Mija 25 lat od śmierci Ayrtona Senny i Rolanda Ratzenbergera
Ćwierć wieku temu miały miejsce najczarniejsze dni w historii Formuły 1.Od tamtych wydarzeń minęło dokładnie 25 lat, ale nadal poruszają one kibiców. Odejście dwóch kierowców, w tym wielkiego mistrza, przyczyniło się do znacznej poprawy bezpieczeństwa w Formule 1. Do kolejnego śmiertelnego wypadku w czasie rywalizacji w tej serii doszło dopiero 20 lat później.
Ayrton Senna to jeden z najlepszych kierowców w historii, według wielu po prostu najlepszy. Trzykrotnie zdobył mistrzostwo świata z McLarenem (1988, 1990, 1991), wygrał 41 wyścigów i 65 razy wywalczył pole position. Praktycznie niewyobrażalne było, by ktoś taki jak on, zginął za kierownicą.
Roland Ratzenberger wziął udział w trzech weekendach. W GP Pacyfiku zajął 11. miejsce, zakwalifikował się też do rundy na torze Imola. Niestety, nie dane było mu w niej wystartować.
Na włoskim torze niebezpiecznie było przez całe trzy dni. Oprócz kierowców, ranni zostali także kibice i mechanicy.
W piątek groźny wypadek zaliczył Rubens Barrichello, którego Jordan wzbił się w powietrze i uderzył w barierę. Brazylijczyk stracił przytomność.
W sobotę zginął Ratzenberger. O Austriaku mówi się mniej, nie był postacią tak znaną jak Senna. Nie można jednak o nim zapominać.
Śmiertelny wypadek Ayrtona miał miejsce już w czasie wyścigu, niedługo po zjeździe samochodu bezpieczeństwa. W bolidzie Brazylijczyka była schowana flaga Austrii, która miała posłużyć do uczczenia pamięci Rolanda.
komentarze
1. luk1992
Ayrton Senna był kompletnym kierowcą wyścigowym. Mistrz jazdy po mokrym torze. Świetny w kwalifikacjach. Szkoda że nie ma już wśród nas. Wielki szacunek dla tego wybitnego kierowcy.
2. Fanvettel
Ayrton Senna - Najlepszy kierowca w historii .
Wielka szkoda ze tak to sie potoczylo , odszedl w młodym wieku . Teraz by mial 59 lat .... młody chłop. ....
3. elin
To był wyjątkowo tragiczny weekend na Imoli.
Bardzo szkoda obu kierowców - w pamięci kibiców F1 pozostaną na zawsze.
4. Werter
01.05.1994 - doskonale pamiętam ten dzień sprzed 25 lat. Miałem wtedy jakieś 19 czy 20 lat. Zawsze kibicowałem Prostowi, nie wiem dlaczego, może dlatego, że Ayrton ciągle wygrywał i miałem nadzieję, że jednak z tej rywalizacji pomiędzy nimi dwoma Alain wyjdzie zwycięsko. Pamiętam ten dzień, bo były to 44 urodziny mojego Świętej Pamięci taty. Pamiętam, że po wypadku Ayrtona siedziałem jak zbity pies i gapiłem się w telewizor nie mogąc się ruszyć. Pamiętam, że późno w nocy mój tato, który zawsze uwielbiał Ayrtona rozpłakał się jak bóbr. Nigdy tego nie zapomnę. Do mnie to nie docierało, że Ayrton nie żyje, ale tato powtarzał przez łzy: "Zrozum, że on nie żyje, on miał tylko 34 lata". To był ogromny szok. Pierwszy raz widziałem mojego tate w tak szczerych łzach. A dzisiaj piję z okazji jego urodzin. Dzisiaj skończyłby 69 lat. I teraz jest gdzieś tam razem ze swoim Mistrzem Ayrtonem w niebie i patrzy na mnie z góry. Kocham Cię tato, przepraszam i dziękuję za wszystko, cholernie mi Ciebie brakuje. :-( :'(
5. FanHamilton
Ayrton Senna Najlepszy kierowca w historii .
6. BAR 82_MCE
@4 Werter
To w końcu ile miałeś lat? Tak sobie strzelasz czy ciężko Ci było policzyć?
7. Werter
@6.BAR 82 _MCE
01.05.1994 miałem 19 lat(rocznikowo miałem 20, ale urodziłem się we wrześniu).
8. BAR 82_MCE
@7Werter
Dzuekuje ;-)
Ja miałem wtedy lat 12 i poczynania Senny na torze pamiętam raczej przez mgłę. Jakieś szczątkowe informacje docierały do mnie z radia czy tv. Ten tragiczny dzień pamiętam jednak bardzo dobrze i do dziś mam przed oczami obrazki pokazywane tamtego dnia w telewizji. Wiedziałem że tego dnia zginął ktoś naprawdę wyjątkowy.
Ciekawy jestem co Ayrton sądziłby o obecnej Formule 1.
9. TomPo
Pamietam ten wyscig... rok w ktorym mialem mature (ale ten czas leci).
Choc po tylu latach, to juz nie wiem, co pamietam z oryginalu, a co z miliona powtorek z tego tragicznego weekendu.
Tak czy owak... R.I.P. Ayrton.
10. Mat5
Szkoda, że nigdy nie było mi dane oglądania Senny na żywo, ponieważ urodziłem się kilka miesięcy po jego śmierci.
Dzisiaj można gdybać, że gdyby wahacz nie przebił wizjera jego kasku, to Brazylijczyk wyszedłby z bolidu o własnych siłach. W sumie jest to prawda, co potwierdzają słowa prof. Sida Watkinsa - genialnego lekarza, że Senna nie miał na ciele nawet siniaka. Jednakże śmierć Senny dała mocno do myślenia FIA w kwestii podejścia do bezpieczeństwa w Formule 1. Myślę, że gdyby nie wydarzenia z czarnego weekendu, to mielibyśmy więcej tragicznych w konsekwencjach zdarzeń
-wypadek Alonso w Brazylii 2003
-wypadek R.Schumachera na starcie GP Australii 2002
-wypadek Kubicy w Kanadzie 2007
-wypadek Massy na Węgrzech 2009
-wypadek Webbera w Valencii 2010
-wypadek Massy, Grosjeana w Monako 2013
-wypadek Kimiego na Silverstone 2014
-wypadek Alonso w Australii 2016
-wypadek Kubicy teraz w Baku
Wymieniać można mnóstwo tego typu incydentów, ale skutki (znikome obrażenia kierowców w większości przypadków lub ich brak) pokazują, że FIA wykonała pod kątem bezpieczeństwa ogromny krok naprzód, tylko szkoda, że kosztem życia najlepszego kierowcy w historii Formuły 1.
Ja Sennę zawsze będę uznawał za czterokrotnego mistrza świata, ponieważ moim zdaniem Balestre niesłusznie odebrał mu mistrzostwo w 1989 na rzecz faworyzowanego Prosta.
11. Eriandor
Nie chcę wyjść na chama, ale zdanie w artykule: "(...) Ćwierć wieku temu miały miejsce najczarniejsze dni w historii Formuły 1" jest dużym, bardzo niesprawiedliwym i godzącym w imię innych kierowców nadużyciem (którzy zginęli na torze). Moim skromnym zdaniem najczarniejsze dni w historii F1 miały miesjce w latach 50-tych i 60-tych, gdzie w niemal co drugim GP ginęli kierowcy lub widzowie. W 1955 w Le Mans (ówczas wliczanym do kalendarza F1) zginęło ponad 80 osób. W 1961 po zderzeniu W.V. Tripsa z Clarkiem zginęło 16 osób.
Mikołaj Sokół ongiś pięknie porównał śmierć Ratzenbergera i Senny: wszyscy pamiętają Ayrtona, nikt nie pamięta Rolanda, na którego talencie świat nie zdążył się poznać. Cześć pamięci wszystkich - tych którzy zwojowali świat F1, jak i tych, którzy nie mieli takiej szansy. RIP Senna, Ratzenberger, Clark, Bellof, Rindt, Johannson, de Angelis, Ascari, McLaren, von Trips, Courage, Villeneuve i wszystkich innych, którzy zginęli na torze.
12. Eriandor
... i RIP Bianchi.
13. Jen
@10 Mat5
Warto też do tej listy dodać karambol na starcie w Belgii 2018r. Gdyby nie system halo to Charles Leclerc mógłby się już nie ścigać.
14. Mat5
@ Eriandor, wiadomo że w latach 50 i 60 było znacznie gorzej. Wtedy normą było, że kierowcy ginęli na torze. Polecam obejrzeć rozmowę sir Jackie Stewarta z Romanem Polańskim, gdzie Stewart przedstawia jak kiedyś podchodzono do kwestii bezpieczeństwa w Formule 1, jak wyglądało zaplecze medyczne, itd. Dopiero Jackie Stewart rozpoczął jakiekolwiek działania mające na celu poprawę bezpieczeństwa. Dzięki temu wypadków było znacznie mniej.
A co do słów Sokoła, to jest w tym sporo racji. Wiadomo, Senna był geniuszem w Formule 1, a Ratzenberger ''raczkował'' (1994 miał być jego pierwszym sezonem w Simteku), tak więc śmierć Brazylijczyka spotkała się ze znacznie większym rozgłosem. Austriak nie miał za możliwości pokazania swojego potencjału ze względu na niekonkurencyjny bolid: do GP Brazylii się nie zakwalifikował, a w GP Pacyfiku startował z końca stawki i był ostatnim sklasyfikowanym kierowcą. Mimo to nie wolno zapominać ani o nim, ani o żadnym innym kierowcy, który oddał życie na torze, niezależnie od umiejętności i osiąganych wyników.
15. Mat5
@13 to są przykładowe incydenty. Mógłbym wymienić ich znacznie więcej, ale na to potrzebny byłby osobny artykuł.
16. Del_Piero
@10. Mat5 - Balestre nie odebrał Sennie tytułu w 1989. Co najwyżej przekreślił matematyczne szanse, bo był jeszcze jeden wyścig w Adelaidzie, którego nie ukończyli ani Senna ani Prost.
17. MairJ23
Panowie i Panie. Przybylem tu wlasnie z innego portalu o f1 gdzie spedzilem ostatnie 14 lat. Nie wiem czemu mnie Tu wczesniej nie bylo bo to co przeczytalem pod artykulem o 25 rocznicy smierci jednego z najlepszych kierowcow napawa mnie nie dosc ze optymizmem to przywraca mi wiare w to ze ludzie potrafia rozmawiac na internecie i mozna miec uczucia. Dziekuje wszystkim tu zebranym. Zamierzam sie tu zadomowic. Kibic f1 prawdopodobnie od polowy lat 80tych. Na innym portalu poszlo o brak artykulu o 25 rocznicy smierci Senny :)
18. gulik3
Też co nie co pamiętam z tego dnia. Już chodziłem do pierwszej klasy technikum. Nie wiem, jak Wam działa pamięć, ale mnie utrwaliło się to, że rzeczywiście wisiało coś w powietrzu. Po samym Sennie było widać, że jest jakiś apatyczny. Nie wiem, ale ja tak to odbierałem jakby On sam specjalnie pojechał prosto wychodząc z zakrętu... Pamiętam jeszcze to, że jak wyścigi ten kto się interesował musiał kombinować aby je śledzić, tak potem pogrzeb był już bardzo mocno relacjonowany w telewizjach.
19. Skoczek130
@Eriandor - chyba miałeś na myśli Petersona, a nie Johanssona. :)
20. wheelman
@4 oprócz Prosta z największych dupków w historii F1 znam chyba tylko Jacquesa Villeneuvea :) Ze starszych czasów gdzieś tam zakwalifikowałbym nawet Laudę, z dzisiejszych MAG i VER, ale Prost to był po prostu wielki chu... Widać to doskonale na materiałach archiwalnych w filmie "Senna" z bodajże 2010 roku.
21. MairJ23
Niestety za dluo trwa sprawfzanie przez moderatora. Myslalem ze znalazlem fajna strone ale widac ze powaznie ludzi sie tu tez nie traktuje. Szkoda. Bo po komentarzach myslalem ze trafilem w odpowiednie miejsce. Coz mialem dobre nastawienie. Ale czekanie na akceptacje pare dni to za wiele dla mnie w dobie internetu. Nie bedzie jednak dane nam sie poznac.
22. elin
@ MairJ23
Nie rezygnuj i nie poddawaj się tak łatwo. Przetrwaj ten czas przymusowej " kwarantanny " dla nowych użytkowników lub napisz do redakcji w tej sprawie. Ta strona jak każda inna ma swoje wady i na pewno jedną z nich jest czas jaki ( najczęściej ) trzeba czekać na sprawdzenie wpisu przez moderatora, ale może warto dać szansę i zadomowić się tutaj na dłużej ... :-).
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz