Austriacki działacz udzielił pierwszych wypowiedzi po ogłoszeniu jego odejścia z byczego obozu. 82-latek nie szczędził krytycznych słów zwłaszcza w kierunku Christiana Hornera.
Po ponad 25 latach działalności związanych z obozem Red Bulla Helmut Marko postanowił rozstać się z nim wraz z końcem tego roku. Informacja ta zaskoczyła wiele osób w padoku, zważywszy na to, że odpowiadał za duże sukcesy Byków w królowej motorsportu i pozostawał jeszcze związany z nimi roczną umową.
Szybko jednak okazało się, że inne względy skłoniły go do takiej decyzji, a niektóre źródła wprost podawały, że został zwolniony z austriackiego koncernu, podając też różne powody za tym stojące. Gazeta BILD podała m.in., że z tego powodu otrzyma należne za sezon 2026 10 milionów euro wypłaty.
Sam 82-latek zdążył też udzielić pierwszych wypowiedzi odnośnie swojego odejścia. Swoimi komentarzami podzielił się w rozmowie z ORF. Ujawnił w niej, że faktycznie osobiście podjął decyzję o wcześniejszym rozstaniu, na co wpływ miała tegoroczna porażka Maxa Verstappena w mistrzostwach świata:
"Mamy za sobą trudny sezon, a zwłaszcza był on nierówny w środkowej części. W Holandii traciliśmy już 104 punkty. Później zaczęliśmy dokonywać wyjątkowego powrotu. Niestety, finalnie on się nie udał. Przegraliśmy w mistrzostwach o 2 punkty", powiedział Austriak.
"Chociaż był to nadzwyczajny powrót, było to gorzkie rozczarowanie, które uderzyło w nas mocno. Nawet po zakończeniu tego wyścigu miałem wrażenie, że coś straciliśmy. Zostałem w Dubaju do poniedziałku i wtedy podjąłem decyzję. Nawet wygrana byłaby dobrym do tego powodem. Z perspektywy czasu porażka też jest do tego dobra."
Marko został dopytany o to, czy konsultował z Verstappenem decyzję o swoim odejściu. Jak wiadomo, Holender jeszcze w zeszłym roku nie wyobrażał sobie współpracy z Red Bullem bez niego:
"Nie rozmawiałem z nikim, natomiast zadzwoniłem do Olivera Mintzlaffa, który jako menadżer odpowiada za Red Bulla. Zapytałem, czy moglibyśmy się złapać na krótkie spotkanie w Dubaju. I tak była tam zaplanowana mistrzowska kolacja, a my spotkaliśmy się przed nią."
"Powiedziałem mu, czego chciałem. Rozmawialiśmy, czy ewentualnie jakiejś inne rozwiązanie wchodziłoby w grę, ale zakomunikowałem mu, że jeśli mamy tak postąpić, trzeba to zrobić w taki sposób. Wydarzyło się to ad hoc, a drugi udziałowiec z tajskiej strony [Chalerm Yoovidhya] również był przy tym obecny. Wszystko odbyło się jednak w przyjaznej atmosferze i przebiegało bardzo dobrze."
"Max także miał tam być, aczkolwiek miał jakieś problemy z lotem i go nie było. Zadzwoniłem do niego następnego dnia. Nie była to taka normalna rozmowa. W powietrzu czuć było tę melancholię. Powiedział, że nigdy nie wyobrażał sobie osiągnięcia tylu sukcesów."
W swoim stylu, czyli bez owijania w bawełnę, Marko zaczął dopiero mówić w wywiadzie dla De Limburger. Przede wszystkim przejechał się po wydanym przez Red Bulla komunikacie prasowym:
"Nie myślałem o tym zbyt długo. Pomysł odpuszczenia nabrał dla mnie realnych kształtów w Katarze. Nie miałem większych wątpliwości, gdyż jestem dość zdecydowany. Już w czwartek przed ostatnią rundą w Abu Zabi zadecydowałem, że będzie to mój ostatni wyścig."
"Nie chcę się zagłębiać w szczegóły, natomiast nie czytałem tego komunikatu prasowego pełnego bzdur. W krótkim czasie wiele zmieniło się w tym zespole. Wydaje się, że dobrze zna się niektóre osoby, a później okazuje się, że tak nie jest."
"Naprawdę nie powiem niczego więcej. Ten piąty tytuł niczego by na tym polu nie zmienił. Moim ostatecznym marzeniem było zdobycie pięciu tytułów z rzędu z Maxem Verstappenem, który jest najlepszym kierowcą, jakiego kiedykolwiek mieliśmy. Tak się jednak nie stało, mimo że przed ostatnią rundą miałem spore na to nadzieje."
Ze strony Austriaka szczególnie oberwało się Christianowi Hornerowi, którego Red Bull zwolnił zaskakująco w lipcu tego roku. Wówczas uznawano to za zwycięstwo Marko, który miał wygrać wewnętrzne polityczne przepychanki. 82-latek potwierdził jedynie, że podejście Hornera zmieniło się po śmierci Dietricha Mateschitza w 2022 roku, po której ten zaczął przybliżać się do Yoovidhyi i spółki:
"Tak to opisywano w mediach, ale nie miało to podłoża osobistego. Razem z Didim założyliśmy ekipę Red Bulla w 2005 roku. Mianowaliśmy Hornera szefem, a ja zostałem doradcą. Zasadniczo władza pozostawała w Austrii. To my podejmowaliśmy decyzje. Pamiętam jednak jakąś imprezę przed GP Austrii w sezonie 2022. Didi na niej był, aczkolwiek nie był w dobrej kondycji zdrowotnej."
"Christian podszedł wtedy do mnie i powiedział, że nie dożyje końca roku. Od tamtej pory zaczął przymilać się do Chalerma Yoovidhyi. Gdy Didi zmarł pod koniec tego roku, zrobił wszystko, co tylko mógł, aby przejąć władzę przy wsparciu Yoovidhyi. Z austriackiej strony zrobiłem wszystko, by do tego nie dopuścić."
Jako przykłady nieczystych gierek ze strony Hornera Marko wskazał wykorzystywanie jego nietaktownej wypowiedzi nt. pochodzenia Sergio Pereza z sezonu 2023 i plotki, że to on mówił o opóźnieniach Byków w przygotowaniach własnego silnika. Dopiero interwencja Verstappena w czasie zeszłorocznego weekendu w Dżuddzie miała uspokoić całą sytuację:
"Ostatnie wspólne lata z Hornerem nie były przyjemne. Odbywały się nieczyste gierki. Pamiętacie, jak mówiłem w kontekście Sergio Pereza, że Meksykanie są mniej skoncentrowani od Holendrów czy Niemców? To zostało wymyślone, być może nawet przez nich."
"To samo dotyczyło rzekomo puszczonej przez mnie plotki z 2024 roku, że prace rozwojowe nad naszym silnikiem są opóźnione i że z tego powodu Ford nie będzie naszym sponsorem. Nigdy tego nie powiedziałem, a Horner próbował to wykorzystać do mojego zawieszenia. Max jednak interweniował w Dżuddzie i finalnie do tego nie doszło."
Marko zasugerował również, że Horner został zwolniony z Red Bulla, gdy Yoovidhya dowiedział się o jego kłamstwach:
"Coraz częściej pokazywano nam, że Horner kłamał w najróżniejszych sprawach. Kiedy Chalerm to zrozumiał, po prostu zmienił swoje podejście."
Mocne stwierdzenie z ust 82-letniego doktora padło także w kontekście tego, co wydarzyło się po zwolnieniu Hornera. Pod przywództwem Laurenta Mekiesa Verstappen powrócił do walki o mistrzostwo świata, którą finalnie przegrał zaledwie o 2 oczka:
"Musieliśmy działać, bo wyniki na torze były coraz gorsze. Gdybyśmy postąpili tak wcześniej, szybciej powrócilibyśmy na właściwe tory, a Max zostałby mistrzem świata w tym roku. Jestem tego absolutnie pewny."
© Red Bull


15.12.2025 20:59
0
pragne tylko przypomniec, że mclaren dwukrotnie w tym roku był zdyskwalifikowany, więc w tej pogoni bylo trochę szczęscia. dyskwalifikacja oczywiscie byla winą McL ale dyskutując o tytułach jednak jest to co innego niz spadająca forma z jaką red bull sie mierzył w polowie roku.
15.12.2025 21:50
0
Austriacy z Red Bulla nie mogli sobie pozwolić na to, że będzie sobie rządził u nich jakiś angol lub azjata. Teraz okazuje się, że Horner to była taka pijawka siejąca ferment. Nigdy ich nie lubiłem, ale po odejściu Hornera ta niechęć mocno zelżała.
16.12.2025 00:29
1
0
Ja myślę że ten zespół dopiero można zacząć lubić bez Hornera i lunatyka Marko. Jakby się jeszcze pozbyć Verstappena Sr. to już w ogóle fajna ekipa, na pewno łatwiejsza do przełknięcia w kibicowaniu niż McLaren.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się