Stojący pod znakiem sporych trudności z przyczepnością pierwszy trening przed GP Las Vegas padł łupem zawodnika Ferrari. Dość zaskakująco za jego plecami znaleźli się Alex Albon orz Yuki Tsunoda.
Przesunięcie poszczególnych sesji na nieco wcześniejsze godziny sprawiło, że po raz pierwszy od powrotu do kalendarza w Las Vegas kierowcy jeździli po torze przez kilka minut jeszcze przed całkowitym zmrokiem. Amerykański owal przywitał jednak stawkę chłodniejszymi warunkami niż w poprzednich latach.
Temperatura powietrza wynosiła zaledwie 14 stopni Celsjusza, natomiast nawierzchni 19. Ciemne chmury widniały nad torem, natomiast nie przerodziły się one w żadne opady deszczu. Tych z kolei kierowcy bardzo mocno obawiali się przed rozpoczęciem zajęć, zważywszy na słabą przyczepność, chłodne warunki, spore nierówności i pakiety z niskim dociskiem.
Zespoły naturalnie nie zwlekały z wypuszczaniem swoich kierowców na arenę zmagań. Od razu zaczęły rzucać się w oczy bardzo małe tylne skrzydła oraz sporu kurzu wydobywającego się spod samochodów. Liam Lawson szybko poinformował także o niezwykle śliskiej nawierzchni.
Kierowcy w zdecydowanej większości premierowe okrążenia pokonywali na pośredniej mieszance. Na inne rozwiązania postawiono jedynie w przypadkach Nico Hulkenberga i Fernando Alonso, którzy wyjechali odpowiednio na twardych oraz miękkich oponach.
Realizatorzy skupiali się z kolei na pokazywaniu wielu uślizgów zawodników. Zdarzały się one zwłaszcza w sekcji 6-9, gdzie swoje problemy mieli Oliver Bearman, Kimi Antonelli, Gabriel Bortoleto czy Lando Norris. Nie brakowało też przestrzelonych zakrętów, na czele "czternastką". W tym miejscu nawrotki musieli robić Pierre Gasly czy Lance Stroll.
Niecodzienny kłopot spotkał Isacka Hadjara, który musiał przerwać swój przejazd, aby zawitać na parę chwil do swoich mechaników. Odpowiadał za to kamyczek, jaki wpadł w okolice pedałów w jego bolidzie. Norris natomiast poprosił o swój zespół o sprawdzenie samochodu po tym, jak zawadził o ścianę na wyjściu z zakrętu nr 12.
W okolicach połowy zajęć kierowcy zaczęli kończyć swoje otwierające przejazdy. Na czele znajdowali się Max Verstappen i Charles Leclerc, którzy jako jedyni zeszli poniżej 1:36.000. As Red Bulla wyprzedzał Monakijczyka o 0,178 sekundy. W międzyczasie Hadjar był bardzo niezadowolony z przyblokowania w środkowym sektorze przez Alexa Albona.
Już po całkowitym zmroku stawka dość sprawnie przesiadła się na miękkie ogumienie i szybko dwie pierwsze lokaty zaczął okupować duet Ferrari. Lewisowi Hamiltonowi nie wyszła jednak jedna z kolejnych prób, w związku z czym musiał zrobić nawrotkę w czternastym zakręcie. Dwukrotnie taka przygoda spotkała - i to na premierowych szybkich kółkach - Norrisa.
Mocne tempo po swoich wyjazdach narzucili także zawodnicy Red Bulla, którzy przez chwilę legitymowali się najlepszymi wynikami (przy czym to Yuki Tsunoda wyprzedzał Verstappena.) Poradził sobie z nimi jednak później Leclerc, który jako pierwszy zszedł poniżej bariery 1:35.000. Do czołówki dołączyli też przedstawiciele Mercedesa.
Dopiero po kilku próbach kierowcom McLarena udało się doszlusować do tego grona. Wyżej od nich plasowali się jednak obaj reprezentanci Williamsa, a Albon znalazł się za plecami samego Leclerca. W międzyczasie dyrekcja wyścigu poinformowała o potreningowym śledztwie dot. Bortoleto i wykroczenia w warunkach żółtej flagi. Ta na przestrzeni sesji pojawiała się kilkukrotnie, ale tylko na parę chwil.
Gdy kierowcy zaczęli w samej końcówce wyjeżdżać na używanej pośredniej mieszance, po bardzo dobry wynik jechał Albon. Taj mocno przestrzelił jednak hamowanie do zakrętu nr 14, przez co finalnie pozostał z 2. rezultatem treningu. Chwilę wcześniej podobna wpadka przydarzyła się Lawsonowi.
© Ferrari


Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się