Surowe wychowanie, talent odziedziczony po rodzicach i wczesne sukcesy w kartingu zbudowały fundament pod karierę, która miała zrewolucjonizować Red Bull Racing i samą Formułę 1. Ben Hunt w książce "Rozwijając skrzydła. Zakulisowa historia zespołu Red Bull Racing" opisał drogę Maxa Verstappena, który obchodzi dziś 28. urodziny, na szczyt królowej motorsportu: https://bit.ly/f1pasje-gpredbull
Fragment:
Verstappen był już dobrze znany dziennikarzom zajmującym się F1, ponieważ z zaciekawieniem przyglądali się mu od 2014 roku, gdy wystąpił w pierwszym treningu do Grand Prix Japonii. Miał wtedy 17 lat i 3 dni. Gdy w kolejnym sezonie debiutował w Toro Rosso, wciąż mając 17 lat, na kolejne tory wyścigowe nadal musiał wozić go ojciec, ponieważ w wielu krajach był zbyt młody, by ubiegać się o normalne prawo jazdy. W dniu osiemnastych urodzin – rok po tym, jak otrzymał Superlicencję FIA na starty w Formule 1 – Verstappen napisał na swojej stronie internetowej: „Wspaniale jest mieć 18 lat i prawo jazdy. Przyznaję, że gdy zdałem ten egzamin, poczułem ulgę. Gdy chcę gdzieś się wybrać samemu, teraz w końcu mogę wskoczyć do mojego Renault Clio RS i tam pojechać. To poczucie wolności jest wspaniałe”.
Verstappen urodził się 30 września 1997 roku w Hasselt w Belgii. Jego ojcem jest Jos Verstappen, były kierowca F1, który ścigał się w latach 1994–2003 i reprezentował wiele różnych zespołów. W 106 startach dwukrotnie stawał na podium. Matka Maxa, Sophie Kumpen, odnosiła sukcesy w kartingu, a w 1989 roku rywalizowała z Hornerem w Kartingowych Mistrzostwach Świata Juniorów. Co ciekawe, na stronie internetowej Josa Verstappena można znaleźć relację z narodzin jego syna, utrzymaną w lekko zabawnym, jednak typowym dla F1 stylu. „Tego popołudnia Jos i Sophie z dumą powitali na świecie zdrowego syna – czytamy na stronie. – Ma na imię Max i waży 3265 gramów. Max Emilian, bo tak brzmią oba jego imiona, mierzy 48,5 centymetra. Sophie urodziła Maxa o godzinie 13.20 bez żadnych komplikacji. Poród trwał 40 minut. Max wybrał odpowiedni moment, by pojawić się na świecie. Jos i Sophie mogą spędzić teraz trochę czasu we troje, zanim Jos wyruszy do Japonii. Jeżeli Max odziedziczył talent wyścigowy po obojgu rodzicach, to właśnie narodził się nowy kierowca F1 na sezon 2020”. Ostatecznie okazało się, że Max dostał się do Formuły 1 o cztery lata wcześniej.
Verstappen urodził się w Belgii, wybrał jednak holenderską licencję wyścigową, ponieważ z uwagi na starty w kartingu jako chłopak więcej czasu spędzał w Holandii. Mieszkał tuż przy granicy holenderskiej i twierdził, że zawsze czuł się bardziej Holendrem niż Belgiem. Przez juniorskie serie kartingowe przeszedł jak burza, zaczął jeździć w wieku czterech lat i startował w zawodach od siódmego roku życia. Jako mały chłopak jeździł z ojcem na tory, gdzie Jos ścigał się w F1. Jos był kartingowym mistrzem Holandii, ale w F1 nigdy nie osiągnął sukcesów na miarę swego talentu. Poza tym słynął z tego, że prowadził syna w niezwykle surowy sposób. W 2012 roku Max w wyścigu kartingowym zderzył się z innym zawodnikiem, choć był murowanym faworytem do zwycięstwa. Potem Jos jak zwykle odwoził nastoletniego syna do domu. Kiedy po drodze zatrzymali się na stacji benzynowej, Jos nadal był jeszcze tak wściekły, że kazał synowi wysiąść, po czym odjechał. Jos twierdził później, że pozwolił sobie na coś takiego tylko dlatego, że wiedział, że chwilę za nimi jechała matka Maxa i że go zabierze, ale mimo wszystko – o czymś to świadczy.
Verstappen zrezygnował ze szkoły, gdy miał 15 lat. Na skutek startów w całej Europie narobił sobie zbyt dużych zaległości. W tym samym wieku odbył pierwsze rozmowy z Marko o dołączeniu do programu juniorskiego Red Bulla. Pieniądze ojca oraz wszelkie środki od sponsorów, pozyskane przez menedżera Maxa, Raymonda Vermeulena – który był zarazem menedżerem Josa – zostały już wydane. Wsparcie sponsorskie Red Bulla umożliwiało chłopakowi kontynuowanie kariery. „Zwykle rozmawiam z kierowcą jakieś dwadzieścia minut, chcę poznać jego historię i charakter, ale z Maxem siedziałem półtorej godziny – mówił Marko niemieckiej gazecie »Bild« w wywiadzie z 2016 roku. – Był jeszcze młodym chłopakiem, ale w głowie miał poukładane tak, jak gdyby był trzy do pięciu lat starszy. Teraz jego rozwój zwolnił, osiągnął właściwe tempo, ponieważ jego wiek dorównał rozsądkowi. Pokazał mi wtedy, jaki jest dojrzały, ile nauczył się w kartingu i z jaką determinacją podchodzi do ścigania się”.
Zainteresowanie pozyskaniem Verstappena zgłaszały Ferrari i Lotus, ale w ich przypadku – podobnie jak w przypadku Mercedesa, który miał zakontraktowanych Hamiltona i Rosberga – nie było jasne, jak potoczyłaby się kariera Verstappena, ponieważ te ekipy nie miały dla niego wolnego fotela. Rezygnacja z doświadczonego kierowcy na rzecz niesprawdzonego debiutanta stanowiłaby olbrzymie ryzyko. Red Bull znajdował się w innej sytuacji, ponieważ miał do obsadzenia cztery fotele wyścigowe i mógł zaproponować Verstappenowi realną szansę, o czym świadczyła oferta występu w pierwszym treningu przed Grand Prix Japonii. Max został członkiem programu juniorskie go Red Bulla w 2014 roku, co umożliwiło mu starty w Formule 3, gdzie ukończył sezon na trzecim miejscu. W następnym sezonie jeździł już w F1 z Toro Rosso.
[…]
Talent talentem, ale z pewnością nikt nie przewidywał tego, co zdarzy się już za chwilę. Verstappen w swoim debiutanckim występie w Red Bull Racing wygrał Grand Prix Hiszpanii. Wyszła z tego niesamowita historia – jedna z tych, gdy dziennikarz ma poczucie, że właśnie jest świadkiem czegoś wyjątkowego.
Pierwsze zwycięstwo Verstappena było możliwe na skutek zderzenia Hamiltona z Rosbergiem, przypominającego wypadek Vettela i Webbera z Turcji z 2010 roku. Tamte wydarzenia po dzieliły zespół Hornera i tak samo teraz kolizja na pierwszym okrążeniu w Hiszpanii nieodwracalnie zepsuła relacje między oboma kierowcami Mercedesa. Skoro obaj odpadli z rywalizacji, środowisko F1 odetchnęło z ulgą, ponieważ po raz pierwszy w sezonie 2016 na najwyższym stopniu podium miał stanąć kierowca zespołu innego niż Mercedes. Niesamowitym wydaje się, że szansę tę wykorzystał akurat Verstappen, który nigdy wcześniej nie jeździł samochodem Red Bull Racing i nie miał kontaktu z jednostką napędową TAG Heuer.
Zespół postanowił dać obu kierowcom różne strategie na wyścig, jeden z nich miał jechać na dwa pit stopy, a drugi – na trzy. Teoretycznie strategia trzech pit stopów, którą stosował Ricciardo, powinna być lepsza. W kwalifikacjach był od Verstappena szybszy, więc to jemu przypadła jej realizacja. Startował z trzeciego pola, a Holender z czwartego. Zespół wychodził z założenia, że pod koniec wyścigu Australijczyk będzie dysponował świeższymi oponami i będzie mógł atakować, zyskiwać pozycje, natomiast Verstappen na starszych gumach będzie musiał się bronić przed rywalami. Verstappen jednak przedłużył żywotność swoich opon i dojechał do mety przed Räikkönenem i Vettelem. Ricciardo zajął czwarte miejsce. W ten sposób Verstappen w wieku 18 lat i 228 dni został najmłodszym kierowcą, który stanął na podium F1, i najmłodszym kierowcą, który prowadził w wyścigu F1, odbierając oba te rekordy Sebastianowi Vettelowi. Przy okazji został pierwszym Holendrem, który triumfował w Grand Prix. Z tej okazji Olav Mol, komentator holenderskiej telewizji, najpierw zaczął ze szczęścia kląć na wizji, a potem zalał się łzami.
Proszę Hornera, by wrócił do tamtych chwil w Barcelonie, gdy w życiu Verstappena wszystko się zmieniło.
– Od pierwszego okrążenia jechał znakomitym tempem – mówi Horner z przekonaniem w głosie. – Wsiadł i jechał. Już w kwalifikacjach mocno naciskał na Daniela, ale ostatecznie obaj zajęli drugi rząd. Pokonaliśmy wtedy Ferrari i znaleźliśmy się tuż za Mercedesami. Czyhaliśmy na ich potknięcie. Przyznam szczerze, że spodziewaliśmy się, iż lepsza będzie strategia na trzy pit stopy, którą wyznaczyliśmy Danielowi. Uznaliśmy, że w przypadku Maxa zaryzykujemy. On tymczasem znakomicie zarządzał zużyciem opon i to pod presją wywieraną przez Kimiego. Zrobił wszystko, co zrobić musiał, żeby wygrać tamten wyścig. Coś niesamowitego.
[…]
W przedostatnim wyścigu sezonu, w Brazylii, Verstappen ponownie zabłysnął. Swoją jazdą zasłużył na powszechny podziw środowiska dziennikarskiego. Ulewny deszcz sprawił, że warunki były zdradliwe, ale Verstappen wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu zameldował się na mecie na trzecim miejscu. W pewnym momencie wcisnął pedał gazu w bolidzie i stracił przyczepność, ale jakimś cudem udało mu się opanować samochód, zanim ten uderzył w betonową ścianę. Szesnaście okrążeń przed końcem wyścigu ruszył do odrabiania strat, a był wtedy czternasty. Nieomal się rozbił, ale nie zrobiło to na nim wrażenia. Pojechał genialnie. Po raz drugi w tym sezonie byliśmy świadkami prawdziwej magii. Po wyścigu Horner mówił: „Zobaczyliśmy coś bardzo szczególnego. Przypomina mi to popis Ayrtona Senny w Monako i inne wielkie występy”.
Coś w tym było. Verstappen zakończył ten sezon czwartym miejscem w Abu Zabi, gdzie Ricciardo był piąty. Australijczyk zajął trzecie miejsce w klasyfikacji mistrzostw świata kierowców, za Rosbergiem i Hamiltonem. Red Bull Racing był drugi w klasyfikacji mistrzostw świata konstruktorów. Po kilku trudnych sezonach w zespole wracał optymizm i przekonanie, że podążają we właściwym kierunku.
O książce:
Historia outsidera, który został hegemonem Formuły 1!
Oto opowieść o tym, jak marzyciel bez kompleksów wtargnął do uniwersum najbardziej wymagającego i zespołowego sportu na świecie i podbił tory królowej motorsportu na niespotykaną dotąd skalę. Dietrich Mateschitz działał w myśl zasady „nie ma ryzyka, nie ma zabawy” – przejął upadającego Jaguara i przeobraził go w najbardziej bezkompromisową ekipę w dziejach F1.
Ben Hunt w efektowny sposób pokazuje, jak wizja, determinacja i odwaga austriackiej stajni zmieniła oblicze Formuły 1. Każda strona tej książki to jazda na pełnym gazie, od pierwszych Grand Prix z udziałem Davida Coultharda czy Marka Webbera przez pozyskanie z McLarena Adriana Neweya i mistrzowską passę Sebastiana Vettela aż po spektakularną erę panowania Maxa Verstappena.
Rozwijając skrzydła to bilet do niedostępnego świata Red Bull Racing, świata, w którym liczą się tylko innowacyjne technologie, adrenalina, zawrotne prędkości, bezwzględna rywalizacja, pobite rekordy i trofea. To opowieść tak ekscytująca, jak ostatnie okrążenie wyścigu, którego stawką jest mistrzowski tytuł.
Książka jest dostępna na: https://bit.ly/f1pasje-gpredbull
Książkę polecają:
Potęga Red Bull Racing chwieje się w posadach, więc tym bardziej warto poznać nietypowe dzieje tego zespołu. Od wesołych początków w roli padokowych klaunów po bezwzględną dominację w wyścigowym świecie – przez dwie dekady wzlotów i upadków pędzimy w rockandrollowym rytmie, a naszymi przewodnikami są ludzie, którzy własnoręcznie tworzyli historię ekipy.
Mikołaj Sokół
Historia zespołu Red Bull Racing w Formule 1 jest fascynująca. Na początku nie byli traktowani poważnie przez doświadczonych rywali, których bardzo szybko zaczęli pokonywać. Producent napojów energetycznych stworzył jeden z najbardziej utytułowanych zespołów w historii, lepszy niż ekipy znanych producentów samochodów. Dzięki tej książce można prześledzić 20 lat historii zespołu Red Bull w F1, lepiej poznać jego najważniejszych pracowników i kierowców, a także zakulisowe anegdoty.
Karol z Cyrk F1
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się