Oliver Bearman po GP USA nie zostawił suchej nitki na Yukim Tsunodzie, twierdząc, że styl jego ścigania nie przystoi Formule 1. Bearman w głównym wyścigu cudem uniknął kontaktu z Red Bullem, uciekając na pobocze.
Do zdarzenia doszło na 35. okrążeniu wyścigu w zakręcie numer 15. Brytyjczyk przez dłuższy czas podejmował próby ataku na rywala, ale ten skutecznie się bronił. Przy próbie wyprzedzania we wspomnianej 15-stce został zmuszony przez rywala do ucieczki na pobocze.
Po wyścigu ostro skrytykował Japończyka odwołując się do fundamentalnych zasad ścigania w bolidach jednomiejscowych i wskazując, że jego rywal nie daje dobrego przykładu młodszemu pokoleniu zawodników.
"Czułem, że to, co zrobił, było dość niebezpieczne i sprzeczne z duchem rywalizacji, w jaki powinniśmy się ścigać i z wizerunkiem, jaki powinniśmy przekazywać dzieciakom dorastającym w kartingu i tym podobnych."
"To nie jest sposób, w jaki powinniśmy się ścigać. Przez kilka okrążeń zjeżdżał z jednej strony na drugą. A kiedy w końcu chciałem się wcisnąć [po wewnętrznej] i spróbowałem zaatakować, on zareagował manewrem… nie zostawił szerokości bolidu na torze. To niesprawiedliwe, to jest zabronione i zmusił mnie do uniku."
"Szczerze mówiąc, mogło to doprowadzić do ogromnego wypadku, gdybym nie zareagował tak szybko. To naprawdę wielka szkoda. To niebezpieczne i prowadzi do dużych wypadków. Widzieliśmy to już wiele razy."
Po wyścigu Bearman nie omieszkał także przypomnieć sytuacji z sobotniego sprintu, gdzie startujący z końca pól startowych Tsunoda obrał agresywny styl jazdy doprowadzając do kontaktu z kierowcą Racing Bulls.
"W wyścigu sprinterskim zaatakował po wewnętrznej w pierwszym zakręcie i wyeliminował swój siostrzany bolid. W głównym wyścigu zrobił dokładnie to samo w pierwszym zakręcie. Myślę więc, że jego styl jazdy może być trochę desperacki i to było dziś widać w jego obronie."
Japończyk, jak się można było tego spodziewać, bronił swojej jazdy, przypominając rywalowi, że przecież ścigają się przeciwko sobie.
"Nie sądzę, żebym zmieniał tor jazdy podczas hamowania. To po prostu niefortunne, że wyścig tak się dla nas zakończył - zwłaszcza że do tego momentu toczyliśmy dobrą walkę."
Zapytany o kwestię pierwszego zakrętu w wyścigu sprinterskim, Tsunoda odpierał:
"To są wyścigi, prawda? Miałem pełną kontrolę, nie blokowałem kół, a jechaliśmy praktycznie obok siebie. Nie jestem jego zespołowym kolegą - po prostu walczę o miejsce w pierwszej dziesiątce lub wyżej, więc tak, uważam, że to było w porządku."
Brytyjczyk przyznał, że nie miał wcześniej problemów z kierowcą Red Bulla, ale wypomniał też jego agresywną obronę przed Charlesem Leclerkiem, który GP USA ukończył na trzecim miejscu i nie był bezpośrednim rywalem Monakijczyka w tym wyścigu.
"Czy mam z tym problem? Nie, ale mam wrażenie, że on ma ten problem z innymi kierowcami. Walczył z Charlesem [Leclerkiem], który nawet nie walczył z nim o pozycje. Po co więc się przed nim bronić? To, co robi, wydaje się po prostu głupie. Nie myśli naprzód. Moim zdaniem to głupia jazda."
Bearman dodał, że nie zamierza rozmawiać z Tsunodą w tej sprawie "bo nie sądzi, żeby to coś w nim zmieniło."
21.10.2025 19:40
0
On po prostu taki jest ten Cunoda, niech nie dorabia ideologii. Jak wszedł do f1, to przez pół roku się non stop rozbijał.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się