Ecclestone ma pomysł na kwalifikacje
W światku Formuły 1 cały czas toczą się dyskusje na temat zmiany formatu kwalifikacji. Swoją wizję na urozmaicenie czasówki przedstawił były szef królewskiej serii, Bernie Ecclestone.Jeśli wierzyć słowom Stefano Domenicaliego, całkiem prawdopodobne, że w rozpoczynającym się niebawem sezonie zostanie przetestowany wyścig sprinterski w miejscu tradycyjnych, dobrze znanych wszystkim kwalifikacji podzielonych na trzy segmenty. Włoch jednocześnie pod naciskiem najsilniejszych zespołów wycofał się z pomysłu na odwracanie kolejności na starcie.
Podczas gdy obecni zarządcy F1 wciąż zastanawiają się nad najwłaściwszym rozwiązaniem, z interesującą inicjatywą wyszedł Bernie Ecclestone, który proponuje model, w którym sobotni wyścig sprinterski jest punktowany, a dodatkowo jego wyniki wpływają na kolejność podczas głównego, niedzielnego Grand Prix (im wyżej w sobotę, tym niżej w niedzielę). Zdaniem 90-letniego Brytyjczyka takie zasady wymuszałyby opracowanie idealnej taktyki przez zespoły, co oczywiście ukontentowałoby wszystkich kibiców.
"To stary temat, nad którym pochylono się także za moich czasów. Trzeba to zrobić dobrze. Ludzie oglądają główny wyścig tylko wtedy, gdy różni się on od sprintu", stwierdził w niemieckim magazynie Auto Motor und Sport.
"Za wyniki w sprincie trzeba przyznać punkty, a także na podstawie jego klasyfikacji odwrócić później kolejność. Jeśli, dajmy na to, zwycięzca sprintu zgarnąłby 15 punktów, musiałby w niedzielę przesunąć się o 15 pozycji do tyłu. To jedyny sposób na utrzymanie emocji."
"W przedstawionym przeze mnie koncepcie oba wyścigi są bardzo ekscytujące. W soboty niektórzy musieliby zacząć zastanawiać się co opłaca się bardziej: lepiej wygrać wyścig sprinterski [i zdobyć punkty], ale stracić pozycje na starcie? A może lepiej w sprincie być na przykład szóstym, ale w wyścigu głównym zaczynać z czwartego pola? To przy okazji zwiększyłoby pulę możliwych do zdobycia punktów. No i dostarczyłoby rozwiązań taktycznych."
"W niedzielę pierwsze rzędy zajęliby kierowcy, którzy nigdy się tam wcześniej nie znajdowali. Ich sponsorzy byliby zachwyceni. Jeśli każdy by na tym zyskał, byłoby o wiele ciekawiej."
komentarze
1. lucasdriver22
Według mnie jednym sensownym pomysłem byłoby skopiowanie kwalifikacji z Formuły E
2. AdamBB
@1 Przecież to jest totalny bullshit w realiach F1 w którym w każdej chwili zmieniają się często warunki na torze. Albo wyobraź sobie że jest niepewny deszcz i połowa jechała by kwale w suchym a połowa w mokrym. Idiotyczny pomysl
3. AdamBB
Edit: ja bym chciał bardzo zobaczyć kwale bez żadnego podziału na części. Czyli 20 minut na przykład (zależy od długości toru) i po 1 albo 2 komplety opon. Tyle
4. Franczos2010
Mi tam się podoba
5. lucasdriver22
@2
W sumie też prawda z tym deszczem, ale omijać deszcz to byłby niezły pomysł
6. Believer
Z dotychczasowych pomysłów chyba ten jest najciekawszy.
7. sliwa007
3. AdamBB
Wynik jest prosty do przewidzenia. Wszyscy czekają na ostatnie 5 minut i razem ruszają na tor, kręcą 1-2 okrążenie pomiarowe i mamy wyniki. To tak jakby obecnie zakończyć rywalizację na Q1.
To co proponuje Ecclestone to jest kolejny przejaw głupoty, podyktowany chęcią szybkiego i sztucznego podkręcenia widowiska tak by sponsorzy mieli uciechę a zespoły więcej kasy. Ale to również pogwałcenie wszelkich zasad zdrowej rywalizacji.
8. AndrzejOpolski
A może po prostu zmienić zasady punktacji podczas wyścigu?
Zamiast dotychczasowej punktacji 1-25 pkt., 2-18 pkt., 3-15 pkt. itd. wprowadzić 1-22 pkt., 2-21 pkt., 3-20 pkt.... za ostatnie, 22 miejsce 1 pkt.
Wtedy czołówka nie odskakiwałaby w klasyfikacji a walka w GP o każde miejsce wyżej miałaby wymierną korzyść.
9. Malciszek
@7 Szukanie "zasad zdrowej rywalizacji" w F1 to, w moim przekonaniu, również niemądre... To nawet nie jest sport. To jest biznes, biznes, i jeszcze raz pieniądze i nic więcej.
10. Raptor202
@8 Przecież to jest bez sensu, kiedy zwycięzca nie jest praktycznie w żaden sposób nagradzany. Obecny system punktowania jest w porządku. Jeśli już chcemy go rozszerzać do całej stawki, to na pewno nie w taki sposób, żeby między pierwszym a drugim miejscem była taka sama różnica, jak między dziewiątym i dziesiątym.
11. XandrasPL
@1
No kiedyś tak było i co? Fisichella wygrał kwale z 2 sekundową przewagą raz.
12. AndrzejOpolski
@10. Raptor202
Przecież zwycięzca otrzymałby najwięcej punktów. To mało? Natomiast każdy kierowca miałby bodziec aby walczyć z bolidem go poprzedzającym. Zwróć uwagę jak często kierowcy z pierwszej 10-ki starali się zdobyć 1 punkt za najszybsze okrążenie. Widocznie ten jeden punkt był nie do pogardzenia.
Czy warto promować zwycięzcę aż siedmioma punktami więcej niż drugiego na finiszu? A kierowcy od 11-go miejsca w dół bez punktów? Czy perspektywa zdobycia kolejnych punktów w wyniku pokonania na torze innych kierowców nie byłaby mobilizująca?
Obecny system jest w porządku? Obecny system punktacji preferuje pierwszą trójkę a w szczególności zwycięzcę. To dlaczego wyścigi są często nudne, wielu szuka możliwości poprawienia ich atrakcyjności?
Może się mylę... .
13. Raptor202
@12 A o co chodzi w wyścigach, jeśli nie o wygrywanie ich?
"Przecież zwycięzca otrzymałby najwięcej punktów. To mało?" - tak, mało. System punktowy powinien być tak skonstruowany, żeby w wyraźny sposób nagradzać zwycięzców wyścigów i tych, którzy stają na podium. Według twojego pomysłu walka o pierwsze miejsce byłaby warta tyle samo, co walka o szesnaste, a to absurd. Nie wmówisz mi, że rywalizacja o miejsca w drugiej dziesiątce jest równie ekscytująca, co ta tocząca się o najwyższą stawkę. Nie mam nic przeciwko przyznawaniu punktów całej stawce, ale z całą pewnością nie powinno się to odbywać w taki sposób, jaki zaproponowałeś.
Wyobraź sobie swój system w praktyce. Załóżmy, że w jakimś sezonie odbywa się 10 wyścigów i Hamilton wygrywa 8 z nich, natomiast w pozostałych dwóch odpada z powodu awarii. Zdobywa zatem, zgodnie z twoją propozycją, 176 punktów. Z kolei Bottas wszystkie 10 wyścigów kończy na czwartym miejscu i zgarnia za to 190 punktów, zatem pokonuje Hamiltona. Tak byłoby lepiej? Moim zdaniem nie.
14. AndrzejOpolski
@13. Raptor202
Twój scenariusz to tylko jeden z wielu scenariuszy, które możemy tworzyć choć pewnie nigdy się nie wydarzą. Nie ma to sensu.
Zwycięzca zdobywa komplet punktów a kierowca np. 16-ty na mecie o 6 punktów mniej.
Wyścigi z założenia to rywalizacja całej stawki a nie czołówki i to rywalizacja wszystkich kierowców powinna być ciekawa dla oglądających.
15. Skoczek130
Skończy się dominacja i przewidywalny układ sił, to skończą się także bezsensowne pomysły. Bernie już kiedyś pitolił o medalach i przyznawaniu tytułu kierowcy z największą ilością zwycięstw, a także o zraszaniu toru wodą. Nic z tych rzeczy nie doszły do skutku. Swoją drogą łatwo mu teraz pleść, "co to on by nie zrobił".
16. Jacko
@10. Raptor202
Tak naprawdę, to jest akurat najbardziej obiektywny i sprawiedliwy system punktacji w sporcie, ale wszyscy chcą właśnie dodatkowo premiować czołówkę i dlatego wymyślają różne inne systemy.
Taki system bardzo często obowiązuje w różnych regatach żeglarskich. Zajmujesz 1 miejsce w wyścigu, dostajesz 1 punkt. Zajmujesz 7 miejsce, dostajesz 7 punktów. itd. Na koniec sezonu wygrywa ten, który ma najmniej punktów, czyli w przeciągu całego sezonu zajmował najlepsze miejsca w danych wyścigach.
Przekładając to na np. 20 GP w F1: jeśli ktoś wygrał 15 GP, a 5 razy był drugi, to ma 15x1 i 5x2 czyli 25 pkt. Drugi z kierowców był 15 razy drugi i 5 razy pierwszy, więc ma 15x2 i 5x1 czyli 35 pkt.
Sprawiedliwszego systemu nie ma...
17. Raptor202
@16 Taki system na pewno nie premiuje rywalizacji (z wyjątkiem Haasów, Alf i Williamsów), tylko co najwyżej jeszcze większe oszczędzanie. Im wyższe miejsca, tym mniejsza chęć do ryzyka, bo więcej można stracić w wyniku kolizji/awarii, podczas gdy stawką dla jest taki sam jeden dodatkowy punkt, jak przy walce o siedemnaste ogórkowe miejsce. Kompletne przeciwieństwo idei ścigania się.
18. Del_Piero
Dawanie punktów wszystkim jest głupie. Obecny system punktowania jest według mnie świetny, choć ten z 2003-2009 też był całkiem niezły. Niech zdobywanie punktów będzie wyzwaniem mniejszym lub większym. Gdyby takie coś istniało wcześniej to punkty Bianchiego w Marussii, Kubicy w Williamsie, Wehrleina w Manorze czy Webbera w Minardi (tylko 6 miejsc pkt!) straciły by swój urok. Nie żebym był
boomerem z syndromem kiedyś to było, ale to dla mnie byłoby wypaczenie.
Pomysł Berniego też głupi, podobnie jak te sprinty co mają się odbyć w 2021. Chyba niektórym padło na mózg przez tą dominację Mercedesa i tu zgadzam się ze skoczkiem. Gdyby nie dominacja jednego zespołu to w ogóle nikt nie myślał by o uatrakcyjnianiu na siłę. Niech Mercedes zrobi wszystkim na złość i zdominuje kolejne 7 lat.
19. sliwa007
9. Malciszek
F1 to rywalizacja konstruktorów, tutaj nie chodzi o to by Leclerc miał równe warunki do rywalizacji z Hamiltonem, tylko Ferrari z Mercedesem i tak mniej więcej jest. Oczywiście idealnie nigdy nie będzie, zawsze znajdą się luki, które ktoś wykorzysta, ale świadome cofanie na starcie wyścigu tylko dlatego, że byłeś szybki w sobotę to jest idiotyzm i tak to trzeba nazywać.
18. Del_Piero
Dawanie punktów całej stawce to jeden z lepszych pomysłów jakie można wprowadzić w F1. Taki system promowałby regularność i pracowitość a eliminowałby fuksiarzy. Dzisiaj można zdobyć 20 x11 miejsce i masz 0pkt, a ktoś z końca stawki raz wskoczy do czołowej 10 i jest wyżej.
Drugi aspekt to lepsze widowisko - cała stawka walczyłaby do końca wyścigu, każde okrążenie byłoby interesujące.
16. Jacko
Promowanie liderów większą ilością punktów jest sprawiedliwe.
Wyobraź sobie sytuację, że jeden zawodnik na 20 wyścigów w kalendarzu wygrywa 19 a w ostatnim wyścigu ma awarię, czyli zgarnia (wg klucza AndrzejaOpolskiego) 19x22 = 418pkt
Drugi zawodnik 19 razy jest drugi a ostatni wyścig wygrywa, czyli ma 19x21 + 22 = 421pkt
Nie jest to sprawiedliwe, że wygrywając 95% wyścigów nie wygrywasz MŚ.
20. Jacko
@19. sliwa007
Czy "sprawiedliwe"? Zależy jak do tego podchodzisz. W Twoim przykładzie ten drugi jednak ukończył 100% wyścigów i zawsze mieścił się w dwóch czołowych miejscach, a to też sztuka. Jakby nie patrzeć w przeciągu całego sezonu był bardziej regularny od tego pierwszego i obiektywnie zasłużył na zwycięstwo, bo tamten jednego wyścigu nie ukończył wcale.
I żeby była jasność: wcale nie jestem za wprowadzeniem tego akurat do F1, a tylko mówimy o "sprawiedliwych" systemach. Bardziej obiektywny nie istnieje. Wygrywa ten, który był najbardziej regularny i zajął w sumie najlepsze miejsca w przeciągu całego sezonu, bez jakiegoś sztucznego premiowania.
21. sliwa007
20. Jacko
Są też kolizje z winy innego zawodnika, więc to nie jest tak, że regularność zależy tylko od zawodnika.
Wygrywać ma najlepszy i najszybszy, dlatego dawanie takiego bonusu pozwala wyeliminować pewną przypadkowość.
22. Krukkk
Tutaj nie ma nawet o czym dyskutowac, stary pierdziel bredzi. Ciezko mu pogodzic sie, ze poszedl pierdziec w kalesony.
Q1, Q2 i Q3 jest bardzo dobrym rozwiazaniem i jak najbardziej sprawiedliwym. Obecne zasady punktacji rowniez sa ok, nie mozna na sile pchac na przod stawki zespoly, ktore zamiast pracowac nad rozwojem chca fortelem zamieszac podczas startu.
Moze w ogole zrezygnujmy z kwalifikacji, podczas nastepnego wyscigu taki np. zwycieski kierowca niech z automatu startuje z konca stawki...? Przeciez to bylby absurd :)
Jezeli chca uatrakcyjnic F1, to powinni pozwolic na uzywanie podzespolow treningowych.
23. lucasdriver22
Najlepiej będzie jak każdy kierowca będzie losował bolid przed weekendem, :-)
24. XandrasPL
Albo niech losują pozycję startową w misce pełnej kulek. Jak na Royal Rumble.
25. pjc
@ten pomysł jest warty rozważenia. A do krytykantów Ecclestone'a mam informację. Facet przeżył w Formule 1 wiele sezonów, jako szef zespołu i całej serii. Za jego czasów Formuła 1 ewaluowała po to aby dostarczyć kibicom jak najwięcej emocji i zarabiać coraz to większe pieniądze także przy zmieniających się warunkach ekonomicznych. Ten człowiek pomimo kontrowersyjnych niekiedy pomysłów potrafił utrzymać wszystko na odpowiednim poziomie. Kto był lepszy od niego? Ballestre? Ecclestone nauczył wiele osób tego, że aby utrzymać wysoki poziom w tym sporcie, trzeba go zmieniać tak aby intrygował i interesował jak najwięcej osób. Oczywiście jak wszyscy ludzie, miał przeciwników ale raczej się z nimi liczył. Dla krytyków jego osoby proponuję aby skończyć odpowiednie studia, wspiąć się po ,,drabince" kariery do poziomu Ecclestone'a i dopiero potem wypowiadać krytyczne słowa pod jego adresem. Myślicie, że w tym sporcie/biznesie nie ma już osób, które się od niego uczyły?
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz