Wolff twierdzi, że Leclerc zasłużył na karę, ale FIA obawiała się kibiców
Zespół Mercedesa po wczorajszym wyścigu był mocno rozczarowany faktem, że Charles Leclerc nie został ukarany za agresywną obronę pozycji przed atakami Lewisa Hamiltona. Toto Wolff stwierdził nawet, że FIA obawiała się rozczarowania jakie mogła sprawić kibicom włoskiego zespołu."Domyślam się, że sędziowie wstali dzisiaj lewą nogą" mówił kierowca Mercedesa. "Musiałem kilka razy unikać kolizji z nim, ale takie mamy teraz wyścigi."
Leclerc po wyścigu przyznał, że "jechał na limicie" jeżeli chodzi o agresję, ale dodał, że dużą rolę w takim podejściu odegrała jego rywalizacja z Maksem Verstappenem w Austrii. Na torze Red Bull Ring to Holender bezpardonowo zaatakował Leclerca w zakręcie Remus, odbierając mu na ostatnich okrążeniach szansę na pierwsze zwycięstwo w F1.
"Dzisiejsze zwycięstwo zawdzięczam również temu co wydarzyło się w Austrii. Mogę się tak ścigać" mówił Leclerc.
Szef ekipy Mercedesa, Toto Wolff, uważa jednak, że kara powinna zostać nałożona na zawodnika Ferrari.
"Możecie sobie wyobrazić co by się działo, gdyby sędziowie dali mu 5 sekund kary? Potrzebna by im była eskorta policyjna, aby opuścili tor."
Wolff przyznał, że nie będzie dalej roztrząsał tej kwestii, gdyż nie chce wchodzić na wojenną ścieżkę z nowym dyrektorem wyścigów FIA, Michaelem Masim.
"Mam wystarczająco dużo problemów w życiu i nie chcę kolejnego wchodząc w dyskusję z Michaelem Masi i FIA" mówił.
Dyrektor wyścigów FIA tłumaczył po wyścigu, że sędziowie postępowali zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami z kierowcami i zespołami, które mają w przyszłości "umożliwiać kierowcom agresywną walkę o pozycje."
"Podejście zmienia się i takie są tego wyniki" mówił odnosząc się do powrotu wykorzystywania biało-czarnej flagi za niesportowe zachowanie na torze.
komentarze
1. donbalon
Bardzo dobrze, że nie było kary. Takiej walki chcą kibice, niezależnie od tego, komu sprzyjają. To nie są wyścigi resoraków. Mam nadzieję, że w komentarzach nie pojawią się porównania do sytuacji z Kanady, bo nie mają one nic a nic wspólnego ze sobą. Wczoraj wygrała F1, oby więcej takich wyścigów.
2. giovanni paolo
co za perfidia
3. amol
Piękna walka i mega emocje zapewnili nam Hamilton i Leclerc ! Brawo Panowie !
Vettel doszedł do poziomu Grosjeana, szkoda gadać, szkolne błędy i średni kierowca nr. 2, wątpię aby się spisał w tej roli z takim poziomem a raczej jego braku.
4. FanHamilton
Można na pisać że leclerc wygrywa domowym wyścig w monza i zasłużył sobie.
5. Heytham1
Straszna hipokryzja wylewa się z Mercedesa. Ile było sytuacji kiedy to Hamilton zasługiwał na karę a jej nie dostał...przecież nie bez powodu mówi się że Lewisowi wolno więcej. No i gdyby to Lewis był na miejscu Leclerca to przecież Wolff by mowił że wszystko było zgodnie z przepisami. Wiadomo że broni swoich ludzi no ale czy w ogóle warto się odzywać? I tak szczekać bez sensu.. Przecież i tak prowadzą z dużą przewagą w obu klasyfikacjach, a następne wyścigi do końca sezonu raczej padną łupem Mercedesa. Nie lepiej wyjść z twarzą i powiedzieć że "no cóż..Ferrari było szybsze, Leclerc pojechał świetnie..wrócimy silniejsi za dwa tygodnie" niż płakać bo Leclerc nie dostał kary? Za to właśnie nie lubie Mercedesa bo mimo tego że w tej chwili są potęgą robią z siebie ofiary z byle powodu.
6. TomPo
@5
Jak sam stwierdziles, to jest normalne, taka jest rola managera.
Gdyby sytuacja byla odwrotna, na 100% lament podniosloby Ferrari i pewnie kara zostalaby nalozona, zeby zadowolic kibicow we Wloszech.
Osobiscie ciesze sie ze kary nie bylo, bo dzieki temu byly emocje. Nic nie zyskal tym scieciem, bo progi Go i tak spowolnily. Ewentualnie zastanowilbym sie nad wstawieniem tam wyzszego progu na srodku, tak by nie dalo sie przez ta szykane przeleciec, tylko trzeba byloby omijac lub przejezdzac delikatniej i wolniej.
Natomiast kolejny raz wyszla roznica pomiedzy Lewisem a Bot. Lewis na starszych oponach byl wstanie naciskac na Lec, gdzie Bot na nowszych oponach nawet nie mial do Lec podjazdu, a gdy zaczal cos mocniej naciskac to pojawily sie bledy.
Mam nadzieje ze zastapi go Russell (zobaczymy na co go stac obok Lewisa), a pozniej samego Lewisa zastapi w Mercu Max.
I kolejna dekade spedzimy na rywalizacji Max kontra Lec, bo raczej Renault ani Honda nic nie zwojuja, a nawet jakby chcieli to sie przepisy odpowiednio zmieni.
7. sliwa007
Wszyscy zgodnie chcą twardej walki na torze i jak najmniejszej ingerencji sędziów w rywalizację, aż do momentu gdy sami staną się "ofiarą" takiej walki.
Leclerc dostał lekcję od Verstappena jak daleko można szukać limitów, sędziowie w zasadzie to przyklepali a że jest to inteligentny chłopak to dość szybko wyciągnął wnioski i również będzie walczył w ten sposób.
8. Del_Piero
Prędzej dałbym karę Leclercowi niż Vettelowi w Kanadzie. Dobrze, że skończyło się na ostrzeżeniu i stewardzi pozwolili na ściganie. Szkoda, że są w tym niekonsekwentni.
9. hubos21
W Singapurze powinien dla odmiany wygrać RBR, 3 weekendy bez zwycięstwa już trochę nastroje zmieni
10. Bzik
@5
Aż przeczytałem ponownie wypowiedzi Wolfa powyżej i jakoś nie znalazłem "lamentu".
Szef zespołu od kilku lat wymiatającego konkurencję odezwał się właściwie i skwitował to krótko.
Poza tym zgadzam się w Wami; dobrze, że się stało jak się stało.
11. Raptor202
#TEORIA SPISKOWA #13
Jak wiadomo, Leclerc to agent Mercedesa ukryty pod czerwonym płaszczykiem i działający wewnątrz stajni z Maranello, aby zrujnować ją od środka. Z tego właśnie względu FIA nie ukarała tego kierowcy po wyścigu na torze Monza, a przy okazji odsunęła od siebie podejrzenia, jakoby współpracowała z Mercedesem. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Nieoficjalnie mówi się także o tym, że agent Leclerc bardzo dużo zyskał w ostatnim czasie (a zwłaszcza po kolejnym błędzie na torze w wykonaniu Sebastiana Vettela, który jest wynikiem presji wywieranej przez agenta na czterokrotnego mistrza świata) w oczach swoich przełożonych z Toto Woffem na czele. Jego zasługi już teraz są cenione znacznie wyżej niż to, co udało się dokonać Valtteriemu Bottasowi, dlatego niewykluczone, iż to właśnie Leclerc zajmie jego miejsce w sezonie 2021.
#FIAMercedes
12. champ21
Hamilton lubi twarde ściganie tylko wtedy gdy prowadzi. Jak przegrywa to od razu płacze przez radio i wysiada z obrażoną miną.
13. Bosniak
@12
A który nie płacze, miszczem był Alonso i Vettel, poza tym po wyjściu z bolidu pierwszy przybił piątkę Lecklercowi i prawie całego szampana wylał na niego. To zawodnicy, zawsze jak np w piłce nożnej chcą widzieć faul, spalony, rękę ich aut.
14. Chochlik888
Jestem kibicem Lewisa, natomiast w tym wypadku uważam, że Leclerc wygrał zasłużenie. Myślę, że taką walkę chcielibyśmy oglądać w każdym wyścigu, o to chodzi w tym sporcie, który przez absurdalne przepisy i tak jest dobijany. Pewne kontrowersje może budzić fakt, że było nie było - tor jest torem, który Monakijczyk opuścił w trakcie walki i pojawiły się opinie, że być może zyskał w tym wypadku trochę czasu. Niemniej sędziowie niejednokrotnie przymykali oko na sytuacje spowodowane przez Hamiltona, dlatego bądźmy sprawiedliwi i tutaj.
15. Jacko
Trzeba pamiętać, że to są też elementy gry psychologicznej i dlatego są w pełni zrozumiałe. Jeśli będą narzekać, sugerować złamanie przepisów czy zbyt ostrą walkę, to być może taki kierowca następnym razem zawaha się na ułamek sekundy, gdzieś trochę odpuści itp. Podobnie może to mieć jakiś wpływ na sędziów w kolejnych wyścigach, bo mogą mieś przy podejmowaniu decyzji gdzieś w głowie podświadomie zakodowane, że przecież ten i ten zawodnik już był w coś zamieszany. Niby błahostki, ale świat składa się z drobiazgów.
16. Andrzej369
Gdy Leclerc przestrzelił 1. szykanę to nie zyskał tam czasu (chyba, że porównując do czasu straconego podczas slalomu między kartonami), po powrocie na tor Hamilton był tuż za dyfuzorem bolidu Ferrari. Ale głównym probelemem bolidów Mercedesa podczas prób wyprzedzania bolidu Leclerca, był fakt że wychylając się z "cienia aerodynamicznego" nawet z DRS-em nie mieli wystarczającej prędkości (na prostych). Co było świetnie widać podczas jednego z ataków Hamiltona - dopóki był w cieniu, to strasznie nadrabiał dystans, ale potem prostsza aerodynamika Ferrari dawała przewagę podczas jazdy koło-w-koło.
17. Andrzej369
Niestety to pewnie 2. i ostatnie zwycięstwo Ferrari w tym sezonie.
18. RADAMANTHYSEK
Za przestrzelenie szykany, to Leclercowi (pomimo sympatii do kierowcy) należała się kara, gdyz wyjeżdżając poza limity toru z zasady masz tracić czas, a tutaj nic nie stracił, a kierowca za nim jechał poniżej jednej sekundy. Dziwie się czemu FIA nie może nakazać przebudowy zakretu nr.1 tak by całość za nim byla wyasfaltowana i postawić pachołek (tam gdzie jest droga ze styropianowymi przeszkodami przy jeździe na wprost), który musiałby minąć kierowca (straciłby czas). Praktycznie na każdym innym torze, taki błąd oznaczałby stratę miejsca, a tutaj Monakijczyk przekroczył limity toru bez konsekwencji. Skoro FIA przyjęło taką narrację, to mam nadzieje, że w tym wytrwa...
19. AMG44
@13 Święte słowa. Po prostu boli ich że ktoś może byś tak dobry jak Hamilton i dominować tyle lat.
20. LuckyFindet
@18 Czy my oglądaliśmy ten sam wyścig? Po błędzie Leclerca, Hamilton go dogonił i przez całą następną prostą nie dawał mu żyć. Oprócz drobnej co prawda straty czasu doszły również niewielkie uszkodzenia bolidu.
21. RADAMANTHYSEK
@20. LuckyFindet
Hamilton był w strefie DRS (bodajże 0,7-0,8 sekundy za nim), a to już wymaga interpretacji jako realne zagrożenie utraty pozycji. Gdyby był1,001-2 sekundy za nim, decyzja FIA byłaby jak najbardziej uzasadniona, lecz nie w przypadku, gdy zawodnik jedzie za drugim w strefie DRS i to jeszcze po incydencie w którym zdecydowali się dać karę w postaci biało-czarnej flagi ( uważam, ze ta akurat była przesadzona, choć bliskość ścian i ostanie wydarzenia mogły mieć wpływ na decyzje - skoro dali to wymaga się tutaj już konsekwencji). Wyjeżdżając poza tor automatycznie masz tracić, a Monakijczyk tymczasem w połowie przestrzelonego zakrętu (jeszcze na tarkach graniczących z torem) obrał kierunek i dodał gazu by przelecieć zakręt zaraz przy trawie i w ten sposób nic nie stracił na opuszczeniu toru. Samo zbliżenie się Hamiltona wynika z faktu iż ten uruchomił na chwilę "Party Mode" oraz tego że przez łukiem nabrał większej prędkości. Ostatecznie brak straty w odległości wypracowana przez ścięcie zakrętu zrobił swoje, gdyż ten ułatwił się idealnie na środku i tyle było z "zagrożenia". idealny przykład tego jak Leclerc powinien wrócić na tor pokazał o dziwo Bottas na 3-4 okrążenia przed metą, gdzie gdyby dążył do przestrzelenia zakrętu to w sumie nic by nie stracił, ale jednak wrócił na to i stracił sekundę. Leclerc nic nie zrobił sobie na tych krawężnikach, a to, że starły trochę farby z krawężnika, to nic nie znaczy, gdyż podwozia stale szorują o podłoże więc różnicy wielkiej tutaj nie było. Moim zdaniem te krawężniki powinny być jeszcze większe by przejazd kończył się pewnym uszkodzeniem lub ogromnym prawdopodobieństwem ( te na Monzy są jeszcze spoko, a powinny być takie jak na Red bull Ring ).
22. PatiMat
@12 Prawda. Ham jakby nie był Mercedesie to by tych tytułów nie miał. Ham nie może się pogodzić z tym ,że ktoś był lepszy od niego na torze.
23. jaculek63
nareszcie pojechał jak facet z jajami a nie miekka cipa
24. Grellenort
@21 , przed felernym hamowaniem Leclerc miał ok. 0,550 sekundy przewagi i Hamilton nie miał żadnej szansy na atak w zakręcie. Po błędzie przewaga spadła do 0,06 sekundy. Tak więc jak nic nie stracił? Po takim błędzie miał niższą prędkość więc to nie był żaden party mode. Błąd kosztował pół sekundy i nie mylmy zdobywania przewagi z minimalizowaniem strat. Nie doprowadził do niebezpiecznej sytuacji więc nie ma kary.
25. Ilona
To dobrze, że uczy się od Maxa.
26. FanHamilton
Wiemy że Leclerc to nie Vettel
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz