Sainz sugeruje, że rywale Ferrari domagali się przyznania kary silnikowej
Madrycki zawodnik wyraził swoją frustrację spowodowaną karą przesunięcia na starcie do GP Las Vegas, niewynikającą kompletnie ze strony zespołu. 29-latek zasugerował, że mogła to być sprawka presji wywieranej przez konkurentów Ferrari i nie był jednym, który podzielił się taką wypowiedzią.Carlos Sainz zajął znakomite 2. miejsce w kwalifikacjach na Las Vegas Strip Circuit, natomiast nie zrobi z niego większego pożytku. Wszystko przez karę przesunięcia na starcie z powodu nadprogramowej wymiany akumulatorów. W normalnych okolicznościach nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale tutaj główną rolę odgrywa fakt, iż ów zabieg był spowodowany wydarzeniami z 1. treningu.
W nim nieszczęsna studzienka kanalizacyjna doszczętnie uszkodziła czerwony bolid, w wyniku czego Scuderia musiała wymienić szereg elementów - w tym właśnie wspomniane akumulatory. Z racji niecodziennej sytuacji ekipa zwróciła się nawet do sędziów z prośbą o odstąpienie od sankcji, jednakże ze względów regulaminowych ci nie mogli tego uczynić.
Nic zatem dziwnego, że Carlos nie ukrywał swojej frustracji po zakończeniu czasówki. Hiszpan był wkurzony do tego stopnia, że zaczął nawet podejrzewać rywali swojego teamu o wywieraną presję na arbitrów w tym względzie:
"Pojawił się ewidentny problem z bezpieczeństwem na torze, który zniszczył mój bolid. Moi mechanicy musieli poświęcić pięć godzin na złożenie nowego auta, a w dodatku dostajemy karę przesunięcia o 10 pozycji za coś, z czym nie mieliśmy nic wspólnego. Jestem po prostu rozczarowany, ale też niekoniecznie zaskoczony", wytłumaczył madrytczyk, cytowany przez RaceFans.
"W tym sezonie pojawiło się bowiem już kilka przypadków, w których sport udowodnił, że można postąpić dużo lepiej. Jestem zaskoczony za to tym, że organ zarządzający nie ma władzy do tego, by w przypadku zadziałania siły wyższej unieważnić taką decyzję, tym bardziej że wiadomo, iż zespół nie ma na to wpływu i jest to całkowicie poza kontrolą kierowcy."
"Przepisy, organ zarządzający, zespoły - po prostu w tej sytuacji spodziewałem się czegoś więcej od sportu. Na pewno byłyby konkurencyjne zespoły, które naciskałyby na to, żebym dostał karę i jestem tym w pewnym sensie zaskoczony. Z drugiej strony jestem w tym sporcie już tak długo, że rozumiem ten cały biznes."
"Zbyt wiele zależy od ogromnych pieniędzy za miejsca w klasyfikacji konstruktorów, by zespoły nie walczyły o karę dla mnie. Jestem bardzo rozczarowany i szczerze mówiąc, martwi mnie ta sytuacja, podobnie jak cały sport. Zasmucony to odpowiednie określenie, gdyż w tym akurat wypadku oczekiwałem więcej od sportu."
Teorii swojego dawanego partnera zespołowego wtórował Max Verstappen:
"Właśnie po to muszą zmienić się przepisy. To samo dotyczy sytuacji, w której ktoś w ciebie uderza i masz poważny wypadek, przez który można stracić komponenty silnikowe, akumulatory i tego rodzaju rzeczy. Przede wszystkim trzeba to skorygować i rozważyć brak przyznawania kary w takich sytuacjach", powiedział trzykrotny mistrz świata.
"Oprócz tego uważam, że ekipy nie powinny mieć możliwości wypowiadania się w takich przypadkach, bo wiadomo, że będą przeciwko temu. Osobiście jestem zdania, że to bardzo surowe dla Carlosa, ale zważywszy na środowisko polityczne, w jakim się obracamy, każdy team będzie myślał o sobie i chciał tej kary."
Warto dodać, że przypuszczenia Sainza i Verstappena o naciskach na ukaranie tego pierwszego nie wzięły się znikąd. Już wczoraj David Croft na antenie Sky Sports zasugerował, że jeden team nie zgodził się na odpuszczenie sprawy przez sędziów i domyślnie miało chodzić o Mercedesa – głównego rywala Ferrari w walce o 2. miejsce w klasyfikacji konstruktorów.
Wątek ten postanowił zbadać Ted Kravitz, który miał otrzymać jednoznaczną negatywną odpowiedź z niemieckiego obozu. Zresztą to samo można wywnioskować z tweeta, jaki pojawił się na oficjalnym koncie Srebrnych Strzał.
Sometimes rivals. Always friends 🤝 pic.twitter.com/6A7AqFwXed
— Mercedes-AMG PETRONAS F1 Team (@MercedesAMGF1) November 17, 2023
komentarze
1. Supersonic
Tylko Mercedes ma interes w ukaraniu Sainza. Gdzie bym nie wszedł to jest mnóstwo podejrzeń/oskarżen względem wyłącznie Mercedesa, więc jeśli nie oni to kto?
2. BlahFFF
@1. Supersonic, jesli nie oni to po prostu bezduszne przepisy, ktore juz dawno powinny byc zmienione i uwzgledniac sytuacje tego typu, gdzie wine ponosi organizator.
3. FUNO
Polityka, świństewka ,zagrania po bandzie to nieodłączna część tego sportu.Po ludzku współczuję Carlosowi, jeśli konkurencja naciskała na ukaranie Ferrari nie można mieć do niej pretensji każdy walczy o swoje.Czy był to Mercedes? Życzę aby Ferrari wykonało jutro dobrą pracę (różnie z tym bywa) I osiągnęło sukces, tym bardziej wartosciowy on będzie.
4. Jacko
@1. Supersonic
Wszyscy ciagle się domagaja, zeby FIA i F1 w końcu w pelni respektowaly uchwalane przez siebie przepisy, ale jak to dotyczy jakiegoś ulubionego zespołu, to już można robić odstępstwa?
Kiedy Hamilton był dyskwalifikowany za "nieregulaminowe" skrzydlo, albo Vettel za brak paliwa do pobrania próbki, to większość pisała: "sorry, takie są przepisy". Dlaczego teraz ma być inaczej?
A że przepisy są dziurawe, to zupełnie inna historia.
Z drugiej strony, gdyby w podobnej sytuacji ktoś bezkarnie wymieniał "zajechane" juz elementy na calkiem nowe, to też by nie było do konca w porządku w stosunku do innych ekip...
5. hubertusss
@4 ty nic z tego co się stało nie rozumiesz.
Co do Sainza wiadomo komu zależało wiadomo kto bagatelizował zdarzenie. Mercedes i Wolf. Na szczęście Ferrari nieźle odrobiło straty. Oby za tydzień udało się pokonać Mercedesa.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz