnie słynne auta Grupy C w Le Mans osiągały ponad 400 km/h na Mulsanne. Rekord to 407 km/h, no ale wtedy prosta była bez szykan. Co by jednak nie pisać grupa C była pewnym rozwinięciem wspomnianych aut z Cam-Am. Nawet Porsche 956/962 bazował koncepcyjnie na 917-stce. Swoją drogą przywołany przez Ciebie przykład pokazuje, że dawniej było mnóstwo topowych serii i nie koniecznie wolniejszych od F1 - Pedro Rodrigez w le mans był chyba w 1970 roku o 10 sek szybszy niż w bolidzie F1!!! No ale wiadomo inna specyfika pojazdów. Swoją drogą skoro jesteśmy przy efekcie przyziemienia to warto wspomnieć, że właśnie bolidy grupy C bazujące na silnikach z F1 (po 90-tym roku jako klasa C1) miały potężne dyfuzory które generowały na szybkich torach nawet do 5g!!! W 1991 roku Toyota testowała swojego TS010 i na Monzy i okazała się szybsza od zdobywcy pp z F1....McLarena Artona Senny. Pozdro.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się