Komentarz: czy Carlos Sainz to najlepszy wybór dla Ferrari?
Carlos Sainz został następcą Sebastiana Vettela w Ferrari. Czy Włosi robią dobrze, biorąc popularnego ostatnio Hiszpana? Czy inni kandydaci nie mieli więcej do zaoferowania?Ci, którzy marzyli lub nadal marzą o zostaniu kierowcą Formuły 1 i jeszcze do tego kierowcą Ferrari, wyobrażają sobie pewnie glorię i chwałę, swego rodzaju czerwony dywan. Carlos Sainz, przynajmniej teraz, nie przejdzie się po nim, bo musi zostać w domu jeszcze trochę, ale to nie jedyny powód.
Narracja mediów przy omawianiu kandydatury Hiszpana, niezależnie czy przed, czy tuż po podpisaniu kontraktu, wskazuje raczej na cień, a nie blask reflektorów. To nadal Ferrari, ale czy nie tworzy się tu drobny niesmak? Nadal młody zawodnik dostaje szansę, za którą wielu dałoby się pokroić, a od razu jest szufladkowany.
Niestety, taka jest rzeczywistość, a sytuacja i obecne cele Ferrari wydają się być bardzo klarowne. Carlos wie o tym i jest świadomy, na co się pisze. Zapewne wierzy w swoje umiejętności i ma nadzieję, że pokona Leclerca - inaczej powinien nigdy nie brać się za sport. Gdyby jednak było to coś znacznie bardziej poważniejszego niż sama ambicja czy nadzieja, nie trafiłby dziś do Ferrari.
Optymalny wybór
Najbezpieczniejsze dla funkcjonowania zespołu jest dobranie kierowców w taki sposób, by każdy wyciskał maksimum ze swojej roli i hierarchia była jasna. Ferrari ma już numer 1, któremu zaufało wyjątkowo długą umową.
Ta "jedynka" jest określana przez niemieckie media "pupilkiem" w zespole. Trudno się dziwić, skoro świetnie mówi po włosku i jeszcze lepiej jeździ. Do tego daje nadzieję, potrafiąc postawić się temu, który poprzednią "jedynkę" pokonywał.
Ferrari musi traktować go jak pupilka, bo poprzedni lider nie miał tak dobrze, a przynajmniej nie miał wystarczająco dobrze w porównaniu do głównych rywali. Zespół musi dać mu błyszczeć i jak najbardziej ułatwić wygrywanie, bo jeżeli będzie trzeba, Red Bull czy Mercedes bez wahania zrobią to dla swoich "jedynek". Krótko mówiąc - dla pupilka wszystkiego ma być w opór, łącznie z muzeum lotnictwa.
Żeby tak się stało, potrzebna jest dobra "dwójka". Taka, która odbierze punkty komu trzeba i zawsze będzie na tyle solidna, by nie cierpiała na tym pozycja w klasyfikacji konstruktorów. Nie może być za słaba, bo jeśli lider z jakiegoś powodu nie będzie mógł walczyć o tytuł, drugi kierowca musi być w stanie przejąć dowodzenie. Jednocześnie, jeśli w normalnych okolicznościach bardzo się rozochoci, niech nie będzie w stanie znaleźć w sobie zbyt dużo prędkości. Warto też zakazać mu kontaktów z Nico Rosbergiem, tak profilaktycznie.
Do tych wymagań idealnie pasuje Carlos Sainz, który dzięki byciu popularnym wśród kibiców jest już jakąś marką, co też jest ważne dla Ferrari. Jednocześnie jest na fali - przecież dwa wyścigi temu stał na podium. Żarty na bok, bo na fali byłby i bez tego, skoro miał naprawdę dobry sezon 2019.
Tylko, że wcześniej nie pokazał aż tak dużo. Ani nie wygrał kilka razy, ani nie stał wielokrotnie na podium, ani nie szedł jak burza przez ostatnie lata, ale akurat teraz Ferrari nie chciało kogoś takiego. Wystarczyło, że zrobił progres i był solidny, równy, więc gdy tylko miał jakąś okazję, nie szukał pierwszej lepszej ściany jak jego były kolega z Renault, a zwyczajnie ją wykorzystał.
Dla zespołu dużo wygodniejsze będzie zostawienie kilkunastu milionów w kasie, a do tego obcowanie z pełnym zapału zawodnikiem, który dostał wielką szansę, niż ze sfrustrowanym czterokrotnym mistrzem. Carlos będzie się starał, a ekipa powinna o niego dbać, jeżeli dobrze wykona swoje zadania. Trudno o lepszy wybór, ale z wyraźnym zaznaczeniem, że chodzi o tę konkretną pozycję i wybór kierowcy właśnie na nią.
Zawsze jakieś "ale"
Skoro jest tak cudownie, to czemu są zastrzeżenia? Odpowiedź jest prosta - bo sportowo są lepsi kierowcy, którzy już to pokazali. W kolejce czekał chociażby Daniel Ricciardo (o jego przyszłości innym razem), który najwyraźniej pokazał kiedyś nawet za dużo. Widocznie da się być za dobrym na Ferrari.
Mogłoby się wydawać, że zawsze uśmiechnięty Australijczyk nie rozbiłby ekipy od środka i na pewno, w razie jakichkolwiek problemów Leclerca, zrobiłby co trzeba. Jednocześnie trudno uwierzyć, że gdyby w końcu wyczuł szansę na tytuł, nie pokazałby się z tej nieco mniej przyjemnej strony honey badger'a.
Takich rzeczy nie robi się pupilkowi. I nie jest to żadna złośliwość w stronę Charlesa, to jest zwrócenie uwagi na konieczność. Jeśli lider ma dać z siebie więcej niż 100%, musi mieć odpowiednie warunki do tego. Musi też ograniczyć swoje błędy, bo w zeszłym roku było ich trochę za dużo, ale to inny temat.
Skoro mowa o warunkach - czy takich nie zagwarantowałby Valtteri Bottas? Zapewne tak, przecież jest wystarczająco szybki i generalnie grzeczny. Podebranie tak ważnego elementu układanki największemu rywalowi, zabranie aktora drugoplanowego z nagrodami, byłoby genialnym zagraniem. Aż dziwne, że nie było głośno o tej kandydaturze.
Trudno ocenić tego powody, ale nie ma co ich wymyślać, tak jak to ostatnio wymyślano innych kandydatów na miejsce Vettela. Jedni byli bardziej rozsądni - jak Perez, drudzy sportowo mniej - jak Giovinazzi, a trzeci byli abstrakcją - jak Hamilton. Była jeszcze czwarta grupa, która widziała Alonso w Ferrari, ale spokojnie - Binotto jest tylko szefem, a nie saperem.
Wracając do Ricciardo, który sportowo wydaje się lepszym kandydatem i nie jest żadną bombą - on może dostać swoją szansę, jeśli Sainz nie podoła i będzie często niczym Bottas w gorszy dzień lub Gasly w Red Bullu. Wtedy Ferrari może sięgnąć po kogoś z wyższej półki, kto już na pewno da radę. Jeśli jednak Carlos się sprawdzi, trochę pojeździ czerwonym bolidem.
Kierowca na lata?
Nawet jeśli wielu osobom, a już szczególnie fanom np. Ricciardo, nie do końca się to podoba, to Sainz może zostać w Ferrari na dłużej. Wystarczy "tylko" dogadywać się z Leclerciem, trzymać odpowiedni poziom i nie czuć się popychadłem, ewentualnie na to nie pozwolić. Jeśli ten skład będzie działał, może utrzymać się przez dłuższą chwilę.
Hiszpan, w porównaniu do przywołanego wcześniej Gasly'ego, który utrzymał się przez chwilę, ale tę krótszą, ma dwie przewagi - to doświadczenie i brak Helmuta Marko. Z drugiej strony będzie miał presję włoskich mediów, a przede wszystkim, podpisał kontrakt w niesamowicie dziwnym momencie i to mając za sobą jeden naprawdę dobry sezon. To nie znaczy, że inne były słabe, ale brakowało im pewnego błysku czy efektu wow.
Teoretycznie w 2019 ten efekt gdzieś tam się pojawił, więc nawet i bez kontraktu z Ferrari wypadałoby postawić mu jeden cel - niech to powtórzy i utrzyma poziom, ale jeszcze w McLarenie. Ostatnio było już fajnie, zgoda, ale na tle debiutanta, który w drugim sezonie pewnie się poprawi. Dobrze byłoby więc pokazać, że przewyższa się młody talent.
Gdyby Norris okazał się lepszy, Sainz wchodziłby do Ferrari, tak wielkiej ekipy, jako ten pokonany przez żółtodzioba. I nie byłoby to wejście w stylu Vettela w 2015 roku, bo on jednak miał dość świeże cztery tytuły i potknięcie po rewolucji w przepisach. Na pewno wtedy notowania Hiszpana wyglądałyby inaczej i kontrakt mógłby być wytykany.
Osiągnięcie
Nie można jednak odbierać Carlosowi, że zrobił coś wielkiego. Jest wiele "ale", są inni kandydaci, sportowo lepsi, ale to on został wybrany i to on ma całkiem fajny problem - musi się martwić, jak być dobrym kierowcą tak gigantycznego zespołu Formuły 1. Każdy sportowiec brałby to w ciemno.
Wejście do Ferrari jest wyjątkowym i niesamowitym osiągnięciem. Udaje się to nielicznym, a Carlos znalazł się w tym gronie i za to powinien otrzymać brawa. Piłka jest po jego stronie, a te wszystkie "ale" nie dotyczą tego, że jest złym wyborem dla Włochów. Bardziej dotyczą bycia wyraźnym numerem 2 i jednocześnie, może nawet przede wszystkim, bycia opcją niekoniecznie najlepszą czysto sportowo.
Ogólnie może być jednak najlepszy, chociaż, podkreślając jeszcze raz, najlepszy jednak jako numer 2. Przez to powstaje pewien dysonans, ale mimo wszystko, gratulacje się należą.
komentarze
1. TomPo
Zaden zespol walczacy o cele nie chce miec dwoch rownie dobrych kierowcow.
Na to moga sobie pozwolic ekipy ze srodka stawki, by maksymalizowac zdobycz punktowa.
Merc, Ferrari, RBR - tam gdzie jest walka o najwyzsze cele, tam jest nr 1 i nr2.
Jest to bardzo kiepskie dla kibicow, ale bardzo proste i efektywne rozwiazanie dla managerow.
Masz lidera i dobierasz mu dobrego (ale nie za dobrego) kierowce na nr2 jako wingmana.
Dlatego tez, Vet w Mercu to strzal w stope dla Toto chyba ze.... chyba ze... zechca posadzic niemieckiego kierowce na tronie mistrza swiata, w niemieckim bolidzie.
Ale wtedy musieliby pozegnac sie z Lewisem i zrobic duet Vet - Bot.
Czy to realne?
Chyba bardziej niz duet Ham - Vet, bo to bylaby wojna. Vet moglby byc nawet gorszy, ale z racji bycia Niemcem moglyby dziac sie rzeczy 'dziwne' i mielibysmy powtorke Ham - Ros.
2. konewko01
Już bardziej prawdopodobny jest duet VET-ALO niż VET-HAM.
3. XandrasPL
No to ja idę po popcorn, siadam na fotel, popijam napój gazowany typu Cola i oglądam jak lecą te majstry do Ferrari. Przecież bez Vettela to oni w jednym sezonie może i z 3 tytuły zdobędą. Tak są ich głodni, że jakimś cudem FIA przyzna im dodatkowe. Największy problem Ferrari zażegnany. Co teraz może pójść nie tak? Tylko trzeba znów zbudować bolid o 5 sekund szybszy jak to było w 2017 i 2018 roku i Leclerc 20 zwycięstw, 2 dla Sainza i supcio.
A tak na poważnie. Wiadomo, że Ferrari się nie odmawia. Nawet jeśli masz być woźnym w fabryce. Jednak Sainz może dużo wygrać albo ostro się przejechać. Ricciardo chyba mniej ryzykuje.
4. belzebub
Szczerze mówiąc, to dalej jestem zaskoczony takim, a nie innym wyborem. Ferrari. Jak dla mnie Sainz nie ma tego czegoś, czym by zasługiwał na jazdę w typowym zespole. W średnim obecnie Mclarenie nie zdominował jakoś specjalnie Norrisa, a to przecież był debiutant. Czy jednak po prostu chcieli kogoś takiego jak Bottasa, czyli typową 2, biorąc pod uwagę że duet Lec/Vet całkowicie się nie sprawdził. Kwestia tylko, jeśli Ferrari poprawi osiągi, Sainz w przypadku problemów Leclerca będzie w stanie wygrać jakichś wyścig.
5. belzebub
Miało być w topowym zespole.
6. Malmedy19
Ja uważam, że lepiej być nr 2 w zespole o numerze 1, niż nr 1 w zespole o numerze 3. Zwycięstw, podiów nikt ci nie zsbierze, a jakby coś nie daj Boże przydarzyło się liderowi, to zdobędziesz nawet indywidualny tytuł.
Choć są ciągle tacy, którzy mówią, że komuś zdobyty tytuł się nie należał. Niedojrzali lub głupi, że dalej tą F1 oglądają, bo nic z niej nie rozumieją.
7. Ewenement
Wydaje mi się, że bolid był już mocno skrojony pod LEC na sezon 2020 ;) Vettel miał swoje szanse i potrafił pojechać. Wszyscy widzieli. Zawodził w najważniejszych momentach...
Dlaczego Carlos odpuścił MCL? To było jego miejsce !!! Nazwisko samo nie pojedzie. On już jest nr 2 w czerwonych ale uwaga - czy obecny lider to udźwignie w nowym sezonie ? Żal Ferrari...
8. elin
@ 7. Ewenement
Żal Ferrari ? Wręcz przeciwnie :-).
WRESZCIE ktoś w tym zespole poszedł po rozum do głowy, stawiając na młody talent ( Leclerca ) zamiast sprowadzać kolejnego mistrza, który pomimo tytułów ( zdobytych z innym teamem ) nie potrafi wyciągnąć Ferrari znowu na szczyt. Udało się jedynie Schumacherowi, a póżniej ... ani Raikkonen, ani Alonso, ani Vettel ...
Coś w tym zespole WRESZCIE drgnęło i ( według mnie ), to najwłaściwsza decyzja. Teraz stawiają na bardzo utalentowanego i ambitnego kierowcę, jakim jest Leclerc i solidnego Sainza. WRESZCIE dwóch młodych kierowców, którzy mają szansę udowodnić, iż z tym zespołem jeszcze da się czegoś dokonać i że do nich należy przyszłość.
9. magic942
Ale to jest absurdalne... gościu masz jeszcze ok 15 wyścigów do przejechania w Mclarenie, a żegna się jakby już miał się nigdy w ich garażu nie pojawić. xDD
10. belzebub
Dotychczas Leclerc miał wymagającego partnera, nawet jeśli ten popełniał błędy. Vettel to szybki kierowca, co w pewnym sensie wymagało kierowcy z Monako wyciskać maksimum z bolidu. Teraz będzie miał łatwiej, bo mało prawdopodobne żeby Sainz był podobnie wymagający.
W dodatku robią lidera z kierowcy, który dopiero jeden sezon przejeździł w Ferrari.
Elin, to że pi Schumacherze Ferrari nie udało się z Alonso, Kimim czy Vettelem, to w żadnym wypadku nie wina tych kierowców, albo ich wyborem przez Ferrari, tylko ewidentnie wina po stronie specyficznego zarządzania tym zespołem. Todt był w zasadzie jedynym szefem, który sprawnie ogarniał ten włoski burdel.
11. belzebub
Leclerc będzie miał łatwiej z Sainzem, ale czy to nie wpłynie w jakimś stopniu na jego wyniki. Sainz to żaden punkt odniesienia, jeśli chodzi o o osiągi.
12. elin
@ belzebub
Nie sądzę, aby Leclerc mając za partnera mniej wymagającego Sainza, jeździł słabiej, niż przy Vettelu. To nie typ kierowcy, któremu wystarczy jedynie pokonanie kolegi z zespołu. Charles jest niesamowicie ambitny i Jego celem jest tytuł. Dlatego postawienie Leclerca w roli lidera, tylko bardziej Go wzmocni i sprawi, że będzie się koncentrował na walce o mistrza, a nie rozpraszał w walce o pozycję w zespole.
" W dodatku robią lidera z kierowcy, który dopiero jeden sezon przejeździł w Ferrari. "
To również uważam za dobrą decyzję - im szybciej Leclerc będzie " wrzucony na głęboką wodę " tym lepiej. Nawet jeśli nie zdobędzie mistrza w najbliższych sezonach, to będzie miał czas, aby " wyrosnąć " na prawdziwego lidera, który pociągnie zespół. Przypomnij sobie jak szybko na początku kariery Renault zrobiło lidera z młodego Alonso, McLaren z Raikkonena czy później z Hamiltona, Red Bull z Vettela, czy Verstappena ...
Jeśli Charles jest takim talentem, jak o nim mówią, to sobie poradzi, a im szybciej zacznie sobie radzić z presją lidera i wyniku, tym lepiej. Nie ma co odkładać takiej decyzji na późniejsze lata i " marnować " młodego kierowcę na ciągłą jazdę u boku bardziej doświadczonego kolegi.
" Elin, to że pi Schumacherze Ferrari nie udało się z Alonso, Kimim czy Vettelem, to w żadnym wypadku nie wina tych kierowców, albo ich wyborem przez Ferrari, tylko ewidentnie wina po stronie specyficznego zarządzania tym zespołem. "
Oczywiście, że nie, ale pokazuje, iż schemat od lat stosowany przez ten zespół raczej się już nie sprawdza i może czas spróbować czegoś innego.
Raikkonen, przechodząc do Ferrari liczył, że wystarczy tylko dobrze jeździć, jak robił w McLarenie - nie wyszło.
Alonso, próbował budować zespół wokół siebie publiczną krytyką i wytkaniem błędów, jak robił w Renault - nie wyszło.
Vettel, chciał takiej " opieki " teamu, jaką miał jeżdżąc w Red Bullu - nie wyszło.
... więc ...
Jak napisałeś, Ferrari to zespół ze specyficznym zarządzaniem ( delikatnie określając ;-) ) i nie ma co liczyć, że szybko pojawi się kolejny szef na miarę Todta. Dlatego może czas postawić na kierowcę na tyle młodego i bez oczekiwań ze wcześniejszych zespołów ( jak wymienieni mistrzowie ), który będzie potrafił odpowiednio zmotywować Ferrari i spróbować zbudować team wokół siebie.
Tutaj plusem Leclerca może być fakt, iż od dziecka był w Akademii Ferrari i doskonale wie, jak funkcjonują i czego oczekują Włosi.
A czy Mu się uda wyciągnąć Ferrari na szczyt ... zobaczymy.
Osobiście daję Leclercowi większe szanse, że tego dokona, niż wymienionym mistrzom czy Hamiltonowi ( gdyby dołączył do zespołu z Maranello ).
13. sliwa007
8. elin
O tak. Patrząc na skład Ferrari jest bardzo odważny i bardziej pasuje do filozofii Red Bulla.
Leclerc - 22 lata, raptem dwa sezony na koncie i kilka wygranych.
Sainz - 25 lat, ledwie jedno (!) podium w karierze.
Jeszcze rok, dwa temu taki skład był nie do pomyślenia. Co prawda to jest skład na 2021, więc teoretycznie mają jeszcze cały sezon (jak wyjdzie zobaczymy) na poprawę statystyk, ale to i tak jest wręcz niewiarygodny skład jak na Ferrari.
14. sliwa007
Co do samego wyboru Sainza na drugiego zawodnika, no cóż, tak na szybko analizując dużo większego wyboru nie mieli.
Vettel grymasił i chyba nie do końca ma kontakt z rzeczywistością skoro po takich sezonach jak 2018 czy 2019 dalej ma tak wygórowane oczekiwania.
Ricciardo to świetny zawodnik, ale nad zespołem wisiałoby widmo kolejnej wojny domowej. Podobnie jest z Alonso czy Hamiltonem.
Giovinazzi powinien dziękować za to, że w ogóle jest w F1, łączenie go z Ferrari to jest bluźnierstwo.
Bottas jest zawodny, regres formy u niego jest bardzo możliwy.
Więcej grzechów nie pamiętam.
15. johan24
@9 Ctrl+c Ctrl+v z innego wątku. Sorry, over and out.
16. greyhow
Tak teraz przyszło mi coś jeszcze na myśl. Mianowicie, jaki jest sens trzymania Giovinazziego w F1? Skoro teraz się nie załapał na pomagiera w Ferrari (a okoliczności wręcz wymarzone) to chyba już nie ma co się łudzić, że nagle wypali i jeszcze się wygryzie do pierwszego zespołu, większy pożytek by z niego był w symulatorze i ?na ławce rezerwowych? na wypadek kontuzji lub choroby podstawowego kierowcy. Nie zdziwię się, jeśli Ferrari przeforsuje Alfie na przyszły sezon nowego juniora.
17. Jen
@12 elin
Nie zgodzę się, że Kimiemu się z Ferrari nie udało. Zdobył z nimi tytuł mistrzowski i to w pierwszym sezonie. Potem było już gorzej, ale dalej Raikonnen to ostatni mistrz w Ferrari:) Na taki chodźby pojedynczy strzał czekają ponad 12 lat. Alonso przejechał się na czerwonych, Vettel tak samo. Jak będzie z Leclerkiem to się okaże. I tu się ponownie z Tobą nie zgadzam, że Charles będzie miał dwa sezony albo więcej, aby wyrosnąć na lidera zespołu. Jeśli przez najbliższe dwa sezony nie zdobędzie tytułu z Ferrari to widzę tą relację na równi pochyłej. Przypomnę, ze Sergio Marchionne podpisał kontrakt z Charlesem jeszcze w czerwcu 2018r kiedy to Vettel bił się w najlepsze z Hamiltonem o tytuł i Ferrari nie miało teoretycznie powodów do zmiany swojego lidera.
U czerwonych nie ma czegoś takiego jak czas. Tu wszystko działa według filozofii: dostąpiłeś zaszczytu założenia naszego boskiego kombinezonu to masz obowiązek zdobyć w nim tytuł i to jak najszybciej. Oczekiwania są chyba nawet większe niż za czasów przyjścia Vettela. Wielu kibiców upatruje w Leclerku nowego Schumachera. Jak go nie dostanie to będzie kolejne wielkie rozczarowanie. Dlatego Carlos moim zdaniem podejmuje tutaj mniejsze ryzyko. Zawsze jest szansa, że jak Leclerc się nie sprawdzi to on może przejąć pałeczkę lidera. Na pewno przejście do czerwonych to wielki milowy krok w jego karierze.
18. devious
Chciałem coś napisać ale @elin w zasadzie wyczerpała temat.
Mi tez Charles przypomina młodego Alonso - wszedł jak burza i idzie w górę, nie ogląda sie za siebie. Na torze też jest równie stanowczy, ale też nie przekracza granic i nie "szaleje" jak młodzi Hamilton czy Verstappen. Popełnia błędy - jak każdy młody- ale nieliczne. I jest piekielnie szybki i w soboty i w niedziele...
Takiego talentu się nie odstawia na boczny tor tylko daje mu się wykazać, Ferrari nie ma nic do stracenia bo poza "starym" Alonso nie mieli żadnej innej opcji na posiadanie mistrzowskiego kierowcy...
Co do wpisu @elin nie zgadzam się tylko z jednym - Alonso wcale nie budował zespołu wokół publicznej krytyki czy to w Renault czy Ferrari - co za bzdura. W Renault w ogóle nie było krytyki zespołu, w 2006 rozstawali się w super relacjach - a w Ferrari krytyka wynikała z frustracji i pojawiła się gdzieś w 2013 roku dopiero... Wcześniej było raczej publiczne motywowanie typu "walczymy, poprawiamy sie, będzie dobrze" a dopiero sezon 2014 przelał czarę goryczy - trudno się zresztą dziwić, by po 5 latach jazdy co rusz gorszymi bolidami taki kierowca jak Alonso nie zaczął narzekać... Lewis narzeka w Mercedesie nawet :))))
19. Antie
Z ciekawości sprawdziłem w wikipedii czy CS55 nie ma aby na drugie Felipe, tyle widzę już teraz podobieństw. Nie ma, ale ma drugie nazwisko de Castro... No oby się nie dał wykastrować Scuderii, jak Felipe.
20. elin
@ sliwa007
Prawda, nowy skład Ferrari jest bardzo odważny i całkowicie nie pasuje do filozofii tego zespołu ( i chyba dlatego aż tak mi się to podoba ;-) ). Wreszcie są jakieś zmiany i oby to przyniosło oczekiwane wyniki.
Co Twoich grzechów ;-), czyli możliwych kandydatów do drugiego fotela Ferrari, to dodałabym jeszcze Pereza. Solidny i z dużym doświadczeniem. Mógłby stworzyć z Leclerciem również całkiem dobry duet.
@ 17. Jen
Inaczej ...
Oczywiście, że Kimiemu udało się zdobyć tytuł z Ferrari i to już w debiutanckim sezonie ( pod tym względem Fin jest jednym z trzech kierowców w całej historii startów zespołu z Maranello w F1, który dokonał tego w pierwszym sezonie ). Ale ułatwiły to dwa czynniki :
1. szefem Ferrari w 2007 był jeszcze Jean Todt i wszystko w tym zespole idealnie funkcjonowało, tam nie było miejsca ( jak obecnie ) na błędne strategie czy inne wpadki
2. Raikkonenowi w zdobyciu tytułu jednak pomogła też wojna kierowców McLarena
Gdyby nie to, nie wiem czy Kimi byłby ostatnim mistrzem Ferrari ... Wtedy jednak wszystko w tym zespole inaczej działało ...
A uważam, że pomimo tego tytułu nie wyszło Mu z Ferrari, dlatego, że mimo ważnego kontraktu musiał odejść z zespołu. Ta współpraca całkowicie nie wyszła - Raikkonen nie pasował do ich filozofii i rozstanie przyszło zdecydowanie szybciej niż ktokolwiek oczekiwał.
Dodam jeszcze, ... tak szczerze, to uważam, że Kimiemu bardziej należał się mistrzowski tytuł za jazdę w McLarenie.
Nie sądzę, aby Leclercowi dawano tak krótki czas na zdobycie z zespołem kolejnego tytuł ... Każdy z dotychczasowych kierowców ( oprócz Kimiego ) dostał go znacznie więcej, niż dwa sezony ... i Schumacher, i Alonso, i Vettel ..., więc dlaczego z Charlesem miało by być inaczej ?
Oczywiście, że oczekiwania są wielkie i każdy chce żeby Ferrari jak najszybciej wróciło na szczyt. Jednak ( według mnie ) wszystko będzie zależało od tego jak będzie sobie radził Leclerc ... Jeśli nawet nie będzie szybkich wyników, ale będzie widać, że zespół idzie we właściwym kierunku, a Charles odnajduje się w roli lidera i potrafi odpowiednio motywować czerwonych, to dostanie więcej czasu.
" Przypomnę, ze Sergio Marchionne podpisał kontrakt z Charlesem jeszcze w czerwcu 2018r kiedy to Vettel bił się w najlepsze z Hamiltonem o tytuł i Ferrari nie miało teoretycznie powodów do zmiany swojego lidera. "
Prawda, ale Marchionne nalegając na tak szybkie popisanie kontraktu z Lelerciem myślał bardziej przyszłościowo. Vettel wtedy był ich liderem i miało tak pozostać jeszcze jakiś czas. Jednak Sergio wiedział jaki talent mają we własnej Akademii i chciał Go najszybciej sprowadzić ( i sprawdzić ) do zespołu. Zwłaszcza, że duet Vettel - Raikonen nie spełniał oczekiwań szefostwa.
A czy Carlos podejmuje mniejsze ryzyko od Leclerca ... ? Chyba jeszcze za wcześnie aby to stwierdzić. Jeśli będzie jeździł równie dobrze jak Charles, to Tak - wtedy wygra na tym podpisanym kontrakcie z Ferrari. Ale jeśli łatwo da się zepchnąć do roli pomocnika, to może już utknąć z tą " łatką " Nr 2 do końca kariery.
21. elin
@ 18. devious
Po tylu latach na forum ... chyba pierwszy raz się ze mną zgadzasz ;-).
No, ale żeby nie było tak pięknie ...
" Co do wpisu @elin nie zgadzam się tylko z jednym - Alonso wcale nie budował zespołu wokół publicznej krytyki czy to w Renault czy Ferrari - co za bzdura. W Renault w ogóle nie było krytyki zespołu, w 2006 rozstawali się w super relacjach "
Faktycznie w " super relacjach " ... ;-P. Alonso pod koniec 2006 głośno oskarżał Renault, że nie jest dostatecznie wspierany w walce o tytuł, ponieważ odchodzi do McLarena. A Jego rozstanie z " papciem " Briatore, również do przyjacielskich nie należało.
Co do Ferrari ... częściowo zgoda. Publiczna krytyka nie pojawiła się natychmiast.
Ale tak samo z Raikkonenem, czy Vettelem ... na początku wszystko zapowiadało się pięknie, a dopiero później pojawiały się frustracje ... Słuszne, czy nie, to inna sprawa. Fakt jest taki, że Ferrari nie krytykuje się głośno, a Alonso to robił.
22. sliwa007
20. elin
Perez to wojownik z temperamentem, nie wiem czy nie miałby problemu z tym, że 22-latek stoi od niego wyżej w zespole. No i jak dobrze pamiętam ma dość długi kontrakt przed sobą więc to także byłoby problemem. Oczywiście nie ma kontraktów, których nie da się zerwać, ale tutaj musiałaby być zgoda Strolla a ten związany z Mercedesem nie koniecznie musi chcieć współpracować z Ferrari.
W każdym razie nawet licząc Pereza to lista potencjalnych kandydatów jest naprawdę krótka.
23. TomPo
@22
Perez?
Mysle, ze nigdy nie byl brany pod uwage, z racji tego jak zachowuje sie na torze i jak potrafi sie obchodzic z partnerami z zespolu wpychajac ich na sciany.
To jest nieobliczalny kierowca, zwlaszcza gdy na torze musi/chce walczyc z zespolowym partnerem.
Lista wingmanow jest bardzo krotka w F1.
To musi byc ktos albo juz wypalony i pogodzony z losem (Rai) albo ktos kto stara sie ale wiedzac ze jest gorszy ustepuje (Bot).
Albo ktos mlody, ktory zdaje sobie sprawe, ze jego czas jeszcze nie nadszedl (Sai). Przynajmniej w teorii, zobaczymy jak to bedzie gdy 'poczuje krew'.
Ric, Alo, Kub - w zyciu nie poszliby na nr 2, bo maja sobie i innym cos do udowodnienia.
Wiele opcji w tym Ferrari to nie mieli, jesli ich glownym celem bylo stworzenie ladu w zespole, a po ostatnim sezonie, na pewno tego potrzebuja.
24. Michael Schumi
@1, @3, @7 @12 @14 @19 @23 Ciekaw jestem na jakiej podstawie wysuwacie wniosek, że Carlos Sainz da się sprowadzić do rzekomego bycia kierowcą nr 2.
25. XandrasPL
@24
Barichello powiedział: "Musiałem go przepuścić. Tak mam zapisane w kontrakcie. Nie chcę stracić pracy"
Sainz to idealny kierowca dla Ferrari ale czy Ferrari to idealny wybór dla Carlosa? Nie powiedziałem, że da się sprowadzić na dwójkę.
26. elin
@ 22. sliwa007
Ja donoszę wrażenie, że Perez ostatnimi czasy nieco spokorniał i nie jest już tak wojowniczy na torze, jak we wcześniejszych latach. Ale faktycznie, Sergio podpisał nowy kontrakt do 2022 i Ferrari nawet nie opłacało by się go " odkupywać " ( oczywiście jeśli Stroll by się na to zgodził ) mając do wyboru innych kierowców z podobnymi umiejętnościami.
A tak już na marginesie, do lista potencjalnych kandydatów, dodałabym jeszcze jedno nazwisko - Nico Hulkenberg. Na lidera zdecydowanie za słaby, ale solidny Nr 2.
@ 24. Michael Schumi
Czy Sainz da się sprowadzić do bycia Nr 2, to dopiero się okaże kiedy już będzie jeździł z Lecleciem.
Ale ( według mnie ) taką rolę wyznaczyło dla Niego Ferrari, ponieważ wybrali Carlosa zamiast znacznie lepszego Ricciardo, który jednak by się nie zgodził jeździć jako " skrzydłowy ".
Pasuje do tego również wypowiedź Mattii Binotto ( news - " Binotto uważa, że Sainz świetnie uzupełni Ferrari i Leclerca " )
" Myślę, że Carlos to świetny DODATEK do naszego zespołu. To bardzo mądry gość. Jest bardzo młody, ale ma za sobą już pięć sezonów, które zawsze były dobre. Jest mocnym i niezawodnym kierowcą, zdobywa punkty w wyścigach i walczy. Dla nas to świetny zawodnik do zestawienia razem z CZYSTYM TALENTEM Charlesa, który chcemy rozwinąć, by WYGRYWAŁ. "
( zwróć uwagę na słowa dużą literą )
Dla mnie ten cytat raczej jasno wskazuje, jakie role do wykonania będą mieli obaj kierowcy.
27. Michael Schumi
@24 Wskazałeś tylko, że być może będzie musiał grać drugie skrzypce lub też zasugerowałeś to delikatnie. Nie mówię, że twierdzisz źle, masz prawo do swojej opinii, ale chciałem tylko powiedzieć, że Carlos nie powinien myśleć, że prawdopodobnie będzie nr 2 tylko dlatego, że Ferrari podpisało z Monakijczykiem wieloletnią umowę. Co jak co, ale Leclerc przejechał dopiero swój 2 sezon, podczas gdy Carlos ma ich za sobą 5, więc czemu niby Leclerc miałby być nr 1 w Ferrari, skoro ma relatywnie mniejsze doświadczenie? To, że Mattia Binotto twiedzi, że liderem jest Leclerc nie oznacza, że ma nim być. Nawet taki Vettel w Red Bullu, mający wieloletni status kierowcy nr 1 został objechany przez Ricciardo, więc uważam, że najpierw powinnismy wstrzymać się z oceną hierarchii w Ferrari i zobaczyć kto będzie lepszy.
28. TomPo
@27
No przeciez Binotto sam w wywiadach jasno daje do zrozumienia jaki bedzie podzial rol.
Maja dosc burdelu w zespole po ostatnim sezonie. Strasznie ucierpieli na tym wizerunkowo. Ucierpial przede wszystkim Binotto, ktorego polecenia byly olewane i mielismy ciekawe dialogi przez radio.
Wyrzucajac Vet postawili na Lec - co bylo jedynym rozsadnym rozwiazaniem, zwlaszcza po tym, jak Vet niczego przez ostatnie lata nie pokazal, oprocz serii katastrof.
Oczywiscie, moze sie okazac ze Lec nie daje nagle rady i Sainz Go objezdza, to wtedy pewnie zmienia postanowienia, natomiast na chwile obecna, widac wyraznie (chocby bo samych wypowiedziach Binotto), ze wzieli Sainza jako nr2 i pewnie tak jest skonstruowany ten kontrakt, by nie powtorzyla sie sytuacja z Vet.
Jak bedzie to czas pokaze, natomiast dlatego jest tam Carlos a nie Ric, bo wiedzieli ze ten w zyciu nie poszedlby na taki uklad.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz