Media: F1 próbowała namówić General Motors do współpracy z innym zespołem
W mediach pojawiły się kolejne informacje jednoznacznie wskazujące na to, że Liberty Media i spółka nie chcą pozwolić na wejście Michaela Andrettiego do F1. Zostały one w dodatku okraszone mocnymi wypowiedziami Mohammeda Ben Sulayema.O niechęci obecnego środowiska F1 do wpuszczenia w swoje szeregi Michaela Andrettiego wiadomo już od dłuższego czasu i nie poprawiło tego nawet formalne zielone światło ze strony FIA. Ba, wiele wskazuje na to, że cała sytuacja się jeszcze pogorszyła, co można wywnioskować z raportu agencji prasowej AP.
Ów portal przekazał, że od momentu wydania oficjalnego komunikatu przez Federację włodarze serii po prostu ignorują Amerykanów. Stefano Domenicali miał nawet nie odpowiedzieć na wiadomość przesłaną przez Michaela i nie spotkać się z nim podczas minionego weekendu w Austin.
To natomiast nie koniec nowin stawiających w złym świetlne Liberty Media. Z doniesień AP bowiem wynika, że F1 skontaktowała się z General Motors, aby zapytać się o to, czy nie podjęłaby się współpracy z innym zespołem niż Andrettim, a przypomnijmy przecież, że to osobiście 61-latek namówił tę uznaną markę do spróbowania wejścia w świat królowej motorsportu.
Chociaż można przypuszczać, że seria zwietrzyła w tym okazję na zwerbowanie kolejnego producenta silnikowego, nie ma nic dziwnego w tym, że Amerykanie doszli do wniosku, że niektórzy z aktualnej stawki żywią do nich jakąś urazę. AP postanowiło zapytać o tę kwestię dowodzących McLarenem, Astonem Martinem, Haasem oraz Mercedesem.
O ile Zak Brown i Mike Krack jasno od tego się odcięli, o tyle nieco inna sytuacja dotyczyła Guenthera Steinera oraz Toto Wolffa. Szef Haasa już przed GP USA klarownie dawał do zrozumienia, że nie chciałby poszerzenia stawki i znalazł inne możliwość wejścia dla Andrettiego. Najciekawszą wypowiedzią podzielił się natomiast Toto Wolff:
"Nie znam go. Mam na myśli to, iż to jedno z największych nazwisk w sporcie i zespół Andrettiego świetnie radzi sobie w USA. Nie ma w tym żadnej urazy. Jeśli tak naprawdę nie spotkałeś kogoś, to nie można jej żywić", przyznał Austriak.
AP szybko jednak skontrowało Wolffa, powołując się na słowa samego Andrettiego, który w trakcie zeszłorocznego weekendu w Miami - kiedy zbierał podpisy na odpuszczenie wpisowego - miał odbyć z nim godzinną dyskusję. Nie można wykluczyć, że niepamięć pryncypała Mercedesa wynika z otwartej krytyki ojca Michaela i mistrza świata z 1978 roku - Mario.
Oprócz suchych informacji amerykański serwis zamieścił także krótką, ale bardzo jednoznaczną wypowiedź jednego z głównych orędowników poszerzenia stawki, Mohammeda Ben Sulayema. Prezydent FIA przychylił się do przypuszczeń Andrettiego dotyczących żywionej przez niektórych urazy:
"Chodzi tylko o pieniądze i to jest coś osobistego. Nie chcą po prostu dzielić tymi pieniędzmi", powiedział wprost Emiratczyk.
Jeszcze mocniejszy komentarz 61-latka pojawił się w gazecie Daily Mail. W rozmowie z nią Sulayem ujawnił, że nie tylko został otwarcie skrytykowany po udzieleniu klarownego wsparcia Andrettiego, ale że wykorzystywano do tego nawet wątek śmierci jego syna:
"Przeszedłem przez piekło. Wręcz zaatakowali mnie po śmierci syna. Rzucili się na mnie tylko z powodu tego, że wyraziłem zainteresowanie, a nie zapominajcie, że obecna umowa zezwala nam na posiadanie 12. ekip. Ciągle zastanawiam się, co zrobiłem nie tak, że mnie to spotkało. Jak mogłem odmówić GM? Na litość boską - to w końcu producent OEM!", podkreślił szef FIA.
"Jestem optymistą względem tego, że nie odrzucą [tego projektu], bo to dobre dla biznesu i ogólnie sportów motorowych. A jeżeli znajdzie się inny rozsądny zespół oczekujący zgody na przyjęcie, to otworzę nowy proces wyrażania zainteresowania. Zostałem wybrany po to, żeby dbać o ten sport. Nic nie biorę dla siebie, nie ma żadnych akcjonariuszy, ani dyrektorów dzielących się zyskami. Moja misja różni się od tej ich."
komentarze
1. Michael Schumi
To żałosne. Tak bardzo się boją, że Andretti mógłby z miejsca wejść i zdobywać zwycięstwa czy co? Już by naprawdę dali spokój. Andretti chce wejść w ten biznes, wie jakie są wymagania, stara się je spełnić a okazuje się, że nic z tego. Jak na ironię losu już taki Haas też jakoś wszedł do F1, gdzie po niektórych dobrych pozycjach stawał się obiektem kpin (np. ich słynne pit stopy z Australii 2018, wiecznie rozwalający się niepokorny Grosjean czy szczery do bólu Steiner, który krytykował ostro i otwarcie swoich zawodników przed kamerami, np. Micka, gdzie sam Toto miał mu to za złe. Jakimś cudem też weszli w ten świat (stosunkowo też niedawno), ale przed wszystkim zapowiadali, że chcą podejść do wszystkiego profesjonalnie, mieć współpracę technologiczną z Ferrari, itp. A teraz jeżdżą gdzieś z tyłu. Jeszcze wcześniej w 2010 też weszły takie mierne zespoły jak HRT, które nie dojeżdżało do mety na potęgę, Virgin Racing czy Lotus, gdzie jego potężna szybkość spowodowała pośrednio wypadek z Webberem w GP Europy. Zawalidrogi, wiecznie dublowani, ale jakoś nikt ich tak mocno nie niszczył, sami pokazywali na torze swoje osiągi czy też ich brak. W dodatku zespołów było aż 12, a tutaj mają wielce straszny problem, aby było ich 11. Hipokryzja.
2. Supersonic
Wygląda mi to na jakąś osobistą niechęć do Andrettiego. Pytanie z czego ona się bierze, skoro F1 staje rejtanem żeby tylko go nie wpuścić. Trochę za dużo tych akcji by chodziło tylko i wyłącznie o pieniądze.
Boją się, że zacznie z miejsca wygrywać, co byłoby ośmieszające lecz mało prawdopodobne?
Boją się, że nie będzie tańczył jak im zagra?
Boją się, że zabierze im sponsorów?
3. B_O_N_K
Boją się że jest to dość "poważny" zawodnik, który może stworzyć zagrożenie dla kasy którą dostają. Taki Hass pewnie będzie za Andrettim a przez to dostanie jeszcze mniej kasy. Cała pula kasy będzie dzielona między 11 a nie 10 zespołów więc nawet czołówka będzie dostawać mniej. Kasa i strach przed tym, że ten zespół może być dobry.
4. fan_93
Liberty to banda ćwoków i pajacy. Bernie jaki był taki był, ale za nim tęsknię bo te pseudo znawcy to się znają...
5. Frytek
Jeszcze nie dawno były Virginy, Marusie, Hrt co to zamiast loga sponsorów mieli naklejone imiona kierowców. Nie było chętnych do bycia w F1.
Nie wspomnę o Hondzie która oddala zespół za funta aby ocalić pracowników.
Więc można nie lubić Liberty, ale to oni wspięli F1 na inny poziom, to oni stworzyli F1 do którego nowe zespoły walą drzwiami i oknami a nawet tylnym wejściem. To nie jest przejęcie starego zespołu, to jest budowanie zespołu od podstaw i do tego jeszcze mega wpisowe.
Jeszcze parę lat temu nie było takiej możliwości, było przejmowanie słabych zespołów przez inne słabe zespoły. Więc muszę przyznać, że wiele się zmieniło za czasów Liberty
6. Manik999
Strasznie to słabe. ;) Jakże żałośnie brzmiały argumenty przeciw Michaelowi Andrettiemu, które mówiły o tym, czy "wniesie odpowiednią wartość sportową blablabla do F1". Można zrobić tylko przysłowiowe XD. Wiadomo, że F1 to przede wszystkim biznes. Ale to już przestaje być śmieszne...
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz