Pinokio w Williamsie i dziwne sędziowanie - wnioski po GP Japonii
Kolejny weekend z Formułą 1 wywołał kolejną aferę, związaną z Williamsem. Tym razem wygląda na to, że ktoś tu może mijać się z prawdą. Znów nie popisali się także sędziowie.Znów trzeba zapytać - czy ktokolwiek jeszcze ma wątpliwości, dotyczące traktowania i jakości w tej ekipie? Pewne rzeczy nie są oczywiste i niepopularne, ale teraz wszystko widać jak na dłoni. Tyle mówiło się na początku sezonu o trudnościach przy zmianie koncepcji przedniego skrzydła, a tymczasem w Williamsie można założyć zupełnie inne, przygotowane z myślą o innym sezonie i mieć w jednym bolidzie marny efekt, a w drugim znakomity. Jeśli komuś nie wystarczały różne dowody, może ten będzie przekonywujący.
Natomiast nie chodzi tylko o Kubicę, chociaż pisząc po polsku trudno od tego odejść. Russell też powinien się martwić, bo to on będzie w przyszłym roku nadal taplał się w tym bagnie. Jak mają mu dać szybszy samochód, skoro dwa działają zupełnie inaczej? Czy w ogóle można uwierzyć, że oni rozumieją, czemu tak się dzieje?
Ktoś tu kłamie
Nie ma się co dziwić, że po ogłoszeniu odejścia Robert zaczyna wypowiadać się ostrzej. George chyba też zaczyna rozumieć, że jego "maximized", które padło już ze sto razy, powoduje, że ktoś w zarządzie bierze zimne piwko, odpala serial i robi sobie fajrant. Przecież jest fajnie, jest samochód, jakoś jeździ, po co się przemęczać?
Zrobiła się afera. Williams dolał oliwy do ognia, niestety część ludzi pewnie kupi ich wytłumaczenie. Robert przecież nie czyta wiadomości w internecie, inaczej wiedziałby, po co jest nowe skrzydło, a nie pytał się współpracowników i myślał o jeżdżeniu z nim.
Niestety tak to nie działa. Wywiady kierowcy i oświadczenie zespołu po prostu się wykluczają. Patrząc na przebieg kariery Polaka, a także to jak działają media i relacje zespołów z nimi, można mieć wątpliwości, czy to ten z dużym nosem kłamie, a prawdziwy Pinokio jest gdzieś indziej.
Williams pisał, że nowe skrzydło jest testowe, ale to nie była żadna przysięga. Wygląda na to, że po treningach zadecydowali, że Robert jednak z nim pojedzie. Powody były - czuł się lepiej w aucie, jechał szybciej. Chyba o to chodzi w Formule 1. Niestety w tej chwili mamy w niej tylko 9 zespołów. Może nawet w trakcie piątkowych jazd coś ustalono - przecież nikt normalny, a już na pewno nie doświadczony zawodnik, nie przygotowuje się do wyścigu w sprzęcie, którego nie będzie używał.
Później skrzydło zostało odebrane, w zasadzie kasując wszystko, co krakowianin wypracował sobie w treningach. Kierowca przecież nie potrzebuje pewności, dobrego wyczucia, znajomości auta. Suzuka przecież nie jest trudnym i wąskim torem, który praktycznie nie wybacza błędów. Jeżdżenie z takimi prędkościami bez pewności przecież nie jest niebezpieczne.
Profesjonalni sportowcy są w stanie wyczuć minimalne różnice i nie czuć się komfortowo, jeśli coś będzie wyglądało odrobinę inaczej. W Formule 1 trzeba mieć wielkie zaufanie do sprzętu, a kierowcy, jak mało kto, są bardzo wrażliwi w tym aspekcie. Czemu ktoś wziął te zasady, spakował i wyrzucił do śmietnika? Czy Williams mierzy wszystkich swoją miarą, która nie spełnia standardów szczytu motorsportu? Może oni nie mają standardów F1, ale ich kierowcy już tak.
Wytłumaczenie zespołu jest żenujące i pokazuje, jakby Polak w absurdalny sposób żądał niemożliwego, a zawarta w nim szpilka w jego stronę to kolejny skandal. Pokazał przez cały sezon, że przecież rozbija się na każdym zakręcie, na pewno nie można mu ufać. Ich działania, plus niewymienione w oświadczeniu inne, same przyczyniły się do wypadku. Zamiast skrzydła, stracili dużo więcej części. Robert wziął to na klatę, bo coś sobą reprezentuje. Niestety nie robią tego ci, którzy podają rękę, a potem plują z każdej strony, byleby zakrzywić rzeczywistość. To jest po prostu ohydne.
Williams sam się pogrąża i jest na dnie. Relacja z Kubicą jest bardzo zła, ale zamiast rozstać się w zgodzie, będą rzucane kolejne kłody, jakby już mało ich rzucili. Strach myśleć, co za 2 tygodnie.
Robert odejdzie i zajmie się sobą, a komentarzy, tak jak prasówek, nie czyta. George też kiedyś odejdzie i zrobi karierę. A ekipa? Ona może znaleźć się na takim zakręcie, którego nie pokona nawet z najlepszym skrzydłem i w końcu rozbije się na dobre. Szkoda marki, ale nie tych, którzy do tego doprowadzą.
Sędziowie, kolejny raz
Niestety wyścig w prawdziwej Formule 1 też miał swoich negatywnych bohaterów, a byli nimi stewardzi. Można było odnieść wrażenie, że funkcjonowali w europejskiej strefie czasowej i trochę zaspali na wyścig. Później ktoś z kontroli chciał szybciej wyjść z pracy i wyszła wpadka z flagą szachownicę.
Przede wszystkim - jak można znowu zajmować się sprawą z początku wyścigu po jego zakończeniu? Obaj kierowcy jadą dalej, mija 1,5 godziny od zdarzenia, a nie wiadomo, jakie będą wyniki. Przynajmniej nie chodziło o zwycięzcę, tak jak w Austrii. Incydenty z wyścigu powinny być rozstrzygane w jego trakcie, ewentualnie do kilku minut po zakończeniu, jeśli do czegoś dojdzie w końcówce.
Sytuacja z uszkodzeniami Leclerca jest trudna do oceny. Było trochę nieporozumienia, chęci ugrania jak najwięcej i zrobiło się zamieszanie. Uderzenia częściami w Hamiltona można było uniknąć tylko poprzez zjazd na pierwszym okrążeniu. Tutaj FIA musiałaby być bardzo zdecydowana, ale pewnie zespół twierdziłby, że to rujnowanie wyścigu, a nic wielkiego nie odleciało (części odpadły na drugim kółku, co uniemożliwiłby im zjazd na pierwszym). Teraz widać, że powinna być.
Prawdopodobnie sędziowie liczyli na działania Ferrari, ale zespół F1, jak to zespół F1, chce być cwany i zdobyć dużo punktów, więc grał na zwłokę. Dobrze, że nikt nie ucierpiał. Czerwoni trochę kombinowali, wyszło źle, więc słusznie, że uszczuplą swoje konto (nie, żeby ich marne 25 tysięcy specjalnie ruszało).
Był też falstart Vettela, za który nie przyznano żadnej kary. Przepisy w takich sytuacjach są dość dziwne. Nie można być w ruchu w momencie gaśnięcia świateł, ale można odrobinę ruszyć się, gdy są zapalone. Tak było w przypadku Seba.
Tutaj bardzo ważne są dwie rzeczy, pierwsza to przewaga. Niemiec stracił na swoim błędzie i to już jest jakaś kara, teoretycznie wystarczająca. Niestety w Rosji, mimo braku zysku, a nawet przy stratach, Kimi Raikkonen musiał przymusowo zwiedzić aleję serwisową, bo jechał, gdy światła gasły.
Drugą kwestią są inni. Przedwczesny ruch samochodu może zdekoncentrować rywali, a zatrzymanie się w momencie, gdy reszta już jedzie, może być bardzo niebezpieczne. Najlepszą opcją, z pewnością dla kibiców, byłby start w stylu Maldonado ze Spa 2012 - ruszył to ruszył i tyle.
Nie jest to jednak takie głupie, chociaż napisane półserio. Nie doszłoby do niebezpieczeństwa, zawodnik zyskałby oczywistą przewagę i decyzja byłaby jasna. Wszyscy zadowoleni, widowisko też dobre. Prawdopodobnie, jeśli kiedyś ktoś zahamuje po starcie i dojdzie do zderzenia, to temat powróci.
W ostatnich dwóch rundach fani widzieli dwa falstarty i tylko jedną karę. Dwa lata temu widzieli też ruch Bottasa, który był legalny, chociaż dał przewagę. Rozstrzyganie ruchu przed i w trakcie świateł zawsze da pole do braku konsekwencji. Dla kibiców w trakcie wyścigu sprawa jest nieczytelna i to jest problem. Mało kto na gorąco szuka poprzednich oświadczeń FIA.
Agresja Leclerca
Po starcie w Japonii działo się bardzo dużo, w zasadzie głównie o tym się mówi. Znów trzeba wrócić do Charlesa i sytuacji z Maxem, ale już nie w kontekście sędziowania, a zachowania kierowców.
Po Austrii coś zmieniło się u Monakijczyka, to już potwierdziło się kilka razy. W ostatnich wyścigach pozwala sobie na naprawdę sporo - olane polecenia zespołu, wsadzenie na minę kolegi z zespołu, narzekanie przez radio, ostre manewry. Odkąd przestał być miły i grzeczny, nie każdy go tak uwielbia.
Na pewno ma wszystko, by być najlepszym. Mistrz musi czasem pokazać pazur. Max Verstappen bardzo szybko wypracował sobie opinię gościa, który zamknie drzwi przed nosem, jeśli będzie trzeba. Warto poszukać wideo z Nico Rosbergiem, który opisywał emocje w walce z nim w Abu Zabi w 2016 roku. Każdy dwa razy się zastanowi, zanim go zaatakuje. Podobnie teraz robi Charles, przy okazji budując bardzo silną pozycję w zespole.
Właśnie, czy nie działa za ostro? Wszystko jest okej, dopóki fabryka w Maranello stoi, a on sam się nie rozbija. Na Suzuce jednak przesadził i była kolizja. Wygląda to trochę tak, jakby Leclerc przeżywał na torze to, co Verstappen, który też kipiał agresją jeszcze nie tak dawno temu. Jemu idzie to jednak szybciej i póki co z mniejszą ilością błędów (chociaż nie robi ich tak mało). Jeśli to utrzyma, a potem, tak jak Holender, znajdzie zdrowy balans, opanuje siebie, będzie naprawdę świetny.
Nie taki Gasly słaby jak go Red Bull malował
Może nie świetny, ale dobry jest Pierre Gasly w Toro Rosso. Udało mu się przetrwać po degradacji. Przykład Daniiła Kwiata pokazał, że mogą czekać go ciężkie chwile, ale stało się inaczej. Za to należy się szacunek, bo wrzucono go z jednej głębokiej wody do drugiej.
Możliwe, że pomogła mu przerwa wakacyjna, w której oswoił się z sytuacją, a potem dobry początek na Spa. To trudna i delikatna kwestia, ale być może przez wydarzenia stamtąd, kierowca miał trochę inne nastawienie. W każdym razie, poradził sobie i chociaż wątpliwy jest powrót do Red Bulla, to nie wyleci z hukiem z F1.
Wygląda na to, że w Red Bullu wszystko poszło źle. Miał zdecydowanie trudniejszy start, czyli dwie kraksy w testach i nie dogadywał się z RB15. Od Alexa Albona nie oczekiwano zbyt wiele, bo zaczynał z karami i mógł spokojnie nabierać prędkości. Na pewno musi podnieść poziom, ale na Suzuce było już porządnie.
Protest Racing Point
Na koniec sytuacja na linii Renault i Racing Point. Złożono 12 stron dokumentów, co pokazuje, że to nie są żadne przelewki.
Prawdopodobnie zespół chwilę przyglądał się sytuacji i "zaatakował" po dobrym weekendzie dla rywali. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie, warto przypomnieć sobie, kto protestował po GP Włoch 2018 przeciwko Haasowi.
Zarzut wygląda poważnie i jeśli Racing Point ma rację, może zrobić się z tego pewna afera. Warto obserwować ten temat. Ciekawie zrobi się, jeśli Renault używało systemu od jakiegoś czasu, nie tylko na Suzuce. Jakość protestu sugeruje, że tak właśnie było, ale nie ma co spekulować. To po prostu interesująca rozgrywka między ekipami.
komentarze
1. obiektywny2019
LEC się wkurza i spina bo VET zaczyna sobie coraz lepiej radzić. Przegrane kwalifikacje na tak technicznym torze, gdzie wiele zależy od kierowcy musiały go zaboleć, bo przecież On jest drugim Ayrtonem i jakiś papierowy mistrz świata nie będzie mu podskakiwać.
2. ReddyS
Brawo dla VET. Podobno ma słabą psychikę, a w tak trudnej sytuacji (porażki, ryzyko straty lub nawet strata pozycji kierowcy nr 1) odbił się i zaczyna wracać na pozycję. Tytuł MŚ kto będzie miał wiadomo, natomiast zapowiada się smakowicie na koniec sezonu walka o fotel w SF z nr 1!
3. Kruk
@1. O...I takich kibicow bardzo lubie! Ventyl zaczyna sobie coraz lepiej radzic.
Hmm... Czyli trzeba go traktowac jak swiezaka: Dac mu pelna kontrole trakcji (innym zespolom calkowicie zabronic), pelne wsparcie zespolu a drugi kierowca i reszta stawki ma tworzyc tlo dla Feniksa z popiolu.
4. evildeamon0
Jeżeli chodzi o sytuację z Willmansem, to zespół pójdzie na sprzedaż wtedy gdy Frank niestety ale odejdzie już całkowicie bo Clair się nie nadaje a dostanie sporo $ za markę mimo wszystko, szkoda że tak traktują kierowców. Bo po części RUS też będzie tak w końcu traktowany jak będą dalej mieć takie bolidy. Ale to jak traktują RK jest żenujące.
5. Ambrose
Tradycyjnie, bardzo ciekawe podsumowanie. Jeśli chodzi o Williamsa, to zespół próbuje chyba desperacko dotrwać do końca sezonu - widać, że brakuje części, a w takich warunkach ciężko improwizować. Warto odnotować słowa George'a Russella, który po wyścigu stwierdził, że jeszcze w trakcie rywalizacji był blisko podjęcia decyzji, by się wycofać z uwagi na fatalną pracę hamulców.
Przytrafiły się też drobne chochliki (wyrazy pomiędzy podwójnymi wykrzyknikami - do usunięcia):
"Suzuka przecież !!nie!! jest trudnym i wąskim torem, który praktycznie nie wybacza błędów."
"Jeżdżenie z takimi prędkościami bez pewności przecież !!nie!! jest niebezpieczne."
6. kiwiknick
"Pinokio w Williamsie"
Tam jest taki jeden który ma duży nos.
:))
7. Spargus
@5 to nie są chochliki, tylko ironia...
8. sliwa007
Vettel tak sobie świetnie radzi, że najpierw spalił się na starcie a później o mało co nie przekroczył prędkości w pit lane robiąc większą zadymę niż stary autobus PKS wyjeżdżający z zajezdni. Pojechał dobry wyścig ale bez szału. To bardzo dobry kierowca, ale ma pecha bo jednak Leclerc robi lepsze wrażenie choć także nie jest bezbłędny. Broni go jednak wiek i brak doświadczenia. Vettela już nic i nikt nie broni.
Trudno jest sędziować, skoro trzeba brać pod uwagę względy marketingowe i show w wyścigu.
Łatwo jest zauważyć, że zawodnik nie popełnił falstartu, przecież jest z Ferrari więc... nie popełnił - oczywiste!. Trudniej jest orzekać jeśli w kolizji brali udział dwaj zawodnicy "pod parasolem ochronnym". Trzeba ustalić kto ma większy parasol ochronny a to nie jest łatwe.
9. obiektywny2019
To co zrobił VET w pitlane było mistrzowskie. Tak się właśnie walczy o tysięczne sekundy. Nie pierwszy raz tak pojechał po zjeździe do boksów, jadąc absolutnie na limicie.
10. Tomus1
Gdzie jest BelzeDup ???
Czekamy
11. Tomus1
Czekamy na przepowiednie???
????????????????????????
12. Tomus1
Czekamy a tu nic .
Belzedupie, no weź coś nam przepowiedz, ej no weź.....
Ej no nie bądź taki.
Twoje przepowiednie o RK przecież są takie trafne .
No weź no....
Belzedupie, prosimy
13. Ambrose
@Spargus, ha, faktycznie, mój błąd, pardon! Gdy czytam o Williamsie sam już nie wiem, co jest czym.
14. Jen
@8 sliwa007
Ze zjazdem do boksow to nie byla żadna wpadka. Vettel celowo opóźnił hamowanie przed pit lane aby dzięki temu zyskać jak najwięcej na czasie. Zrobił tak nie pierwszy i nie ostatni raz.
15. Spargus
@13 a tutaj się nie dziwię, ciężko u nich rozróżnić ponury żart od rzeczywistości, to prawda :P
16. XandrasPL
@8
Chłopie ku**a jak ty oglądasz wyścigi. Widzisz tylko to co chcesz zobaczyć. Hamilton przy 2 picie zrobił identyczny zjazd. Ile razy tak robią kierowcy. W tym sezonie nie pierwszy raz tak Vettel zrobił czy inny kierowca.
Gdzie byłeś w Austrii 2 lata temu? Zabrali zwycięstwo Vettela bo Bottasa falstart był jeszcze fartowniejszy. Chłop ruszył mili sekundę przed zgaśnięciem świateł i był w ciągle polu gdy już światło zgasło a ruszył szybciej bez zatrzymania. Sainz w tym roku też w Austrii zrobił identyko ruch co Vettel. Zdążył się zatrzymać. Kimi ruszył i przejechał przez ten box. To jest ta różnica i nie tam był falstart wg ich zasad bo Kimi i tak się zatrzymał i stracił na tym.
17. Vendeur
@7. Spargus
Przecież on pisał o wykrzyknikach i nawet skopiował tekst. Wykrzyniki to nie cydzysłów, zatem też nie ironia...
@12. Tomus1
Po co ten idiotyczny spam, wywołujący kolejnego idiotę z lasu?
18. Tomus1
@17
Bo do idiotów trzeba ich sposobem.
19. sliwa007
14. Jen
Było na granicy błędu, zysk czasowy był zbyt mały by aż tak ryzykować.
5 razy takie ostre hamowanie przyniesie zysk po pół sekundy a następnie dostanie gratisowy przejazd przez aleję serwisową i skończy się pokazywanie jaki to jest mistrz dohamowania przed pitlane.
Dla mnie Vettel dalej jeździ nerwowo i tylko czekać aż popełni kolejny kompromitujący błąd.
20. ds1976
Cieszy, że wystarczyły zaledwie dwa dobre występy Vettela by "wielka gwiazda" z Monako zaczęła rozsypywać się psychicznie. A już próba odebrania P3 po starcie Verstappenowi to jak skok do basenu bez wody - z góry wiadomo, że się nie powiedzie. Leclerc nie odrobił zadania domowego, o ile z Albonem może sobie tak pogrywać to z Holendrem nie ma sensu. A tu jeszcze noska utarł 4-krotny mistrz świata, deklaracje Lewisa też nie pozostawiają wątpliwości jak się zachowa przy kolejnej walce z LEC. Czerwony bolid na tym etapie to jednak za wysokie progi, kolejny sezon w Alfie bardziej by mu wyszedł na zdrowie.
21. narya
@ 20.
Nie dziwię się że coraz mniej osób tutaj ma ochotę z tobą dyskutować. Sorry, ale jesteś hipokryta i zwykłym prowokatorem. Dokładnie za to samo za co zawsze wychwalasz Verstappena, piętnujesz Leclerca.
Bez odbioru.
22. ds1976
Leclerc nie jest taki jak Verstappen ? tu tkwi problem Monakijczyka. Holender jest taki jakiego go widzimy, bezczelny, arogancki, dość grubo ciosany młody chłop, który co powie to zrobi. Ale przede wszystkim piekielnie szybki! Wystarczy wziąć do ręki takie pisemko choćby jak F1 Racing. W wielu artykułach Holender jest stawiany (jako jedyny) jak równy Lewisowi. Pozostali rywale (konkretnie Vettel, Leclerc) mogą co najwyżej próbować dorównać w/w wymienionym. To słowa ekspertów w tejże gazetki. Podobne opinie przeważają w zachodnich portalach poświęconych F1. VER odróżnia od LEC również talent, wystarczy prześledzić drogę jaką pokonali do F1 obydwaj kierowcy. Ile sezonów zajęło Maxowi dojście do poziomu umożliwiającego konkurencyjną rywalizację w F1?
Leclerc ma ten problem, że próbuje naśladować innych. Zwłaszcza po Austrii 2019 chce być fighterem ? jak Holender. Ale w rzeczywistości do delikatny chłopaczek, któremu sposób w jaki wykonuje swój zawód Holender zupełnie nie służy. To tak jakby Prost na siłę próbował jeździć jak Senna? Tylko o ile VER prezentuje bezkompromisowy styl Senny pełną gębą to Leclercowi jeszcze daleko do ?profesora?. A kolejnym Senną nie będzie.
Generalnie ogromny wpływ na niemal bałwochwalcze uwielbienie Leclerca na tym portalu ma? nienawiść do wyciągniętego palucha pewnego sympatycznego Niemca :))
23. ds1976
niestety brak możliwości edycji - po wklejeniu tekstu napisanego w Word powskakiwały jakieś znaki typu "?"
24. rent
......nie cieszcie się nieobecni-karma do was wróci,gdziekolwiek będziecie......
25. Kruk
@9 i @Jen. Zablokowane kola, zawsze oznaczaja wydluzenie drogi hamowania i utrate panowania nad osia kierujaca pojazdem-czyli brak kontroli kierowcy nad pojazdem!
To co Ventyl podgonil na alei prowadzacej do pit lane, stracil palac gumy przed radarem.
26. josef
To ciekawa rzecz socjologicznie ,że większość postów tutaj i na innych polskich portalach polega na demonstrowaniu własnego stosunku do danego kierowcy czy zespołu. Niechęć lub sympatia autora jest najważniejszym przekazem komentarza. Niektórzy nawet w nickach mają zawarte swoje upodobania. Osobiście unikam czytania postów takich osób, ponieważ z góry wiadomo ,że tacy delikwenci delikatnie mówiąc są mało obiektywni. Generalnie uważam takie posty za żenujące i trudno traktować ich autorów poważnie. Bardzo popularne jest tez obrażanie kierowców. Jakie jest to małe i szczeniackie to chyba nie trzeba pisać.
Przyznam ,że jest kilku userów których z przyjemnością się czyta. Można napisać coś ciekawego i w sposób kulturalny. Tutaj pozdrawiam szczególnie kolegów śliwa007, saint77.
27. obiektywny2019
@ 22
To prawda że uwielbienie w Polsce do Leclerca, bierze się najbardziej z nienawiści do Vettela.
28. R4F1
Przede wszystkim brawo dla Bottasa i Mercedesa.
Odnośnie Williamsa to ich tłumaczenie jest rzeczywiście żenujące. Czy jakiś inny zespół zmieniłby diametralnie części i ustawienia bolidu kierowcy tuż przed kwalifikacjami? Ktoś pracuje nad dopasowaniem ustawień na dany wyścig, a potem daje mu się zupełnie inny bolid, po czym tłumaczy się to tym, że i tak by się rozwalił, więc podjęto bardzo słuszną decyzję. Nie rozumiem tylko jak Claire może zakładać, że Latifi zapłaci im te rzekome 30 mln... wartość ich miejsca spada z każdym kolejnym GP.
Sędziowie: temat ogólnie znany i niestety nie zmieni się to szybko.
Racing Point vs. Renault: to także kwintesencja F1 i nie tylko współczesnej. Zespoły zawsze walczyły ze sobą na torze i poza nim. To także się raczej nie zmieni, a czy Renault rzeczywiście ma coś nieregulaminowego okaże się niebawem.
Gasly w Toro Rosso: nie załamał się jak kiedyś Kvyat i robi dobrą robotę. Brawo dla niego, bo jak pokazała historia z tym bywa różnie. Ogólnie RBR ma obecnie szczęście, bo mogli stracić na tej zamianie bardzo dużo, a jak widać i Albon i Gasly dają radę w nowych środowiskach.
Leclrerc vs Verstappen: głupi manewr, ale błędy zdarzają się wszystkim. Chłopak jest w trudnej sytuacji wewnątrzzespołowej, do tego jak widać ciągle ma w pamięci GP Austrii i to jak daleko może się posunąć podczas wyścigu (jak widać tryb agresora musi jeszcze poprawić). Zobaczymy jak będzie za rok, obecnie jest chyba nieźle jak na pierwszy rok w Ferrari i pozycję kierowcy nr 2.
29. Spargus
@17 Przeczytaj jeszcze raz proszę komentarz nr 5, potem nr 7, a na koniec jeszcze 13. Myślę, że nie załapałeś o co chodzi
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz