Siedmiokrotny mistrz świata nie ukrywa swojego rozczarowania po kwalifikacjach do GP Monako. Brytyjczyk mówi wprost, że wspólnie z inżynierami musi porozmawiać za "zamkniętymi drzwiami", ponieważ kompletnie nie mógł dogadać się z samochodem Mercedesa.

Aktualny mistrz świata zaliczył w sobotnie popołudnie jedne z najgorszych kwalifikacji w ostatnich latach. Hamilton kompletnie nie poradził sobie z trudnym w prowadzeniu bolidem W12 i ostatecznie zakończył czasówkę przed GP Monako dopiero na 7. miejscu. Dość powiedzieć, że ostatni raz tak daleko Brytyjczyk uplasował się w sobotnich zmaganiach przed GP Niemiec w 2018 roku, kiedy zajął 14. pozycję.

Większość ekspertów spodziewała się, że Hamilton głównego winnego w jego słabym wyniku będzie poszukiwał w czerwonej fladze bądź ogromnym tłoku na torze. Tymczasem 36-latek wyjawił, że to jego zespół mógł lepiej spisać się w dzisiejszej rywalizacji:

"Będą na pewno ciężkie, wieczorne dyskusje, a po weekendzie również z moimi inżynierami", mówił zawodnik Mercedesa, cytowany przez Motorsport.

"Są pewne rzeczy, które należało wykonać, a nie zostały zrobione. Natomiast wyciągniemy wnioski z tego i będziemy mocniejsi w następnym wyścigu."

Brytyjczyk został poproszony o dokładne wyjaśnienia, co miał na myśli, twierdząc, że "zespół powinien coś lepiej zrobić":

"Nie mogę nic o tym powiedzieć. Z mojej strony jest to bardzo frustrujące, ale tak właśnie jest."

"Nie mogę powiedzieć zbyt wiele na ten temat, ale nie chcę też być krytyczny w stosunku do ekipy. Natomiast za zamknięty drzwiami już będę. Musimy pracować ciężej."

"Po prostu było wiele zmian, które wprowadziliśmy po trzecim treningu, który był notabene katastrofą. Potem pojawiły się kolejne modyfikacje, a bolid był gorszy niż kiedykolwiek wcześniej. Zeszliśmy na złą drogę w porównaniu z czwartkiem."