Nico Rosbrerg po latach zdradził konkretną kwotę jaką musiał pokryć za głośną kolizję ze swoim zespołowym kolegą, Lewisem Hamiltonem, do której doszło na torze pod Barceloną w 2016 roku.
Nie jest tajemnicą, że ówczesna rywalizacja Niemca z Brytyjczykiem była intensywna. Ten pierwszy miał już na sowim koncie trzy tytułu mistrzowskie, podczas gdy syn mistrza świata cały czas marzył o swoim pierwszym tytule i był mocno zmotywowany do tego, aby zrobić wszystko by ten cel osiągnąć.
Stawka była wysoka, gdyż ich walka zakończyła relację, która trwała od czasów kartingowych.
Rosberg zdołał wtedy sięgnąć po swój pierwszy i jedyny tytuł mistrzowski, a kilka dni po zakończeniu sezonu znienacka zaskoczył wszystkich ogłaszając zakończenie kariery.
Zanim jednak do tego doszło kierowcy stoczyli kilka twardych pojedynków, głównie walcząc między sobą, gdyż konstrukcja Mercedesa i jego silnik cały czas dawały im komfortową przewagę nad resztą stawki.
Jedną z takich batalii odbyła się w Hiszpanii. Rosberg tuż po starcie wyprzedził Hamiltona, objął prowadzenie, ale Brytyjczyk nie chciał tanio sprzedać skóry i przed czwórką zszedł na wewnętrzną, starając się odzyskać pozycję. Niemiec zamknął drzwi, a Brytyjczyk zepchnięty na trawę stracił kontrolę nad bolidem i uderzył w zespołowego kolegę.
Obaj zakończyli rywalizację na żwirowym poboczu, a po swoją pierwszą wygraną sięgnął wtedy Max Verstappen, który debiutował w Red Bullu, zastępując tam po pierwszych wyścigach Daniiła Kwiata.
Rywalizacja między kierowcami Mercedesa już wtedy była bardzo napięta i wiadomo było, że Toto Wolff chcąc panować nad ambitnymi zawodnikami postawił im twarde warunki, które miały odstraszać ich od kolizji między sobą. Jednym z nich była koniczność podpisania kontraktów, w których była klauzula nakazująca pokrycie kosztów w przypadku kolizji z zespołowym kolega.
Jak się okazuje po latach cały wybryk ówczesnych zawodników Mercedesa zamknął się rachunkiem na kwotę 720 000 euro (po obecnym kursie nieco ponad 3 000 000 złotych). Taką fakturę, zgodnie z umową solidarnie pokryli Hamilton i Rosberg.
"Miałem kontrakt, który musiałem podpisać, a w nim zapis, że jeśli kiedykolwiek zderzymy się jako koledzy z zespołu, to my - kierowcy - dzielimy rachunek za naprawę po połowie" mówił Rosberg w rozmowie z telewizją Sky.
"Podzieliliśmy się rachunkiem za Barcelonę" dodawał, potwierdzając, że zapłacił "trzysta sześćdziesiąt tysięcy", co wskazuje, że całkowity koszt wyniósł 720 000 euro. "To zabolało."
Mimo iż Rosberg nie utrzymuje już relacji ze swoim byłym kolegą, nadal śledzi wydarzenia z Formuły 1 i współczuje sytuacji w jakiej znalazł się 7-krotny mistrz świata.
"On jest najlepszym w historii - myślę, że wszyscy się z tym zgadzamy" mówił. "Ale to naprawdę nie jest godne zakończenie jego kariery w tym momencie, to okropna sytuacja. Z pewnością sprawia mu to też wiele cierpienia."
"Jest naprawdę w potrzasku, bo przejść teraz na emeryturę - przecież nie może teraz odejść. Kogo mieliby w takim razie za niego wystawić? No i byłaby to też pewna utrata wizerunku, bo podjął się tego wielkiego projektu, a po 12 miesiącach, tylko dlatego, że jest trudno, po prostu miałby odejść? Tak to nie działa."
"A kontynuowanie też nie jest dobrym rozwiązaniem, bo czas nie działa na jego korzyść i łatwiej nie będzie, więc to też naprawdę nie jest opcja. To bardzo trudna sytuacja."


Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się