Andrea Stella wypowiedział się nt. kary przyznanej zawodnikowi z Melbourne w czasie GP Sao Paulo. Włoch nie ukrywał, że była ona zbyt surowa, natomiast zaznaczył, że jego zespół nie będzie się od niej odwoływać.
10-sekundowa kara przyznana Oscarowi Piastriemu za spowodowanie kolizji po restarcie brazylijskich zmagań wzbudziła sporo wątpliwości. Sędziowie nie mieli bowiem żadnych wątpliwości co do winy Australijczyka, podczas gdy nawet sam poszkodowany, Charles Leclerc, zwracał uwagę na zachowanie Kimiego Antonellego. Piastri również nie omieszkał uwypuklić postępowania włoskiego zawodnika.
Po zakończeniu niedzielnego wyścigu Andrea Stella wypowiedział się w bardzo podobny sposób zarówno do Leclerca, jak i swojego kierowcy. Mimo to zaznaczył, że McLaren nie będzie próbował odwoływać się od przyznanej sankcji:
"Jeśli chodzi o tę karę, była zdecydowanie za surowa. Owszem widać u Oscara lekkie zblokowanie kół, ale finalnie jest w stanie trzymać się swojej linii, a to ma kluczowe znaczenie. Cała odpowiedzialność powinna być dzielona przez niego z Kimim", przyznał szef ekipy z Woking, cytowany przez Motorsport.
"Kimi miał bowiem świadomość, że Oscar znajdował się po wewnętrznej i tej kolizji można było prawdopodobnie uniknąć. Być może Kimi był również zmartwiony tym, że Charles atakuje od zewnętrznej, bo to była trudna sytuacja."
"Na pewno uważam, że taka jest dla Oscara surowa i nie powinien być w pełni uznany za winnym tego incydentu. Skoro jednak to już się zakończyło, powtarzam, że mamy szacunek do sędziów, akceptujemy to i idziemy dalej."
Kara przyznana Piastriemu poniekąd doprowadziła do tego, że GP Sao Paulo zakończył na 5. pozycji. Z kolei Lando Norris pewnie wygrał ten wyścig, zwiększając swoją przewagę w mistrzostwach świata do 24 punktów. Stella nie chciał jednak rozwodzić się odnośnie tego, czy zawodnik z Bristolu utrzyma prowadzenie do końca sezonu:
"Dla mnie jedynym sposobem patrzenia na klasyfikację jest skupianie się wyścig po wyścigu, mając pewność, że maksymalizujemy daną liczbę punktów. Chociaż zabawianie się w to, czy mistrzostwo należy już do Lando czy nie, jest jak najbardziej zrozumiałe, to wciąż jest to akademicka dyskusja."
"Z punktu widzenia kierowcy i zespołu musimy po prostu upewnić się, że pozostajemy skoncentrowani na sobie i zaliczamy takie weekendy jak Lando tutaj w Brazylii czy Meksyku. W przypadku Oscara musimy mieć pewność, że w pełni wykorzystujemy nasze szanse. A jeśli chodzi o punkty, to spojrzymy na niego po Las Vegas i tak samo postąpimy po raz Katarze oraz Abu Zabi."
© McLaren


11.11.2025 20:04
12
2
Gdyby chodzilo o NOR to by walczyli, bo to Bryt a nie jakis Kangur.
12.11.2025 13:34
0
@TomPo
Nie pierwszy to Kangur oszukany w F1 i pewnie nie ostatni. Taka jest F1, zespoły inwestują grube miliony i mają prawo decydować kto jest jedynką w zespole.
W McLarenie ktoś w końcu musiał zrobić porządek bo kierowcy nie potrafili ze sobą czysto walczyć. Jeszcze trochę i doszłoby do powtórki z 2007r.11.11.2025 20:14
11
2
Rzygać się jak oni Oscara w bambuko zrobili tymi papaya rules...
11.11.2025 20:19
7
2
Obrzydliwe. Brytyjska solidarność McLando rządzi.
Gdyby brytol coś takiego odwalił to znaleźliby się u FiA zaraz po wyścigu.
12.11.2025 01:04
2
0
Surowa? Leclerc niewinny, a dostał niecałe 70 okrążeń kary (grubo ponad godzinę, a Ferrari straciło kasę na naprawy), więc kara 10 sekund nie jest zbyt duża.
12.11.2025 02:06
2
0
@xmalekox jeszzcze prezesik powiedział ze to jego wina bo gada
12.11.2025 09:41
3
0
@xmalekox Nawet Leclerc powiedział że ta kara była zbyt wysoka.
12.11.2025 09:19
3
1
Ten hejt na wszystko co brytyjskie w F1 nie jest nawet śmieszny, jest po prostu żałosny. Ludzie zastanowcie się i pomyślcie co ma dać odwołanie od kary Piastriego? Przecież nie cofną mu kary 10s. Nigdy w historii nie zdarzyło się, żeby komuś anulować po wyścigu karę czasowa. Co najwyżej mogą uzyskać odjęcie 2 pkt karnym Oscarowi, ale nie jest on w najmniejszym stopniu wykluczeniem z Grand Prix za punkty. Ewentualnie jakby uzyskali karę dla Kimiego, to Włoch dostałby 5s, więc jedynym kto by na tym zyskał był Max - McLaren i Oscar nie mają szans na uzyskanie jakiejkolwiek realnej korzyści z odwołania, więc nic dziwnego, że odwołania nie złożą
12.11.2025 10:53
1
1
@Roberthum oczywiście chodzi o karę czasowa już odbyta w czasie wyścigu. Gdyby to była kara doliczona po zakończeniu rywalizacji to byłaby inna sprawa
12.11.2025 21:12
3
0
@Roberthum Nie o to chodzi. Ludzie są oburzeni, że z jednej strony oficjalnie mówią o równych szansach dla nich a z drugiej w każdej okazji faworyzują Lando. Przypomnij sobie Kanadę. Lando wjechał pod koniec w Oscara. Sam się przyznał, że to jego błąd i było niepotrzebne (przecież tam w ogóle nie było miejsca), a zespół jakoś nie zakazał walki między nimi. I tak fart, że bolid Oscara nie ucierpiał. Potem we Włoszech ukarali Oscara za wolny pitstop Lando. W Singapurze za kolizję ze startu obwinili wewnętrznie Lando i zapowiedzieli konsekwencje, ale zdjęli mu, bo w sprincie w USA oboje zostali wyeliminowani przez kolizję w której oberwali rykoszetem (pomijam już jak idiotyczna to jest logika).
Tutaj nawet jakby nic nie wskórali z anulowaniem kary to jest to kolejny przykład, że mają gdzieś Oscara i to jest rażąco niesprawiedliwe względem Lando. Nawet się nie starają mu pomóc. Po co więc toczyli o niego spór z Alpine? Czemu go tak bardzo mocno chcieli mieć u siebie, że go zwinęli od Alpine sprzed nosa, skoro go tak jawnie lekceważą?
13.11.2025 08:20
3
0
@Michael Schumi Co do ostatniego pytania. Myślę, że nie zdawali sobie sprawy z tego, że Oscarowi tak szybko będzie tak dobrze szło.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się