Nelson Piquet może ponieść znacznie poważniejsze konsekwencje swoich rasistowskich wypowiedzi niż tylko zakaz wstępu do padoku Formuły 1.

Słowa jakich użył Piquet w zeszłym roku podczas jednego z wywiadów pytany o kwestie pojedynku Maksa Verstappena z Lewisem Hamiltonem na torze Silverstone, przedostały się na nagłówki gazet tuż przed domowym wyścigiem 7-krotnego mistrza świata F1.

Tak szybko jak rozlały się po świecie, zareagowała również Formuła 1, zespoły i inni kierowcy, którzy potępili zachowanie trzykrotnego jakby nie było mistrza świata, a stowarzyszenie BRDC wykluczyło 69-latka ze swoich szeregów.

Od tamtej pory w mediach przewinęło się jeszcze kilka wywiadów, w których Piquet używał wulgarnych słów komentując wydarzania związane z F1. W jednym z nich określił umiejętności Keke Rosberga "gównianymi", a w kolejnym stwierdził, że Lewis Hamilton w 2016 roku, gdy przegrał tytuł z Nico Rosbergiem "dawał ciała" (delikatnie mówiąc).

Wszystko to sprawiało, że sprawa nabrała także dużego rozgłosu w Brazylii, a jeden z tamtejszych dzienników sportowych, Lance!, podał, że Piquetowi może nawet grozić kara więzienia.

Trzech członków brazylijskiego parlamentu wezwało prokuraturę do wszczęcia postępowania przeciwko byłemu kierowcy Williamsa, a prawnik Renan Gandolfi twierdzi, że trzykrotnemu mistrzowi świata grozić może grzywna lub trzy lata więzienia.

"Traktowanie czarnoskórych ludzi w wyraźnie pejoratywny sposób, jak to robi pan Nelson Piquet, stoi w sprzeczności z propagowaniem równości" mówił z kolei socjalistyczny polityk Taliria Petrone.