Eksperci bronią Ferrari - Leclerc nie jest jeszcze "jedynką" w zespole
Podczas gdy środowisko F1 szydzi z Mattii Binotto i spółki po GP Wielkiej Brytanii, znaleźli się obserwatorzy, którzy poniekąd rozumieją ich niedzielne postępowanie. Podkreślają oni jednoznacznie, że Charles Leclerc nie ma jeszcze zagwarantowanego statusu numer "1" w zespole.Poczynania Ferrari z niedzielnej rundy na Silverstone odbiły się szerokim echem wśród mediów związanych z F1. To, jak Włosi pozbawili niemal pewnego zwycięstwa Charlesa Leclerca, zapisze się na stałe w historii F1.
Mimo iż Monakijczyk ma być kierowcą, który zdobędzie pierwsze mistrzostwo dla Scuderii od 2007 roku, to jednak przez całe brytyjskie zmagania nie mógł liczyć na jej wsparcie. Ta z niewyjaśnionych powodów wolała postawić na Carlosa Sainza, o czym świadczą dwie rzeczy.
Przede wszystkim to właśnie Hiszpana ściągnięto do boksu po nowe opony w trakcie neutralizacji, skazując tym samym na pożarcie Leclerca, który pozostał na twardej mieszance. Jeszcze wcześniej Ferrari za wszelką cenę próbowało uniknąć team orders, choć to 24-latek, mając uszkodzone przednie skrzydło, jechał wyraźnie lepszym tempem.
W radiu nie brakowało więc narzekań z jego strony na postępowanie ekipy. Takie krytyczne uwagi Leclerca nie spodobały się natomiast kilku ekspertom, na czele z Jacquesem Villeneuvem:
"Leclerc rozmawiał tak, jakby został już wyznaczony na lidera zespołu, a takowym nie jest nawet umownie. Jest na to po prostu za wcześnie. Sainz nadal ma szansę. Eddie Irvine oddał za dużo punktów Michaelowi Schumacherowi w sezonie 1999 i ostatecznie przegrał przez to mistrzostwo" oznajmił mistrz świata z 1997 roku dla holenderskiego Formule 1.
"Ferrari nie będzie więc zadowolone z jego tonu w radiu. Oczywiście rozumiem złość Leclerca po wyścigu, gdyż był to kolejny idealny przykład [błędu strategicznego], natomiast musi zdecydowanie popracować nad komunikacją ze swoim zespołem."
W podobny tonie do Kanadyjczyka wypowiedział się były kierowca Toyoty, Jarno Trulli:
"Wiadomo, że aby odnieść sukces w F1, trzeba znaleźć kierowcę numer "1" i to najlepiej w ciągu dwóch miesięcy. Jednakże dlaczego mieliby zepsuć jego [Sainza] wyścig i zabrać mu pierwsze zwycięstwo? Gdyby dominował Leclerc, odpowiedziałbym inaczej", powiedział Włoch gazecie La Repubblica.
"Teraz natomiast mają prawie tyle samo punktów. A Sainz ciągle się poprawia. Wywalczył nawet pole position, więc słusznie postąpiono, że w wyścigu nie kierowano się żadną hierarchią."
Obu byłym zawodnikom wtórował również inny kierowca wyścigowy, Tom Coronel:
"Sytuacja w Ferrari nie jest taka klarowna jak za czasów Schumachera. Barrichello był tam wówczas wyraźnym numerem "2". A obecnie Ferrari ma dwóch kierowców, którzy mogą wygrać. Ze sportowego punktu widzenia nie mogli odebrać mu tego triumfu", dodał Holender przed kamerami Viaplay.
Stajnia z Maranello jedyną instrukcję Sainzowi wydała przy wznowieniu rywalizacji po neutralizacji. Wówczas poprosiła go o zrobienie bezpiecznego odstępu Leclercowi, do czego ten się nie dostosował. Wyprzedził go już bowiem w zakręcie numer "5" i Monakijczyk sam musiał się bronić przed atakami Sergio Pereza i Lewisa Hamiltona. Szef Ferrari nie miał jednak żadnych o to pretensji do Hiszpana:
"Nie zignorował polecenia zespołu. Dał jasno do zrozumienia, że musi chronić swoją pozycję przed rywalami i tak też chciał chronić przewagi teamu. Oczywiście jestem świadomy tego, że wyglądało to tak, jakby Carlos nie był graczem zespołowym. Jednakże nie mamy wątpliwości, że zespół jest dla niego priorytetem", stwierdził Binotto.
komentarze
1. Muni
Jakie zakute pały.Niech Sainz dziękuję Lecklercowi że trzymał za sobą kilka okrążeń na starych kapciach Lewisa i Sergio powinien za zjebaną strategię ich od razu przepuścić i niech się Carlotek sam martwi.
2. Raptor Traktor
@1 Tak, a potem jeszcze dać się złapać Alonso i Norrisowi, bo przecież F1 polega na oddawaniu pozycji.
3. kiwiknick
Dlaczego on go normalnie nie wyprzedził, tak jak kiedyś Seb Marka?
4. Tom9001
No cóż, widać że Ferrari woli mieć dwóch kierowców na dalszych pozycjach niż jednego walczącego o mistrza i drugiego wspierającego pierwszego. Jeszcze jakoś te decyzje dałoby sie wytłumaczyć gdyby Carlos miał dobre tempo a dalsza pozycja w rankingu wynikała z pecha ale PP i P1 w wyścigu to po prostu szczęśliwy zbieg okoliczności. Gdyby nie LEC, to Carlos nie wygrałby tego wyścigu
5. poppolino
Leclerc:
-jest szybszy w soboty,
-jest szybszy w niedziele,
-stracił znacznie więcej punktów z nie swojej winy niż Sainz, a mimo to nadal jest przed nim w generalce,
-jest 2 lata dłużej w zespole,
-nie potrzebował sprzyjających okoliczności by wygrać 2 wyścigi w tym sezonie.
Co więc jeszcze musi zrobić by być jedynką? Powiedziałbym że najlepiej byłoby dla niego odejść z Ferrari, ale RB ma już swoją jedynkę, a Merc już niedługo będzie ją miał jak Hamilton skończy karierę. Więc musi liczyć że Ferrari zmądrzeje, bo inaczej autentycznie spieprzą mu karierę.
6. Roxor
Podoba mi się postawa Sainza, Leclerc jest za miękki. Leclerc talent ma spory, jednak nie idzie za tym osobowość i wygląda, jakby nie umiał zawalczyć o swoje.
Sainza też na pewno stać na więcej niż to co pokazywał od początku sezonu, więc mam nadzieję, że w kolejnych wyścigach będzie większym wyzwaniem dla Leclerca.
7. Aeromis
Leclerc w zeszłym sezonie przegrał a w tym ma tylko 11 punktów przewagi nad Sainzem, który miał sporo pecha w tym sezonie i mógłby równie dobrze prowadzić (nie, żeby Lerclerc nie miał pecha). Z drugiej strony - Carlos chyba potrafi się ustawić w zespole. Raz przegrywa z Hulkenbergiem, więc tam mu pewnie nie poszło, potem wygrywa z Norrisem. Teraz pomimo iż widać że jest słabszy od Leclerca raz z nim wygrywa a obecnie jest niemal na równi.
Jeśli to tak będzie szło, to Leclerc nie poradzi sobie z nim mentalnie. Monakijczyk wbrew nagminnym kłamstwom jest słaby psychicznie i potrzebuje zespołu, który będzie go wspierać jak kiedyś RBR wspierał Vettela.
8. mm27m
ja tylko tak od siebie wspomnę nawiązując do Monaco przy okazji:
w Monaco nie pokryli Lecrerkiem pitstopu Pereza (mieli na to jedno kołko zapasu, ale woleli go zostawić dłużej, skoro już go zostawili - powinni byli wydłuzyć stine tak jak zrobił to Sainz, tego tez nie zrobili, w efekcie - spieprzyli mu pozycję na torze... za darmo:)
w miniona niedzielę: w ogóle nie powinni byli się zgodzić na walkę między SAI a LEC tylko od razu mogli kazać przepuścić Sainzowi kolegę.
zamiast tego najpierw pozwolili walczyć, potem kazali Sainzowi przyspieszyć a na koniec - przepuścić Lecrerka który już stracil i czas i część opon... czyli zrobili po czasie to co powinni ale kosztem czasu i opon (grande! :D )
wg mnie i monaco i silverstone - totalnie dali d...
9. sliwa007
Punkty w tabeli nie mają znaczenia. Leclerc praktycznie zdominował Sainza w tym sezonie i tylko złe decyzje strategiczne oraz awarie sprawiły, że w tabeli nie ma dużej różnicy.
W Ferrari brakuje takiego Helmuta Marko, który wszedłby do garażu i dosłownie palcem wskazał kto jest liderem a kto ma się skupić na pomaganiu, Binotto jest za miękki do takiej gry.
10. Falarek
Gdzieś czytałem że Sainz wnosi więcej sponsorów do zespołu np Santander czego nie można powiedzieć o Leclercu i to też może mieć jakiś wpływ.
11. Grellenort
Pal licho ze zwycięstwem Sainza(choć pokazał że nie jest graczem zespołowym i ktoś w Ferrari powinien się nad tym zastanowić...) , ale DAŁO się zabezpieczyć P1 i P2 i pod tym względem wyszło partactwo Ferrari.
12. kiwiknick
@8 a może Sainz nie chciał go przepuścić.
Skąd wiesz jaką ma umowę z Ferrari?
Wygląda na to że nie ma nr 1.
13. mm27m
@12:
nie wiem jaką ma umowę:)
na pewno Sainz nie chciał przepuścić, ale finalnie i tak przepuścił.
pamiętajmy że kierowcy to pracownicy, jest ktoś nad nimi kto może im KAZAĆ coś zrobić ;)
14. kiwiknick
@13 przepuścił go a w zamian dostał now gumy a Charles nie. :)
15. Damianekkkkk
@7 chyba nie wiesz co mówisz
Carlos nie jest tak dobry jak Leclerc i wszyscy to wiedzą
W toro rosso Verstappen go zjechał równiutko, w renault "słaby" hulkenberg też go pokonał
Wtedy w renault nawet woleli postawić na Hulkenberga zamiast Sainza jako partnera Ricciardo
Mówisz że w mclarenie pokonał Norrisa, ale czy wiesz że Norris był wtedy debiutantem w F1?
W zeszłym roku Carlos "pokonał" Charlesa w klasyfikacji o całe 5,5pkt więc powiem Ci że dominacja normalnie jak Hamiltona nad Bottasem, zwłaszcza że Leclerc nie ukończył kilku wyścigów więc równie dobrze mógł być przed Sainzem.
Sainz nie jest nawet blisko Leclerca a wszystkie wyścigi to pokazują idealnie. Gdyby nie awarie silnikowe w Hiszpanii i w Baku i dwie Grande Strategie w Monako i na Silverstone to byłby jakieś 60-70 punktów przed Sainzem, a Carlos nadal by czekał na swoje pierwsze zwycięstwo.
16. Ilona
Bardzo dobrze robią. Oby tak dalej Ferrari ;)
17. Aeromis
@15. nie wiesz co mówisz
Sainz wygrał zarówno z Norrisem debiutantem co jest normalne, jak i Norrisem drugoroczniakiem. Czasy z Toro Rosso odchodzą w niepamięć, nie sądzę aby ktokolwiek brał je pod uwagę.
Sainz pokonał w zeszłym roku Leclerca i taki jest fakt. W F1 wygrywają punkty, właśnie dlatego Hamilton czy Vettel mają tyle tytułów. A o tym że Leclerc jest lepszy od Sainza nie musisz pisać, bo to nic nie wnosi do dyskusji, skoro sam to napisałem. Skup się na najważniejszym - uważam, że Carlos potrafi się ustawić w zespole, może nawet przekabacić lepszych mechaników na swoją stronę. Za to Leclerc być moze właśnie tego zupełnie nie potrafi. Pomiń emocje i bez wygłupów.
18. Raptor Traktor
@17 Przyznaj po prostu, że jesteś fanboyem Vettela i nadal boli cię fakt, że Leclerc zdobył 3 razy więcej punktów w 2020 roku.
19. Malmedy19
Ktoś w Ferrari kazał Matti popierać Carlosa, wbrew jego woli, bo stwierdzono, że Charles tytułu nie zdobędzie, a Mattia sam na to by nie wpadł.
20. Michael Schumi
Zupełnie nie rozumiem dlaczego według osób wspomnianych w artykule, Charles nie jest numerem 1 w tym teamie. Jaki inny obecny kierowca został kierowcą Ferrari po zaledwie jednym sezonie w debiucie? Jaki inny kierowca dostał 5-letni kontrakt w Ferrari i w dodatku mając zaledwie 21 lat, gdzie w swoim drugim sezonie w F1, a pierwszym w Ferrari, pokonał Vettela, 4-krotnego mistrza świata zdobywając 2 zwycięstwa (byłoby trzecie, gdyby Ferrari nie zabrałoby mu zwycięstwa w Singapurze na rzecz Vettela). Sainz jeszcze do niedawna był skazywany na straty, gdzie powodował dużo kolizji, odpadał z rywalizacji i wyraźnie odstawał a Charles zasuwał do przodu i walczył zaciekle z przodu stawki i tylko przez błędy zespołu lub awarie nie mógł zdobyć więcej, a teraz niektórzy uważają, że Charles nie ma jeszcze zagwarantowanej jedynki. No błagam.
21. Aeromis
@20. Michael Schumi
Bo jeszcze tego nie udowodnił wynikami. Jest lepszy, stąd emocjonalnie masa osób uważa że jest numerem jeden. Jednak Leclerc jak i Sainz także popełnia bardzo duże błędy. Czasem wygrywa słabszy dzięki szczęściu bo ten lepszy nie był wystarczająco dobry i tak było w zeszłym sezonie.
Długofalowo taka presja na Charlesie może być pozytywna - chcesz być numerem 1 to nam to udowodnij, póki tego nie zrobisz ot masz tyrać jak każdy. Jak dostanie w kość, to może wyjść mocniejszy. Mnie się wydaje, że to jednak nie ten typ charakteru i że Lerlerc jest na to za słaby mentalnie.
22. yaiba83
Patrząc na to co się dzieje w Ferrari teraz w pełni rozumiem po co Mercedes ma Totto a RBR Helmuta. Przez takie durne decyzje Robert mistrzostwa też skończył na 4 pozycji a mógł na trzeciej. RBR nie odpuszcza i maksymalizuje wyniki a Ferrari dalej żyje jakby mieli przewagę jak po 2 pierwszych rundach tego sezonu.
23. Grzesiek 12.
Tylko przez Monaco i Silverstone przez złą strategię Leclercowi uciekło 26 pkt. Wystarczyło podejmować racjonalne decyzje podczas wyścigu wynikające z zajmowanego miejsca na torze... W zamian tego Leclerc jest traktowany jak kierowca nr. 2
Nie da się na trzeźwo zrozumieć Flinstona i strategów Ferrari
24. Faustus
Jeśli już teraz Sainz pokazuje rogi i nie gra zespołowo, to strach pomyśleć co będzie dalej. Sabotowanie? Olał Leclerca jakby był co najmniej od kilku wyścigów nr. 1. Postawił na swoje zwycięstwo (zdobyte przy dużej dozie szczęścia) mając w nosie zespołowy wynik. Zresztą to zwycięstwo mu się przytrafiło jak ślepej kurze ziarno... Gdyby nie awaria samochodu Maxa, to wiadomo jak by się to zakończyło. Może podium byłoby w zasięgu...
25. BTX
No faktycznie jest o czym dyskutowac ;-) Sainz to chyba gosc, ktory ma najwiecej szczescia ze stawki. Jednak samo szczescie nie wystarczy. Bahrain 8s straty do Charlesa, Arabia 6s straty, Australia żwir, Włochy żwir, Miami 6s straty, Barcelona żwir, Monaco 2 miejsce tylko dzieki wydymaniu Leclerca i teraz GB wygrana tylko dzieki wydymaniu Leclerca.
Spoko Sainz to fajny chlop, tez go lubie bo to taki gosc, ktorego nie da sie nie lubic. Tyle, ze umiejetnosci ma mocno przecietne, wcale nie jest tak dobra dwojka jak by sie moglo wydawac. Tak naprawde ani razu w tym sezonie nie pomogl wyraznie Leclercowi gdzie Perez jest calkowicie poddany komunikatom RB i co raz ustepuje miejsca Maxowi czy chroni jego tylka. Tak samo bylo z Bottasem. Polityka jazdy "bez jedynki" odbije sie Ferrari czkawka i zapewne ich kierowcy beda toczyc powazna batalie o 5 miejsce na koniec sezonu. Tam po prostu panuje burdel - ale ktokolwiek pracowal z Wlochami ten wie, ze u nich to "normalne". Totalnie inny mental, inne podejscie, inny sposob pracy. Dopoki nie bedzie tam kogos kto ich wszystkich zlapie za jaja i ustawi to tak to bedzie wygladalo.
26. Muni
25.BTX.Amen.Ale niektórzy nie mają pojęcia o F1.Oni wolą zwycięstwo Sainza pewnie jedyne w tym roku niż walkę o mistrzostwo świata Lecklerca.
27. fpawel19669
@25 "Jean Todt wróć" - transparent włoskich kibiców bodajże z "La gazzeta dello sport".
28. fpawel19669
@24 Tak, problemem jest pozycja Sainza w zespole, niewspółmiernie wysoka w stosunku do umiejętności i zasług. Mocny kontrakt? Może tata albo niezrozumiała polityka Binotto. Diabli ich wiedzą.
29. Aeromis
@28. fpawel19669
Najpewniej sama osobowość. Tak Sainza jak i Leclerca, co w połączeniu daje temu pierwszemu dużą przewagę.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz