Czterokrotny mistrz świata nie był chętny do odpowiadania na pytania dotyczące przyznanej kary po zakończeniu rundy w Arabii Saudyjskiej. Holender wyznał, że mogłoby to narobić mu problemów.
5-sekundowa kara przyznana Maxowi Verstappenowi na początku zmagań w Dżuddzie finalnie przesądziła o ich wynikach. Holender musiał ją obsłużył podczas pit-stop, a po nim znalazł się za Oscarem Piastrim, którego nie był już w stanie dogonić. Sankcja dotyczyła wydarzeń z samego startu i zyskania przewagi poza torem przez 27-latka.
Już w trakcie rywalizacji Holender dawał oznaki dezaprobaty dla decyzji sędziów i spodziewano się, że po wyjściu z kokpitu podzieli się kilkoma "soczystymi" cytatami. Do tego jednak w żaden sposób nie doszło, ponieważ unikał komentowania tego incydentu. Było to zwłaszcza widoczne w trakcie wywiadu na polach startowych z Davidem Coulthardem, a przed nim przekazał swoje krytyczne uwagi Mohammedowi Ben Sulayemowi:
"Będę dość zwięzły. Chcę jedynie serdecznie podziękować tutejszym kibicom w Dżuddzie. To był świetny weekend. Uwielbiam ten tor i całą tutejszą otoczkę. Nie mogę się doczekać Miami. Do zobaczenia tam", powiedział as Red Bulla.
Jeszcze ciekawiej zrobiło się na późniejszej konferencji prasowej. Verstappen normalnie odpowiadał na pytania związane z osiągami bolidu Red Bulla i itp., ale gdy Tom Clarkson zaczął poruszać wątek zdarzenia z Piastrim, odpowiadał bardzo zwięźle. Przypominało to jego zeszłoroczne show podczas weekendu w Singapurze:
"Był start, był pierwszy zakręt i nagle było 50. okrążenie. Wszystko działo się bardzo szybko. Problem polega na tym, że nie mogę podzielić się swoją opinią w tej sprawie, gdyż może otrzymać karę. Lepiej zatem nic nie mówić."
Gdy został dopytany o bezpośrednią walkę koło w koło z Piastrim, odpowiedział:
"To stało się bardzo szybko."
Ostatnie pytanie Clarksona dotyczyło tego, czy rozmawiał z Red Bullem o natychmiastowym oddaniu pozycji:
"Lepiej o tym nic nie mówić. Wszystko, co powiem lub spróbuję powiedzieć w tej kwestii, może przysporzyć mi kłopotów."
Verstappen swoimi odpowiedziami naturalnie nawiązywał do zaostrzonych przed sezonem kar związanych z niewłaściwym słownictwem podczas wydarzeń pod egidą FIA. Dziennikarze przebywający na konferencji prasowej też to zauważyli i swoje pytania skierowali w stronę okazywanej przez niego frustracji:
"Tu chodzi generalnie o media społecznościowe i to, jak funkcjonuje ten świat. Wolę za wiele nie mówić, gdyż wszelkie słowa mogą zostać przekręcone lub ludzie zinterpretują je inaczej. Lepiej nie mówić zatem za dużo i tak właśnie próbuję robić."
"Taki jest właśnie świat, w jakim się obracamy. Nie można dzielić się własną opinią, bo nie jest doceniana lub ludzie nie potrafią jej zaakceptować. Lepiej zatem, żebym za wiele nie mówił. Zaoszczędzam przy tym czas, a i tak mamy sporo do zrobienia. Wszystko się zmienia i każdy jest niezwykle wrażliwy na wszystko, a przy tym, z czym musimy mierzyć się obecnie, nie możemy być krytyczni. Zresztą im mniej rozmawiania, tym lepiej dla mnie."
"Mam świadomość, że nie mogę przeklinać tutaj. Nie mogę też być krytycznym w jakiekolwiek formie, która mogłaby stanowić zagrożenie lub zaszkodzić. Na liście jest sporo takich kwestii [o których nie można mówić]. Z tego powodu lepiej o nich nie mówić, bo można narazić się na kłopoty, a tego nikt by nie chciał."
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się