WIADOMOŚCI

Zmienione wytyczne dot. ścigania miały wpływ na karę Verstappena w Dżuddzie
Zmienione wytyczne dot. ścigania miały wpływ na karę Verstappena w Dżuddzie © Red Bull

Decydujący moment wyścigu w Arabii Saudyjskiej wciąż pozostaje tematem różnych rozważań w środowisku F1. Z wiarygodnych źródeł wynika jednak, że to zmienione przed sezonem 2025 wytyczne dot. ścigania miały wpływ na karę, jaką otrzymał Max Verstappen.

2025-baner-f1-dziel-pasje-v2.jpg

O końcowych losach ostatniej rywalizacji w Dżuddzie zadecydowało starcie Oscara Piastriego z Maxem Verstappenem tuż po samym starcie. Australijczyk popisał się lepszą reakcją startową i był na dobrej drodze, by objąć prowadzenie w wyścigu. Holender jednak nie odpuścił, próbując bronić swojej pozycji od zewnętrznej. Finalnie mu to się udało, ale ponieważ wyjechał poza tor, otrzymał 5-sekundową karę.

W czasie pit-stopu musiał obsłużyć tę sankcję, w wyniku czego spadł za plecy zawodnika McLarena i w takiej kolejności dojechali już do samej mety. Po zakończeniu rundy nie brakowało oczywiście sprzecznych opinii w tej sprawie, a Red Bull stanowczo bronił swojego zawodnika. W tym celu Christian Horner pokazywał nawet specjalny rzut ekranu, sugerujący, że to do Verstappena należał pierwszy zakręt tych zmagań.

Smaczku dodała też kompleksowa analiza jednego z użytkowników X-a/Twittera, Vanji H, która wykazała, że arabskie orzeczenie sędziów było całkowicie sprzeczne z ich decyzją ws. pojedynku Verstappena i Lando Norrisa w zeszłorocznym GP Miasta Meksyk. Obserwatorzy zwracali też uwagę na rozbieżności związane z ocenami, jakie miały miejsce jeszcze wcześniej na torze w Austin.


I tutaj do gry weszły wytyczne dot. ścigania, które w poprzednim sezonie sprowadzały się do tego, że aby w danym zakręcie kierowca mógł dyktować swoje warunki, musiał znajdować się na przed swoim rywalem na jego szczycie. Konkretniej, przy próbie wyprzedzania po wewnętrznej bolid kierowcy musiał:

  1. posiadać przednią oś co najmniej wzdłuż lusterka drugiego bolidu nie później niż do szczytu zakrętu,
  2. być prowadzony w sposób bezpieczny i kontrolowany przez cały manewr (wejście, szczyt, wyjście),
  3. być w stanie pokonać zakręt w granicach toru,
  4. ponadto nie może być (celowego) wypychania drugiego bolidu z toru na wyjściu. Włącza się w to pozostawienie fair i akceptowalnej szerokości dla wyprzedzającego bolidu od szczytu do wyjścia z zakrętu.

Wytyczne te pozostawiały jednak wiele do życzenia, gdyż z łatwością można było wykorzystywać ich szarą strefę. Wystarczyło w tym celu opóźniać hamowanie w taki sposób, by znaleźć się z przodu na szczycie łuku. Wielokrotnie wykorzystywał to zwłaszcza Verstappen.

Po wydarzeniach w USA i Meksyku ta kwestia zaalarmowała środowisko F1, na czele z kierowcami. Oznaczało to naturalnie korekty przepisów, które pierwotnie miała pojawić się jeszcze na dwie ostatnie rundy sezonu 2024, ale finalnie odroczono je na ten rok.

Modyfikacje te sprowadzały się do dwóch elementów - zastopowania sztuczki z tzw. nurkowaniem i brakiem konieczności zostawienia miejsca rywalowi na wyjściu z zakrętu. Ze względu jednak na to, że wytyczne dot. ścigania nie są jawne publicznie, dopiero po GP Arabii Saudyjskiej serwis The Race unaocznił, jak wygląda ich zmieniona wersja odnosząca się do wyprzedzania po wewnętrznej. Wówczas samochód wyprzedzający musi:

  1. mieć przednią oś co najmniej wzdłuż lusterka innego drugiego bolidu przed i na szczycie zakrętu,
  2. być prowadzony w pełni kontrolowany sposób - zwłaszcza od wejścia do wierzchołka bez tzw. nurkowania
  3. mieć - w ocenie sędziów - odpowiednią linię wyścigową i być w stanie zakończyć manewr w granicach toru.

W dodatku te trzy punkty okraszono dopiskiem, że gdy wyprzedzający kierowca uzyskuje pierwszeństwo w danym zakręcie, obowiązkiem tego broniącego się jest uniknięcie kolizji oraz wypchnięcia wyprzedzającego zawodnika. W myśl zatem nowych wskazówek pierwszy zakręt w Arabii Saudyjskiej całkowicie należał do Piastriego.

Sytuacja inaczej wyglądałaby oczywiście w 2024 roku, ale w kontekście zdarzenia z wielkanocnej niedzieli nie ma wątpliwości, że Australijczyk nie dopuścił się żadnego przewinienia. Zresztą nawet zrzut ekranu pokazany przez Hornera uwypuklił, że przednia oś pomarańczowego bolidu znajdowała się wzdłuż lusterka tego Red Bulla zarówno przed, jak i na wierzchołku łuku.

Wątek winy Holendra w kontekście opuszczenia toru i zyskania przewagi też nie powinien budzić wątpliwości w tej sytuacji. Zdarzanie to uwidoczniło natomiast nową dynamikę w pojedynkach na torze i na pewno doprowadzi do licznych kontrowersji, zwłaszcza że jeśli zawodnik w kontrolowany sposób przeprowadzi atak od wewnętrznej, nie będzie musiał zostawić miejsca swojemu konkurentowi.

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

0 KOMENTARZY
zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu