Kontrowersji ciąg dalszy. Punkty z GP Belgii mogą zostać skasowane?
Nie milkną echa kontrowersyjnego wyścigu o GP Belgii. Okazuje, że połowa punktów, które zostały przyznane kierowcom za tę rundę, nie mogą być jeszcze w stu procentach pewne, gdyż wedle oficjalnych wyników FIA - kierowcy przejechali... jedno okrążenie.Organizatorzy GP Belgii za wszelką cenę - mimo bardzo niesprzyjających warunków - chcieli przejechać wymagane dwa okrążenia, by wyniki zostały oficjalnie zatwierdzone i przyznano połowę punktów. Choć zmagania były co chwilę opóźniane, to jednak udało się minąć rzeczone "kółka".
W związku z tym Max Verstappen za triumf na torze Spa otrzymał 12,5 punktów, a nie 25. Oczywiście kolejnych kierowców dotyczył ten sam schemat i wydawało się, że belgijskie kontrowersje zostały już zakończone.
Tymczasem na ciekawą rzecz zwrócił uwagę znany dziennikarz F1, Chris Medland. Zauważył on bowiem, że oficjalna klasyfikacji wyścigu jest uznana - po pierwszym okrążeniu. Żurnalista dodał też, że niektóre zespoły prawdopodobnie przyjrzą się tej sprawie, a z nieoficjalnych informacji wynika, że jednym z nich jest Mercedes, na czele z Toto Wolffem.
Austriak już na gorąco po zmaganiach przyznał, że połowa punktów jest bardzo "denerwująca" dla jego teamu:
"Te powiedzmy "półpunkty" są bardzo denerwujące. Natomiast takie są przepisy", mówił dla telewizji ORF.
Cały problem polega na tym, że bolidy pokonały wspomniane dwa okrążenia za samochodem bezpieczeństwa, zanim została wywieszona czerwona flaga, a wedle regulaminu F1 - wyniki są brane na podstawie przedostatniego okrążenia przed ogłoszeniem takiej informacji:
"Jeśli nie można wznowić sprintu kwalifikacyjnego bądź wyścigu, wyniki zostaną uznane na podstawie przedostatniego okrążenia przed "kółkiem", na którym podano informację o zawieszeniu danej sesji", czytamy w artykule 51.14.
W dużym uproszczeniu to oznacza, że gdy czerwona flaga pojawi się na trzecim okrążeniu (tak jak podczas GP Belgii), wyniki są zaliczane na podstawie pierwszego "kółka".
Zwycięzca zawodów na obiekcie Spa, Max Verstappen formalnie trzykrotnie przekroczył linię, która określa liczbę okrążeń. Dwie takie sytuacje miały miejsce za samochodem bezpieczeństwa, a jedna podczas zjazdu do boksu, kiedy Holender ustawił się na wyjeździe z alei serwisowej. Ten fakt potwierdził także sam Michael Masi:
"Zaliczono trzy okrążenia. Ostatnie z nich zostało ukończone, gdy kierowcy przekroczyli linię kontrolną na pasie szybkiego ruchu. Klasyfikacja jest uznawana na podstawie przedostatniego okrążenia przed ogłoszeniem decyzji o czerwonej fladze. Tak naprawdę są to dwa oddzielne punkty w regulaminie."
"Jeden z nich mówi o tym, co trzeba zrobić, żeby zakończyć zmagania, a drugi, co dzieje się z punktami."
Kierowcy także postanowili odnieść się do tej sprawy, a Lando Norris i Valtteri Bottas uważają, że za GP Belgii nie powinny zostać przyznawane punkty:
"Za dzisiejszy wyścig nie należały się żadne punkty. Po prosto za mało przejechaliśmy. Pokonaliśmy X okrążeń oraz X czasu wyścigu tylko po to, aby zostały przyznane punkty", powiedział zawodnik McLarena, cytowany przez RaceFans.
"Nie miałem szansy, by powalczyć o jakieś punkty, więc nie wydaje mi się, aby był to wyścig. Tak właśnie jest i to duże wyzwanie dla F1 - co robić w takich sytuacjach?", mówił Fin.
komentarze
1. LeadwonLJ
To byłaby już tragedia. Jak broniłem pana Masiego w poprzednim wpisie, to naprawdę nie można było tego dobrze policzyć? No to już jest tragi komedia
2. hubertusss
Skasować tj wymienić to powinni cąły ten panel sędziowski z dyrekcją wyścigu na czele. Powołać ludzi kompetentnych a przede wszystkim decyzyjnych. A poza tym prawda jest taka, że dziennikarze czy Wolf to sobie mogą kasować bilety w autobusach. Jak FIA się uprze to nikt nic nie skasuje i mogą im skoczyć. A FIA broniąc swego hnoru moze być w tej sprawie nieugięta by pokazać jednomyslność.
3. Orlo
Kontrowersji ciąg dalszy? Chyba parodii pasowałoby bardziej...
4. Majk-123
Jakoś specjalnie się nie wpatrywałem w tą nudną jazde za SC, ale z tego co pamiętam byli na 4-tym okrążeniu w momencie czerwonej flagi, czyli i tak byłyby liczone dwa okrążenia. Natomiast ten wyścig nie powinien być uznany z innych przyczyn. Istnieje podejrzenie ustawienie wyścigu w sposób niesportowy.
5. AndrzejOpolski
Jeżeli wyścig się odbył to który kierowca został dzisiaj "Driver of the Day"? ;-)
6. Del_Piero
To byłaby wisienka (truskawka) na torcie, zwieńczenie farsy jakiej dziś doświadczyliśmy. Formuła 1 to piękny i nieprzewidywalny sport.
@5. Bernd Maylander
7. Majk-123
5. Bernd Mayländer albo Masi.
8. KolczastyKaktus
Dla mnie to nie był żaden wyścig. Zawody powinny być nieważne ponieważ się nie odbyły. Mam nadzieję, że protestów będzie na tyle dużo aby organizatorowi tego cyrku odbiło się to czkawką. Nikt nie miałby problemu gdyby pojawił się komunikat o tym, że zawody nie mogły się odbyć ze względu na bezpieczeństwo. Ale na drukowanie wyników przy zielonym stołku nie może być miejsca.
9. Cadanowa
Xd dobre właśnie oni zrobili dwa okrążenia ale pierwsze było wyjazdowe xd
10. Raptor202
Podobno Toto Wolff złożył protest, bo szykowali dla Hamiltona grafikę na koniec sezonu z liczbą zdobytych punktów, a z tą połówką by to źle wyglądało.
11. luki2662
Tego wyścigu nie powinno być i tyle w temacie
12. BlahFFF
@ 7. Majk-123, samochod medyczny przejechal dzisiaj najwiecej okrazen wiec to jego kierowca powinien zostac kierowca dnia :)
13. Majk-123
Nie zdziwię się, jak ten Masi jeszcze w pierdlu wyląduje. Jest do tego zdolny nieudacznik. To jest zamach na wyniki sportowe i pieniądze kibiców i sponsorów. Pierwszy raz jest coś takiego, że wyścig trzeba organizować na siłę. Jakoś zawsze i wszędzie jest tak, że wszyscy rozumieli co to jest konieczność wyższa i możliwość przełożenia wydarzenia lub jego anulowanie. Te przepisy są takie, że zmuszają do wyścigu bez względu na okoliczności, a potem trąbią oszołomy coś o rzekomym bezpieczeństwie. To będzie prowadzić do parodii. A jak będą jeszcze takie wyścigi w tym sezonie? To co też wydrukują wyniki? A jak będzie takie toranado, ze nie będzie dało rady wyjechać nawet na te dwa kółka, to co zrobią???
14. Majk-123
12. BlahFFF Skoro już się dzielą punktami, to może też podzieli się nagrodą z Masim, bo też był głównym autorem dzisiejszego wydarzenia :-)
15. bogus1245
Myślę że sportowo byłoby to fair. Nie ścigali się więc nie ma pkt, mimo tego że wygrał mój faworyt do tytułu. Niech już ten cyrk się zatrzyma. Trzeba wymazać to z pamięci i lecimy do Holandii. Tam się będzie działo
16. Markok
@15 Popieram, i jak nie mogli tego zrobić jutro to powinni przełożyć na jakiś bliżej nieokreślony wolny termin w przyszłości. Co do Holandii będzie ciekawie jak tam będą podobne warunki pogodowe, w końcu to rzut beretem.. Następny wyścig bez wyścigu?..
17. Majk-123
15. Już zmasakrował wyniki w Azerbejdżanie. Wtedy jeszcze nikt tego nie wyczuł, bo Masi to burak z natury. Potem pogrążył się przed światem nakładając skromne +5 dla Bottasa i Strolla za Węgry. Ale teraz to jest ewidentne wydrukowanie wyniku, bo pozycje kierowców są znane i nic się nie wydarzy jadać za SC. To jest korupcja, nawet jeżeli nie udowodni się łapówki, bo uznał na siłę wyniki wyścigu, który się nie odbył. Czyli wpłynął na wyniki w ewidentny sposób wbrew sportowemu aspektowi. Co to ma wspólnego z rywalizacją sportową? Klasyfikacje to nie jest wyścig.
18. bogus1245
@17 myślę że na siłę to próbowali rozegrać, żeby mieć się czym bronić w pozwach.. Niestety kasa kasa i jeszcze raz kasa. Najbardziej nie mogę z tej błazenady i zabawy w podium. F1 stacza się po równi pochyłej do poziomu cyrku z FE..
19. belzebub
To jest kompromitacja do kwadratu i chyba istotny kolejny dowód, że Masi powinien zostać odwołany ze stanowiska, koniec kropka.
Nie można nazwać wyścigiem procesji za samochodem bezpieczeństwa jeśli nie było normalnego ścigania. Wyścig powinien być albo przeprowadzony w skróconej formie przy oczywiście zachowaniu bezpieczeństwa albo przełożony na inny termin. Jeśli nie na następny dzień to np na termin, w którym będzie wakat - np za GP Japonii. W czym problem gdzie zespoły wystartują, skoro i tak będzie wyścig zorganizowany na innym torze? Żaden.
20. Gumek73
A może pojdźmy tym tokiem myślenia, jeśli nie odbyłyby się kwalifikacje to start do wyścigu byłby wg. kolejności z drugiego treningu, więc jeśli wyścig tak naprawdę się nie odbył, to powinno się uznać wyniki kwalifikacji, za oficjalne wyniki wyścigu.
Przecież do ścigania w kwalifikacjach kierowcy i zespoły włożyli dużo zasobów i energi i nie wszystkim wyszło to najlepiej.
21. TomPo
Opcja 1 - przed 15 wypuscic samochod bezpieczenstwa i sprawdzic, ze wyscig jest niemozliwy.
Opcja 2 - wystartowac o 15, przejechac 3 kolka za samochodem bezpieczenstwa, tak by przyznac punkty
Opcja 3 - zrobic z niedzieli parodie.
Oczywiscie FIA wybrala opcje nr 3. Czy ktos jest zdziwiony?
22. Raptor202
@17 Naprawdę myślisz, że ich obchodzą wyniki? Zaliczyli wyścig, żeby odbębnić przepis i mieć czym się wykręcić przed zwrotami pieniędzy widzom. Tylko o to tutaj chodzi.
23. TomPo
@22
Widzom jak widzom, to najmniejszy pikus.
Kasa od organizatora, kasa od reklamodawcow, kasa od nadawcow, itp itd.
Wyscig sie odbyl, wiec prawnie sa zabezpieczeni i nikt im kasy nie zabierze.
Zespoly tez pewnie naciskaly, bo tez maja kontrakty podpisane ze sponsorami.
24. devious
@21. TomPo
Moje 2 pomysły "na szybko":
Opcja 4 - po 15:00 cały tor nie nadawał się do ścigania, ale były fragmenty toru, gdzie nie było tak intensywnego deszczu, dobrze to było widać podczas relacji - można więc było "puścić" wyścig z podwójnymi żółtymi na Eau Rouge i kilku innych fragmentach, a w pozostałej części dać się pościgać kierowcom - rozwiązanie mało realne, ale F1 mogłaby nad tym popracować, przecież już w USA w 2005 roku był podobny problem - tam był problem na jednym zakręcie, gdzie wystarczyło wprowadzić "ograniczenie prędkości", trochę jak w pitlane (tylko wyższa prędkość oczywiście) - zamiast tego zrobiono parodię, a do dzisiaj nikt nie pomyślał nad sensownym rozwiązaniem. Obecnie jest zaimplementowany Virtual Safety Car (z którego praktycznie przestano korzystać ostatnio) - czemu nie można rozbudować systemu i stosować tylko w określonych sektorach? Tak jak w Le Mans na przykład.
W przypadku takich deszczowych wyścigów problem już się pojawiał i będzie pojawiał - dany fragment toru nie nadaje się do jazdy, ale inne mają lepsze warunki - więc czemu nie wprowadzić "strefy wolnej jazdy" od punktu A do B oraz "strefy ścigania" od B do C?
Opcja 5 - odwołujemy wyścig i rozgrywamy go jako "GP Belgii BIS" tydzień później... na torze w Holandii. Na przykład w piątek wieczorem - żeby zespoły miały czas na ew. odbudowanie bolidów po wypadkach/awariach na sobotnie kwalifikacje do GP Holandii.
Czyli harmonogram wyglądałby tak:
-piątek treningi i wyścig o GP Belgii (albo wyścig zamiast drugiego treningu) - ustawienie na starcie z kwali na Spa
-sobota trening i kwale do GP Holandii
-niedziela wyścig o GP Holandii
Trudne do zrobienia ale wykonalne. Lepsze to niż parodia z dwoma kółkami za SC liczonymi jako "wyścig".
25. Majk-123
21. TomPro
Opcja numer 2 to jest też parodia. Dlaczego ludzie tego nie rozumieją?
Zespoły są podzielone w tej kwestii np. Williams jest zadowolony, a Ferrari nie. Natomiast sponsorzy są wściekli i to może mieć konsekwencje, które wyjdą F1 bokiem. Tak się nie robi. Nie był bym taki pewien, czy są tak zabezpieczeni. To jest jawne ustawienie wyników, które kwalifikuje się pod sąd. Skoro STA mógł dać dyskwalifikacje dla Schumachera w 1994 pomimo, że FIA jej nie dała, to tym bardziej tutaj może wkroczyć.
22. Raptor202
Czy ty czytasz w ogóle ze zrozumieniem?
26. rowers
Nie uważam, że rola Masiego jest prosta, ale ten człowiek od kiedy jest na swoim stanowisku robi tak amatorskie akcje, że tego już nie da się oglądać. Ja rozumiem kontrowersje jakieś z wyjazdami poza tor, ale jak można przyznać punkty za wyścig, który się nie odbył? Było wiele niesprawiedliwych rzeczy w F1, ale to przekroczyło granice. Oni po prostu wykorzystali swoją własna lukę w przepisach. Czy na prawdę ktoś uważa to za sport? Kiedy ktoś jest nagradzany punktami za to ze po prostu jechał autem i nie miał możliwości powalczyć o cokolwiek. To już niestety nie jest sport.
27. TomPo
Przepisy nalezy zmienic.
Przepis 1: wyscig startuje wtedy, gdy gasna czerwone swiatla na linii start-meta, a nie w alei serwisowej
Przepis 2: okrazenia wykonywane za SC, a przed rozpoczeciem wyscigu, nie sa w zaden sposob wliczane do wyscigu. Moga byc za to odejmowane od puli okrazen, by paliwa nie braklo.
Przepis 3: Nie ma czegos takiego jak start wyscigu za SC. To wszystko sa okrazenia formujce. SC ma w pewnym momencie zjechac, ma sie odbyc lotny start, gdzie bolidy juz same przekraczaja linie start-meta. Tak dlugo jak SC jest na torze, to wyscigu nie mozna uznac za rozpoczety.
Przepis 4: by przyznac polowe punktow, nalezy przejechac przynajmniej polowe dystansu wyscigu. Czyli zgodnie z przepisami wyzej, nie moga to byc okrazenia za samochodem bezpieczenstwa przed rozpoczeciem wyscigu.
Cala ta szopka byla tylko w jednym celu, odhaczyc "wyscig sie odbyl i przyznano punkty", tak by nikt nie mial podstawy prawnej do roszczen finansowych od F1 czy FIA.
Najlepsze tlumaczenie Masiego: nie mielismy takiej sytuacji i ciezko bylo ja przewidziec.
ZE CO? Nigdy w historii F1 nie padal deszcz? Do tego od tygodnia bylo wiadomo, ze w niedziele bedzie lalo. Ten facet to jakas chodzaca kompromitacja.
28. berko
Drukowanie wyników pod RedBulla, jednak może się nie udać. Oby. Co za wstyd dla tej serii wyścigowej.
29. Majk-123
27. TomPo
Przepis 1 jest bez sensu. Przecież każdy wyścig startuje z toru, jedyną sytuacją jest jeżeli wszyscy zjadą do boksu na okrążeniu formującym/wznawiającym, tak jak nie omal nie było na Węgrzech. Tutaj właśnie F1 wykazało się błyskotliwością w stanowieniu przepisów przemyślając takie zdarzenie, do którego jednak jeszcze nigdy w historii nie doszło.
Przepis 2 nie ma sensu. Nie wszyscy kierowcy startują do okrążenia formującego. Będzie potem różnica w paliwie.
Przepis 3 to jest to samo co 2.
Przepis 4 ten przepis już istniał w F1 do tego sezonu i się sprawdzał, zanim mutanty zabrały się za zmiany. Dodatek do tego przepisu, że by spełnić warunek, że potrzebne są okrążenia nie za SC jest racjonalny. Zabezpieczy to przed wygłupami Masiego. Może nawet wystarczy połowa wyścigu z czego jeszcze ta połowa bez SC, czyli 1/4. Już wystarczy, by wyścig uznać za racjonalny.
Przepisy w F1 były dobre, baza już jest, wystarczy się cofnąć. Wszystko zaczęło się psuć od ich zmian w ostatnim czasie i interpretacji Masiego. Zaczęło się od limitów toru, teraz w przerwie zimowej zrobili przepis z 3h od planowanej godziny pozbawiając się możliwości zmiany godziny rozpoczęcia wyścigu (a jednak nie), a kiedyś było 4h od startu (prawdziwego). Pomajstrowano też z minimalnym dystansem wyścigu, który wcześniej był dobry.
Reszta przepisów jest okey, trzeba tylko umieć zarządzać wyścigiem. Nie wiem co ten Masi *la z tymi niezliczonymi okrążeniami formującymi. Takiego czegoś nie ma. Tak samo odwala z czerwonymi flagami i restartami. Na Węgrzech to zespoły popełniły błędy, a Hamilton nawet dwa. Tutaj było przepisowo okey. Myślałem, że Masiego to przerośnie jak już usłyszałem komunikat Russela, ale na szczęście Lewis mu pomógł. Masi zgrywał inteligenta po wyścigu. Nie omal wtedy nie padłem ze śmiechu.
30. Artur fan
takie to dziwne ta cała FIA to jakieś "dzieciaki" dają później zabierają jeszcze później będą wyjaśniać WTF
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz