Leclerc skomentował powyścigową rozmowę z Binotto i strategię Ferrari
Kierowca Scuderii zabrał głos na temat niedzielnej strategii jego zespołu, która pozbawiła go końcowego triumfu w GP Wielkiej Brytanii. Monakijczyk wstrzymuje się na razie z "mocnymi" komentarzami, gdyż najpierw chce poznać "pełny obraz całej sytuacji".W Wielkiej Brytanii Charles Leclerc nie po raz pierwszy przekonał się o tym, jak "Grande Strategia" Ferrari może szybko pozbawić go niemal pewnego zwycięstwa. Mimo i tak poważnych uszkodzeń w swoim samochodzie Monakijczyk był w stanie jechać bardzo konkurencyjnym tempem i wydawało się, że w końcu powetuje sobie ostatnie porażki.
Niestety dla niego - podobnie jak w Monako - o swoim istnieniu przypomnieli włoscy stratedzy, którzy najpierw robili wszystko, żeby nie dopuścić do zamiany pozycji między swoimi kierowcami, a później podczas naturalizacji zostawili go na torze na zużytych twardych oponach, podczas gdy praktycznie cała stawka zjechała po świeży komplet miękkiej mieszanki. Wśród nich znalazł się partner 24-latka, Carlos Sainz, który ostatecznie wygrał rundę na Silverstone.
Postawiony w trudnej sytuacji Leclerc wjechał na metę jako 4. i już z komunikatów radiowych można było wywnioskować jak mocno jest poirytowany taktyką Scuderii. Po wyjściu z bolidu kamery telewizyjne uchwyciły ciekawą jego rozmowę z Mattią Binotto, w której ten groził palcem swojemu podopiecznemu. Monakijczyk zarzeka się jednak, że szef Ferrari próbował go tylko pocieszyć:
"Po prostu próbował mnie pocieszyć, aczkolwiek moje rozczarowanie było wówczas za duże. Ten wyścig to był prawdziwy rollercoaster. Na starcie uszkodziłem moje przednie skrzydło i myślałem, że jest już po wszystkim. Pojawiło się bowiem sporo podsterowności. Wtedy jednak pobawiłem się trochę przełącznikami na kierownicy i wróciłem", mówił Leclerc, cytowany przez Motorsport.
"Nagle wróciło dobre tempo i byliśmy naprawdę mocni. Wygrana wydawała się więc bardzo możliwa, ale później pojawił się samochód bezpieczeństwa i tyle. To po prostu frustrujące."
"Co do strategii - nie chcę na razie tego komentować. Zamierzam o tym najpierw porozmawiać z ekip i poznać pełny obraz całej sytuacji. Oczywiście czułem się naprawdę pewnie w pierwszej części zmagań i straciłem na tym całym zamieszaniu trochę czasu."
"Czy mogłoby to [zjazd] zmienić końcowe wyniki? Nie wydaję mi się, by tak się stało, ale spoglądając już w przyszłość, muszę wszystko sprawdzić. Jest jeszcze kwestia tego, czy potem mogłem zjechać. Otóż nie mogłem, bo było już po prostu za późno. Sam zespół zakomunikował mi, bym tego nie robił."
Jedynym pozytywnym momentem tego wyścigu dla Leclerca - poza zwycięstwem jego zespołowego partnera - była szaleńcza rywalizacja z Lewisem Hamiltonem, za którą zdążył już nawet dostać pochwały od siedmiokrotnego mistrza świata:
"Było to naprawdę na absolutnej granicy. Natomiast musiałem tak jechać, by spróbować obronić swoją pozycję. Nie sądzę, abym mógł coś zrobić lepiej. Dysponując tak zużytymi oponami, było to bardzo trudne i musiałem użyć wszystkiego, co było możliwe."
"Zawsze sprawdzałem jednak, gdzie znajduje się Lewis w szczycie zakrętu i starałem się robić wszystko zgodnie z przepisami. Przy okazji dawałem z siebie wszystko. Do końca wierzyłem, że wszystko jest możliwe. I choć zdawałem sobie sprawę z tego, że będzie to naprawdę trudne, wierzyłem w to do ostatniego okrążenia."
komentarze
1. Muni
Właśnie dostał zakaz wypowiadania się na temat spierdolenia strategii przez nieomylnych.Nie dość że w wyścigu go blokują to do tego zakaz krytykowania.
2. CzerwonyByk
Patrząc na wyniki niedzielnego wyścigu, można wywnioskować, że w Ferrari będzie panował jeszcze większy marazm. Sainz się zbliżył na 11 pkt do Leclerca. Jeżeli zespół nie postawił na Monakijczyka na Silverstone, gdzie ta strata była większa, a co najważniejsze, Charles mógł bardzo mocno zbliżyć się w klasyfikacji do Verstappena, to teraz będzie o to jeszcze bardziej trudno. Będziemy obserwować jeszcze większy cyrk w zarządzaniu strategiami, dla obu kierowców, bo niby dlaczego Carlos miałby się teraz podporządkować, skoro dzieli go tak mała różnica pkt do zespołowego kolegi.
Szkoda Leclerca, bo w tym sezonie może już praktycznie pomarzyć o tytule. W następnym będzie o to jeszcze trudniej, bo do walki włączy się Mercedes. Nawet zwolnienie Binotto w krótkiej i średniej perspektywie za dużo nie zmieni, bo tego bałaganu w Ferrari, który nawarstwił się na przestrzeni ostatnich lat, nie da się posprzątać ot tak. Na każdym szczeblu struktury tego zespołu jest pełno zgniłych jaj. Mistrzostwo dla Ferrari, to perspektywa co najmniej kilkuletnia.
3. Harman1997
Verstapen bedzie zyskiwac na takich decyzjach i steategi ferrari, ferari sa zalosni
4. fpawel19669
Zaskakująca jest tak mocna pozycja Sainza w zespole. Potrafi się sprzeciwić poleceniom albo je ignorować. Ferrari - czego przykładem był ostatni wyścig - obchodzi się z nim jak z jajkiem. Jak już tu ktoś zasugerował wcześniej ma taki mocny kontrakt? Coś tu jest nie tak. Leclerc przy Carlosie jawi się jak bezpański pies. Przykre to.
5. Majki 88
Dramat. Podejrzewam że gdyby trafiło na Maxa to by jechał równo i mówił co o tym myśli( miałby 100% racji) Jak można tak przegrywać wyścigi gdzie ma się praktycznie pewne wygrane. Kompletnie nie wyciągnęli wniosków po Monaco. Max może nawet nie ukończyć z 30% wyścigów do końca sezonu a Ferrari już zadba o odpowiednią strategie dla Charlesa.
6. Artur fan
cały zarząd zespołu do wyj.....a co za tempe h.... e ciekawe że Sainc-owi nie przekazali ŻE JAK GO KTOŚ BĘDZIE WYPRZDZAŁ TO MA USUNĄC GO Z TORU.
7. Krukkk
@4. Ciekawy komentarz napisales. Zainspirowal mnie do tego, zeby zastanawiac sie, czy Harry Potter nie postanowil stawiac na Carlosa.
8. Michael Schumi
Zastanawiam się dlaczego Ferrari tak bardzo sabotuje siebie samego, jako zespół. Leclerc jest traktowany niesamowicie niesprawiedliwe. Pewnie dlatego Scuderia podpisała aż 5-letni kontrakt, bo chcieli mieć kierowcę, który w miarę z nimi wytrzyma psychicznie. i nie będzie szukał kogoś innego. Szkoda tylko, że po tym wszystkim Ferrari wszystko miesza - sobie i kierowcom.
9. Mateusz2317
Absolutnie nie bronię Ferrari ale mam pytanie do Was tutaj: co powinno zrobić Ferrari lepiej strategicznie? Tak z ciekawości chciałbym poczytać opinie na ten temat, ale bez takich w stylu: wywalić Binotto i zespół strategów.
10. TomPo
@9
- dac wyprzedzic LEC SAI gdy ten mial o wiele lepsze tempo, pomimo jechania z urwanym skrzydlem. A Ferrari pierdzielilo cos o tempie na okrazeniu jakie musi robic.
- dzieki temu LEC odjechalby na bezpieczny dystans i wyscig potoczylby sie inaczej.
- pozwolic im sie scigac w momencie gdy mieli HAM za plecami - kolejna kretynska i niezrozumiala decyzja
- w momencie drugiego SC LEC mial duza przewage i mozna bylo spokojnie zrobic podwojny pit-stop.
- jak sie bali, to mogli szybko nakazac SAI spowolnic troche stawke, czy chocby sam dojazd w alei serwisowej i zrobic podwojny pitstop
- zrobili najgorzej co mogli, zostawiajac LEC na zajechanych twardych, gdy inni pozmieniali na miekkie - byl na straconej pozycji. I jeszcze to kretynskie tlumaczenie sie Binotto, ze miekkie mialbyby niby nie wytrzymac parunastu okrazen. I ze niby totalnie zuzyte twarde mialyby byc lepsze. No kretynizm roku.
- myslalem ze szczyt glupoty osiagneli w Monako, ale na Silverston przebili wszystko.
I ta rozmowa z grozeniem palcem LEC przez Binotto - pewnie uslyszal ze ma trzymac gebe na klodke i zle o Ferrari nie mowic, bo nie wolno. Stratedzy jak i sam Binotto powinni stracic prace juz po Monaco, a juz na pewno po Silverstone.
Caly wyscig robili wszystko by sabotowac LEC, co jest kompletnie chore i niezrozumiale, bo to on mial walczyc z VER, bo widac ze SAI nie ma takiego tempa wyscigowego jak LEC.
W Ferrari powinny poleciec glowy, od Binotto poczawszy, a na strategach i ich doradcach konczac, bo ktory to juz raz Ferrari odwala Grande Strategie? W UK to nie byl jeden blad, to byla cala seria niezrozumialych dla nikogo decyzji. I nie przyjmuje tez tlumaczenia ze latwo sie mowi po fakcie. Komentatorzy z wielu stacji podczas samego wyscigu i SC mowili ze nie rozumieja co robi Ferrari - nikt nie rozumie, a Binotto jeszcze broni tego syfu.
11. CzerwonyByk
Autor komentarza: Mateusz2317
2022-07-04 23:08:01
"Absolutnie nie bronię Ferrari ale mam pytanie do Was tutaj: co powinno zrobić Ferrari lepiej strategicznie? Tak z ciekawości chciałbym poczytać opinie na ten temat, ale bez takich w stylu: wywalić Binotto i zespół strategów."
*
*
*
Na poziomie strategicznym, to przede wszystkim, ludzie zarządzający Ferrari powinni uzmysłowić sobie, jaki jest główny cel tego sezonu. Patrząc na potencjał ich bolidu oraz na potencjał Leclerca, tym celem powinna być walka o mistrzostwo świata. Następnym krokiem na poziomie strategicznym powinna być analiza otoczenia, w jakim przyszło im konkurować. Po jej dokonaniu, powinni dojść do wniosku, że ich głównym rywalem jest zespół pozbawiony praktycznie żadnych wad, który świetnie się uzupełnia, który ma olbrzymie doświadczenie w walce pod presją i który w końcu ma bardzo mocny skład kierowców, z aktualnym mistrzem świata na czele. Następnie, powinni spojrzeć na klasyfikację kierowców i uzmysłowić sobie, w jak czarnej dupie się znaleźli. Gdyby to wszystko zrobili, to zdaliby sobie sprawę z tego, że czas na półśrodki się skończył i pora podjąć mądre, dojrzałe i przede wszystkim odważne decyzje. Tą decyzją powinno być maksymalne postawienie wszystkiego na Leclerca, gdyż oni, jako zespół mają zbyt dużo ograniczeń, żeby móc zarządzać wyścigiem godząc ambicje obu kierowców, nie tracąc przy tym szans na wygrywanie rywalizacji z Red Bullem - czytaj Verstappenem.
