komentarze
  • 20. arek2k
    • 2013-09-15 22:36:48
    • *.olsztyn.vectranet.pl

    @17. silvestre1- tak przyglądając się tej dyskusji, mam wrażenie to jednak Ty nie rozumiesz tego co czytasz.

  • 21. silvestre1
    • 2013-09-16 00:41:02
    • *.dynamic.chello.pl

    @20.arek2k.
    Rozumiem co czytam, jednak może w związku z powyższym dodam sprostowanie.
    Po pierwsze - Massa zagoniony w kozi róg "zwyczajnie ględzi" (@19) i to prawda. Przywołał Schumachera i Alonso do tablicy i zamotał się w zeznaniach. To normalna sytuacja, gdy udzielając wywiadu palnie się gafę i na siłę próbuje się wycofać. Massa nie jest pierwszy i nie ostatni w takiej sytuacji. Ja, broniąc go dorzuciłem Vettela i sytuacje które widać gołym okiem w F1 - inwestujemy w kierowcę popełniającego mniej błędów.
    Po drugie - zwróciłem uwagę na to co obecnie robi Ferrari, a nie co robiło do tej pory.
    Co robili stratedzy tego teamu, wszyscy wiedzą i pamiętają (po co trzymają tego Masse?), natomiast obecnie przyszla pora na zbrojenie pionu technicznego i kosmetyka w składzie kierowców. Czyli Ferrari idzie na wojnę, co słusznie zauważył Dr. Helmut. Akurat @fracky inaczej zinterpretował kontekst tego fragmentu moich przemyśleń - jego sprawa.
    I w końcu podsumowując twierdzę, że Massa nie jest spalony i życzę mu sukcesów w innym teamie.
    Czy teraz jest bardziej zrozumiale, czy sięgnąć po słownik Pasikowskiego?
    PS. Jestem przeciwny twierdzeniom, że wywiad Massy jest objawem zalamania psychicznego pod zgubnym wpływem kolegi (wiecie kogo).

  • 22. ULTR93
    • 2013-09-16 07:55:04
    • *.opera-mini.net

    Jeszcze zobaczycie jak Kimi ubije dupsko Alonso. Fernando i perfekcjonista- a to dobre. Moze dolaczy do Malgorzaty Rozenek?

  • 23. fracky
    • 2013-09-16 10:27:03
    • Blokada
    • *.internetdsl.tpnet.pl

    @18 elin
    Wy obie macie innych idoli, tylko za każdym razem kiedy rozgrywana jest jedna z najbardziej popularnych gier F1 na świecie , na forach dyskusyjnych czyli "jeżdżenie po Vettelu", to zawsze obie gorliwie go bronicie, tłumacząc się ,że to tylko zwykła sympatia. Ja nazywam ten stan kryptofanizm, czyli ukrywanie swoich upodobań, wywołane ogólną niepopularnością obiektu czci. Natomiast ponieważ Vettel jest tak nielubianym kierowcą, to osoby, które mu kibicują muszą wykazywać się pewnymi cechami fanatyzmu, bo to tylko tłumaczy upartość w swoich wierzeniach.

    @21 silvestre1

    No niestety Massa tak zagoniony w kozi róg powinien powiedzieć coś zbliżonego do prawdy, a nie przypadkowo obalić mit boskości Schumachera. Gdyby chciał powiedzieć coś PR , to oscylowałby wokół tłumaczeń w postaci: ciężko porównać, inne czasy i bolidy, tylko rok z Niemcem jeździłem itd. czyli w skrócie nie musiał wychwalać Alonso, jeżeli nie mógł go zdyskredytować.

    Vettel popełnił całe mnóstwo błędów w swojej karierze. Widać było to choćby w zeszłym roku , gdzie Niemiec popełnił prawie tyle błedów co Alonso podczas całej swojej kariery w F1. Durne jest też tłumaczenie ,że stawiają na tego, który popełnia mniej błędów, bo w sezonie 2010 i 2012 widać było gołym okiem prowadzenie Webbera w klasyfikacji, spowodowane mniejszą ilością rzeczonych błędów, oraz bezpardownowe i bezczelne stawianie na Niemca ( zabieranie skrzydła, ślizgające się sprzegło , problemy z KERSem itd - dotyczy Webbera.). Zapominasz tutaj ewidentnie o fundamencie F1 czyli PR i polityka, więc całe Twoje sportowe ględzenie nie ma sensu.

    "Akurat @fracky inaczej zinterpretował kontekst tego fragmentu moich przemyśleń - jego sprawa."

    Akurat @fracky zinterpretował Twoje słowa dokładnie tak jaki wytworzyły sens i jak widać nie tylko ja zrobiłem podobnie. Pokazują one ,że pojmujesz F1 w wąskim zakresie i niestety jesteś strasznie buńczuny jeżeli ktoś zwróci Ci na to uwagę.

    Podsumowując cały Twój wywód w poście nr 21, nie wniósł nic nowego do meritum i nie zaspokoił moich pretensji co do bezsensownej wypowiedzi , którą zacytowałem wcześniej. Ferrari zbroi się od kilku lat, próbując wrócić na szczyt i na pewno przed zatrudnieniem Raikkonena ich celem było zrzucenie RBR ze szczytu, jak i po zatrudnienia. To jest wspomniane meritum, a cała reszta, którą nas uraczyłeś, to zwykłe bredzenie nie na temat. Pozdro

  • 24. beltzaboob
    • 2013-09-16 10:52:49
    • *.play-internet.pl

    23. fracky - twierdzisz, że@elin(serdecznie pozdrawiam)jest kryptofanem Vettela(modlę się do Nieistniejącego, aby tak nie było) - to mocna hipoteza. Ty masz obsesję Vettela - to natomiast teza- fakt. Ja tam niemiaszka nie lubię gnojka, ale z tymi błędami to przesadzasz. Jest prawie perfect, gdzie te błędy???Jest dobry, jak Szu i nie ma co polemizować z faktami. A Alo jest lepszy - sama Massa powiedziała. Mądrze powiedziała...

  • 25. Nowicjusz
    • 2013-09-16 10:59:47
    • *.204.251.8

    Gdyby Alonso był bardziej " szczęśliwym " kierowcą , mniej konfliktowym i lepiej radzącym sobie z presją to mógłby mieć nawet 5 mistrzostw świata. Sezon 2007 1 pkt do tytułu , Sezon 2010 4 pkt do tytułu i Sezon 2012 3 pkt do tytułu. Trzeba przyznać że oba swoje tytuły Alonso wywalczył w bolidzie który był tak dobry jak teraz RBR.
    Czekam aż RBR wreszcie stworzy bolid który nie będzie lepszy od Ferrari , a porównywalny i wtedy zobaczymy czy Vettel jest tak wybitnym kierowcą , bo i Schumacher i Alonso gdy zdobywali tytuły mieli najlepsze bolidy , podobnie jak teraz Vettel.

  • 26. silvestre1
    • 2013-09-16 11:37:33
    • *.dynamic.chello.pl

    @fracky.
    Chylę czoła przed Twoją wiedzą na tematy zadane. Ale to pikuś w porównaniu z szufladkowaniem ludzi i ich ocenianiem. Jesteś guru, jesteś samą wiedzą bez wad.
    Powinieneś zostać beatyfikowany za życia. Masz moje poparcie.
    Pozdrawiam.

  • 27. fracky
    • 2013-09-16 13:14:54
    • Blokada
    • *.internetdsl.tpnet.pl

    @24

    No niestety mam obsejsę na temat Vettela ale w przeciwieństwie do fanatków, potrafię się przyznać. No i na szczęście stety moja obsesja opiera się na słusznych założeniach, bo dowody , szczególnie w tym roku , dostarczyły na dwa duże wydarzenia.
    @25


    "Trzeba przyznać że oba swoje tytuły Alonso wywalczył w bolidzie który był tak dobry jak teraz RBR. "


    Trzeba przyznać ,że nie ma sensu oglądania F1 kiedy ma się tak kiepską i nieprawdziwą opinię. Zdaniem środowiska, Alonso nigdy nie posiadał najszybszego bolidu w stawce. Zawsze były szybsze konstrukcję od jego i to co ma Vettel od 5 lat praktycznie jest jego marzeniem. Kiedy zdobywał swoje tytuły , to braki w szybkości nadrabiał swoją regularnością i niezawodnością bolidu oraz problemami konkurencji. Natomiast Vettel od 2009 roku dysponuję najlepszą konstrukcją w stawce, bo nie dość ,że jest najszybsza, to jeszcze posiada wysoką niezawodność. Wielu obserwatorów chciało by zobaczyć Alonso w maszynach oznaczonych symbolem od RB5 od RB9 - oczywiście w wariancie nr 1. Jak dla Vettel nie potrafi wykorzystać w pełni potencjału sprzętu , który ma do dyspozycji i chyba włodarze RBR to dobrze wiedzą, bo Raikkonen nie zrezygnował z drugiego fotela z powodu za dobrych warunków kontraktowych.
    Tu dochodzimy do Twoich wyliczeń - w 2012 i 2010 r gdyby nie Alonso , to nie doszło by nigdy do walki o tytuł tymi konstrukcjami. Skoro Massa komplementuję Hiszpana, to oznacza ,że konstrukcję były bardzo trudnymi i on to docenia. A 2007 ? Nie chcę się tu sprzeczać do upadłego ale wersja o mocnym wspieraniu Hamiltona przemawia do mnie jak najbardziej.

    @silvestre1
    Żadna wiedza na tematy zadane nie jest potrzebna by oblić Twoją , jak widać , kiepsko ugruntowaną opinie - wystarczy logiczne myślenie.
    Co do szufladkowania , to jak mniemam , mam przyjemność z człowiekiem , który posiada dyplom z szufladkowania ludzi, który pozwala wykonać tą operację zgodnie z prawem.
    Wiedziałem ,że Twoje stężenie Buraczanu Gnoju (VI ) jest bardzo wyskokie ale nie aż tak. Mój błąd nie powinien tak szybko wyznaczać tej wartości . Pozdro

  • 28. dexter
    • 2013-09-16 15:36:39
    • *.115.89.81

    Widze ze juz prawie kazdy User na tym portalu wyrazil swoje zdanie, czy zaprezentowal swoja teorie. Wiec, ja takze sprobuje cos na temat Alonso, Massa, Raikkonen, Vettel nabazgrac.


    Dla Ferrari byl to chyba ostani dzwonek. Trzeba byc sobie tego swadomym, ze Massa od 5 lat jako kierowca Ferrari nie wygral zadnego wyscigu (ostatnia jego wygrana - Sao Paulo 2008)!
    Taki zespol jak Ferrari, ktory sam co roku jest pretendentem o tytul, ma kierowce ktory od 5 lat nie wygral wyscigu! Od 2014 wchodzi nowa technologia, od nowego roku kazdy kierowca bedzie zaczynal od zera. Nie wiem, wydaje mi sie ze teraz byl najlepszy moment aby Felipe zwolnic.
    Niestety, sport jest brutalny. W sporcie licza sie tylko wyniki, a Massa ich (przykro mi powiedziec) nie mial. Choc trzeba przyznac ze swoja role jako kierowca nr. 2 perfekcyjnie spelnial.

    Trzeba tylko pytanie postawic, jak Alonso bedzie wspolpracowal z Raikkonenem?
    Alonso jest w tym zespole totalnym dominatorem. Kimi znowu jest takim typem czlowieka, ktory pasuje do kazdego zespolu. On robi „swoje“, nie wierze aby on sie w jakies „wojny“ bawil. Kimi pojdzie swoja droga, Alonso swoja. Pojezdzi 2 lata, zgarnie kasse (sorry elin, nie w negatywnym tego slowa znaczeniu :)) powie do widzenia, lecz kierowca nr. 2 na pewno nie bedzie.
    Sadze, ze Ferrari wykonalo b. dobry krok. Dzisiaj na rynku nie ma kierowcy na ktorego mozna by bylo krotkoterminowo postawic. Jesli wszystko sie dobrze ulozy jak wspolpraca Nico i Lewisa w Mercedesie, to taka podroz moze miec powodzenie.

    Czasami jak do zespolu przyjdzie nowy kierowca, istnieje zawsze mozliwosc ze wprowadzi on nowy Spirt, wniesie nowy pozytywny inpukt do zespolu. Wtedy kazdy pracownik pracuje w zespole jeszcze szybciej i lepiej, poniewaz jest bardziej zmotywowany. To moze pomoc zespolowi.

    Zobaczymy tylko jak cala sytuacja Alonso vs. Monte dalej bedzie sie rozwijac.
    Fernado z pewnoscia nalezy do najlepszych kierowcow jakich dzisiaj w F1 widzimy (patrzac na caly pakiet moze nawet jest najlepszy), ale musi bardzo uwazac. Jesli Alonso, powiedzmy ta jedna lub dwie dziesiate sek. przewagi, ktore on bez dwoch zdan posiada (to jest to co nazywa sie „Magic“) nad takimi kierowcami jak Hamilton, Rosberg. (O Vettelu specjalnie nie pisze, poniewaz zawsze b. trudno jest kierowce w dominujacym bolidzie ocenic. Wiem tylko ze Seb. jako kierowca, powiedzmy w najlepszym bolidzie dzisiaj, jest w stanie zawsze jeszcze do „pieca“ dolozyc. A to trzeba umiec. Moze sie nie znam, ale jego powtarzalnosc, regularnosc jaka wykonuje z wyscigu na wyscig, prawie bezbledna jazda, jak dla mnie jest fascynujaca.) straci, a inni kierowcy do tego poziomu, tzn. do tej zlozonosci dojda, to zostanie po nim tylko ta reputacja i slawa z czego Alonso profituje.

    Na razie Fernando zyje tylko z jego Performance. Z pewnoscia nie profituje on z incydentu w McLarenie, z pewnoscia nie profituje on z tego ze caly czas narzeka na swoj zespol. W zespole zawsze wszyscy wspolpracownicy, mechanicy sa takimi slowami dotknieci. Mechanicy pracuja w dzien i w nocy nad autem, ktore napewno nie jest tak dobre jak Red Bull, a Fernando nadal narzeka. Jak ktos jezdzi do Ferrari musi sie z tym liczyc, ze auto nie zawsze jest super (czasy Schumachera). Kierowca musi byc w stanie swoj zespol zmotywowac, a Wlosi sa pod tym wzgledem bardzo wrazliwi, dumni.
    Fernando musi znalezc takie slowa ala „jestesmy drudzy, ale idziemy do przodu“, „ nie wygralismy, ale ja dziekuje Ferrari ze zdobylismy drugie miejsce“ - takie slowa potrzebuja mechanicy i pracownicy.
    Do tej pory Alonso wypowiadanymi slowami obraza swoich strategow.
    Ta cala gadka Alonso, wszystkie interwencje Monte, to wszystko nie robi dobrego wrazenia.

    To ze nie wyszla im we Wloszech zaplanowana strategia w Q. zalezna od wspolpracy dwoch kierowcow, to jedno. Ale ta cala krytyka ktora on wyraza demotywuje kazdego wspolpracownika zespolu. W efekcie koncowym kierowca uzalezniony jest od kazdego inzyniera, technika i mechanika.

    Po krytycznych slowach Alonso, Montezemolo jasno sie przed wyscigiem we Wloszech wypowiadzial „Jesli nie dojedziemy na mete przed Vettelem, bedzie to wielka porazka“, „Jak mozna bylo to po Hulkenbergu zaobserwowac, nasz Ferrari silnik jest super“, „Ja oczekuje ze moi kierowcy do ostatniej rundy z nozem w zebach beda walczyc“, „My jako rodzina wygrywamy i przegrywamy razem, Alonso o tym dobrze wie“.
    Na pytanie czy Ferrari jest wieksze od kierowcy Monze odpowiada „To nie jest zadne pytanie... zadne“

    Wroce jeszcze do GP Wloch (troche glebiej na temat tego wyscigowego weekendu opisalem pod newsem „Vettel triumfuje na Monzy“, jesli ktos ma ochote moze poczytac)

    Przygladajac sie przez caly wyscigowy weekend temu jak oni sobie radza, mozna bylo juz w piatek zaobserwowac ze oni eksperymentuja nad jazda w cieniu aerodynamicznym. Problem w tym, ze
    jazda formacjami w cieniu aerodynamicznym fajnie wyglada na papierze.
    Samochodami typu GT, DTM, czy nawet F3 taka jazda na Monza jest jakims tematem, ale w F1 taka jazda jest krytyczna, poniewaz bolidy produkuja taka sile docisku, ze jazda w odleglosci 100-150 m. od siebie jest wystraczajaca by poruszac sie juz w „Dirty Air“.
    Auto jadace z przodu wytwarza zawirowania powietrza, ktore negatywnie oddzialywuja na wlasny bolid. Jazda w cieniu aerodynamicznym nie wszedzie funkcjonuje np. po wyjsciu z Parabolica na dluga prosta start-meta, poniewaz kierowca traci tam za duzo sily docisku. Najlepsze miejsce na tym torze, aby efekt jazdy w cieniu aero zadzialal jest po przejezdzie szykany.
    W teorii wszystko fanie funkcjonuje, ale strasznie trudno jest 2 bolidy skoordynowac. Przy takiej jezdze w F1 szybciej mozna sie nauczyc gdzie kolega z zespolu zaczyna hamowac, niz samemu odniesc znaczne korzysci.
    Na Monza plan byl prosty, ale szyki pokrzyzowal im Ricciardo ktory znalazl sie miedzy dwoma czerwonymi bolidami, a potem kierowcy Ferrari wpadli na Rosberga, w dodatku zbyt blisko sie zblizyli
    Z Ricciardo Alonso poradzil sobie szybko, jednak Massa byl juz za daleko aby wykorzystac cien aero.
    Po tym wszystkim padly przez radio slowa Alonso „Ragazzi, siete veramente dei geni“ „przyjaciele, wy naprawde jestescie geniuszami“. Problem w tym, ze Wlosi zrozumieli zamiast slowa „geni“, slowo „scemi“ co tlumaczone jest na „glupcy“ i jakos czesto Alonso sie zdarza, ze jest zle cytowany i interpretowany, co oczywiscie odbija sie szybko na kierownictwie zespolu.
    A to jest normalne. Niech Webber do konca sezonu sprobuje „mieszac i narzekac“ w Red Bullu, zawsze istnieje taka mozliwosc, ze szybciej moze znalesc sie w Porsche, niz on sam sie tego spodziewa. Moge sie wrecz zalozyc, ze Ricciardo w takim przypadku bylby jeszcze w tym sezonie natychmiast sciagniety do RBR.

    5 miejsce Hiszpana w Q. za kolega z zespolu nie rozjasnila nastrojow w obozie Ferrari, oni naprawde spekulowali na miejsce w pierwszym rzedzie. Jesli chodzi o pozycje startowa, Alonso nie byl calkowicie niewinny. Szykana Roggia kosztowala go najmniej jedna dziesiata sekundy. Bez tego bledu startowalby prawdopodobnie przed Massa i Hulkiem.

    Alonso gra z Ferrari, niebezpieczna gre. On sam jest zablokowany w tym zespole, poniewaz gdzie indziej nie ma wolnego miejsca. Nawet rok przerwy by mu nic nie przyniosl. Wtedy dopiero zostalby odstemplowany jako „faktor ktory zakloca spokoj“. A tacy ludzie w zadnym zespole nie maja szans. Takie jest moje zdanie.

    Pozdr.

  • 29. dexter
    • 2013-09-16 15:48:51
    • *.115.89.81

    Edit: oczywiscie Spirit i Input mialo byc

  • 30. elin
    • 2013-09-16 18:23:10
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    23. fracky - nie wiem na jakiej podstawie doszedłeś do takiego wniosku ... i nie wnikam.
    Ale zapewniam, gdybym kibicowała Vettelowi, nie miałabym żadnego problemu, aby się do tego przyznać. Niby z jakiego powodu miałabym to ukrywać ... ? Bo jest niepopularny. Wybacz, ale jeśli piszę na forum o F1, to na pewno nie po to, aby nie przyznawać się do swojego zdania w tym temacie, czy też tego komu kibicuję.
    Nie widzę sensu takiego pisanie, więc jeśli miałabym tak robić, nie wypowiadałabym się w ogóle na tym forum.
    Vettel jest mi OBOJĘTNY - ani nie jestem jego fanem ( czy jak Ty nazywasz fanatykiem ), ani jego antyfanem. Pojedzie ( moim zdaniem ) dobry wyścig - nie mam problemu, aby to przyznać. Popełni błędy, czy też zachowa się jak " rozkapryszony dzieciak " - również nie widzę powodu, aby nie napisać tego wprost.
    Nie wiem, może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że Ty dzielisz kibiców F1 na fanatyków Vettela lub jego przeciwników. Dla mnie, jeszcze są Ci neutralni i starający się obiektywnie go oceniać ... i do tej grupy przypisałabym siebie.
    Może dlatego, w grze "jeżdżenie po Vettelu", nie mam zamiaru brać udziału. Nigdy też nie tłumaczyłam tego kierowcy, argumentując " to tylko zwykła sympatia ". Ale jeśli znajdziesz taki mój wpis - będę wdzięczna i bardzo chętnie go przeczytam ;-).

    24. beltzaboob - bez obawy ;-), niestety lub stety jestem niezmienna - Raikkonen Forever, od początku mojego zainteresowania F1.
    Również Serdecznie Pozdrawiam :-)

  • 31. elin
    • 2013-09-16 19:16:46
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    28. dexter - wiem :-), w Twoich wpisach negatywnego znaczenia bym się nigdy nie doszukiwała.

    Mnie również zastanawia, jak ułoży się współpraca Alonso z Raikkonenem.
    Z jednej strony, takie połącznie nie może być pozytywne dla Ferrari. Zwłaszcza od strony Hiszpana, który lubi być tym najważniejszym w teamie.
    Ale z drugiej, zespół miał już okazję współpracować z każdym z nich i jeśli zdecydowano się na takie połączenie, prawdopodobnie były podstawy, aby uważać, że może się udać.
    Według " przecieków " z Maranello, kierowcy zobowiązali się do :
    - nie ma podziału na kierowcę Nr 1 i Nr 2. Obaj to mistrzowie świata i dlatego będą traktowani równo
    - nie będzie " bezmyślnej " walki na torze. Zespół jest najważniejszy, a Kimi i Fernando, to doświadczeni zawodnicy, którzy muszą wiedzieć ( i wiedzą ), kiedy i w jaki sposób walczyć ze sobą, a kiedy odpuścić
    - jeśli jeden zyska przewagę punktową, w drugiej połowie sezonu Ferrari stawia na niego i ma ( bez sprzeciwów ) wsparcie zespołowego kolegi
    - pełna współpraca obu kierowców i dzielenie się informacjami technicznymi
    Moim zdaniem, taki plan brzmi sensownie i jeśli obaj będą tego przestrzegać - może to być najsilniejszy duet w stawce.
    A w praktyce ... zobaczymy ;-).
    Pozdrawiam :-)

  • 32. MaMuT
    • 2013-09-16 20:36:52
    • *.adsl.inetia.pl

    Troszkę mi to przypomina Ducati które po "ucieczce" Stonera jest cieniem samego siebie i wszyscy drajwerzy powtarzają jednym chórem że gdy krytykuje się konstrukcję to inżynierowie się fochają niesamowicie... W Ferrari góra jest obstawiona Włochami a myślenia że Kierowca musi przedłożyć sukces zespołu nad swój jest dla ALO nie tyle nie do przyjęcia co nie do zrozumienia. Montezemolo powinien zrozumieć że Sukces zespołu zaczyna się od Kierowcy i gdyby ALO wygrał batalię z VET tym samochodem To byłby skałą nie do ruszenia. Niestety Sukcesów nie ma więc na górze pojawiły się wątpliwości i ruch Montezemolo o imieniu Kimi Raikkonen to jest w tym momencie najbardziej logiczny. i najlepszy pod wieloma względami

  • 33. numi
    • 2013-09-16 20:55:42
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    4. Jens
    Też mi się tak wydaje.
    Chyba Ferrari źle zrobiło ,,lecąc'' na kasę Santandera i zatrudniając Alo w 2010. Według mnie Massa&Raikkonen byli najlepszymi teammatesami w Ferrari w ostatnich latach i zespół nie powinien zmieniać dwóch tak dobrze współpracujących i punktujących zawodników. Pewnie mieli by większe szanse na tytuł w ,,sezonach Vettela''

  • 34. dexter
    • 2013-09-16 20:59:08
    • *.115.89.81

    Hej elin,

    masz absolutna racje, jesli chodzi o nazwiska. Raikkonen-Alonso, Hamilton-Rosberg.
    Ja tylko zaluje, ze Kimi nie znalazl sie w RBR, poniewaz nadal uwazam ze w walce o mistrzostwo oprocz auta, potrzebnych jest dwoch b. dobrych kierowcow. Choc mysle ze gdyby nie ta mizerna finansowa sytuacja w Lotusie (120 Mln. Euro dlugu), a Kimi swoje kosztuje, to moze pozostalby w tym zespole, tam mial spokoj i luz.
    Z drugiej strony nie ma co gdybac, w sporcie nikt nie oglada sie do tylu i nie zyje przeszloscia lub ostatnim wyscigiem. Kazdy zawodnik ma swoj wlasny cel do ktorego dazy. Mozliwe ze rajcuja go nowe wyzwania, a akurat w tym zespole ma on cos do udowodnienia ;)

    P.S. Nie wiem, czy Massa jeszcze pamieta te czasy, kiedy Schumi przychodzil do Ferrari i gdzie wtedy znajdowal sie ten Team. Kto i w jaki sposob doprowadzil do tego, ze oni znowu zaczeli byc konkurencyjni. Tego czynnika niestety dzisiaj w tym zespole mi brakuje. Moze w 2014 sie to zmieni.

    Pozdr.

  • 35. fanAlonso=pziom
    • 2013-09-16 22:28:43
    • *.internetdsl.tpnet.pl

    28.dexter
    "Do tej pory Alonso wypowiadanymi slowami obraza swoich strategow." - jeśli chodzi ci o ten sezon to ok bo wcześniej nie raz bywały sytuację że w trudnych momentach ALO dziękował zespołowi itp. ale jak to nie dało wyników tytułów to zmienił troszkę kierunek i muszę przyznać ( choć może to zabrzmi fanatycznie) że to lubię bo nie boi się nikomu postawić by swoje wywalczyć ( choć nie zawsze z dobrym skutkiem dla siebie) czy to markiz czy dennis tu nie ma różnicy

  • 36. dexter
    • 2013-09-16 22:57:02
    • *.115.89.81

    @elin

    O...sorry elin, robilem cos innego, dopiero teraz rzucilem okiem i przeczytalem jeszcze raz Twoj Post (pomalu zaczynam watpic w moje multitasking zdolnosci)

    Jesli tak wyglada sprawa jak opisujesz, brzmi to wrecz logicznie i sensownie. Czyli prawie tak jak w kazdym zespole :)

    Dobranoc

  • 37. elin
    • 2013-09-17 02:03:37
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    Hej dexter

    " Czyli prawie tak jak w każdym zespole " - tutaj podkreśliłabym słowo PRAWIE ;-).
    Mamy dwóch mistrzów, z których jeden lubi rządzić. Drugi, chce aby zostawiono go w spokoju, bo wie co robić. Obaj chcą wygrywać.
    Do tego zespół, przewrażliwiony na swoim punkcie. Szefa, który nie potrafi umiejętnie wykorzystać wszystkich atutów teamu i Montezemolo rządającego efektów ( tytułów ).
    To oczywiście, trochę żartem, ale ogólnie wiadomo, że włoski zespół jest dość specyficzny.

    Zgadzam się z wszystkim co napisałeś.
    I nie musisz wątpić w multitasking zdolności. Dzięki temu temat jest poszerzony i ciekawiej opisany.

    PS : Dokładnie. Massa chwali Alonso, ale to Schumi potrafił zgromadzić wokół siebie odpowiednich ludzi, dzięki którym zespół wygrywał. Fernando, jak na razie coś podobnego się nie udaje.

    Dobranoc :-)

  • 38. Grzesiek 12.
    • 2013-09-17 09:07:49
    • *.cdma.centertel.pl

    11
    Sorki że dopiero teraz odpisuję , ale miałem małe urwanie głowy :)
    Różnie ludzie mówią , jak będzie zobaczymy . Jednak ja twierdzę że do poziomu Alonso , Kimiemu sporo jednak brakuje . Dlatego też nie zdziwię jak w Ferrari dojdzie do demolki ...
    Również chciałbym Massę zobaczyć na tle Romka ...... No i żeby się nie okazało , że nagle Massa będzie dokładać bardziej Francuzowi niż Fin ( oczywiście wątpliwe jest że Lotus zdoła zrobić bolid do walki z najlepszymi , ale jakieś porównanie będzie )
    Co do motywacji Raikkonena , kto wie jaki wpływ na tegoroczną jazdę miał kończący się kontrakt w Lotusie i duuuza chęć odejścia z niego .... ?
    Jednak poza wyścigami o których piszesz kolejne wyścigi w jego wykonaniu jak Malezja , Monaco , Kanada , Spa czy Monza wypadły co najmniej słabo . A więc można śmiało powiedzieć że sam Fin jeździ w kratkę i raczej taką jazdą w Ferrari cudów nie zdziała :)

  • 39. Grzesiek 12.
    • 2013-09-17 09:17:33
    • *.cdma.centertel.pl

    11 I jeszcze jedno małe sprostowanie ...... W generalce na dzień dzisiejszy Kimi jest poza pudłem , na czwartym miejscu ... A więc spada ... :P

  • 40. MaMuT
    • 2013-09-17 09:28:15
    • *.adsl.inetia.pl

    Schumiemu wyniesienie na piedestał zajęło 3 lata i krwawica na Silverstone. Tyle że w Ferrari atmosfera była całkiem inna bo z każdym sezonem byli coraz bliżej Obecnemu Ferrari trochę brakuje... Owszem kiedy trzeba walczyć robią to piekielnie skutecznie ale bez poprawy tempa w Q nawet genialne starty Alonso już nie pomagaj. Czy Kimi to poprawi??? Tempa w Q pewnie nie. To są za stare lisy żeby toczyć pianę żeby walczyć o każdą tysięczną żeby potem być na brudnej stronie toru (Powtarzalność startów Alonso mówi co innego) Jeśli będą łapać się w 1-2 linii i jeszcze poprawią tempo wyścigowe to Mimo że Vettel będzie prowadził pod presją popełnia zdecydowanie więcej błędów a jak już wcześniej pisałem i RAI i ALO są konsekwentni aż do bólu w tym co robią

  • 41. dexter
    • 2013-09-17 12:17:15
    • *.115.115.249

    @ elin

    Absolutnie, Schumi nie tylko potrafil zgromadzic wokol siebie odpowiednich ludzi, tak jak piszesz.
    Ale przede wszystkim potrafil zmotywowac ten Team, zmienic troche sposob myslenia, wprowadzic nowa jakosc pracy, oraz tzw. „ducha zespolu“. Co pozniej oczywiscie owocowalo sukcesem.

    Trzeba zdac sobie z tego sprawe, jaka Wlosi (oczywiscie nie wszyscy) maja mentalnosc i podejscie do pracy. Sa podobnie jak mieszkancy poludniowych krajow bardzo dumni, czasami szybko sie obrazaja i brakuje im dystansu do samego siebie. Ich trzeba umiec zmotywowac.
    Pamietam moje pierwsze Quali. i wyscig ogladany na tym torze z trybuny na zywo. Byly to jeszcze czasy, kiedy kazdy kierowca kwalifikowal sie osobno do wyscigu i pewien pan o nazwisku Schumacher akurat w tym Qual. zdobyl w czerwonym bolidzie swoje Pole Position.
    W ostatnich latach nie mialem okazji byc tam na zywo na wyscigu F1 i nie wiem, czy do dzisiaj pracuje tam ten sam komentator (spikier). Ale, co chcialbym opisac to atmosfera jaka wtedy panowala na trybunie.
    Pierwszy sektor - Schumi najlepszy czas, na trybunie radosc i krzyk.
    Drugi sektor - Schumi najepszy czas, na trybunie radosc, krzyk i euforia
    Trzeci sektor - Micha najlepszy czas, PP, na trybunie calkowita ekstaza, radosc, krzyk i euforia. Obcy ludzie wpadajacy sobie w ramiona. Taka Moc.
    I wlasnie ten spikier pozostal mi w pamieci, on chyba wtedy oszalal. Niesamowite wrazenie, jak dzisiaj sobie przypomne, to mozna dostac gesiej skory.

    Natomiast to, co tym razem stalo sie podczas dekoracji najlepszych kierowcow we Wloszech (z tego co dowiedzialem sie z przekazu medialnego), dla mnie jako fana Motorsportu powiem bezdyskusyjnie, ze to bylo chore.
    Tutaj Wlosi pokazali swoja druga strone twarzy. Takiego zachowania w tej dyscyplinie sportu nie spotkalem jeszcze na zadnym wyscigu na swiecie, na ktorym bylem (i nie pisze tutaj wylacznie o wyscigach F1).
    Od strony sportowca mozna powiedziec tylko, ze czasami trzeba sie z takim chorym zachowaniem liczyc (ale, nie popierac), glownie wtedy kiedy odnosi sie najwieksze sukcesy. Jest takie dobre powiedzenie: na zazdrosc w zyciu trzeba sobie zapracowac.


    „Dzięki temu temat jest poszerzony i ciekawiej opisany“ - dzieki elin, ostatnio temat w watku z 08.09.13 „Vettel triumfuje na Monzy“ poszerzylem.

    Dzisiaj Motorsport, a szczegolnie F1 jest bardzo skomplikowanym sportem, sukces uzalezniony jest od bardzo wielu czynnikow. Ostatnio mialem okazje ogladac wyscigi z grupa ludzi, ktorzy ogladaja wyscigi sporadycznie, a ze sportem Motorowym nie maja obsolutnie nic do czynienia.
    Doszlem do wniosku, ze tak naprawde nie obchodzi ich jaki plyta podlogowa ma Design :)

    Osobiscie wolalbym bardziej tematy co punktu widzenia, inzyniera, technika, mechanika czy kierowcy poszerzyc. Co dzieje sie z bolidem w danej sytuacji? Dlaczego tak, a nie inaczej zachowuje sie auto? Co oznaczaja poszczegolne komunikaty przekazywane przez radio dla kierowcy? etc.



    Pozdr.

  • 42. dexter
    • 2013-09-17 12:30:35
    • *.115.115.249

    Edit: "Doszlem do wniosku" - poprawnie chyba powinno byc "doszedlem"

  • 43. devious
    • 2013-09-17 14:11:30
    • *.adsl.inetia.pl

    Ciężki orzech do zgryzienia dla hejterów Alonso :) Massa "niszczony" przez Santandera i Alonso nie tylko nie krytykuje ALO ale jeszcze go chwali - i nawet sam zastanawia się, czy Fernando nie jest bardziej kompletnym kierowcą od Schumachera (z którym przecież się przyjaźni/przyjaźnił). Oczywiście zgodzę się z przedmówcami, że Massa tak tylko "palnął" ten tekst i pewnie nie miał zamiaru czynić porównań a też lepiej wychwalać pod niebiosa kierowcę, z którym się sromotnie przegrało - zwłaszcza jak się samemu szuka pracodawcy i trzeba postawić się jakoś w dobrym świetle w oczach innych zespołów. Nie zmienia to jednak faktu, że Massa wbił szpilkę w zad pewnych ludzi, których stać tylko na pisanie w kółko o tym jaki to Alonso jest zły, jak sra we własne gniazdo i ogólnie wcale nie jest tak dobrym kierowcą na jakiego lansują go wszyscy. Opinie kibiców chwalących Alonso łatwo zanegować pisząc o nich jako o fanatykach zaślepionych miłością do swojego bożka (sam pisałem tak kilka razy o innych kibicach innych kierowców, choć dostrzegam taki fanatyzm oczywiście także u niektórych kibiców ALO) ale już bardzo ciężko jest zanegować i obalić zdanie partnera zespołowego. Hamiltona czy Massę ciężko opisywać jako nie mającego pojęcia o czym mówi. Tak samo jak inżynierów i innych ludzi blisko związanych z F1.


    W moim jak zwykle przydługim wpisie chciałbym się jeszcze odnieść tylko do kilku komentarzy, z którymi sie nie zgadzam:

    @4 Jens
    "A ja powiem tak najlepszy duet w ferrari to massa i raikkonen"

    Kimi i Felipe to był dobry duet ale nie da się ukryć, że i w 2007 i 2008 nie wykorzystywali do końca potencjału bardzo dobrego bolidu Ferrari. W 2007 w McLarenie trwała wojna podjazdowa podsycana aferą szpiegowską ale Massa jeździł bez błysku zaś Kimi dość słabo wszedł w sezon i dopiero zabójcza i bardzo szczęśliwa końcówka dała mu tytuł. Podtrzymuję zdanie, że w 2007 to bardziej McLaren i jego kierowcy przegrali oba tytuły niż Ferrari i Kimi te tytuły wygrali. Z kolei w 2008 Kimi zbladł a Massa zabłysnął ale nie da się ukryć faktu, że obaj zaliczyli równie dużo udanych weekendów co weekendów nieudanych. To był sezon błędów i kompromitacji przeplatanych z łatwymi wygranymi w bardzo szybkiej maszynie. W 2008 obowiązkiem kierowców McLarena i Ferrari było zdominowanie sezonu a tymczasem do głosu potrafili dość Kubica i Alonso w słabszych maszynach. Kwintesencją tego było chyba GP Japonii 2008 gdzie "dublet' ustrzelili ALO i KUB zaś chłopaki w mocniejszym sprzęcie zaprezentowali się wręcz groteskowo słabo. Jeżeli więc to jest najlepszy duet kierowców Ferrari to ja wysiadam. Może i się dogadywali i chwała im za to ale co z tego skoro mając świetny bolid nie potrafili regularnie wygrywać?

    @12 Esostar
    "(Alonso) Zniszczył psychicznie Massę ? Co ty za pierdoły piszesz ? Zapewniam, że on jest dorosły, ma swoją psychikę, i nie potrzebuje psychologa"

    Tak, Alonso pokonał Massę nie tylko na torze ale poza nim. Psychika w F1 gra kluczową rolę - zresztą jak w każdym sporcie. Przykład Massy i Alonso to jeden z najlepszych przykładów obrazujących to zjawisko. Wystarczy spojrzeć na Alonso w 2007 w McLarenie - Hiszpan w połowie sezonu był kłębkiem nerwów, był zdołowany, zamknięty w sobie i nie mógł pojąć jakim cudem wszyscy w zespole wolą młodego Hamiltona od niego - 2-krotnego mistrza świata. Pomimo początkowych starań Fernando (by "wpasować" się do korporacyjnego, zimnego McLarena mocno zmienił swój wizerunek pomiędzy 2006 a 2007 - do tego stopnia, że nawet ściął się na jeża bo takie standardy miał Dennis (pamiętacie idealnie ogolonego DC w McLarenie a później "luźnego" Davida w RBR? No właśnie) szybko okazało się, że nie ma chemii między ALO a ekipą z Woking. Całą sympatię i zaangażowanie mechaników skradł Hamilton, to on stał się nowym ulubieńcem zespołu. Alonso nadal był traktowany z należytym profesjonalizmem (nie ma mowy o gorszym aucie itp.) ale nie czuł wsparcia zespołu i to wystarczyło, by jeździł poniżej oczekiwań. Do GP Węgier gdzie nastąpiła eskalacja konfliktu ALO-McLaren Fernando jeździł dobrze - w 10 GP wygrał 3 razy, 4 razy był na podium, 2 razy walczył o wygraną aż do mety. W pozostałych 7 GP wygrał tylko raz, w pozostałych wyścigach jeżdżąc przeciętnie. Po przejściu do Ferrari ALO z kolei wspiął się na szczyt swoich możliwości bo poczuł wsparcie zespołu, poczuł się szczęśliwy.

    Podobnie Massa w 2008 czuł wsparcie zespołu i jeździł jak na niego bardzo dobrze - regularnie pokonywał Raikkonena w qual, wygrywał wyścigi, walczył o tytuł, popełniał relatywnie mało błędów (jak na niego ;p). Od przyjścia Alonso miłość/sympatia zespołu w przeciągu pół roku skierowała się jednak w stronę Alonso i Massę czekał ten sam los to Fernando w McLarenie - poczuł się gorszy. Tu muszę podkreślić - takie rzeczy nie dzieją się odgórnie, tego nie narzuca szef zespołu. To kwestia codziennego życia w zespole wyścigowym, kwestia "chemii" pomiędzy każdym członkiem zespołu a kierowcą. To jest sprzężenie zwrotne - wsparcie zespołu bierze się z dobrych wyników (oczywiście w dużym uproszczeniu), dobre wyniki biorą się ze wsparcia. Wystarczy poczytać co mówią o wspólnej jeździe z Senną czy Schumacherem ich partnerzy zespołowi, jaka atmosfera panowała w McLarenie czy Benettonie - absolutny kult Senny i Schu, ale nie narzucony przez zespól czy szefa. Miłości mechaników nie da się kupić, to kwestia charyzmy i wyników kierowcy. Najwidoczniej Alonso potrafił to samo zrobić w Ferrari (tak jak wcześniej Schu) bo "baby Felipe" od 2010 nie wywoływał już takich emocji w garażu Ferrari jak w 2008. I on to doskonale czuł - zjechał na boczny tor i jeździł właśnie jak na bocznym torze. Herbert, Brundle i inni mówili, że bardzo ciężko jest znieść jazdę u boku dominującego partnera - że wtedy jeździ się poniżej swojego własnego potencjału. I własnie tak było z Massą od 2010 w Ferrari. Przegrał nie tylko na torze ale też w garażu. Przegrał w swojej głowie, nie był dość mocny, twardy by postawić się Alonso lub by odejść do innej ekipy.

  • 44. devious
    • 2013-09-17 14:11:46
    • *.adsl.inetia.pl


    @27 fracky
    " A 2007 ? Nie chcę się tu sprzeczać do upadłego ale wersja o mocnym wspieraniu Hamiltona przemawia do mnie jak najbardziej."

    Jak już pisałem wyżej McLaren traktował obu kierowców równo ale cała ekipa była oczarowana Hamiltonem i tego nie dało się ukryć - wtedy w ogóle na wyspach Hamilton był objawieniem, zapanowała "Hamiltonomania" i każdy "jarał się" nowym, cudownym dzieckiem McLarena. Alonso nie mógł zaakceptować faktu, że on, 2-krotny mistrz pozostaje w cieniu. Dennis popełnił w tym momencie błąd bo dał wolną rękę Lewisowi i tym samym:
    a) rozpuścił Hamiltona (tak jak RBR rozpuścił Vettela w 2010 czego efektem było choćby Multi21 w tym sezonie) - niestety nie wpłynęło to dobrze na Lewisa bo chyba dopiero w tym sezonie trochę dojrzał
    b) zraził do siebie Alonso, który domagał się traktowania jako nr1 i z takim zamiarem przychodził do McLarena.
    W efekcie - samoczynnie - McLaren mając świetny bolid i 2 świetnych kierowców odniósł klęskę w 2007 i z wyjątkiem szczęśliwej wygranej w 2008 ponosi nadal kolejne klęski.

    Dobry, przewidujący szef w połowie 2007 pogadałby z Hamiltonem i Alonso i przywołał obu do porządku zanim wydarzyły się Węgry 2007. Kluczowym momentem było GP USA 2007 kiedy szybszy Alonso nie mógł wyprzedzić liderującego Hamiltona i obaj walczyli bardzo ostro o wygraną. Alonso domagał się wtedy Team Orders ale Dennis tego nie chciał. Było to dobre dla ducha sportu i kibiców ale złe dla samego McLarena. Gdyby wtedy Dennis powiedział "Lewis, jesteś młody i jeszcze wiele wyścigów wygrasz, tym razem proszę Cię jednak o Multi12" - Hamilton byłby zły i wściekły ale młodego chłopaka szef z silną ręką potrafiłby odpowiednio "ustawić" i przywołać do porządku. Dennis podjął wtedy złą decyzję, tak jak kiedyś nie potrafił ustalić porozumienia pomiędzy Prostem i Senną tak też zamiast łagodzić spór Lewis-Fernando - to jeszcze go zaognił. Gdyby w GP USA McLaren potrafił utemperować charaktery Alonso i Hamiltona - to prawdopodobnie później nie byłoby "cyrków" obu kierowców w kwalifikacjach do GP Węgier (przypomnę - wtedy to Hamilton jako pierwszy złamał ustalenia zespołu i w efekcie czego znalazł się za Alonso, co ten skrzętnie wykorzystał blokując Anglika w pitstopie - i także wtedy McLaren "dał dupy" nie wstawiając się za Fernando u sędziów - a przecież mógł powiedzieć, że nie było blokowania i to była po prostu zła strategia zespołu i ALO nie dostałby kary i nie stracił PP bo zespół nie może ukarać zawodnika za złą strategię zespołu - tyle, że wtedy już McLaren otwarcie walczył z ALO i odwrotnie) i ostatecznie - nie byłoby zapewne "afery szpiegowskiej". McLaren wygrałby oba tytuł w 2007 i być może ALO zostałby z nim na 2008 co być może dałoby kolejne 2 tytuły w tamtym sezonie. Niestety Dennis źle to rozegrał - na czym stracili i McLaren, i Alonso i paradoksalnie - też Hamilton (szybciej by dojrzał, więcej sie nauczył, okrzepł psychicznie i po nieuniknionym odejściu Alonso byłby obecnie lepszym kierowcą i pewnie dał kilka tytułów McLarenowi). Ale to tylko takie moje spekulacje i łatwo teraz się mądrzyć a w 2007 to nie było takie oczywiste jak teraz :)


    @28 dexter
    Jak zwykle fachowy wpis i zgadzam się prawie ze wszystkim poza jednym:

    "Choc trzeba przyznac ze swoja role jako kierowca nr. 2 perfekcyjnie spelnial."

    Właśnie nie spełniał swojej roli i dlatego co sezon dziennikarze szukali kogoś na jego miejsce a w końcu teraz wylatuje i to w pełni zasłużenie. Niestety dobry nr 2 powinien sie spisywac dużo lepiej od Massy. Powinien byc cały czas cieniem Alonso, bywać na podium, wygrać jakiś wyścig, kiedy Alonso miał kłopoty (a przecież było kilka takich wyścigów) - odebrać punkty Vettelowi. Ile razy Massa był przed Vettelem? Można policzyć na palcach jednej ręki... Ile razy Massa był tuż za Alonso na mecie? Jak wyżej... To nie był dobry nr 2, z dobrym nr2 Ferrari zapewne wywalczyłoby tytuł w 2010 lub 2012 kiedy Vettel popełniał dużo błędów i Red Bull był w zasięgu.

    Massa miał ledwie kilka wyścigów gdzie pojechał świetnie jako nr2 - np. Brazylia 2012 czy Niemcy 2010. Gdyby jeździł tak częściej to zapewne dostałby kontrakt na 2014 i na pewno nikt by go nie krytykował - wręcz przeciwnie, większość by z nim sympatyzowała jako szybkim ale "poszkodowanym" kierowcy, który ciągle musi przepuszczać Alonso. Tymczasem Team Orders w Ferrari było równie mało albo i mniej co miejsc na podium Felipe przez 4 sezony. A to bardzo słabo świadczy o Brazylijczyku.

  • 45. devious
    • 2013-09-17 14:28:14
    • *.adsl.inetia.pl

    @41 dexer

    "Absolutnie, Schumi nie tylko potrafil zgromadzic wokol siebie odpowiednich ludzi, tak jak piszesz.
    Ale przede wszystkim potrafil zmotywowac ten Team, zmienic troche sposob myslenia, wprowadzic nowa jakosc pracy, oraz tzw. „ducha zespolu“. Co pozniej oczywiscie owocowalo sukcesem."


    Trochę za bardzo gloryfikujesz Schumachera, to nie on budował bolidy, nie on ustalał strategie, nie on szefował zespołowi. On miał charyzmę i wielki etos pracy - testował naokrągło, krążą już legendy ile kilometrów "nabił" na torze Fioriano. I był szybki i skuteczny, bezlitosny do bólu na torze i poza nim. I to kochali mechanicy i inżynierowie - bo takie charaktery albo się kocha albo nienawidzi. Jak są po Twojej stronie i wygrywają dla Ciebie to kochasz takich ludzi. To była siła Schumachera w Ferrari.

    Natomiast to nie on zbudował potęgę Ferrari na początku XXI wieku. On był tylko jednym z elementów układanki. To Todt, Brawn, Byrne, Costa i spółka stworzyli tę potęgę.

    Casus Mercedesa pokazał doskonale, że sam Schumacher nie znaczy nic. Co dała bowiem jego niby kultowa umiejętność motywowania mechaników i inżynierów przez 3 sezony w Mercu? Nic nie dała.

    Zwycięskie zespoły i genialne bolidy to nie jest zasługa kierowców co najmniej od 40 lat.

    Schumacher to nie Jack Brabham ani nie Bruce McLaren. Skończmy z powtarzaniem durnych mitów o kierowcach budujących wielkie zespoły.

  • 46. devious
    • 2013-09-17 14:30:09
    • *.adsl.inetia.pl

    BTW. CIEKAWY NEWS:

    Massa zapowiedział, że w pozostałych siedmiu wyścigach w Ferrari nie zamierza już asystować Fernando Alonso: "Nie będę tego robił. Zamierzam atakować."

    No to będzie ciekawie :)

  • 47. MaMuT
    • 2013-09-17 15:29:54
    • *.adsl.inetia.pl

    Silne charaktery potrafią walczyć "mimo chemii zespołowej" Kubicy również to się nie udało bo w BMW panowała koporacyjna gadka że oni działają wg planu i w 2009 będzie upragniony majster. Efekty pamiętają wszyscy... Brawn postawił na Hamiltona a Rosberg będąc z problemami (Będąc mułem wyścigowym testując w wyścigach zawieszenie) zwyczajnie wspiął się na jeszcze wyższy poziom i aż chciało się oglądać Rosberga w Monaco którego absolutnie każdy ruch i każde przełączenie na kierownicy było w 100% pewne... Hamilton dopiero po pomocy Brawna ponownie nabrał krzepy a Rosberga zagoniono do jeszcze cięźszego testowania na rzecz zespołu... Jeśli Rosberg czuje się przegrany to nim nie jest bo to on zrobił największy skok. Dodatkowo wychodzi tutaj doświadczenie Rosberga z Williamsa gdzie walczył ostro w środku stawki. Więc jeśli się da to można tą chemię zneutralizować swoją postawą co udowodnił Button i teraz udowadnia Rosberg Problemem Massy był nieszczęsny wypadek t to że jedynym i najlepszym momentem na walkę jest początek sezonu gdzie Massa ne błyszczał albo nie jeździł tak jak przed GP Węgier

  • 48. dexter
    • 2013-09-17 18:08:35
    • *.6.158.72

    Czesc devious,

    "Właśnie nie spełniał swojej roli i dlatego co sezon dziennikarze szukali kogoś na jego miejsce a w końcu teraz wylatuje i to w pełni zasłużenie. Niestety dobry nr 2 powinien sie spisywac dużo lepiej od Massy..."- no,... powinien. Wiesz, czasami zyczyc mozna sobie duzo. Ja na mysli mialem jednak calkiem inna rzecz.

    "Trochę za bardzo gloryfikujesz Schumachera, to nie on budował bolidy, nie on ustalał strategie, nie on szefował zespołowi. On miał charyzmę i wielki etos pracy..." - nigdzie nie napisalem ze on budowal, ustalal strategie, czy spelnial role szefa zespolu. Do kazdego z tych w/w zadan, sa w zespolach zatrudnieni specjalisci. Tutaj, chodzilo mi przede wszystkim o slowo "motywacja".

    Jesli chcesz, aby twoj zespol lepiej, szybciej, dokladniej pracowal... musisz byc w stanie tych ludzi pociagnoc za soba (przyklad RBR - Vettel), a ty jako kierowca musisz sie z wlasnym inzynierem praktycznie "na slepo" rozumiec, a krytyka tutaj nic nie polepsza.

    A, czy Schumi po tak dlugiej przerwie w wieku 41 lat byl tak samo zmotywowanym jak za czasow Ferrari? Nie wiem, musisz sie go sam zapytac :)
    Przy podpisywaniu nowego 3 letniego kontraktu (z klauzula mozliwosci wczesniejszego odejscia a) z powodow zdrowotnych, b) nie spelnienie wlasnych oczekiwan, a takze z c) czyli z opcja dalszej wspolpracy z Mercedesem po uplywie aktywnej kariery) twierdzil ze mial swoje baterie na nowo naladowane.


  • 49. fracky
    • 2013-09-17 20:03:19
    • Blokada
    • *.internetdsl.tpnet.pl

    @devious 44

    Taak ale to F1, tutaj sprawy polityczne też mają wielki wpływ i mamy do czynienia z brytyjskim zespołem z Brytyjczykiem. Dennis jest też bardzo zaborczym i agresywnym managerem, więc jak dla mnie wszystkie chwyty były dozwolone.
    Zresztą wszyscy łącznie z sędziami zachłysnęli się Lewisem. To co się wyprawiało w niektórych wyścigach ( słynne wyciągnięcie Hamiltona ze żwiru w Chinach ), zakrawało o pomstę do nieba.

    Przypomina mi się też jeszcze jeden incydent, dokładnie nie pamiętam gdzie ,kiedy Fernando zbił szybę kaskiem po kwalifikacjach. Chodziło o ciśnienie w oponach na finałowy przejazd. Wiesz hiszpańscy sportowcy są znani z gorącej krwi ale generalnie po mimo wybuchowej pierwszej reakcji, potrafią uznać wyższość rywala - oczywiście w sportowych warunkach. Po reakcji Alonso wnioskuję ,że stracił tam panowanie i daleko było od jakiegokolwiek sportu. Zresztą gdzie nie spojrzysz , to Angole zawszę się za wszelką cenę wspierają.
    Drugi przykład, to afera szpiegowska , gdzie Alonso się celowo zemścił. Wg. Twojego pkt widzenia, było to nieporozumienie wywołane błędami zarządzania Dennisa. Gdyby tak było , to myślę ,że Fernando nie mścił by się tak okrutnie na byłych kolegach.

    @dexter

    Ja chciałbym nawiązać do Twojego wpisu nt GP Włoch 2013. Mogę zrozumieć prywatną, spójną opinię ale już łamania praw fizyki nie bardzo.

    Otóż piszesz o brudnym powietrzu i specyficznych warunkach. Wszystko fajnie tylko podawanie 100-150 m odległości jest bardzo niewłaściwe. Żyjemy w 4 wymiarowym świecie, gdzie oprócz trzech wymiarów przestrzennych, mamy jeden dodatkowy czyli czas. Oczywiście mówię tu o skali makro. Wniosek z tego taki ,że przestrzeń połączona jest czasem i tworzy tzw czasoprzestrzeń. Jest dosyć ważne, bo nie wolno operować , szczególnie w kinematyce, jednym sferą. O co chodzi ? Widać to najlepiej w wyścigach, kiedy dwa pojazdy jadą ze stałą różnicą czasowo , wynoszącą np 1s - przy prędkości 100 m/s ( 360 km/h ) , jak można policzyć odległość między nimi wynosi dokładnie 100 m, natomiast , i tu jest największy Twój błąd, problem robi się kiedy prędkość zmiejszy się np trzy razy czyli 50 m/s , wtedy odległość między tymi autami wynosić będzie jedynie 50 m. Resumując przy prędkości 50 m/s odległość 150 m ( o której mówisz) będzie się wyrażała w 3 s straty. Czyli strata bardzo duża

    Nie zgodzę się zatem ,że nawet 100 m w brudnym powietrzu daję bardzo pozytywny efekt, bo to jak napisałem wyżej ponad 1 s straty przy prędkości 340 km/h ( +/- z prostej startowej). By wykorzystać osobliwą część brudnego powietrza czyli tunel areodynamiczny lub cień, należy zbliżyć się przy tej prędkości zdecydowanie poniżej 1 s. Oczywiście odległość nie może być za bliska , po ile na prostej jazda w cieniu jest korzystna , to niestety później ( mówię o prostej start/meta) następuję ogromne dohamowanie i może zabraknąć balansu z docisku aero.

    Widziałem także nieco inaczej ostatni przejazd zawodników Ferrari w Q3. Jak dla mnie Massa przed Paraboliką powinien nieco zwolnić, by Alonso mógł go dogonić. Wówczas korzyści z cienia Brazyliczyjka były większe ale oznaczało by to poświęcenie , którego moim zdaniem nie chciał uczynić. Do tego doszedł błąd Alonso, który na Monzy jest zawsze bardzo kosztowny. Szkoda bo była szansa na pierwszy rząd.

    Nie urażaj się , masz wiedzę ale jeżeli występują w niej takie pomyłki , to warto ją uzupełnić ...

  • 50. Martitta
    • 2013-09-17 20:27:05
    • *.dynamic.chello.pl

    Ech...
    Tak, jak napisałam - Alonso nie musiał się trudzić, Felipe sam się przy nim wypalił. I jeśli miałoby mnie coś boleć, to właśnie to, że TA gwiazda przestała świecić...
    Nie wiem jak udało się koledze @fracky znaleźć powiązanie z Vettelem w moim wpisie, ale jego idea życiowa i pasja już od dłuższego czasu wzbudza moją sympatię. Podziwiam to, jak ciepłe słowa potrafi napisać np. do i o fanach Williamsa, by zaraz potem z podobną namiętnością ciskać gromy w kierunku "Niemiaszka". Ta dwoistość jego natury jest doprawdy niezwykła i fascynująca ;)
    Kolega nie wie jeszcze, że bardzo pomylił się w ocenie @elin, która jest wierna od lat swojemu kierowcy i przy żadnym temacie gorliwie nie broniła Vettela. Jak mniemam wpis nie mówiący źle o Niemcu = fanatyk.
    Cóż... Ja będę musiała jakoś żyć z tym brzemieniem ;)


    @ 43. devious - Skoro już odniosłeś się do wpisu szanownego kolegi @Esotara, to dobrze wiedzieć, że niektórzy potrafią czytać ze zrozumieniem, nie doszukując się przy tym osobistych podtekstów na guru Alonso, którego (owszem) nie lubię. Nie sposób jednak nie zauważyć, że Hiszpan to ogółem silny zawodnik i ze wszystkich partnerów zespołowych to właśnie przy nim Massa został "totalnie" zdegradowany. Po kim, jak po kim, ale po Felipe najbardziej widać, że wszystko siedzi w głowie... Zresztą wyżej bardzo dobrze to opisałeś.
    Co do newsa @46 to moim zdaniem takie czcze gadanie, bo teraz Felipe "brzytwy się chwyta". Plotki transferowe również są zbyt rozdmuchane - realnie jest bardzo mała możliwość na większość z nich, a negocjacje to normalna sprawa. Mam nadzieję, że załapie się chociaż do Saubera. Może trochę odżyje od nowego roku, bo pokazywanie klasy w końcówce tego sezonu to zdecydowanie kiepski pomysł...

    @elin - Niestety nie mam wpływu na to, kto przeczyta wpisy, a jak widać dla niektórych połączenie słów Massa i Alonso (sympatyzujących z tym pierwszym) w jednym poście tworzy mieszankę wybuchową. Czasem nie ma sensu, by tłumaczyć.
    W każdym razie dzięki za próbę wyprostowania tego i owego;)

    Pozdrawiam was i szczególne uściski dla użytkownika @fracky ;->


Skomentuj artykuł

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

Zarejestruj się już teraz

Ogólnopolski serwis poświęcony Formule 1 - Dziel Pasję
© 2004 - 2024 GPmedia | Polityka prywatności
Kopiowanie treści bez zgody autorów zabronione.

Created by nGroup logo with ICP logo