Wraz ze zbliżającym się zakończeniem sezonu coraz więcej zespołów potwierdza swoje składy na przyszły rok. Jednym z teamów, które nie przydzieliło jeszcze drugiego fotela wyścigowego jest Toro Rosso. Włoska stajnia ma ważny kontrakt z Brendonem Hartleyem, jednak przyszłość Nowozelandczyka w F1 stoi pod znakiem zapytania.
Po wielu trudnych zmaganiach, Hartley nie może w pełni skupić się na rywalizacji w ostatnich wyścigach sezonu, gdyż cały czas nie wie, czy w przyszłym roku pozostanie w Formule 1. Niepewność Nowozelandczyka została zwiększona, gdy w ostatnich dniach coraz częściej spekulowano o możliwym zatrudnieniu Alexandra Albona na jego miejsce. Kierowca Toro Rosso jest rozgoryczony nikłym wsparciem swojego zespołu, jednak twierdzi, że zdążył do tego przywyknąć."Powiedziałem to już wcześniej, z mojego punktu widzenia mam kontrakt na przyszły rok. O innych sprawach należy rozmawiać z przedstawicielami Red Bulla" zakomunikował. "Oczywiście, moja pozycja w zespole była już kwestionowana po trzech pierwszych wyścigach sezonu, co jest dość gównianym położeniem. Czuję się silniejszy z tego powodu, nie wiem jak jest z resztą" dodał Hartley.
Nowozelandczyk sugeruje także, że obecna sytuacja utrudnia mu solidne wykonywanie swojej pracy.
"W idealnym świecie będziesz miał pełne wsparcie z kontraktowego punktu widzenia i będziesz mógł skupić się na wykonywaniu swojej pracy, ale to jest Formuła 1 i nie zawsze tak jest" dodał kierowca.
Hartley zapewnia jednak, że poradził sobie z pogłoskami i udowodnił, że zasługuje na swoją posadę.
"To nie jest idealna sytuacja dla żadnego sportowca, ale musiałem sobie z tym poradzić i czuję, że zrobiłem to dobrze. Moje występy są w porządku, nawet jeśli nie zdobywam tylu punktów, ile bym chciał. Zdarzały się momenty, kiedy miałem pecha. Pokazałem, że mogę wykonywać tę robotę" zakończył.
19.10.2018 12:51
0
Jest szczery, sympatyczny i naturalny, ale to nie konkurs popularnosci. Powiedzialbym ze wsparcie zespolu jest wprost proporcjonalne, do wkladu do zespolu. Tego wkladu Hartley nie ma i nie mial za duzo w trakcie sezonu. Moze zbyt szybko oczekiwano po Nim rezultatow, w porownaniu do np takiego Kwiata. Sprawa jest prosta w dzisiejszych czasach, albo to cos masz i jezdzisz albo nie. No chyba ze nazywasz sie Stroll gdzie tatus kupi Ci zespol, albo inne petrorubelki.
19.10.2018 12:59
0
Hartley nigdy nie powinien się pojawić w F1, to była taka sama łapanka jaka ma obecnie miejsce przy obsadzie drugiego kokpitu STR. Wyników w juniorach single seater nie miał, po kiego było go w ogóle wsadzać do auta? Taka bratnia dusza Sirotkina, tylko nie musiał wnosić wkładu pieniężnego.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się