O dziwo po wczorajszych kwalifikacjach Christian Horner był dość powściągliwy w swoich komentarzach. Szef Red Bulla przyznał, że Lewis Hamilton miał prawo do powolnej jazdy na ostatnim okrążeniu wyjazdowym.

W końcówce Q3 siedmiokrotny mistrz świata wyruszył na tor przed dwoma kierowcami Red Bulla. Brytyjczyk od początku starał się jechać bardzo wolno, przez co podążający za nim Sergio Perez w ogóle nie zdążył rozpocząć swojego szybkiego kółka, zaś Max Verstappen nie rozgrzał odpowiednio opon i pojechał o 0,5 sekundy wolniej niż podczas pierwszej tury przejazdów. Hamilton także się nie poprawił, ale ponieważ wcześniej ustanowił rekord, mógł świętować swoje 101. pole position w karierze.

Horner w rozmowie ze Sky Sport wyznał, że nie przejmuje się takim przebiegiem kwalifikacji.

"To trochę takie gierki... Lewis miał już przejechane piekielnie dobre okrążenie i powoli wszystko wyhamowywał, żeby nie dać naszym kierowcom szans na czysty przejazd. Jednak z uwagi na swoją pozycję na torze, miał do tego prawo, dlatego nie mamy z tym większego problemu. W wyścigu wszystko się rozstrzygnie."

"Sądzę, że my powinniśmy się wtedy bardziej skupić na dogrzaniu opon. Jak się przekonaliśmy, jego [Hamiltona] ostatnie okrążenie nawet nie zbliżyło się do tego wcześniejszego. On wówczas był jednak bardziej zainteresowany tym, co dzieje się za jego plecami. Cóż, to część tej gry."