WIADOMOŚCI

Leclerc uważa, że Antonelli również odpowiadał za kolizję z restartu
Leclerc uważa, że Antonelli również odpowiadał za kolizję z restartu © McLaren

Kierowcy zamieszani w kolizję z restartu GP Sao Paulo wypowiedzieli się na jej temat. Najciekawszym komentarzem podzielił się Charles Leclerc, który podkreślił, że nie tylko Oscar Piastri za nią odpowiadał.

2025-baner-f1-dziel-pasje-v2.jpg

Restart z 6. okrążenia mocno wpłynął na resztę przebiegu brazylijskich zmagań. Oscar Piastri próbował wyprzedzić od wewnętrznej Kimiego Antonellego i Charlesa Leclerca w pierwszym zakręcie. Australijczyk zblokował jednak koła, co w rezultacie doprowadziło do kontaktu z włoskim zawodnikiem, który później trafił w bolid Ferrari. Ten został na tyle uszkodzony, że Monakijczyk musiał wycofać się z wyścigu.

Finalnie sędziowie obwinili za tę sytuację kierowcę McLarena, przyznając mu za to 10-sekundową karę. Liczni obserwatorzy mieli wątpliwości co do takiej decyzji, a wśród nich znalazł się sam Leclerc. 28-latek zwrócił bowiem uwagę na zachowanie reprezentanta Mercedesa:

"Kimi w zasadzie był tak samo winny jak Oscar. Dla mnie to bardziej incydent 50/50. Oscar był za bardzo optymistyczny, a Kimi pokonywał ten zakręt, jakby Oscara w ogóle tam nie było. Doszło między nimi do kontaktu, a później uderzyli we mnie", podkreślił Charles, cytowany przez The Race.
"Według mnie niecała wina leży po stronie Oscara. Owszem był w tym optymistyczny, aczkolwiek można było tego uniknąć i jestem tym sfrustrowany. Finalnie nie jestem zły ani na Oscara, ani na Kimiego, bo takie rzeczy się zdarzają. Nie poszedłbym jednak tak daleko, że to całkowita wina Oscara, bo tak nie jest."

Antonelli z kolei zaznaczył, że nie widział samochodu McLarena atakującego od wewnętrznej:

"To było trudne położenie, bo jeden bolid znajdował się od zewnętrznej, a drugi od wewnętrznej. Próbowałem zahamować późno, ale też nie za późno. Problem był w tym, że nie widziałem już samochodu obok mnie", oznajmił zawodnik z Bolonii.
"Starałem się trzymać odpowiedniej linii i później uderzono we mnie. Miałem szczęście, że mogłem wyjść z tego bez szwanku, ponieważ uderzyłem dość mocno w Charlesa. Niestety, zakończyłem jego wyścig."

Sam Piastri natomiast jasno zaznaczył, że gdyby ponownie miał możliwość takiego ataku, postąpiłby tak samo:

"Traciłem przestrzeń ze względu na to, że pozostała dwójka hamowała bardzo późno. Było wilgotno po wewnętrznej stronie, więc byłem nieco bardziej ostrożny. Będąc po zewnętrznej, można było sobie pozwolić na większą swobodę. To, że udało mi się utrzymać bolid przy wewnętrznej białej linii mimo zblokowanych kół, pokazuje, że miałem dość dużą kontrolę."
"Niezależnie od sposobu patrzenia na to, nie jestem pewny, gdzie mógłbym pojechać. Kiedy wchodzi się tak dobrze w pierwszy zakręt i jedzie się obok siebie, nie można po prostu się wycofać. Rozumiem jedynie, że próba jeszcze głębszego ataku byłaby bardziej ambitna niż to, co ja zrobiłem.
"Scenariusz, w którym ewidentnie doznałbym podsterowności i przestrzelił wierzchołek zakrętu, a później uderzył w Kimiego, naturalnie bym zrozumiał. Odbiłem natomiast tak jak tylko mogłem w lewo."

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

1 KOMENTARZ
avatar
BadRoboCop

11.11.2025 00:11

0

Komentarz oczekuje na akceptację moderatora.


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu
Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA, a zastosowanie mają Polityka prywatności oraz Warunki korzystania Google.