Martitta
Ostatnia aktywność
avatar
Martitta

24.11.2018 00:22

0

PS. Widzialam, ze polskie biuro podrozy Funclub juz oglosilo wyjazd do Barcelony na GP w przyszlym roku :D Zaraz po oficjalnym ogloszeniu Roberta jako kierowcy. Dzieje sie! Zapewne bedzie duzo chetnych ;-)

avatar
Martitta

24.11.2018 00:13

0

Brawo Robert! Niesamowity czlowiek, ktory z kazdym krokiem udowadnia swoja wartosc. Niemozliwe stalo sie mozliwe :) Szczegolny dzien dla Roberta wiernych kibicow, ale i dla wszystkich Polakow. W koncu Polak wraca do regularnej stawki. Super nowina. Pozdrawiam wszystkich :)

avatar
Martitta

10.05.2017 07:03

0

Dobrze powiedziane. Kimi i Vettel! Życzę im wszystkiego co najlepsze.

Przejdź do wpisu Ferrari zaskakuje Villeneuve'a

avatar
Martitta

12.04.2017 19:56

0

Przepraszam, że ja nie w temacie, ae co się stalo z poprzednim wyglądem tego forum? :o Nie mogę się odnaleźć :D

avatar
Martitta

24.09.2016 04:44

0

(no i na stronie ucięło mi komentarz w połowie :D ) ...czy Gillesa Villeneuve'a... U nas w Polsce ta autobiografia pójdzie jak świeże bułeczki! Bo my Polacy kochamy męczenników. Biednych, ucieleśnionych i męczenników... Cóż poradzić - taka nasza historia. Szkoda tylko, że w dużym stopniu przyczynia się to do bardzo negatywnego myślenia, jakim jest użalanie się nad sobą, a wspomaganie słabszych (tych, którzy przegrywają) równa się myśleniu: słabszy - prawdziwy, wartościowy, wszystko robiący dobrze. A jeśli ktoś osiągnąć sukces? Ukradł, sprzedał, narozrabiał, miał układy itp. Mam wrażenie, że wciąż większość społeczeństwa preferuje takie właśnie myślenie, zamiast zebrać tyłek w troki i wziąć sprawy w swoje ręce. My Polacy nie lubimy ludzi "w czepku urodzonych", bo naszym zdaniem dostaje im się wszystko za darmo. Za to ci nieudolni i utrapieńcy, to osoby, którym trzeba pomagać i kibicować, bo to oni są ci dobrzy, którzy wszystko robili prawidłowo, ale im się nie udało. Otóż nie... Zarówno ten w czepku urodzony jak i utrapieniec, spotykają się w środku swojej drogi, gdzie muszą sami zadecydować o swoim losie. W czepku urodzony robi "coś", a utrapieniec "rezygnuje". Obserwując sytuację z boku ludzie nie zauważają, albo nie chcą zauważyć, co poszczególny człowiek zrobił w tym kierunku, aby zasłużyć na swoje miano. To się nie liczy, liczą się tylko siły pozaziemskie, które zapisały im w tarocie taki los... Ehh... Mam nadzieję, że doczekam czasów, kiedy więcej Polaków będzie rozwijać w sobie przekonanie, że za swoje życie w 99% są odpowiedzialni tylko oni sami, nie okoliczności, nie politycy, nie państwo, nie sąsiedzi i (wracając do F 1)nie zespół, który kładzie kłody pod nogi... Jednakże, aby do tego doszło, najpierw trzeba sobie uświadomić, że już nie stoimy w kolejce w sklepach, już nie mówimy "pan tu nie stał", już nie dostajemy 10zł za to czy się stoi, czy się leży i zaczniemy sami decydować o sobie. Życzyłabym sobie jeszcze, aby więcej osób w Polsce czytało książki, aniżeli je pisało. Wysyp literatury "do kosza" w ostatnim dziesięcioleciu zrobił się przerażający. Gdyby moje życzenia się spełniły, wtedy niewiele osób sięgnęłoby po książkę Webbera :) Pozdrawiam

avatar
Martitta

24.09.2016 04:20

0

A tak na poważniej - Szkoda, że prawdziwe legendy Formuły 1 nie napisały autobiografii. Cóż... Pewnie byli zajęci ściganiem :) Wiele bym dała, aby przeczytać autobiografię Senny, Jima Clarka!

avatar
Martitta

24.09.2016 04:05

0

Proponuję alternatywny tytuł: "Webber - pierwszy męczennik Formuły 1". Obecna okładka idealnie by pasowała :) W streszczeniu powinno zostać zawarte coś w stylu: w F1 zawsze czekałem na ten właściwy moment, aby mnie zauważono. Wreszcie nadeszła okazja do startowania z zespołem Red Bull Racing. Ku mojemu zaskoczeniu w zespole postawiono na młodość, więc cała uwagę i skupienie przerzucono na mojego młodszego rywala, który potem został kilkakrotnym mistrzem świata. Czułem się z tego powodu niedowartościowany, więc postanowiłem napisać książkę, o tym jak bardzo Formuła 1 zraniła moje uczucia. Ponieważ moje życie to NIE TYLKO ściganie, całą moją złość przeleję na papier i wywołam sensację - wtedy chociaż w ten sposób będę mógł być popularny i znany z Formuły 1... Tylko w tej książce: PRAWDZIWA prawda o Marku Webberze. Kup już teraz! :D :D :D

avatar
Martitta

19.09.2016 19:53

0

W Los Angeles? Chyba nie myśli o Long Beach, bo na tym czymś F1 nie pojedzie. Musieliby zmodernizować tor. Kiedyś tu w sumie była Formuła 1 i kibiców jest mnóstwo, więc to dobry pomysł i oby tylko wszedł w życie :)

avatar
Martitta

20.04.2016 10:03

0

Od początku sezonu wydawało mi się to bardzo dziwne, że Nasr ciągle dojeżdża za Ericsonem. Jest okazja się przekonać. Mam tylko nadzieję, że Felipe się nie ośmieszy, bo Marcus jest jak widać bardzo pewny swego :)

avatar
Martitta

19.03.2016 19:32

0

A tak na marginesie komentatorzy innych stacji też nie są idealni pod względem komentowania. Niejednokrotnie zdarzało się, że na Sky Sports pomylili kierowców. A jak nasi komentatorzy coś takiego zrobią to zaraz wytykanie palcami :/

avatar
Martitta

19.03.2016 19:30

0

Andrzej Borowczyk jest nie do zastąpienia i on nigdy nie był problemem. Cała rzecz w tym kto siedzi obok niego i czy jest w tym związku komentatorskim tzw. chemia. Ja Kochańskiego lubiłam, mimo, że może nie był najlepszy, ale i tak wygrywał z jego następcami :o Jędrzejewski wchodził Andrzejowi w słowo niejednokrotnie i odzywał się tam, gdzie nie powinien. Sobierajski nie ma zbyt dobrego głosu. Najlepszym połączeniem byłby chyba Andrzej i Sokół, ale nie jestem pewna czy panowie się lubią ;) Szkoda, bo laików przed tv też trzeba jakoś przyciągnąć, a po takich monotonnych komentarzach będzie ciężko.

avatar
Martitta

06.01.2016 03:28

0

@65. Moria - Tak! Jestem wspaniała! Dziękuję za potwierdzenie, ale naprawdę nie musiałaś :* :* :) No przecież pisałam już o tym tyle razy ;) :D Dziękuję również, że tak zapracowana i podróżująca po świecie osoba, na stałe mieszkająca w Portugalii i dodająca tu komentarze od zawsze z hostem ".pl", znalazła czas, aby wrócić do newsa z 15 grudnia i przeczytać namiętnie całą luźną i odbiegającą od tematu F1 dyskusję dwójki osób, tylko po to, aby pozostawić (jak zwykle) zgryźliwy komentarz i swoją opinię (tak jakby była ona dla co najmniej warta uwagi) :o No podziwiam! :) Mi by się chyba nie chciało... Zwłaszcza z tak napiętym grafikiem, pękającym od podróży po świecie :) No, ale ja to leniwa jestem :( W przeciwieństwie do Ciebie nie muszę ciężko pracować, więc zapewne się nie znam :) Pozdrawiam i wszystkiego dobrego na Nowy Rok! :D

avatar
Martitta

05.01.2016 06:40

0

@63. dexter - "A wlasnie jak tam Sunset Strip sie trzyma ?" A dobrze, właśnie wróciłam z weekendu stamtąd :) Zwiedzałam sobie trochę LA ponownie i przy okazji też mecz Lakersów odhaczyłam ze swojej listy :D Wygrali w końcu po dwóch straconych poprzednich meczach :P "No wiesz, nie ma chyba drugiego miasta na swiecie ktore w ostatnim czasie przeksztalcilo sie w centrum roznych mitow, dzikiej tesknoty i szalenstw jak LA. W zadnym innym amerykanskim miescie raj i pieklo na ziemi nie lezy w tak bezposrednim sasiedztwie. A nawet nachodza na siebie. Kalifornia ze swoim krajobrazem zawsze byla rdzeniem utopijnych fantazji, ale tez bardzo kreatywnego potencjalu. Tajemnica sily ktora tak przyciaga do skoncentrowanego w LA. „american dream“ jest z pewnoscia cala rozmaitosc kultury i rasy ktora zyje razem ze soba. Mimo socjalnych kontrastow wielokulturowe spleczenstwo nigdzie nie jest tak zywe jak wlasnie w LA." Świetnie napisane. To jest właśnie prawdziwy obraz LA - Nic dodać, nic ująć. A z takich mniej turystycznych miejsc, nie wiem czy jest ci znane Echo Park? Wybraliśmy się tam ze znajomymi w ten weekend, żeby sobie popatrzeć gdzie kręcili Fast & Furious. Widok z tamtego miejsca na Los Angeles jest niesamowity. A czas jakby zatrzymał się w miejscu. No mnie urzekło całkowicie :) Oj tam, oj tam... Najgorszy we Francji to jest język francuski, którego jak nie znasz, to jest ciężko przetrwać :D Haha :) Pozdrowienia raz jeszcze :)

avatar
Martitta

04.01.2016 20:04

0

58. dexter - Haha :) Nie no do Compton ani do Crenshaw jeszcze mnie nie wywiało :) Straight Outta Compton! :D Cóż... Fajnie jest spędzić trochę czasu w Beverly Hills, na Rodeo Drive, w Santa Monica czy w Malibu, ale tak naprawdę to się nudzi po jakimś czasie. Prawdziwe LA to jest to "mniej błyszczące LA". Dlatego tak wielu ludzi podczas zwiedzania Los Angeles mocno się rozczarowuje, bo spodziewali się pięknego miasta, a nie aglomeracji z poobdrapywanymi budynkami i bezdomnymi, którzy mają swoje własne ulice. Ja to trochę takie "zapędy dziennikarskie" mam :D i mnie takie "mniej ładne okolice" przyciągają, bo one są poniekąd odzwierciedleniem prawdziwego życia miasta, no ale to ja :D "Kilka razy pisalas o Lazurowym Wybrzezu wiec myslalem ze nalezysz do spolecznosci ktora sezon letni spedza gdzies na jachcie w okolicach Cannes, a pozniej wedruje dalej. W koncu slonce, temperatura 28°C, powietrze przesycone zapachem jasminu, dobre jedzenie, lejacy sie szampan - odpowiednio rozgrzewa hormony czlowieka... ;)) L.A. nie jest zle, ale zima (tzn. kalifonijska pora deszczowa) dla osob przyzwyczajonych pewnych standardow pogodowych moze negatywnie wplynac na samopoczucie. Dlatego tez moje pytanie troche z przymruzeniem oka m.in. brzmialo - dlaczego L.A., a nie przykladowo Miami? ;)" Wiesz, zastanawiałam się nad Miami, ale problem w tym, że na moim "kontrakcie" to ja nie mogłam tak do końca wybrać miejsca - wszystko zależy od tego co się trafi. Tak, czy inaczej mając do wyboru Miami i Kalifornię, bez wahania wybieram to drugie. Miami to jest tylko miasto imprez i dobrej zabawy. Do tego wilgotność powietrza jest masakryczna i nie wiem, czy bym długo wytrzymała w takich "tropicach" :) Kalifornia ma wszystko, dosłownie wszystko. Jest tu niezwykle dużo ciekawych rzeczy do robienia i do zwiedzenia. Blisko do Meksyku, Las Vegas, Phoenix, Portland, Seattle. No i powietrze jest lepsze. Ja tam wolę aktywnie spędzać czas, a nie leżeć tylko na plaży czy na jachcie :) No i nie należę do takiej społeczności jak napisałeś i nawet do niej nie aspiruję :) Czasem zdarza mi się poznawać takich ludzi i spędzać czas w ten sposób, ale szybko wracam do swojej prawdziwej "społeczności" położonej "in the middle", bo z takiej społeczności pochodzę i tutaj czuję się najlepiej :) Przy okazji znowu ci podrzucę cytat :) Tym razem o Hollywood i o opinii Paula Walkera: - "Some people say that you should go to all the parties, to the nightclubs, the Viper Room, and make contacts, and I look at them and say, 'You don't want to have contacts with those people.' Look at what happened to River Phoenix. If you get caught up in that, it ruins you. Hollywood is garbage." Wszystko w tym temacie :) "Troche wlasnej inicjatywy, odpowiednio podjeta decyzja i marzenia sie spelniaja (trzymam kciuki). A gdyby plan „A“, powtarzam „gdyby“ nie przyniosl w 100 procentach oczekiwanego rezultatu: So what? - spotykamy sie w lecie na Côte d'Azur ;)" Dziękuję! :) Zobaczymy co czas pokaże :) A jakby co to trzymam za słowo, że widzimy się we Francji :D Wypróbuję cabrio na 100 procent :) No to super, że przyjemnie się bawiłeś :) Mam nadzieję, że Twoja idea idealnego Sylwestra jeszcze się w przyszłości sprawdzi, bo czasem człowiekowi dobrze robi takie odizolowanie się od świata, także tego ci życzę wraz z Nowym Rokiem haha :D Pozdrawiam i do spisania! :)

avatar
Martitta

01.01.2016 02:29

0

I jeszcze tak na koniec - Znalazłam cytat Steinbecka! :) Po angielsku, ale wiem, że zrozumiesz :-) "Someone should write an erudite essay on the moral, physical, and esthetic effect of the Model T Ford on the American nation. Two generations of Americans knew more about the Ford coil than the clitoris, about the planetary system of gears than the solar system of stars. With the Model T, part of the concept of private property disappeared. Pliers ceased to be privately owned and a tire pump belonged to the last man who had picked it up. Most of the babies of the period were conceived in Model T Fords and not a few were born in them. The theory of the Anglo Saxon home became so warped that it never quite recovered.”

avatar
Martitta

01.01.2016 02:09

0

PS Byłam w Newport Beach. Plaże to najlepsze miejsce na spędzienie niedzieli :) Nawet tutaj jest takie powiedzenie w Południowej Kalifornii, że niedziela to dzień przeznaczony na plaże :) Osobiście bardziej chyba podoba mi się San Clemente albo Laguna. Newport a zwłaszcza Huntington to typowo turystyczne miejsca :) PCH muszę kiedyś zrobić do San Francisco, albo jak będę jechała do Monterey i Salinas w środkowej Kalifornii. Droga jest przepiękna, a ja niestety jeszcze nigdy z niej nie skorzystałam (do San Francisco idzie inna droga nr 1, która jest dużo szybsza). Co masz na myśli, pisząc, że jestem częstą rezydentką Lazurowego Wybrzeża? Niestety nie jestem. To nie ja :) Byłam tam kilka razy, ale nic więcej z Lazurowym Wybrzeżem mnie nie łączy, prócz tego, że jestem w nim zakochana haha :) Co do Twojego pytania - Jestem tutaj na warunkach pewnego programu, który trwa 2 lata. Później prawdopodobnie będę musiała wrócić do Polski, chyba, że uda mi się w Kalifornii coś ogarnąć. Kalifornia nie jest tania, więc musiałabym nieźle kombinować, żeby tu zostać, ale kto wie, co życie przyniesie :) Nie chcę się przenosić na east coast. Na moim programie miałam do wyboru mnóstwo miejsc w East Coast jak Nowy Jork, Boston, Filadelfia, Waszyngton, czy też Chicago albo Atlanta. Mi się jednak marzyło być na west coast no i się doczekałam i jest super :) Do innych miejsc mam zamiar sobie tylko podróżować w wolnym czasie, ale w Południowej Kalifornii zostaję, dopóki mam okazję :) Kocham to miejsce - byłam w San Francisco i nie urzekło mnie tak bardzo jak SoCal, więc wiem, że jestem we właściwym miejscu :) W Polsce już 2 w nocy a ja Sylwestra dopiero zacznę za 7 godzin haha:D Wybieram się do znajomych na party w stylu lat 90'. Nic specjalnego, ale ja jestem chora niestety, bo w tym roku zima w Kalifornii wcale nie jest taka ciepła (El Nino is coming), więc wolę tak spędzić Sy,westra niż na jakiejś hucznej imprezie w LA, które tez już zdążyłam poznać tak by the way :D Mam nadzieję, że Twój sylwester był albo wciąż jest udany :) Uchyl rabka tajemnicy, gdzie Ty spędzasz sylwestra? :P I życzę Szczęśliwego Nowego Roku! Pozdrawiam :)

avatar
Martitta

01.01.2016 01:52

0

@dexter To prawda - Pick upy I SUV tutaj rządzą, ale to też dlatego, że tak jest tez po trochu w ich kulturze. Szerokie i wielkie samochody, krążowniki szos :) większość Amerykanów jest "dużych", więc lubią też duże samochody :) Kiedyś ja myślałam, że nie dam rady jeździć dużym samochodem, a teraz śmigam po Kalifornii Buickiem Enclave :) Nie jest to mój własny samochód, ale nim jeżdżę prawie codziennie i nie jest to nic trudnego, zważając na to, że jest w automacie, jak zresztą większość amerykańskich samochodów :) Mój sąsiad trzyma jakieś dwa oldschoolowe stare samochody w garażu, które sprowadził z Nevady i nawet ostatnio widziałam, że nimi jeździł pierwszy raz odkąd tu jestem. Nawet nie pamiętam jaka nazwa, ale jeden to chyba różowy Cadillac (ten od Presleya) a drugi to jakiś Skylark (cokolwiek by to było :D ). No korki to tutaj są bardzo popularne :) Ja jestem szczęściarą, bo nie jeżdżę zazwyczaj w godzinach szczytu i bardzo rzadko na nie trafiam, ale pamiętam w jaki "traffic" się kiedyś wpakowałam jak wracałam z Las Vegas :o Ja osobiście smogu nad LA nie widzę, ale to dlatego, że mieszkam w Orange County i bardziej w dolinie niż na wzgórzu. Moja znajoma mieszka na wzgórzu w Whittier i mówi, że codziennie widzi smog nad Downtown, więc wciąż musi on tam być :) Ale co się dziwić, jak tu nie ma prawie wcale komunikacji miejskiej, wszyscy jeżdżą samochodami, bo wszędzie daleko i wszędzie trzeba dojechać a do tego panuje tu car culture :) Wiem właśnie, że z tego powodu California ma najbardziej restrykcyjne przepisy dotyczące emisji spalin. Mimo tego, ja osobiście komunikacji miejskiej w LA wieczorami po 20:00 nie polecam - raz jechałam metrem z North Hollywood do Downtown o tej porze, to myślałam, że się z życiem pożegnam :D Zabawne, że wspomniałeś o Fordzie T. Mój ulubiony pisarz z Kalifornii, John Steinbeck napisał w jednej ze swoich książek, że Ford T to "nie wiedzieć czemu" ukochany samochód Amerykanów. Jak znajdę ten cytat to ci chyba napiszę, bo on się przy tym nieźle z nich naśmiewał :) Trzesienia ziemi - Odkąd tu jestem było juz kilka trzęsień ziemi w moim regionie, ale ja niestety wszystkie przesypiam, mimo, że bardzo bym chciała w końcu tego doświadczyć :D Nie są one tez takie silne tutaj (ponad 2 albo ponad 3stopnie u mnie), a w LA było ostatnio coś ponad 4, ale od 5 nalezy się rzeczywiście bać. Niżej w San Andreas to jest gorąco, ale nie tutaj :) Niezwykle ciekawe co napisałeś o Tesli. Teraz rozumiem to lepiej :) W ogóle dziękuję bardzo za ciekawą lekturę :) Do Long Beach zapewne na pewno się wybiorę. Jadam tam moje ulubione sushi on Fire, więc przy okazji sobie wyscig też obejrzę i na ewno napiszę co i jak:P

avatar
Martitta

26.12.2015 23:27

0

A to ci dopiero heca... Michibata wydawała się ciągle krążyć koło Buttona, a teraz nagle rozwodzą się po zaledwie roku z powodu "braku czasu"? :o To co oni przez tyle lat nie potrafili się w tej sprawie dogadać? Nie ustalili przed ślubem jak połączą swoje grafiki? Zresztą kariera Jensona w F1 dobiega końca, więc nie będzie ciągle taki zabiegany. Haha! No nie wierze! :D Jenson dał się nieźle nabrać. Teraz toczy się walka o 35 milionów funtów. Wcześniej już ich okradli i zabrali Jessice pierścionek zaręczynowy, który nie wiedzieć czemu zdjęła :) Jak dla mnie to ich rozstanie nie wygląda zbyt dobrze, ale tak to jest jak się wiążesz z modelkami :D ;)

avatar
Martitta

23.12.2015 03:49

0

@devious "Nikt nie zasłużył na pecha, analogicznie nikt nie powinien mieć więcej farta. A to, że jedni mają a inni nie - to po prostu przypadek. I jak mówiłem element sportu." To nie tylko element sportu - to samo życie. Czasem jest to przypadek, a czasem człowiek sam jest sobie winien, jeśli nie potrafi "pozbyć się" pecha, który go niby prześladuje. @elin - No ja też mam nadzieję, że Kimi się poprawi w zeszłym sezonie i trzymam za niego kciuki. BTW Mały Robin taki się robi podobny do niego - na pewno widziałaś zdjęcia :D Kimi nawet w padoku zdjęcia małego pokazuje, więc nie lada zmiana w nim nastąpiła :) I cieszę się, że mamy takie samo zdanie odnośnie ich przyjaźni :) @dexter - Dziękuję i dziękuję za opinie o Austin :) Tak czy inaczej słyszałam wiele dobrego o samym Austin, że jest jednym z najciekawszych miast w Teksasie (zaraz po Dallas), więc jak wszystko mi się ułoży po myśli to na pewno się wybiorę :) Co do samochodów to tak... Tutaj jest mnóstwo... każdego rodzaju :) W okolicach Los Angeles szczególnie panuje tak zwane "car culture", więc ja codziennie spotykam na drogach auta o jakich mi się nawet nie śniło :o :) Co do przyszłości motoryzacji no to masz rację... Widziałam na dragstripie w Irwindale, jak Tesla zostawiła BMW daleko w tyle :o Poza tym mnóstwo Tesli tutaj na drogach, a elektroniczne samochody mają nawet swoje miejsca parkingowe :) Rzut beretem mam do Long Beach, więc może uda mi się na żywo obejrzeć Formułę E w przyszłym sezonie i przy okazji IndyCar też :) Z drugiej strony jednak jak rozmawiam tutaj z ludźmi, to większość jest raczej zwolennikami prawdziwych wyścigów, Musclecarów i dużych silników (pewnie dlatego, że Latynosi :D). Co tydzień jakaś impreza z autami, a mi się nawet udało przejechać dragsterem 3 razy :D U mnie w mieście mieszka John Force (16-krotny mistrz świata NHRA) i niedługo wybieram się do jego muzeum, w którym trzyma swoje kolekcje samochodów i pamiątki po mistrzostwach :o Miłośnicy motoryzacji i motorsportu w Południowej Kalifornii to mają raj na ziemii :) No i ja na razie nie narzekam! Poznałam ostatnio brata i wujka Paula Walkera na Winterdrive 2015 - bardzo życzliwi i normalni ludzie. Jego wujek to prawdziwy "crazy motorsport fan" :) Rozmawialiśmy sobie nawet o Formule 1 :P Pozdrawiam was wszystkich! Mam nadzieję, że uda mi się zaglądać tu częściej:) Przy okazji na koniec - WESOŁYCH ŚWIĄT oraz SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! :)

avatar
Martitta

19.12.2015 03:06

0

@ 3. fanAlonso=pziom - Pewnie catering :D

avatar
Martitta

19.12.2015 02:56

0

@36 dexter 9h do tyłu mam. Czuję się młodsza o jeden dzień jak z Polską rozmawiam haha :D Południowa Kalifornia. Piękne miejsce. Polecam na wakacje :) Pozdrawiam! :)

avatar
Martitta

19.12.2015 02:52

0

@35 elin - Witaj koleżanko! :) Zaginęłam, bo wyprowadziłam się z Polski na jakiś czas i mieszkam sobie teraz po drugiej stronie oceanu :) Rzadko mam czas tu zaglądać, a ostatnie kilka miesięcy to prawie wcale. Kiedyś sprawdzenie forum było dla mnie obowiązkowe, ale teraz naprawdę ciężko mi się z tym ogarnąć :) Tym bardziej, że ostatnich wyścigów prawie wcale nie obejrzałam. Dominacja Hamiltona odstraszyła mnie trochę od tego. Ja wiem, że jak RBR dominował to oglądałam, ale wtedy dla urozmaicenia mieliśmy chociaż co drugi sezon w miarę ciekawy, silniki V8 i przynajmniej była nadzieja na dwa stopnie podium obsadzone kimś innym, a teraz to tylko Mercedes i Ferrari, a każdy inny wynik to wielki zbieg okoliczności :D No, ale nowy sezon mam zamiar śledzić. Może nawet wybiorę się na wyścig do Austin. Podobno całkiem ciekawe widowisko :) A Ty jak tam? Nadaj musisz tutaj bronić Kimiego, czy trochę już niektórzy spuścili z tonu? :) Jak tam ci się w ogóle skład VET - RAI podoba? Pozdrawiam! :)

avatar
Martitta

19.12.2015 02:28

0

Dalej @29devious (a nie 28 - pomyliłam się) " Vettel też zaakceptował baty od Ricciardo bo obaj nie mieli szans na tytuł. Gdy jednak Webber objeżdżał Sebastiana i obaj mieli szanse na MŚ to sytuacja była inna. Dziwnym trafem selektywna pamięć kibiców Vettela takie fakty omija szerokim łukiem :)" OK. To wszystko prawda. Tyle, że tu nie ma mowy o żadnej przyjaźni. Kolegowanie się, a przyjaźń to dwie zupełnie różne sprawy. W przypadku RBR kierowcy nigdy wcześniej nie przyjaźnili się razem. Vettel zaczął kumplować się z Kimim kiedy jeszcze był w Toro Rosso. "Zamień w ostatnich kolizjach Bottas-Kimi bohaterów na Vettel-Kimi i wyobraź sobie co by się działo. Na pewno po fakcie nie poklepali by się po plecach tylko jeden zwalałby winę na drugiego. Tak jak Kimi zwalał na Bottasa i vice versa - albo jak Rosberg i Hamilton nawzajem się obwiniają." Nie wiem, co by było, ale nie mogę doczekać się takiej sytuacji, aby to sprawdzić. Może nie klepaliby się po plecach, może stwierdziliby, że z ich punktu widzenia oni nie są winni, ale nie sądzę też, aby obwiniali siebie na wzajem. Zapewne urwaliby temat. "Przyjaźń w F1 jest do momentu aż jeden ambitny nadepnie drugiemu ambitnemu na odcisk - no chyba, że jeden jest mentalnie looserem i zaakceptuje bycie gorszym - ale w to wątpię by Kimi mając okazję wygrać oddał wygraną bez walki Vettelowi. Co to to nie." Zgadzam się, że z dwoma ambitnymi charakterami jest ciężko i nie sądzę, by Kimi oddał Vettelowi wygraną bez walki, ale to chyba nie o to chodzi prawda? Ważniejszy jest wzajemny szacunek oraz granie fer wobec siebie, a nie o oddawanie pozycji. Uważam, że oni mogą takie sytuacje udźwignąć. Jak się kiedyś okaże, że się mylę, możesz wywołać mnie do tablicy :D Powodem, dla którego tak sądzę, jest to, że Vettel moim zdaniem bardzo hmm... "admiruje" Kimiego i tak było od jego początków w Formule 1. Często można było zaobserwować jak kopiował jego zachowanie, fryzurę, gesty, mowę, a to wszystko dlatego, że mu RAI imponuje. Nie wiem dlaczego tak jest, po prostu dało się to zaobserwować przez te wszystkie lata. Zważając na to, ciężko jest mi sobie wyobrazić, jak VET nagle odstawia do Kimiego akcje, jak kiedyś do Webbera. Dla mnie to jest niemożliwe :) "No w RBR taką pozytywną atmosferę Vettel wprowadził, że aż z radości się kłócili wszyscy z wszystkimi :) Tak, wiem - to wszystko była wina Marko i Hornera. Vettel w ogóle niczemu nie jest winien, on tylko po prostu czasami nie słuchał Team Orders, taranował Webbera czy robił inne pozytywne świństwa mające na celu poprawę pozytywnej atmosfery w zespole :D" Kto się kłócił w RBR? Tylko Mark Webber... Przecież reszta Red Bulla była po drugiej stronie garażu, zapomniałeś? :) Jakie to pozytywne świństwa jeszcze robił VET, prócz tego, że miał czelność wygrac dla nich 4 tytuły kosztem - niestety - dumy Webbera? Nieposłuchanie Team Order nie było najlepszym zagraniem. W jednym z wywiadów Seb powiedział, że zrobił to ze względu na Brazylię 2012, kiedy Mark zablokował mu pierwszy zakręt. Może to go nie tłumaczy, ale zawsze to jakiś powód :) Pozdrawiam!

avatar
Martitta

18.12.2015 20:38

0

28. devious - Kolego! :) "Pleciesz bzdury! Primo - Vettel rozsyła tak pozytywną energię i przekaz, że nie tylko całe tabuny kibiców na całym świecie go do niedawna wygwizdywały - ale też prawie wszyscy kierowcy F1 za nim nie przepadali. I chyba nadal jakoś nie widzę by miał wielu kumpli na paddocku" To było w "ukochanym" przez kibiców RBR i w sezonach kompletnej dominacji jego bolidu, kiedy "pseudokibice" (nie nazywaj ich kibicami) go wygwizdali. Poza tym co z tego? Kiedyś na niego gwizdali, teraz już nikt nie gwiżdże. A niedługo fani Ferrari zaczną krzyczeć jego imię pod podium, kiedy tylko zacznie wygrywać w czerwonym bolidzie. Tacy to fani - jak listek na wietrze. Schumachera też kiedyś wygwizdywali... Koledzy na padoku? Ma jednego, prawdziwego i to mu wystarczy. Vettel nigdy nie zabiegał o przyjaźń innych kierowców, czy tez o ich lubienie. To zresztą ciekawe,co napisałeś, bo ja nigdy nie słyszałam, aby ktoś go nie lubił. Opinie innych driverów o Vettelu są raczej neutralne. A jak nie lubią Vettela, to już tym bardziej raczej nie darzą sympatią Alonso :P Historia WEB - VET to już naprawdę stare dzieje. Czytałeś autobiografię Webbera? On wskazuje głównie jedną czarną owcę w RBR i nie jest to dla niego Vettel. A jakich innych wrogów z RBR miał Vettel? Uświadomij mnie proszę, bo prócz Marka Webbera i może jakichś jego bliskich przyjaciół to ja tam innych "wrogów" nie widziałam. Pleciesz bzdury! ;) Secundo - Trenerzy motywacyjni to trochę tacy szarlatani - przynajmniej tyle można wywnioskować jak się ich słucha haha :D A czasami to mi ręcę opadają jak przekonują ludzi o pozytywnym myśleniu :) Dlatego ja nie słucham takich ludzi, gdyż oni nie mogą powiedzieć mi czegoś, czego sama bym nie wiedziała (np. tego, że wszystko jest w naszych rękach - odkrycie roku) :) Tak czy inaczej trochę źle pojmujesz ideę pozytywnej energii. Tym bardziej, że wymieniłeś mojego ulubionego kierowcę Bianchiego, który w żadnym wypadku nie przypominał Vettela i na pewno nie rozsyłał wokół siebie pozytywnej energii. Tak samo Ayrton Senna. Tyle szkoleń miałeś i to na nic! :( :P Otóż życie nie zacznie ci nagle spełniać zachcianek, gdy tylko zaczniesz pozytywnie myśleć. To tak nie działa. Tym bardziej, że większość ludzi podświadomie w to nie wierzy i dlatego nic im się nie sprawdza. Jeśli jesteś człowiekiem, który odkrywa świat metodą szkiełka i oka (a Ty jesteś) - to tym bardziej. Cóż... Ja znam masę ludzi, którzy kształtują swoje życie jak chcą, nie tylko pozytywnym myśleniem, ale i ciężką pracą oraz konstruktywnym sposobem myślenia. A czym jest konstruktywne myślenie? Nauką wyciągniętą z porażek. I tak wracając do kierowców w tym wypadku Vettel nie skrytykuje swoje zespołu, gdy pójdzie coś nie po jego myśli, a Alonso tak zrobi, bo on musi widzieć wyniki, których oczekuje i po prostu ma on inny charakter. Dosyć już o psychologii :) Dalej podajesz przykłady przyjaźni u osób, dla których "przyjaźń" nie wiele znaczy. Proszę powiedz mi, jaką to wielką przyjaźń reprezentował Lewis i Nico wcześniej? Lewis przyjaźnił się też z Sutilem podobno haha :) Alonso z Massą ok... Massa to człowiek, który przywiązuje się do ludzi, więc myślę, że Felipe jest bardziej przujacielem Fernando, niż Ferdek dla Felipe.

avatar
Martitta

17.12.2015 19:22

0

Haha, uwielbiam te konwersacje z wami ;) :D 😄 @dexter, @devious @elin Odpisze pozniej, bo mi roznica czasowa 9h przeszkadza.

avatar
Martitta

17.12.2015 03:33

0

A na poważnie... Ferrari się trochę zmieniło wraz z nowym składem. Przede wszystkim spuścili trochę powietrza z balonika, którego połknął Montezemolo i z pokorą spojrzeli na zaistniałą w F1 sytuację pt: "bój się Mercedesa!" ;) Vettel drugim Schumacherem nie jest i nie będzie (taki urok pierwszych wyjątkowych kierowców, że nic ich już nie zastąpi). To, że się stara to widać. Może trochę na siłę czasami, ale taki jest Vettel, że jak się na coś uprze, to stara się to realizować. A jak ktoś stara się coś zrealizować i rozsyła wokół siebie pozytywną energię, to mu się to najzwyczajniej w świecie spełnia. Stąd to "wielkie szczęście" Vettela i nieustanny pech "gdzie nie pójdę, to wiatr w oczy" Alonso... Fajne jest to, że Kimi i Seb wciąż się przyjaźnią. Zawsze zastanawiało mnie jak to będzie jak będą rywalizować w jednym zespole, ale jak widać jak się dba i chce to można. Wyjątek jest jednak w tym, że oni nie rywalizują jeszcze ze sobą bezpośrednio, bo jak na razie to jest VET vs. Mercedes. Co by było, gdyby obaj walczyli o mistrzostwo? Pomimo, że Ferrari zmieniło skład, nadal nie jestem w stanie uwierzyć, że ich polityka dopuściłaby dwóch kierowców do walki o mistrzostwo :P Tak czy inaczej byłaby to ciekawa sprawa obserwować ich walkę. Mimo wszystko sądzę, że Vettel za bardzo szanuje Kimiego, aby mu w jakikolwiek sposób spróbować podpaść :) Vettel i języki: kto zna Sebastiana ten wie, że on lubi uczyć się nowych języków i lubi powiedzieć chociaż kilka słów z uprzejmości. To, że nauczył się włoskiego dla swojej wymarzonej stajni to mnie w ogóle nie dziwi, a to, że Arrivabene mu słodzi to tym bardziej. Takie to już jest to Ferrari, a pan Arrivabene ściska swoich kierowców jak kiedyś Horner i Helmut Marko (oni w sumie ściskali tylko jednego) :p Ujmując zwięźle kwestię wypowiedzi Arrivabene i opinii o kierowcach, to jest jedna rzecz, w którą na pewno wierzę bardziej niż w inne - Vettel potrafi wprowadzić pozytywną atmosferę do zespołu, a w Ferrari wydaje się to być dużą zasługą. Jak to będzie dalej, czas pokaże. Pozdrawiam! :)

avatar
Martitta

17.12.2015 03:09

0

Hmm... Widzę, że zbyt wiele nie straciłam, gdy mnie tu jakiś czas nie było. Ludzie nadal nie cierpią Vettela! :D A myślałam, że miłośnicy czerwonej stajni zmienili swoje nastawienie odkąd Sebastian przywdział ten bystry kombinezon, jednak miłość do hiszpańskojęzycznego ex-drivera wygrywa ponad wszystko. No bo to przyjaciel Kubicy jest przecież... podobno ;)

avatar
Martitta

30.10.2015 19:04

0

5. Skoczek130 - Uprzedziłeś mnie. Właśnie miałam się Ciebie zapytać, co tam Frijns teraz porabia ;)

avatar
Martitta

18.08.2015 07:11

0

Hehe... To był ten Brabham przy którym grzebał Gordon Murray? Nic dziwnego, że Ecclestone wybrał ten model ;)

avatar
Martitta

26.07.2015 19:18

0

Gratulacje dla Vettela i Ricciardo za świetną jazdę. Dla Kwiata za podium i dla McLarenów za kawał dobrej roboty! Szkoda Raikkonena, który przegrał drugie miejsce przez stratę mocy w bolidzie :( Mam nadzieję, że na Spa - swoim ulubionym torze - pojedzie udany wyścig. Bardzo słabo Williamsy i Sauber - co się z nimi działo, ginęli w tym wyścigu. Miło oglądać podium bez Mercedesów:) Tak, czy inaczej pięknie uczczono dziś pamięć Julesa i chyba właśnie dla niego rozegrano tak nieprzewidziany wyścig :) Bernie też ładnie się zachował w stosunku do jego rodziny. Wszyscy wiedzą jak bardzo docenianym kierowcą był Bianchi. Piękne były słowa Vettela wypowiedziane przez radio, że na pewno Jules byłby częścią Scuderii już niedługo i że ten wyścig był dla niego. Rest In Peace Jules.

avatar
Martitta

26.07.2015 19:09

0

Maldonado niekwestionowanym mistrzem ;)

avatar
Martitta

23.07.2015 01:11

0

@26. sebo070 - Poruszyłeś ciekawy wątek. Moim zdaniem cały motorsport jest bardzo zgrany. Kierowcy zazwyczaj obstają za sobą. W piłce nożnej tego nie ma.

avatar
Martitta

22.07.2015 01:59

0

@elin - Dzięki za wyjaśnienie. Właśnie o to mi chodziło - jakie było zdanie Alonso na ten temat. Wiem, że Alonso interesował się Julesem i w żadnym wypadku nie miałam na myśli nic złego. Po prostu byłam ciekawa, jakie jest jego zdanie na ten temat. Dzięki :) @21Ryżywuj - Ja go nie kąsam ;) Wiem bardzo dobrze, że interesował się Julesem i żył z nim w przyjaźni, dlatego zastanawiało mnie dlaczego nie poszedł na pogrzeb. A, że nie miałam ostatnio dostępu do informacji, nie wiedziałam, co on na ten temat myśli. Dzięki.

avatar
Martitta

21.07.2015 23:37

0

A skoro mowa tutaj o uczestnikach pogrzebu, czy ktoś wie dlaczego nie było Fernando Alonso??? Podejrzewam, że dla niego to też było trudne, bo kolegował się z Julesem, a po jego wypadku dzień w dzień publikował posty, że modli się za niego. Może ktoś zna jakieś oficjalne info na ten temat, bo mnie ostatnio dawno w "internetach" nie było.

avatar
Martitta

21.07.2015 23:26

0

Boże... Pamiętam jak dwa lata temu zwiedzałam tę katedrę na Starym Mieście w Nicei, a dziś odprawiono tam pogrzeb mojemu ulubionemu młodemu kierowcy :( :( :( Chyba nie ma ani jednej osoby, która mogłaby powiedzieć coś złego lub negatywnego na temat tego chłopaka. Taki młody, zdolny i jednocześnie skromny oraz uprzejmy człowiek. Tyle niewykorzystanych możliwości, tyle życia przed nim... W mojej pamięci z F1 będzie zawsze ten moment, kiedy Jules zdobywa ósme (a po karze 9) miejsce w Monako. Niby tylko dwa punkty, a znaczyły tak wiele. Tak wiele radości wokół. Tym występem zdecydowanie przyćmił innych zwycięzców tamtego dnia: radość w Marussi, wśród fanów, kibiców z jego domowego wyścigu, rodziny i przyjaciół. Wszyscy z konkurencyjnych zespołów mu gratulowali! A on był tak bardzo przejęty uzyskaniem jak najlepszego wyniku, że po wyścigu nie wiedział nawet dlaczego musiał jeszcze raz odbywać karę :) To były wspaniałe chwile i z tym jego uśmiechem na twarzy chcę go zapamiętać. Tak samo jak moment, w którym chowa energetyka Red Bull za doniczkę z kwiatkiem, gdyż właśnie uświadomił sobie, że członkowi Akademii Ferrari nie wypada pić napoju konkurencji i ktoś go może na tym przyłapać ;) Świetny, trzeźwo stąpający po ziemi człowiek, który mógł osiągnąć wiele, chociaż nigdy o tym nie marzył. A los jak zwykle zabiera z tego świata właśnie takie osoby. Cieszę się, że było mi dane go jeszcze ten ostatni raz zobaczyć na żywo rok temu na Monzy... Zastanawia mnie tylko, czy jego śmierć będzie miała jakieś znaczenie dla dalszych losów Formuły 1. Mam nadzieję, że jego sprawa nie zostanie z dnia na dzień zamieciona pod dywan, ale przyczyni się do jakiejś poprawy na przyszłość. Niestety od zeszłego roku prócz wprowadzenia VSC zbyt wiele kroków w tym kierunku nie zrobiono :/ Dla mnie Jules odszedł 17 lipca tylko w teorii. Tak naprawdę on zginął wtedy -5 października 2014 - na Suzuce :/ A każdy kolejny miesiąc tylko potwierdzał nieuniknione i pogrążał w jeszcze większym smutku rodzinę. Tak, czy inaczej teraz nadszedł prawdziwego czas pożegnania. R.I.P. Jules. Always in our hearts.

avatar
Martitta

20.07.2015 23:42

0

@7. Skoczek130 - O Kubicy w Ferrari to ja się akurat najwięcej nasłuchałam od Polaków. Mógł być brany pod uwagę, tak samo jak co roku Hulkenberg, tyle, że Kubica chyba jednak miałby większe szanse niż Hulk ;)

avatar
Martitta

20.07.2015 23:37

0

@belzebub - Nie jestem "wielką" fanką Kimiego. Lubię go i na pewno należy do grona moich ulubionych kierowców, ale co to ma do rzeczy pod tym tematem? Vettela też lubię :) Mowa o przyszłości Bianchiego, który poprzez naturalną kolej rzeczy miał trafić w przyszłości do Ferrari. I z całą pewnością było to niezależne od aktualnej formy/dyspozycji Kimiego. Tylko na to chciałam zwrócić uwagę.

avatar
Martitta

20.07.2015 13:16

0

@ 4. wheelman - Dokładnie. Ludzie jednak szybko zapomną o bezpieczeństwie i całej sprawie, gdy tylko wypuszczą SC podczas jakiegoś wyścigu i zaczną się narzekania, że kierowcy to marionetki i boją się jeździć w deszczu.

avatar
Martitta

20.07.2015 13:12

0

Widzę. że każdy sposób jest dobry, aby przywalić Kimiemu. Luca di Montezemolo nie powiedział niczego, o czym nie byłoby mowy wcześniej. Mianowicie - Jules Bianchi miał być naturalnym następcą Kimiego w Ferrari. Zasłużył sobie na to dobrymi występami w Marussi, ale zanim by do tego doszło, czekał go jeszcze sezon lub więcej w zespole ze środka stawki. Kimi podpisał z Ferrari kontrakt na rok z opcją przedłużenia na kolejne. Wiadomo było, że nie będzie jeździł w Ferrari wiecznie, nie te lata. No, ale tak, oczywiście! Kimi był do odstrzału zanim w ogóle wsiadł do czerwonego bolidu :o ;/

avatar
Martitta

13.07.2015 21:23

0

Mój ulubiony złotousty Pan Minardi się odezwał... Jeszcze trochę i zacznie konkurować o laur zwycięstwa z Helmutem Marko ;)

avatar
Martitta

13.07.2015 21:20

0

Hehe... Tak! Kamui Kobayashi i Alexander Rossi w zespole, który dopiero zacznie raczkować to moim zdaniem pewna porażka :) Na początek to lepiej wziąć kogoś, kto przyniesie jakiś profit i tutaj Guttierez zdecydowanie ogrywa Japończyka i Francuza, bo mimo, iż bogiem kierownicy nie jest, to zarówno powiązania z Ferrari, jak i sponsorzy przemawiają na jego korzyść :D Wtedy będzie zaplecze i kasa na rozwój dla Haasa. Słabym bolidem i sam Kobayashi punktów nie zdobędzie. Zresztą macie teraz przykład McLaren - Alonso :D

avatar
Martitta

13.07.2015 21:12

0

PS - ten przepis to ukłon w kierunku Susie Wolf, która 3 lata była kierowcą testowym Williamsa i mimo przejechanych kilometrów nie uzyskałaby superlicencji.

avatar
Martitta

13.07.2015 21:09

0

@5. Greek - Kierowcy testowi nie muszą mieć superlicencji, przynajmniej dopóki nie zechcą się ścigać. Kierowca testowy to nie to samo co kierowca rezerwowy.

avatar
Martitta

13.07.2015 20:16

0

@5. sliwa007 - Jeżdżące billboardy, które przez 4 lata dawały lanie największym mistrzom - nie zapominaj o tym, bo w całej Twojej fali nienawiści do RBR i SV zdaje Ci się to umykać ;-)

avatar
Martitta

27.06.2015 13:06

0

Podejrzewam, że Bernie będzie pełnił swoją rolę dożywotnio i nie ma mowy o żadnym przejściu na emeryturę. Zresztą po co? Kasy ma mnóstwo i nie potrzebuje więcej, a siedzi w tym sporcie dalej, ponieważ to jego jedyne ukochane zajęcie. Nie należy zapominać, że on piastuje stanowisko, które sobie sam stworzył i na pewno nie zastąpi go jeden człowiek a grupa osób. I jak już ta grupa osób dojdzie do władzy, to się dopiero zaczną kłótnie i niesnaski, bo zabraknie jednej osoby decyzyjnej. Zobaczymy. Ja mam tylko nadzieję, że wezmą się za to osoby, które naprawdę kochają ten sport, a nie zwykli biznesmeni przeliczający tylko swoje dolary.

avatar
Martitta

23.06.2015 12:37

0

@6. luk676 - Uważam tak samo jak @Jacko.

avatar
Martitta

22.06.2015 18:46

0

@12. greyhow - Racja! Źle przeczytałam... "Z powrotem do Williamsa". Mea culpa :)

avatar
Martitta

22.06.2015 18:00

0

@ 6. mazur81 - Dokładnie tak jak @narya napisała. Postępy neurologiczne Julesa nie są takie, jakie powinny być i mimo, iż rodzina utrzymuje, że widzi jego walkę, to nastawiają się też na najgorsze :/ A info nie ma, bo nie ma o czym informować - niestety... Gdyby jego stan chociaż trochę się polepszył, media na pewno zostałyby o tym poinformowane.

avatar
Martitta

22.06.2015 16:56

0

:D

avatar
Martitta

22.06.2015 16:53

0

@1. RyżyWuj - Oj tam, daj spokój temu wyścigowi mydelniczek :) Jedna impreza Red Bulla, której fenomenu za bardzo nie rozumiem. Tak, czy inaczej, gdyby Red Bull zajął się marketingiem Formuły 1, z pewnością zrobiłoby się z tego świetne widowisko.

LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu