Red Bull obwinił Sainza za kolizję z Perezem
Christian Horner i Helmut Marko wyrazili jasne opinie nt. kraksy z końcówki GP Azerbejdżanu, która pozbawiła Sergio Pereza wielu punktów. Obaj nie mieli wątpliwości, że swoim gwałtownym ruchem w lewo doprowadził do niej Carlos Sainz.Dla Sergio Pereza i Carlosa Sainza katastrofalnie zakończyła się walka o podium w GP Azerbejdżanu. Dzięki skutecznej obronie Charlesa Leclerca w zakręcie nr 1 Hiszpan wyprzedził Meksykanina, a ten widząc uślizg swojego rywala na wyjściu na kolejną prostą, próbował go skontrować.
Chwilę później doszło do opłakanego w skutkach kontaktu, który zakończył zmagania obu kierowców. Sędziowie nie doszukali się w nim przeważającej winy żadnego z nich, ale podobnego zdania nie był obóz Red Bulla. Christian Horner na antenie Sky Sports jasno wskazał madrytczyka jako winowajcę tego zdarzenia:
"Biorąc ścianę jako punkt odniesienia przy białej linii na prawej stronie toru, można wyraźnie zobaczyć, jak Carlos spogląda w lusterko i odbija w lewo, mając świadomość, że Checo tam był", powiedział szef Red Bulla.
"Checo zaś nie skręca zarówno w lewo, jak i prawo, więc taka strata jest niesamowicie frustrująca. Bazując na tym punkcie odniesienia, widać, jak Carlos spogląda w lusterko i odbija w lewo. Pokazuje to biała linia po prawej stronie toru. W kontekście Checo kluczowa jest przerywana linia, której się trzyma."
W rozmowach z mediami, które miały miejsce jeszcze przed wydaniem sędziowskiego werdyktu, brytyjski działacz jeszcze bardziej ubolewał nad kraksą swojego podopiecznego:
"Spodziewałbym się, powodując takiego rodzaju kolizję, albo inaczej - byłbym rozczarowany, jeśli nie otrzyma żadnej kary. To o tyle frustrujące, że Checo powinien stanąć na podium, co najmniej na jego trzecim miejscu, a prawdopodobnie drugim. Mógłby nawet wygrać ten wyścig, gdyby nie to, że wcześniej stracił trochę czasu za Alexem Albonem i Lando [Norrisem]."
"Checo miał przecież świeże ogumienie, a Oscar [Piastri] stare. Lando natomiast wstrzymał go, a to pozwoliło Oscarowi utrzymać pozycję. Gdyby nie to, znaleźlibyśmy się przed Oscarem, [Checo] wyprzedziłby Leclerca i byłoby okej. Tak natomiast jest to niesamowicie frustrujące."
Wątpliwości co do winy Sainza nie mieli również wypowiadający się dla niemieckiego Sky Ralf Schumacher i Helmut Marko. Obaj zwrócili uwagę na to, że Carlos próbował się złapać w strugę powietrza za Leclerkiem:
"Sainz w to się włączył, zrobił się naprawdę pewny siebie i chciał złapać też swojego zespołowego partnera. Nie wiedział, jak to rozegrać i wpadł w kłopoty. Z jakiegoś powodu przesunął się, podczas gdy Perez niczego nie zmieniał. Doszło do kontaktu i było to takie nieszczęście w nieszczęściu. Obaj mają tak duże doświadczenie i niepotrzebne są takie rzeczy w końcówce. Trzeba dowieźć te punkty", oznajmił były zawodnik Williamsa.
"Dostrzegam nagłe odbicie Carlosa w lewo, które doprowadziło do tej kraksy. Całkowicie zgadzam się z Ralfem. To było niepotrzebne prowokowanie czegoś takiego na dwa okrążenia do mety. Perez wyszedł z zakrętu nr 2 znacznie lepiej i oczywiście z własnej woli nie zostawił miejsca. Trzymał się po prostu swojej linii", dodał konsultant Red Bulla.
komentarze
1. ahaed
Perez był z tyłu i nie był nawet w połowie bolidu Sainza. Jego wina. Tu nie ma o czym dyskutować. Jedyne co podlega tutaj dyskusji, to kiedy ten chory na łeb fasz... yy... Helmut Marko opuści szeregi byków. Bo niszczy ich od środka.
2. ahaed
Zapomniałem dopisac Josa. Jeszcze 2 sezony to nawet Horner odejdzie do konkurencji.
3. Bzik
Cokolwiek biorą w RB, niech obniżą dawkę o połowę...
4. Bzik
Jolyon Palmer elegancko temat wyłuszczył po wyścigu. Trzeba mieć oczy w d.upie, żeby nie widzieć że OBAJ nie ruszali kierownicą, na onboardach to widać. A to, że się spotkali... Niby Perez mógł się ruszyć, niby Sainz miał wciąż miejsce... Ale struga była tylko jedna :P
5. Markok
Może RB ma dostęp do jakichś nowych przepisów w regulaminie wyścigów, i od teraz to ten z przodu ma uważać na tych z tyłu, a nie na odwrót jak było dotąd? :P
6. hubertusss
CO tu dużo dyskutować, dziwne by winili Pereza.
7. hill
To co mówi RB .dla mnie nie ma większego znaczenia, ale jak mogą sędziowie pleść takie bzdury, to już mi się włos na głowie jeży!!!dla mnie winien ten z tyłu.nieważne czy PER,HAM,NOR,ALO.Ile kar już wlepili za to tylko ktoś był o włos z tyłu i zderzył się bokiem lub kogoś wywiózł. Sędziowie ostatnio,to jest jakaś masakra
8. bento
Ten ruch kierownucą Sainza w lewo był spowodowany uderzeniem Pereza w tylne koło. Wszyscy to widzieli prócz tych ekspertów.
9. ekwador15
ale ten red bull sfrutorwany jest xd, slabo sobie radzą z brakiem wygranych. Perez moglby wygrac wyscig gdyby Lando go nie zblokowal :D no jechal swoj wyscig i dlaczego mial puszczac Pereza od tak? absurd. i wygralby wg red bulla mimo, że Leclerca nie mogl wyprzedzic mimo jego klopotow z tylnymi oponami - od czego zaczal sie caly problem z Sainzem zakonczony wypadkiem
10. Vendeur
Red Bull to jednak najwięksi debile i największy rak obecnej F1...
11. Frytek
Nerwowo się robi w Redbullu, nerwowo.
I jedno jest pewne, będzie jeszcze gorzej, o wiele gorzej.
Już teraz Max narzekał, ale to dopiero początek. No cóż, na własne życzenie. Lub na życzenie Josa . Brawo
12. kiwiknick
Na życzenie Christiana RB idzie w dno!
13. Manik999
Moim zdaniem to Sergio ponosi większą winę za kolizję, jeżeli kogoś już chcemy obwiniać. Carlos był z przodu i to on wytyczał tor jazdy. Poza tym nie skręcił nagle, tylko standardowo odbijał od bandy, jak to zawodnicy zwykle robią w tej sekcji toru. Meksykanin natomiast bez sensu trzymał się blisko rywala, zamiast lekko odbić lub jechać za nim. Jestem pewien, że część kierowców z obecnej stawki uniknęłaby tej kolizji.
14. Amator
Nagłego odbicia na kierownicy może nie było, ale co do linii to tu powiedzieli prawdę. Perez jechał wzdłuż linii podczas gdy Sainz się od niej oddalał i jednocześnie zbliżał do Pereza.
A do każdego kto pisze, że winny jest ten z tyłu, mnie to bawi. Było tam wystarczająco dużo miejsca dla ich obydwu, zarówno jeden jak i drugi mógł się zachować inaczej. Moim zdaniem dobra decyzja sędziów żeby nie karać żadnego bo żaden nie zawinił przeważająco.
15. Zryty crossiarz
@5 Akurat taki przepis jest, artykuł 2137 podpunkt 69 mówi jasno że jeśli jesteś hiszpanem musisz przepuścić bezwarunkowo kierowcę z tyłu i nie możesz jechać inaczej niż sobie życzy tenże kierowca, o ile wspomniany kierowca jest Brytyjczykiem. W tym sezonie na podstawie tego przepisu karę dostał Fernando Alonso za to że jechał po swojemu a Gekon się tego nie spodziewał i jak ostatni kasztan się rozbił.
16. 3000
Hahaha. Widać już syndrom oblężonej twierdzy.
Przecież to 100% wina Pereza
17. devious
@15
Dokładnie, trzeba ukarać za tę kolizcję Leclercka, to przez jego jazdę obaj kierowcy się zderzyli!!!
Skoro Alonso dostał taką karę kiedyś, to teraz bym dawał wszędzie i wszystkim, którzy idealnie nie przejechali zakrętu i tym samym spowodowali chwilę później kolizję innego kierowcy/kierowców.
Leclerc ewidentnie nie przejechał zakrętu idealną linią, a potem też nie trzymał się prawej, więc Sainz probował złapać się w jego strugę - wiec wina Leclerca! :))))))
18. dexter
Wypowiedzi Hornera staja sie coraz bardziej smieszne. Po pierwsze, sedziowie podjeli juz wlasciwa decyzje: wypadek wyscigowy! Zgodnie z mottem: moj Boze, tak to jest na wyscigach. Maja tez mozliwosc szczegolowej analizy calosci ze wszystkich stron i nie bylo tak, ze jeden kierowca byl zla, a drugi dobry. W takim przypadku, jak wszyscy wiemy, potrzeba dwoch.
Co do wypadku ... Carlos Sainz pojawil sie z niczego i mial niesamowite szczescie, ze powstatal ten balagan tam. Nagle zaczely ze soba walczyc 4 samochody. Oczywiscie Sainz wolna droge, co rowniez pokazuje, ze Ferrari bylo przy muzyce. I co sie stalo? Sainz dojechal, potem Perez probowal wyhamowac Leclerca i prawie funkcjonowalo. Leclerc jednak dobrze skontrowal i Perez wpadl przez to w klopoty. Sainz wyprzedza, ale w drugim zakrecie faktycznie chce zbyt wiele - chcial od razu wyprzedzic Leclerca i to go nieco odrzucilo z powrotem. On sam popelnil blad w drugim zakrecie. I wtedy oczywiscie Perez pomyslal "moj drogi przyjacielu, teraz po prostu odzyskam te pozycje". Zauwazyl jednak, ze Hiszpan prawdopodobnie bedzie chcial wykorzystac cien aerodynamiczny Leclerca, aby nie zostac teraz zaatakowany przez Pereza. I Sainz pociagnal troche w lewo, tzn. w strone srodka, dokad zwykle jedziesz, bo przy scianie jest brudna strona i nie masz tam przyczepnosci. Perez widzi to wszystko, ale mysli sobie "dalej, dalej - sprobuj szczescia!". Nagle zetknely sie lewa tylna opona i prawe przednie kolo. Potem obaj jada w sciane z bardzo predkoscia.
Coz, gdyby Perez pojechal kilka centymetrow w lewo i tak ma nastepny zakret. Na ten incydent trzeba spojrzec dwa czy trzy razy i najlepiej z lotu ptaka. Zatem: Perez ponosi co najmniej tak samo wine. Ponadto ma wystarczajco duzo miejsca z lewej strony. Jednakze Perez sie zdenerwowal. Mowi: "Sainz robi to zawsze, zawsze jest to ta sama proba zastraszenia. Ciagnie w lewo lub w prawo (w zaleznosci od tego, jaki jest nastepny zakret), potem zostaje na linii i znowu troche skreca. Jest to taktyka zastraszajaca i polegająca na tym, ze drugi kierowca w pewnym momencie sciagnie stope z gazu." Naturalnie Perez nie chcial odpuscic - to byl w koncu jego wyscig, zapragnal ponownie stanac na podium. Naprawde zapracowal sobie na to, poniewaz Checo pojechal znakomity wyscig. Jednakze w tej sytuacji narazanie swojej pozycji w ten sposob nie bylo zbyt madre. To wrecz troche glupie ze strony Pereza. Sainz faktycznie pociagnal na lewa strone, ale jesli go widzisz, trzeba z tym zyc i jakos sobie z tym poradzic.
Ale nie jest tak, jak opisuje to Horner, ze Ferrari "gwaltownie skreca" itd. Sorry, ale Horner robi z siebie troche posmiewisko swoimi wypowiedziami. Rozumiem, ze nie chce szkod i chcialby nadal pozostac liderem w klasyfikacji konstruktorow. Zaleta byloby rowniez zapewnienie Perezowi poczucia sukcesu. Coz, Sergio jest specjalista w Baku. Wyraznie mial tutaj pod kontrola Maxa i jechal bardzo dobrze przez caly weekend, jednakze w tym konkretnym przypadku byla to takze jego glupota. A twierdzenie, ze "skrecil raptownie czy nagle" jest po prostu smieszne. Wlasciwie nic tam nie bylo. Sainz odsunal sie troche od sciany i pojechal (moze 2 stopnie) w strone srodka trasy - co jest calkowicie normalne. A jesli nie ma nikogo, kogo mozna winic, to jest to po prostu wyscigowy. Jeden lekko pojechal do srodka, drugi mogl rowniez kilka centymetrow w lewo, zeby uniknac calosc - tam bylo wystarczajaco duzo miejsca. Z tego punktu widzenia obaj poniesli szkody i nie bylo zadnej kary. Wiec wszystko sie zgadza.
Dla Pereza byla to oczywiscie szansa roku na rehabilitacje i zuplnie mu sie to nie udalo. I niezaleznie od tego, jak bardzo narzekasz na innych, trzeba rowniez potrafic sie zlapac za wlasny nos.
19. dexter
Edit:
*Oczywiscie Sainz ma wolna droge ...
20. dexter
Edit:
*Potem obaj jada w sciane z bardzo duza predkoscia.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz