WIADOMOŚCI

Norris nie rozumiał buczenia kibiców w swoją stronę
Norris nie rozumiał buczenia kibiców w swoją stronę © McLaren

Nowy lider mistrzostw świata skomentował zachowanie meksykańskich kibiców po zakończeniu niedzielnych zawodów. Jeden z dziennikarzy przedstawił też genezę gwizdów skierowanych w jego stronę.

2025-baner-f1-dziel-pasje-v2.jpg

Lando Norris w przekonywującym stylu sięgnął po zwycięstwo w GP Miasta Meksyk, a dzięki 5. pozycji Oscara Piastriego powrócił na fotel lidera mistrzostw świata. Nie spotkało to się jednak z aprobatą zgromadzonych kibiców, którzy zakłócili jego powyścigowy wywiad solidną porcją gwizdów i krzyków. Podobna sytuacja miała już miejsce na Monzy.


Na późniejszej konferencji prasowej zawodnik McLarena został naturalnie zapytany o ten wątek, natomiast nie potrafił wskazać jednoznacznych przyczyn takiego stanu rzeczy:

"Lubię słodko-kwaśne słodycze, ale jeśli mam być szczerzy, to nie wiem, co za tym stało. Ludzie mogą robić, co tylko chcą i mają prawo do tego. Na tym czasami polega właśnie sport. Nie wiem, z jakiego powodu, aczkolwiek nie mogę przestać się śmiać, kiedy mnie wygwizdują", przekazał Norris.
"To sprawia, że mam z tego wszystkiego jeszcze więcej rozrywki. Oczywiście mogą to robić, jeśli tylko chcą. Oczywiście sam tego nie chcesz, bo wolę, żeby ludzie mnie dopingowali. Koncentruję się jednak na robieniu własnych rzeczy i tak samo było zresztą na Monzy i paru innych miejscach. Nie wiem, dlaczego, ale nie mogę po prostu przestać się śmiać. Jeśli jednak tego chcą, mogą to robić."

Jeden z meksykańskich dziennikarzy (konkretnie Carlos Jalife z Fast Mag) spróbował rozjaśnić genezę tego buczenia. Przeprowadzono bowiem ankietę, w której zapytano fanów o to, co powinien zrobić Norris w przypadku podarowania mu mistrzostwa. Najczęstszą odpowiedzią było wspomnienie o oddaniu trzech punktów z GP Włoch.

Wówczas Piastriemu nakazano oddać pozycję Norrisowi po tym, jak spędził sporo czasu na stanowisku serwisowym. Australijczyk dostosował się do tego polecenia, a Brytyjczyk dojechał na 2. miejscu, podczas gdy jego partner na 3. Zawodnik z Bristolu nie rozumiał jednak takiego podejścia:

"Jeśli chcą tak uważać, to mają do tego prawo i mogą uważać, co chcą. Jako zespół staramy się grać fair i odnosiliśmy się do tego już wtedy. Tak samo było dwa lata [rok temu] temu w Budapeszcie, gdy mogłem wygrać wyścig, a musiałem przepuścić Oscara, aby wygrał te zmagania, bo na to zasługiwał."
"To niczym nie różniło się od tej wspominanej sytuacji. Wtedy podjęliśmy błędną decyzję jako zespół, aby on zjechał jako pierwszy albo jak ze mną tutaj. Jeśli ktoś chce wierzyć, że podarowano mi te trzy punkty, to proszę bardzo. Mogą uważać, co chcą. Tak jak jednak Oscar zasłużył na triumf w Budapeszcie, tak zasłużyłem na to, by być z przodu na Monzy. To proste."

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

1 KOMENTARZ
avatar
Thanos

27.10.2025 17:36

0

McLaren znów w innej galaktyce. 0,5s na kółku nad resztą ślimaków. Chapeau bas za to że zbudowali taki bolid na ten sezon. Gdyby te dwie ciamajdy potrafiły co weekend wyciągać z pomarańczowych bolidów 100% możliwości (a wyciągają teraz może 70%, może 80%  i to raz na kwartał), to byłaby szopka jak za czasów dominacji Merca gdzie w Q3 kierowcy Merca pokonywali najlepszego z reszty(P3) o 1 - 1,5s a w wyścigu znikali z pola widzenia kierowcy jadącemu na P3 po kwadransie od startu wyścigu by pojawić się ponownie po godzinie w lusterkach wstecznych. 


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.