Binotto wytyka kolejne błędy FIA po GP Monako
Ciąg dalszy kontrowersji związanych z decyzjami FIA. Mattia Binotto z Ferrari dorzucił od siebie kolejne sytuacje, które jego zdaniem były sprzeczne z regulaminem. Niektóre z nich miały znaczący wpływ na to, że Włosi nie wyjechali z Monako z podwójnym podium.Ekipę Ferrari można z całą pewnością uznać za największych przegranych weekendu w Monako. Mimo iż zablokowała ona pierwszy rząd na starcie, dała ograć się strategicznie Red Bullowi i wyjechała tylko z 2. oraz 4. lokatą. Mogłoby być jeszcze gorzej, gdyby Carlos Sainz nie postawił na ryzykowną strategię z jedną zmianą na opony typu slick.
Mattia Binotto i spółka jest oczywiście świadoma popełnionych błędów, które najbardziej odbiły się na Charlesie Leclercu. Z drugiej strony z wypowiedzi oraz zachowań włoskiego obozu po zawodach w Monte Carlo można wywnioskować, że winą za taki słaby wynik stara się obarczyć FIA.
Najlepszym tego potwierdzeniem był podwójny protest, który był wymierzony w kierowców Red Bulla. Stajnia z Maranello dopatrzyła się bowiem nieprawidłowego zachowania u Sergio Pereza oraz Maxa Verstappena przy wyjeździe z boksu i natychmiast interweniowała. Niewiele to jednak dało, ponieważ zdaniem Federacji zarówno jeden, jak i drugi nie wyjechał całym kołem poza żółtą linię.
Wyniki GP Monako pozostały więc niezmienione, ale to wcale nie oznaczało końca narzekań Binotto na działania Federacji. Włoch zwrócił na inne wątpliwe sytuacje z tego wyścigu. Jedna z nich znów dotyczy Red Bulla. Chodzi o moment, w którym Austriacy założyli koła na swoje bolidy.
Teoretycznie powinno się to wykonać na 5 minut przed startem zmagań, a "Czerwone Byki" uczyniły to dwie minuty później. Przepisy mówią o tym, że w takim przypadku kierowcy powinny otrzymać karę stop/go, ale tak się wczoraj nie stało. Najprawdopodobniej było to spowodowane przesunięciem godziny startu. Mimo to szef Ferrari ma w tej sprawie wątpliwości:
"Błędy to oczywiście nasza sprawa, ale widzę też wiele niespójności. Na 3 minuty przed startem wyścigu Red Bull nie miał opon i wtedy też zaczęto opóźniać procedury startowe. Później pojawiła się kwestia żółtych linii. Nie chodziło więc o protestowanie przeciwko Red Bullowi. Nie chcemy bawić się z nimi w takiego typu rzeczy. Po prostu oczekujemy od FIA jasności i konsekwencji w decyzjach.", mówił włosko/szwajcarski inżynier, cytowany przez Corriere della Sera.
Wspomniany opóźniony start również nie spodobał się Binotto. FIA wprawdzie najpierw wydała lakoniczne oświadczanie, w którym tłumaczyła się kwestiami bezpieczeństwa. Nikt nie chciał jednak tego kupić i dopiero później okazało się, że chodziło o awarie prądu, które uniemożliwiały rozpoczęcie procedury startowej. Nie działały m.in. sygnały świetlne:
"Sami nazywacie to dziwnymi decyzjami. Ja mogę powiedzieć tylko tyle, że byliśmy przygotowani do normalnego startu. Na czas zamontowaliśmy nasze "deszczówki". Wówczas zrobiliśmy wszystko idealnie i pokazaliśmy, że byliśmy dobrze zorganizowani", dodał Binotto, cytowany z kolei przez Motorsport.
"Na nasze nieszczęście dyrekcja wyścigu postanowiła opóźnić start zmagań. Ale czy był on potrzebny? Dla mnie nie jest to do końca jasne. Moim zdaniem powinniśmy się ich zapytać o prawdziwy powód."
Na koniec 52-latek poruszył kwestie, które - według wielu opinii wielu ekspertów - pozbawiły Ferrari zwycięstwa, a może i dubletu i to mimo wcześniejszych błędów strategicznych. Mowa o nieprzepuszczeniu Sainza oraz Leclerca przez kierowców Williamsa, kiedy ci powinny oddać im pozycje. FIA w ogóle nie zwróciła na to uwagi:
"Latifi i Albon, którzy jadą około 4 sekund wolniej niż inni i nie pozwalają pojechać liderowi wyścigu i to mimo niebieskich flag…", zakończył Binotto.
Szczególnie poirytowany całą sytuacją z dublowaniem był Sainz. Przy wyjeździe z alei serwisowej Hiszpan był bowiem przed Nicholasem Latifim, ale ten postanowił go wyprzedzić i przez to stracił on mnóstwo za nim czasu. To z kolei mogło przyczynić się do porażki z Perezem. Jak na ironię, w miniony weekend Sainz i Ferrari otrzymali 25 000 euro kary za blokowanie Lance'a Strolla w treningu:
"Kiedy wyjechałem z boksu, Latifi po prostu wbił się przede mnie. Wiedząc, że byłem liderem wyścigu, mógł sobie po prostu to darować. On mnie wyprzedzał, a ja musiałem trzymać się prawej strony żółtej linii. Jechałem za nim od "trójki" do "ósemki" i dopiero w tunelu zwolnił mi miejsce. Wtedy nie byłem już w stanie rozgrzać swoich opon, a czas na to, by spróbować coś zmienić na slicach też się skończył", przekonywał madrytczyk, cytowany przez The Race.
"Akurat w tamtym momencie mogłem być tak szybki, jak kierowcy na "przejściówkach". A ponieważ utknąłem za najwolniejszym samochodem w tym czasie, to nie mogłem już wyprzedzić Checo po serii pit-stopów. "
"Nie rozumiem więc, dlaczego zostaliśmy ukarani grzywną w wysokości 25 000 euro jako zespół za blokowanie. Owszem zrobiłem to i wziąłem za to winę, a nawet przeprosiłem Lance’a. Natomiast nie mam pojęcia, dlaczego inne takiego typu zdarzenia nie są już analizowane, a inne osoby nie są za nie karane?"
The out lap of Carlos Sainz after his pit stop, where he was stuck behind Latifi, which ultimately cost him the win…
— Ferrari News (@FanaticsFerrari) May 29, 2022
Unbelievable 💔 pic.twitter.com/VlFiMiWvO9
The lap where Charles was held up by Alex Albon…
— Ferrari News (@FanaticsFerrari) May 29, 2022
This was just before his second pit stop, at a crucial point in the race.
I honestly have no idea what Albon was doing here… pic.twitter.com/DV8LYfCq7z
komentarze
1. Davien 78
Przepis to przepis, skoro jest od tego sezonu że trzeba przejechać linię całym kołem no to nie ma co się wściekać. Tylko kto ten przepis wymyślił? Myślę że musiał być po paru głębszych. Skoro niejednokrotnie najechanie ciężko było udowodnić mimo porównania obrazu z wielu kamer dla zewnętrznej strony opony, to jak będzie to FIA egzekwować dla wewnętrznej strony opony gdzie widoczność jest żadna? Chyba że stworzono ten przepis dla takich akcji jak wczoraj w Monako. Będą równi i równiejsi.
2. ekwador15
no władze F1 robią wszystko aby Maksiu wywalczył w tym roku swój pierwszy uczciwy tytuł. widać, że nie tylko zmienili standard w oddublowywaniu się kierowców za safety car podczas gp abu dhabi, ale także luźno podchodzą do czasu kiedy mają być założone opony przed startem. wszystko dla Maxa i Red Bulla.
3. belzebub
@2 Ekwador ty znowu trollujesz... Gdyby z takim entuzjazmem zaczął byś w końcu poprawnie pisać analfabeto.
To, że wyszło zamieszanie podczas organizacji wyścigu to osobna kwestia. Od razu, jak przesuwano wyścig przypomniało się Spa z zeszłego sezonu.
Jednak wyszukiwanie błędów przez Ferrari u konkurencji jest słabe. Mało tego, na to wygląda że czerwoni nie znają obecnych przepisów, które zmieniły się przed tym sezonem. Nowe brzmią jasno, kierowca może najechać na linię, ale nie może przekroczyć całą szerokością koła. Tylko trollujące ameby nie rozumieją różnicy...
Ferrari dało d..y ze strategią Leclerca, który miał pewną wygraną i tyle.
Podobnie z Sainzem, w złym momencie go ściągnęli. Mógł pocisnąć przed zjazdem to by wyjechał przed Williamsem, a nie zwalać winę na ich kierowców. Mieli tutaj pełne prawo wyprzedzić Sainza.
Inaczej mówiąc zaczynają się brudne zagrywki, chociaż to dopiero początek sezonu. Ciekawe co będzie dalej?
4. ryan27
GP Monako to totalna porażka. 78 okrążeń procesji, gdzie jedynie coś może się zdarzyć podczas pit stopów lub czyjejś kraksy i SC.
To mają być wyścigi F1????
Serio dziwię się Ferrari. Leclerk powinien walczyć o wygraną a Sainz blokować stawkę. Dzięki temu mieliby pewne zwycięstwo.
5. TomPo
@4 dokladnie.
Tego sie nie dalo przegrac, wystarczylo by LEC jechal tempem wyscigowym, a SAI tempem ALO.
Po uzyskaniu 30s przewagi mogliby sobie jechac jak chca i podcinac ile chca i nic by to nie dalo.
Wystarczylo chocby kopiowac ruchy RBR na kazdym kolejnym kolku.
No ale to Ferrari - grande strategia.
6. Manik999
GP Manko jest od pokoleń, a wy zachowujecie się, jakby dopiero co ten wyścig debiutował. Tu zawsze był problem z wyprzedzaniem, w związku z czym mieliśmy procesję. Więc nie wiem, po co te narzekania. GP Monako jest w kalendarzu trochę z innych względów.
7. FREVKY
Czyli już wiadomo, dlaczego tak na prawdę przełożono start wyścigu. Bajeczka o problemach z prądem wymyślona naprędce, żeby nie dało się teraz tego zweryfikować.
@3. Tylko to dyrektor wyścigu dał ciała i w notatce na temat weekendu wyścigowego przekopiował sobie wszystko z zeszłego roku i tam też był ten zapis o najeżdżaniu na linię pit-exit. Wszystko jest w dokumencie FIA w odpowiedzi na protest Ferrari, wystarczy przeczytać, ale werstapeniarzom jak zwykle nie po drodze z tak skomplikowaną czynnością i lepiej ponarzekać, że to złe Ferrari chce przestrzegania przepisów, tak jak w zeszłym roku z wiatrakami próbował walczyć Mercedes. No ale jak widać, FIA zaczęła sobie układać regulamin pod swoich pupilków i w tym sezonie pokazują swoje gierki, żeby tylko biednym puszkom nic się nie stało. A Williams to nie od dziś wiadomo, że nieoficjalnie jest 3. teamem Red Bulla, celowe rozbicie się Latifiego w Abu Dhabi, teraz celowe blokowanie przez Albona i Latifiego obu Ferrari, oczywiście bezkarne, bo kto by chciał krzywdzić podopiecznych złotoustego Krystiana i jego kolegi doktora Szklane Oko...
8. hubos21
@7
Czyli dr wyścigu w Monaco mógł podjąć decyzję sprzeczną z regulaminem a w Abu Zabi już nie mógł? Przepis odnośnie najeżdżania na linię został zmieniony przed sezonem a nie przed GP Monako.
9. CzerwonyByk
No szkoda Panie Binotto, że takiego monologu żeś Pan nie wysmarował na temat błędów własnego zespołu, bo byłoby o czym opowiadać.
Nawet, jeżeli część żali jest słusznych, to nic nie zmieni faktu, że gdyby zespół dowodzony przez Pana Binotto nie zachowywał się tak, jak choćby został brutalnie wykastrowany, to żadne małe grzeszki innych rywali, za nic nie odebrałyby im podwójnego zwycięstwa.
Najwyraźniej stratedzy Ferrari zapomnieli, że zmiana opon i przesychający tor, powodują, że w ciągu jednego okrążenia rywal może nadrobić nawet kilka sekund. Jeżeli jadący w takich warunkach lider, nie ma zbudowanej dużej przewagi, to powinno się wyprzedzać ruchy przeciwnika, a nie czekać, jak jakaś pipka. Tym bardziej, że widzieli po Gaslym, jak poprawia swoje czasy i daje radę jechać na przejsciówkach. Brak słów Panie Binotto. Mam nadzieję, że Pana krzesełko zaczyna robić się coraz bardziej gorące.
10. Frytek
Przecież Latifi był daleko przed Sainz em. Carlos miał zimne opony i nawet się do niego nie zbliżył, dopiero w tunelu i tam go przepuscił. Jak jedzie czerwony bolid to wszyscy muszą za wczasu hamować?
Każdy kierowca walczy o każdą sekundę, gdyby Latifi przy wyjeździe zwolnił to by wiele stracił.
Jak to się mówi "tonący brzytwy się chwyta" a Ferrari już nie wie czego ma się przyczepić. Dali ciała i tyle w temacie, szkoda Leclerka
11. Slazak
Niebieska flaga to komunikat czy szmata?
Sam juz nie wiem poza tym, że fani puszek maja juz tak wypłukany mózg przez ten syfiasty napój, ze nie potrafią myśleć racjonalnie.
Wszyscy poza nimi widza, jaki jest dziwny zbieg okoliczności / interesów fia/Liberty/redbull
12. Faustus
@10
Mylisz się, Latifi wyprzedził Sainza tuż po tym jak ten minął koniec żółtej linii po opuszczeniu pit lane (50 m za końcem linii?). A Sainz walczył o pierwszą lokatę. Ignorowanie niebieskich flag to proszenie się o karę. Poza tym dopiero tuż przed wjazdem do tunelu Kanadyjczyk odpuścił, Co mu to dało? Ano nic, i tak wlókł się gdzieś na szarym końcu.
"Każdy kierowca walczy o każdą sekundę, gdyby Latifi przy wyjeździe zwolnił to by wiele stracił." - nie pleć farmazonów, że kierowca walczący o przysłowiową pietruszkę straciłby cokolwiek. Jeśli już to szacunek innych kierowców, że nie respektuje oczywistości, tzn. niebieskich flag. Walka z Sainzem była niepotrzebnym elementem tego wyścigu. Walczył o coś? Chyba o to, by Sainz nic nie ugrał i stracił czas do Red Bulli.
13. Frytek
@12
Latifi był już rozpedzony a Sainz dopiero się rozpedzał, to była duża różnica prędkości. Latifi musiałby odpuścić całkowicie gaz a później od nowa się rozpedzać.
Lubisz na przykład jechać rozpedzony po autostradzie gdy nagle ktoś wjeżdża na twój pas i musisz przez niego gwałtownie hamować? Średnio to przyjemne bo od nowa musisz się rozpedzać.
Jak już mamy o tym dyskutować to lepiej zadać pytanie, po co ten Latifi tam w ogóle był? W tym miejscu, na tym torze I wogóle w F1?
14. Faustus
@13
Lepiej zlikwidować niebieskie flagi. Będzie ciekawiej...
Już Charlie Whiting brał pod uwagę ich likwidację po krytycznych głosach kierowców, ale stwierdził, że szanse na to są poniżej 50%.
15. Frytek
@14
Gość zaczął machac flagą gdy Latifi już wyprzedzał Sainza lub był na równi z nim, więc mógł jej nie zauważyć albo było za późno na zwolnienie.
Tak czy siak Latifi tylko się bawi w F1 i czasami nie szanuje poważnie ścigających się kierowców. Lewisowi nie tak narobił pod górę. Tacy pay-driverzy niestety są też częścią F1 i trzeba to jakoś przełknąć.
Zawinił czy nie zawinił to kwestia sporna ale nie wydaje mi się aby chciał tym pomagać Redbull-om.
16. Ragmar
Zacznę od tego, że kibicuje zarówno Red Bullowi jak i Ferrari (nie ma dla mnie F1 bez czerwonych bolidów ....to po prostu symbol F1) Liczyłem na uczciwą walkę na torze koło w koło tak jak było to do tej pory raz wygrywał Max raz Charles po serii efektownych mijanek. TO było Piękne!!! Przychodzi Monako, które również jest nieodzownym elementem F1. Każdy kierowca marzy o wygranej na tym torze równie mocno jak o wygranym sezonie. W tym momencie jak napisał kolega Ferrari daje ciała. Zamiast zachować się jak na zawodowców z potężnym bagażem historycznym przystało zachowują się jak dziecko w szkole ... nie ważne co ja zrobiłem bo on to....bo inny tamto. ("zawsze ktoś zawsze coś....."}
1. Red Bule najechały na linię fakt ... zgodnie z regulaminem który został zmieniony w tym roku ... oglądałem fajne nagranie na jednym z portali społecznościowych gdzie bardzo dokładnie widać ile najechał i dlatego dopiero teraz się wypowiadam bo mam pewność. Wokół zmian regulaminu było sporo hałasu i dziwie się, że Ferrari powołuje się na już nie istniejący zapis to pokazuje że Ci ludzie się bawią w coś o czym nie maja pojęcia
2. Winny teraz Williams bo odrzucili protest przeciwko Red Bullowi i Latifi blokował ..... tylko że niebieska flaga jest po prawej stronie zgodnie z nagraniem i mógł ją zasłonić kierowca Ferrari ekran z niebieską flagą pojawia się dopiero jak Latifi odskoczył na całkiem pokaźną odległość. Tak jest na nagraniu. Ferrari ma problem żeby zbliżyć się do Wiliamsa ze względu na tak duża różnicę prędkości.
Żeby to zobaczyć trzeba być obiektywnym a nie zaślepionym nienawiścią do "puszek"
Czy Ludzie którzy pisali regulamin mieli czarodziejską kulę i wiedzieli że to właśnie MAx najedzie na linię więc postanowili mu pomóc i przed sezonem zmienili zasady?? Ludzie zastanówcie się zanim coś napiszecie. Co do Latifiego... tak z całą pewnością jest agentem Red bulla tylko marzy o tym żeby rozbić bolid na złość Mercedesowi czy Ferrari (i na złość red bullowi) tylko po to by pomoc "puszką" Serio? to mam pytanie do tych ludzi Schumacher też jest agentem? Inni którzy rozbili w tym i ubiegłym sezonie bolidy też ? Przypomnę że ktoś rozbił bolid Laudy na tym torze pry znacznie lepszej pogodzie
3. Winny tor że Perez wygrał ... tor jest jaki jest i każdy kierowca o tym wiedział. Jak powiedział Alonso "nie mój problem" Żal ściska bo wygrał Red Bull czy gdyby Ferrari dojechało "blokując" też byłby taki płacz? Wątpię bo sposobie jazdy Alonso widziałem jeden artykuł i nie widzę komentarzy w tej sprawie.
Prawda jest taka że FERRARI zawaliło ten wyścig na własne życzenie wołając kierowcę a gdy ten jest w alei serwisowej kazali mu pozostać na torze ... totalna amatorka i tu jest wina ... pozdro
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz