WIADOMOŚCI

Bottas kwestionuje zakaz wygłaszania poglądów politycznych przez kierowców
Bottas kwestionuje zakaz wygłaszania poglądów politycznych przez kierowców
Fin reprezentujący barwy Alfy Romeo został pierwszym kierowcą, który otwarcie przyznał, że nie popiera zakazu dotyczącego wygłaszania poglądów politycznych. Zdaniem 33-latka, FIA nie powinna kontrolować tego, co mówią zawodnicy.
baner_rbr_v3.jpg

Pod koniec poprzedniego roku Federacja wywołała niemałe poruszenie, wprowadzając do Międzynarodowego Kodeksu Sportowego nowe, dotychczas nienotowane wykroczenie. Chodzi o zakaz wygłaszania poglądów polityczno-religijnych dla kierowców, jeśli nie otrzymają specjalnej zgody od organu zarządzającego.

Decyzja ta spotkała się oczywiście ze sporym oburzeniem wśród ludzi związanych z F1, zważywszy na osobę Mohammeda Ben Sulayema i jego zawiłe tłumaczenia oraz sugestie, że została ona wprowadzona pod naciskiem krajów Bliskiego Wschodu, czyli Arabii Saudyjskiej i Kataru. Warto też nadmienić, że ten zakaz pojawił się tuż po przejściu na emeryturę Sebastiana Vettela, jednego z najbardziej udzielających się zawodników.

Innym kierowcą, który chętnie brał udział w różnych akcjach społecznych, był Valtteri Bottas. Fin jako pierwszy postanowił wyrazić swoją nieprzychylną opinię nt. tej zmiany:

"Osobiście nie lubię polityki. Lubię po prostu robić to, co lubię, a mianowicie się ścigać, jednakże polityka to część dzisiejszego społeczeństwa. Uważam, że F1 wykonała świetną robotę, jeśli chodzi o zwrócenie uwagi na niektóre problemy", mówił kierowca Alfy Romeo dla gazety Expressen.

"Wielu zawodników zabierało głos w różnych tematach jak np. Seb. I nie rozumiem, dlaczego chcą nas kontrolować. Moim zdaniem powinniśmy mieć prawo do tego, żeby mówić, o czym chcemy. To jest moja perspektywa i zobaczymy, jak to dalej się rozwinie."

Skrytykować FIA za wprowadzenie tego przepisu nie omieszkali także przedstawiciele Red Bulla, kierowca pokazowy - David Coulthard oraz konsultant zespołu - Helmut Marko:

"To coś w rodzaju przemówienia na Gali Oscarów. Każdy korzysta z takiej okazji, by złożyć jakieś polityczne oświadczenie i nie ma sprawy, która nie byłaby dla kogoś ważna. I albo można mówić o wszystkim, albo może lepiej nic nie mówić i skupić się na sporcie. Wolność słowa ma znaczenie, natomiast musimy też pamiętać, że rozmawiamy o sportowych regulacjach, a nie politycznych", podkreślił były zawodnik McLarena.

"Ograniczanie politycznych wypowiedzi to duży błąd. Kierowcy to odpowiedzialni ludzie, którzy pokazują się opinii publicznej na całym świecie i doskonale wiedzą, co i w jaki sposób chcą przekazać. Poza tym funkcjonujemy przecież w demokratycznym społeczeństwie, w którym każdy może wyrazić swoją opinię", dodał Austriak w rozmowie ze Sport1.

Udostępnij ten wpis Udostępnij na Wykopie Udostępnij na Facebooku Udostępnij na X

3 KOMENTARZE
avatar
Hooman

01.02.2023 16:23

0

Ciekawe czy będzie zdyskwalifikowany za umieszczenie na kasku tęczowej flagi lub ukraińskiego tryzuba?


avatar
Vampir707

03.02.2023 15:09

0

Bo F1 staje się miejscem w którym nie można wygłaszać progresywnych poglądów żeby nie urazić homofobów z krajów arabskich albo rasistów z Polski, za to prezydent FIA może szerzyć mizoginistyczne treści ile chce


avatar
Patryk1231low

04.02.2023 10:32

0

Dziwny świat mamy... szefostwo może wygłaszać nakładać poglądy, leczy kierowca ma być jak małpa i godzić się na wszystko.


zaloguj się, by pisać komentarze

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

zarejestruj się
LOGOWANIE
Odzyskaj hasło
REJESTRACJA
Ten adres będzie wykorzystywany podczas logowania się do portalu