Jos Verstappen o odejściu Neweya: zespołowi grozi rozpad
Ojciec Maxa Verstappen przypomniał o swoich przewidywaniach z początku sezonu, gdy zapowiedział rozpad ekipy Red Bulla. Pierwszym tego elementem ma być odejście Adriana Neweya.W środę potwierdziły się doniesienia, które jeszcze niedawno wydawały się niewiarygodne. Współtwórca sukcesów Red Bulla, Adrian Newey, opuści go po 19 latach współpracy. Wiadomość ta jest naturalnie potężnym ciosem dla Byków, a może to nie być dla nich jeszcze koniec złych informacji.
Tajemnicą poliszynela jest bowiem to, że Brytyjczyk postanowił rozstać się z zespołem ze względu na działania Christiana Hornera. Te natomiast mają się również nie podobać obozowi Maxa Verstappena, o czym głośno w marcu mówił Jos Verstappen. Wówczas Holender przewidział rozpad austriackiego zespołu i po oficjalnym komunikacie ws. Neweya postanowił to przypomnieć:
"Zespołowi grozi rozpad. Obawiałem się tego już na początku roku. W kontekście wewnętrznego spokoju istotne jest, aby kluczowe osoby pozostały na pokładzie. Na razie tak natomiast nie jest. Newey odchodzi, a wcześniej wyglądało to tak, jakby [Helmut] Marko miał zostać zwolniony. To nie wróży dobrze pod kątem przyszłości", powiedział były zawodnik Benettona dla De Telegraaf.
Taki obrót zdarzeń jest o tyle zaskakujący, że jeszcze w Chinach wypowiedzi Hornera nie wskazywały na to, że w najbliższym czasie może dojść do pewnego rozłamu. Tymczasem z zespołem na pewno pożegna się Newey i teraz wszyscy zastanawiają się, jak zareaguje na to Max Verstappen.
Chociaż trzykrotny mistrz świata posiada aktualną umowę do sezonu 2028, komentarze jego obozu jasno sugerują, że chce znajdować się w spokojnym środowisku, a takowego póki co nie może zapewnić Red Bulla. Pozostaje zatem pytanie, czy ostatnie przychylne komentarze Toto Wolffa na jego temat faktycznie nie są przypadkowe.
Max był bowiem mocno łączony z obozem Mercedesa w najgorętszym momencie afery wokół Hornera, a jeszcze przed "oficjalką" ws. Neweya pojawiły się pogłoski o lukratywnych warunkach, jakie od weekendu w Miami mają zacząć być mu proponowane. Zdaniem OE24 i F1Insider.com, Niemcy zaoferują Verstappenowi kontrakt o wartości 150 milionów euro rocznie, wliczając wszelkie bonusy.
Aby jeszcze wzmocnić swoją pozycję negocjacyjną i przy okazji ułatwić całą transakcję, mogą zaproponować umowę również samemu Marko. Przyjmuje się bowiem, że jeżeli austriacki doktor opuści Red Bulla, holenderski kierowca będzie mógł bezproblemowo zmienić pracodawcę.
komentarze
1. matito
sam się do tego mocno przyczynił prowadząc swoje gierki polityczne
2. hubos21
Marko w Mercedesie to będzie chyba większy hit niż HAM w Ferrari :)
3. TomPo
Bylo sie nie wpierdzielac do wszystkiego i nie probowac robic rewolucji z Helmutem to wszystko byloby OK.
Zapomnialy dwa dziady, ze o sile zespolu stanowi Newey, ktory postanowil opuscic te toksyczne srodowisko.
4. kiwiknick
Dziwne nikt nie wini Hornera:)
A to z jego powodu odchodzi Adrian.
Naturalnie Hornera i Tajów co chcieli zagarnąć RB.
5. Jacko
Jeśli odejście jednej czy drugiej osoby może spowodować "rozpad" całego zespołu, to znaczy, iż od początku był on źle budowany i powstał kolos na glinianych nogach.
A co do atmosfery, to nikt nie wprowadza tam tyle złej krwi co właśnie Jos oraz Marko i już dawno powinno się zmarginalizować ich wpływ na zespół.
6. hubos21
@4
Z jego powodu też przyszedł i pracował tam 20 lat
7. matito
myślę że gdyby w odpowiednim momencie ograniczyć wpływy i władzę Marko i niedopuścić do ingerowania w zespół Josa to święcili by tytuły jeszcze długo i Adrian nie widział by powodów do zmian i nie musiał szukać nowych wyzwań. On prywatnie przyjaźni się z Hornerem ale to nie Christian wprowadził toksyczną atmosferę tylko głównie Marko. te jego wypowiedzi, narzekanie na kierowców którzy nie byli w stanie dorównać Maxowi, wywiady, ciągła krytyka. W czasach gdy Vettel dominował Marko aż tak nie wtrącał się w prowadzenie zespołu, był obecny i dużo się angażował ale to miało wszystko mniej chaotyczny i toksyczny wymiar. Na dodatek Jos dolał swoje, pokątne spotkania z Toto itp.
Nie wierzę żeby Adrian chciał odejść z zespołu gdzie miał cały dział techniczny przygotowany pod siebie, cały personel jaki wskazał i wszelkie narzędzia i budżet do pracy. Do tego kierowcę który robił użytek z bolidu i bił kolejne rekordy - tylko z powodu afery wokół Christiana o niestosowne zachowanie wobec pracownicy. Afera i tak nie została wyjaśniona do końca, czy było coś na rzeczy czy nie.. nie wiadomo, zapewne z nikąd to się nie wzięło ale też nie takimi aferami żyła F1 i na przestrzeni tylu lat co Adrian pracuje i w różnych zespołach niejedno widział i nie jedną aferę przeżył.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz