Kierowcy Formuły 1 szykują się na "dość paskudne" i "mało przyjemne" warunki na torze w Las Vegas jeżeli miasto grzechu zostanie nawiedzone w weekend przez kolejną falę opadów.
Przez region gdzie rozgrywany ma być pierwszy z trzech ostatnich wyścigów sezonu przeszła fala opadów, skutkująca błyskawicznymi podtopieniami. Obecnie prognozy sugerują dalsze opady w czwartek wieczorem, które potencjalnie mogą wpłynąć na rozegranie pierwszych treningów.
Kierowcy, którzy często lubią dodawać sobie pewności siebie, twierdząc, że lubią ścigać się w deszczu lub liczą na opady w celu odniesienia korzyści w wyścigu, tym razem jednak bardzo ostrożnie wypowiadają się o tym co może ich czekać.
Yuki Tsunoda twierdzi, że będzie "gorąco" jeżeli na torze pojawi się deszcz, a lider mistrzostw świata, Lando Norris, wskazuje, że jest wiele składowych, które sprawiają, że weekend ten będzie bardzo wymagający.
"Myślę, że to będzie niesamowicie trudny tor w deszczu. Dość paskudny" mówił kierowca McLarena. "To będzie piekielne wyzwanie. Oczywiście niewiele jest miejsca na błąd, jest dość trudno i dość szybko, jak na tor uliczny."
"Masz białe linie, całą farbę i inne rzeczy, które są momentami naprawdę straszne, kiedy siedzisz w bolidzie i czujesz takie rzeczy. To będzie naprawdę szalone wyzwanie, jeśli pozostanie mokro, zwłaszcza jeśli nie wyschnie zbyt szybko z powodu temperatury."
Właśnie ta ostatnia kwestia poruszona przez Norrisa ma duże znacznie. Na przełomie listopada i grudnia w Las Vegas jest stosunkowo chłodno, a w nocy, kiedy rozgrywane są sesje F1 temperatura spada do okolic 10 stopni. Warunki takie bardziej przypominają więc zimowe testy na europejskich torach niż upalne warunki znane z większości Grand Prix.
Do tego dochodzi też kwestia specyficznego, ulicznego asfaltu, który nie specjalnie chłonie wilgoć i ocena Pirelli, która ustawia ten obiekt najniżej w całym sezonie jeżeli chodzi o przyczepność nawierzchni.
Sytuacji nie poprawią też długie proste, za sprawą których ogumienie ma czas się schłodzić, ale co ważniejsze zmuszają one ekipy do korzystania z pakietów aerodynamicznych o niskim docisku, porównywanym do tego z toru Monza.
Kombinacja tych czynników sprawia, że nawet tak doświadczony kierowca, jak Fernando Alonso nie specjalnie trzymam kciuki za deszczowy weekend w Stanach Zjednoczonych.
Zapytany o perspektywę jazdy po mokrym torze, odpierał: "Nie będzie to zabawne. W ogóle. To szybki tor. Widoczność będzie sprawiała trudności, do tego przy sztucznym oświetleniu. Przyczepność też jest bardzo nisko nawet na gładkich oponach [na suchym torze]. Temperatura jest tutaj niska. Wyścig może będzie się fajnie oglądało, ale nie będzie się fajnie jechało w takich warunkach."
Carlos Sainz zwraca też uwagę na problem słabej widoczności związany z samą instalacją oświetlenia na ulicznym torze.
"Z jakiegoś powodu, wszyscy kierowcy czują, że na tym torze są dość ciemne partie, ciemniejsze niż w Singapurze i innych nocnych wyścigach, które odwiedzamy" mówił Hiszpan. "Nie rozumiemy czemu tak się dzieje, gdyż oświetlenie powinno być takie samo. Na tym torze są ciemniejsze partie i to może stanowić szczególnie trudne wyzwanie w deszczu."
© Red Bull


20.11.2025 10:44
0
moga odwołać, bezsensowny tor i benadziejna godzina dla europy.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się