Przy takim rozpierd@lu panującym w tym zespole, taka decyzja by skonsolidowała całą grupę, bo mieliby jasno wyznaczony cel. Ich stratedzy nie musieliby wtedy zachowywać się, jak rozedrgana emocjonalnie nastolatka, która nie wie, z którym z dwójki przyjaciół ma pójść na randkę, nie krzywdząc tego drugiego, bo tak to właśnie trochę wygląda. Po mojemu Sainz, by to zrozumiał, bo po pierwsze, jest mądrym gościem, a po drugie dobrze widzi, że sam spierd@lił sobie początek sezonu I w dalszym ciągu pod kątem czystego tempa sporo odstaje od Charlesa.
Oczywiście, to wszystko ładnie by wyglądało, gdyby zostałoby postanowione przed wyścigiem na Silverstone. Teraz, gdy Carlos jest bliżej w klasyfikacji Leclerca i w końcu wygrał swój pierwszy wyścig w karierze, może nie być już skory do tak daleko idącej współpracy oraz poświęceń, co tylko przysporzy większego bólu głowy w zespole. Innymi słowy, tak po mojemu, ten sezon na poziomie strategicznym został już przegrany.
Strategię dotyczącą stricte wyścigu na Silverstone pominę, gdyż w związku z powyższym jest oczywista. Sam możesz wyciągnąć sobie wnioski.
12. TomPo
@9
- do tego ta akcja po restarcie przez radio.
Sluchaj Carlos, jestes na nowych miekkich to wez powstrzymuj tych z tylu, zeby LEC bedacy na zuzytych twardych mogl odjechac. Na co SAI zareagowal w jedyny mozliwy sposob, wysmiewajac swoj team. Od razu uslyszal przez radio, ze w sumie racja.
Ile razy w sumie przez ten wyscig to kierowca drygowal zespolem przez radio, bo zespol sie gubil, podawal niezrozumiale komunikaty, lub wrecz sprzeczne? Przeciez to zespol siedzacy przed monitorami z milionem danych i wykresow ma wiedziec i podejmowac decyzje, a nie zeby kierowca wiedzial lepiej co sie dzieje. No to raczej nie najlepiej swiadczy o zespole inzynierow i strategow.
Przeciez tam przy restarcie o maly wlos nie doszlo miedzy nimi do kontaktu.
Gdyby obydwa Ferrari wyladowaly w zwirze i sie wyeliminowaly z wyscigu, to chyba bym sie poplakal ze smiechu.
Pamietajmy, ze to wszystko sie dzieje w momencie, w ktorym Ferrari jest w czarnym zadku po nieudanych paru wyscigach i w wyscigu, w ktorym ich najwiekszy rywal ma problemy i jest gdzies z tylu.
Z takim podejsciem i takim zarzadzaniem i takimi strategami, to kiepsko wroze niestety Ferrari.
A moze i szkoda ze nie wyladowali w zwirze. Te 6pkt ktore odrobil LEC to praktycznie nic, a byc moze taka juz totalna farsa i upokorzenie sprawiliby, ze polecialyby jakies glowy w Ferrari. A tak to rozejdzie sie po kosciach, gdzie to kierowca jest ewidentnie strofowany przez Binotto, gdzie w praktyce Binotto powinien w tym czasie strofowac inzynierow ze zrypali wyscig, a zamiast tego on ich broni.
No dramat totalny, na miare tego cyrku pt: "jak zajmowac w Monaco caly pierwszy rzad na starcie i przegrac".
13. fpawel19669
Napisać, że wiktoria Sainza w Wielkiej Brytanii była pyrrusowa zapewne byłoby nadużycie. Na pewno jednak było to zwycięstwo z ogromną skazą i już odbija się Ferrari czkawką. Binotto wyprowadził firmę z głębokiej zapaści tworząc bardzo konkurencyjny bolid i za to mu chwała, ale jednocześnie marnuje jej potencjał niezrozumiałymi decyzjami. Jeśli prawdą jest, że na dekoracji Hiszpana nie pojawili się mechanicy Leckerca to świadczy o głębokich podziałach w zespole i nie rokuje dobrze na przyszłość. Zarówno dla zespołu jaki i samego szefa. Nie wiem jaki kredyt zaufania ma sam zainteresowany, ale zarząd nie może pozwolić na sytuację gdzie firma staje się obiektem żartów. Do tego media we Włoszech rozgrzały się do czerwoności i nie ma w nich zrozumienia dla poczynań zespołu z Maranello. Na dodatek zaczynają porównywać dokonania obu kierowców, ich zasługi dla ekipy i co zrozumiałe nie jest to bilans dla Carlosa korzystny. Zaczyna być postrzegany jako element wręcz destrukcyjny i do otwartej wrogości już blisko. Jak się to wszystko zakończy? Zobaczymy.
14. fpawel19669
@7 Ta na pozór idiotyczna teza, wobec ostatnich decyzji Binotto może się okazać prawdziwa:)
15. BTX
Juz widze jak Lewis Hamilton albo Max Verstappen po TAKIM, KOLJENYM wyscigu pozwalaja na pocieszanie sie poprzez wymachiwanie paluchem przed nosem. ;-) Leclerc to fenomenalny kierowca pod katem umiejetnosci, ale nie zapowiada sie by mial zdobyc WDC. Do tego potrzeba mega jaj rowniez poza torem, to wymaga wrecz bycia troche "bucem" jak Hamilton czy Verstappen (czy inni byli Mistrzowie Swiata) czesto w pogoni za zwyciestwami. Zamiast snuc sie po padoku i skomlec jak zbity pies ze lzami w oczach powinien ich tam chwycic za szmaty i porzadnie potrzasnac bo bolid juz dwa razy padl, a dwa razy latwe zwyciestwo odebrala mu strategia zespolu. Zamiast byc na rowni z Verstappenem gosc realnie za chwile bedzie tlukl sie o 5-6 miejsce z Sainzem. Leclerc ma tyle samo przewagi nad 6 (!) Hamiltonem co Verstappen ma nad nim... także "walka o mistrzostwo" jest w tej chwili rownie prawdopodobna co wyladowanie na 6 pozycji. Moze gdyby ktorys z kierowcow mial JAJA to skonczyloby sie wzajemne poklepywanie po pleckach. No, ale tam nie bylo porzadnego kierowcy z jajami od czasow Schumachera wiec brak trofeow nie dziwi. Niektorzy czesto zapominaja jak istotnym elementem w tej ukladance jest kierowca.
16. markak
Mam taką szaloną wizję; nie ma takich pieniędzy, żeby nie rozwiązać czyjegoś kontraktu. Jeśli druga część sezonu poszłaby dobrze Mercedesowi, a Hamilton mógłby nabrać w oczach kibiców i odejść z F1 ( tak czy siak to się stanie, wątpię, żeby zdobył jeszcze kiedyś kolejny tytuł, Russel już nie pozwoli sobie na miano kierowcy nr 2) to Leclerk powinien z całą pewnością szukać sobie nowego zespołu. Myślę, że Mercedes mógłby być jedną z opcji. Ferrari zrobiło świetny bolid ale jako stratedzy i ogólnie jako zarząd są tragiczni. Zobaczymy co z drugą połową sezonu ale ta wściekłość i gniew jeszcze długo nie miną Leclerkowi.
17. TomPo
@15, @16
Na miejscu wlasciciela to wzialbym kazdego na rozmowe (tak by nie wiedzieli ze inni tez byli na tych rozmowach) i porozmawial z Binotto, inzynierami, strategami i kierowcami i wyciagnalbym wnioski.
A na chwile obecna wniosek nasuwa sie jeden - Binotto nie nadaje sie na szefa zespolu.
Powinien zostac cofniety to dzialu rozwoju bolidu, bo to idzie mu na prawde dobrze.
LEC to po prostu mlody, dobrze ulozony i wychowany chlopak, ktory robi swoja robote najlepiej jak potrafi i wierzy, ze zespol pomoze mu w osiagnieciu ich wspolnego celu. Tak jak np Lando, gdzie McL robi wszystko by osiagnac najlepszy wynik na miare bolidu i umiejetnosci Lando.
Natomiast w Ferrari jakby Binotto, inzynierowie i stratedzy wrecz sabotowali ich wlasny zespol.
W momencie gdy kierowca nie jest bucem i chamem, ktory potrafi wygarnac co mysli, tym bardziej ta rola spada na szefa zespolu, ktory powinien wziac za wszarz inzynierow i strategow. Bo albo maja do dupy software i maja zle (niedostateczne dane) i nalezy wymienic informatykow, albo nalezy zwolnic strategow. Tak czy owak odpowiada za to Binotto, bo to on juz dawno temu powinien podjac takie kroki, a przez to ze tego nie robi, to Ferrari staje sie Grande Strategia memem. Horner i Toto tez powiedzieli, ze kompletnie nie rozumieli decyzji Ferrari w tym wyscigu, ale sa wdzieczni bo dzieki temu zyskali.
I na koniec to jeszcze wymachiwanie paluchem przed LEC, na jego miejscu to LEC powinien zlapac tego palucha i wsadzic mu go w dupe. Co to w ogole byla za chora akcja? Jakby tam jakis niezly konflikt byl wewnetrzny w Ferrari i jakies zakulisowe gierki, bo ewidentnie LEC jest traktowany jest bezpanski pies.
Reasumujac - majac nawet na prawde dobry bolid i dobrych kierowcow, Ferrari niczego nie wygra. LEC juz powinien siedziec u wlasciciela w biurze i zaczac zadawac pytania "co tu sie odjaniepawla"?!
Zakladam, ze wlasciciele tez nie sa zachwyceni, ze z marki Ferrari robi sie posmiewisko.
18. fpawel19669
@17 Tak, trafnie to wszystko ująłeś. Moim zdaniem niedługo mozemy spodziewać się jakiś drastycznych rozwiązań, bo taka sytuacja - na którą Ferrari wydaje gruba kasę - jest dla firmy policzkiem i ogromną skazą wizerunkową.
19. yaiba83
Przykro się patrzy że Leclerc musi walczyć nie tylko z kierowcami RBR ale też z całym zespołem Ferrari. Co ten Binotto ma w głowie? Nie wiem... Gdyby jakimś cudem Leclerc zdobył majstra to były to chyba największy i najbardziej zasłużony sukces.
20. CzerwonyByk
Co do stylu zarządzania Binotto, to on nie jest taki zły, wręcz w niektórych organizacjach jest perfekcyjny. Tak naprawdę, jego styl nie różni się za bardzo od stylu na przykład Hornera. Co jest więc problemem? A no to, że ten styl nie jest adekwatny do obecnej sytuacji, w której znajduje się Ferrari. Binotto mógłby być z powodzeniem szefem Red Bulla, bo tam każdy dział w ich strukturze chodzi, jak w zegarku. Do tego jest tam osoba dr Marko, który chociaż jest tutaj bardzo hejtowany, to jednak odgrywa bardzo ważną rolę w sukcesach tego teamu.
Ferrari potrzebuje wyrazistego lidera, kogoś na wzór Wolffa. Kiedy trzeba Toto potrafi zganić zespół (nawet publicznie), innym razem broni go, jak lew. Stara się traktować kierowców równo, jednocześnie w zależności od sytuacji potrafi umiejętnie narzucić hierarchię. Jest świetnym motywatorem oraz potrafi być wpływowy w strukturach FIA, jak i Liberty Media. Moim zdaniem, ktoś taki, jak Wolff mógłby z powodzeniem popchnąć Ferrari w odpowiednim kierunku i prawidłowo go zrestrukturyzować. Oczywiście, potrzebowałby do tego trochę czasu i wsparcia zarządu, ale w dłuższej perspektywie Ferrari na pewno stałoby się niezwykle konkurencyjne na poziome zarządzania.
21. fpawel19669
@20 Masz rację a jednocześnie nie masz. Napisałem, że Binotto wyciągnął zespół z otchłani, z ciężkiego kryzysu w jakim taki zespół nie powinien nigdy się znaleźć. Jednocześnie jednak pogrąża ten zespół katastrofalnym stylem zarządzania. I tu nie ma żadnych argumentów na obronę. Dlaczego jednak napisałem, że racji nie masz. Ano dlatego, że to on doprowadził do tej sytuacji. Przecież jako szef zespołu mógł sobie dobrać odpowiedni zespół i odpowiednio nim zarządzać. Jest Na dzień dzisiejszy króluje chaos. Wniosek nasuwam się sam. Pytanie tylko na jak dlugo starczy cierpliwości decydentom.
22. TomPo
@20
Chyba sie nie zgodze ;)
To ze w RBR poszczegolne dzialy chodza jak w zegarku, to wlasnie zasluga szefa zespolu.
To szef dobiera wspolpracownikow, to szef kreuje prace, zarzadza nia, to on i jego decyzje (w tym personalne) sprawiaja, ze poszczegolne dzialy dobrze pracuja, bo maja dobra hierarchię, dobrych managerow nizszego szczebla, brak wewnetrznych konfliktow, itd itp.
Binotto trafiajac teraz do takiego RBR sprawilby, ze w przeciagu paru (2-3 a moze i krocej) lat, ten perfekcyjnie pracujacy mechanizm, zaczalby szwankowac. Zaczelyby sie tarcia wewnetrzne, brak spojnosci dowodzenia, zli ludzie na zlych stanowiskach, przepychanki, chaos... czyli wszystko to, czym jest obecnie Ferrari.
To ze Binotto jest dobrym inzynierem (umyslem scislym) to wcale nie musialo (i jak widac nie musi) oznaczac, ze ma odpowiedni zestaw umiejetnosci (np soft-skill) by prowadzic calym zespolem.
Zwlaszcza gdy jest to wloski zespol, a kazdy kto pracowal w miedzynarodowej korporacji (jak ja przez lata) wie, jak bardzo sie rozni (wspol)praca z Niemcami, Austyjakami, Polakami, a np z poludniowcami typu wlasnie Wlosi, Hiszpanie, czy nawet Francuzi - kompletnie odmienna mentalnosc i podejscie do pracy i problemow i kompletnie inna (dez)organizacja pracy. Tam trzeba silnej reki, niemieckiego drygu i dyktatury, inaczej jest co jest - degrengolada i chaos.
23. BTX
@CzerwonyByk
To co powiedziales troche nie ma sensu wg. mnie. Sposob zarzadzania nie jest zly dlatego, ze w perfekcyjnie kierowanym Red Bullu czy Mercedesie by wypalil? Nie jestem o tym przekonany. To, ze tam wszystko tak ladnie gra to jest zasluga wlasnie min. Hornera i Wolffa oraz tego jakich maja kierowcow. Verstappen i Hamilton nie pozwalaja odwalac lipy. W inny sposob, ale obaj CIAGLE wywieraja presje na zespole. Ciagle oczekuja poprawek. Oni po prostu oczekuja najlepszego samochodu w stawce i emanuje z nich ta energia na kazdym kroku. Jeden i drugi nieraz krytykowal zespol w mediach. Hamiltona czesto nazywa sie "oponiarzem" czy Verstappena "placzkiem" ze wzgledu na ich komunikaty radiowe - a to po prostu ich sposob wyrazania niezadowolenia i wywierania presji na zespole. Od Charlesa mozna uslyszec co najwyzej "no no no" przez lzy w komunikacie radiowym. Natomiast Horner i Wolff potrafia ta presje przelozyc na zespol i poszczegolne dzialy. Czy Binotto by sie tam sprawdzil? Byc moze gdyby mial na laczach Hamiltona lub Verstappena, ktory caly czas oczekuje wiecej i wiecej to tak. Ale majac takich dwoch Leclercow zapewne predko te zespoly by obnizyly loty. W ogole wg. mnie sposob zarzadzania Binotto i Hornera jest diametralnie inny. W sumie w przypadku Binotto trudno mowic o jakimkolwiek zarzadzaniu mam wrazenie.
TomPo dobrze opisal LEC - dobry, piekielnie utalentowany, ulozony chlopak, ktory ufa zespolowi, ze da mu najlepszy bolid. Nie wiem, ale nie kojarze takich dobrych chlopcow wsrod ostatnich Mistzow Swiata. Moze i Hamilton jest swietny w PR, swietnie buduje swoj obraz, ma swietny kontakt z mediami i zawsze wie co powiedziec, ale jestem przekonany, ze zaden inzynier czy Toto nie chce miec z nim do czynienia i na pienku kiedy samochod jezdzi nie tak jak powinien. Zreszta wystarczy spojrzec na pozostalych Mistrzow ostatnich lat - Raikkonen, Alonso, Verstappen, Hamilton, Schumacher... i mozna tak wymieniac. Egocentryczni buce, ktorzy setki razy potrafili porzadnie kopnac w dupe caly zespol zeby wzial sie do roboty i zapewnil im pojazd na jaki zasluguja. Wg. mnie u Leclerca tego brakuje.
24. fpawel19669
@23 Wyjątkiem był Button, ale doskonale wiemy dlaczego tak się stało.
25. kiwiknick
Jak ja bym był na miejscu Sainza to nie dałbym sie wyprzedzić.
Kiedyś Seb nie chciał zaakceptować, że Mark jest przed nim i tak długo go naciskał aż go wyprzedził.
Charles mógł to samo zrobić.
Tylko że, ja przeciwnikiem kakiegokolwiek przepuszczania przezteammate.
26. StaryCap
BTX, Schumacher na bank nie był egocentrycznym bucem, a Raikkonen miał wyrąbane od zawsze na wszystko. Zwłaszcza Kimi, nie był egocentryczny, jeździł tym co miał. Na bank nie "trząsł zespołem" o lepsze auto. Nie spina się to u Ciebie. Po prostu Twoje zdanie, ale jak dla mnie nietrafione.
27. Aeromis
Ferrari zrobiło wszystko dobrze i kibice Ferrari o tym wiedzą. Wciąż wypominali RBR Team Orders. Dziś kibice Ferrari mogą być szczerze dumni ze swojego zespołu i chodzić z podniesioną głową. Wierzę też że prawdziwi kibice Ferrari nic swojemu zespołowi nie wypominają, byłaby to hipokryzja wszakże o którą nie śmiałbym nikogo podejrzewać.
Chylę więc czoła przed tym dumnym zespołem i do zobaczenia w punkach na końcu sezonu. :P
28. Muni
27. Aeromis ty coś ćpasz czy co?.To znaczy że dla zespołu lepszy jest wynik 1 i 4 pozycja czy 1i 2.Przecież dokładnie to samo było z Bottasem był liderem i nie ściągneli go na zmianę a potem Vetter Hamilton i Raikkonen go zjedli na tym samym torze nie pamiętasz a taki z Ciebie znawca.
29. Aeromis
@28. Muni
Ty ćpasz czy co, że nie zrozumiałeś - ostatnie zdanie dobitnie uwypukla ironię. A to że jest w tym nieco prawdy odnośnie TO - no cóż, zgotowali ją sami kibice Ferrari. Życzę dalszej "Dumy i Uprzedzenia" zespołowi Ferrari oraz ich kibicom i do zobaczenia w punktach na koniec sezonu. :P
30. greg74
Na tym forum komentuję ostatnio raz na 4 lata ze względu na debilne komentarze idiotów! Lecz teraz nie mogę się powstrzymać aby napisać, że Binotto powinien wylecieć na zbity pysk z Ferrari. To co ostatni prezentuje grane strategia to jest dno i metr mułu!!!
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz