Znane są kulisy wtorkowej roszady w AlphaTauri
Duże media zajmujące się królową motorsportu błyskawicznie dotarły do szczegółów związanych z decyzją o zastąpieniu Nycka de Vriesa Danielem Ricciardo. Informacje te zostały też okraszone pierwszymi wypowiedziami Helmuta Marko, który w swoim stylu wytłumaczył tę roszadę.Wtorkowy Breaking News z pewnością niejednego kibica F1 wprawił w osłupienie, chociaż od dłuższego czasu przewijały się przesłanki ku temu, że Nyck de Vries jeszcze przed końcem sezonu pożegna się ze etatową stawką. Jednakże stało to się znacznie wcześniej niż zakładały to dotychczasowe standardy Red Bulla, który nieraz zasłynął już z takich zamian.
Wynika to natomiast z jednego powodu. W przypadku Holendra to nie sama słaba dyspozycja przesądziła o kapitulacji. Gdyby tak było, można zakładać, że byki wstrzymałyby się z tą roszadą do przerwy wakacyjnej i samodzielnie podjąłby ją Helmut Marko. Tutaj sytuacja wyglądała znacznie inaczej, na co wskazują raporty ESPN czy Auto Motor und Sport.
Testy Pirelli i nadrzędna rola Christiana Hornera
Marko i spółka oczywiście nie ukrywali tego, że pozycja Nycka była zagrożona i dlatego też otrzymał ostateczne ultimatum. Zdaniem ESPN, miało ono potrwać do domowych zawodów na Zandvoort, natomiast szybko zmieniono ten deadline na weekendy w Austrii i Wielkiej Brytanii. W nich 28-latek pokazał się z katastrofalnej strony, co prawdopodobnie było jego gwoździem do trumny:
"Zatrudniliśmy Nycka, bo świetnie spisał się w zeszłym roku na Monzy. Oczekiwaliśmy, że w tym sezonie będzie przynajmniej dorównywać zespołowemu partnerowi, Yukiemu Tsunodzie, ale tak się nie stało. Tak naprawdę był wolniejszy o jakieś 0,3 sekundy i nie odnotowaliśmy żadnego progresu", taką linię obrony przyjął Marko w rozmowie z De Telegraaf.
"Ma 28 lat i duże doświadczenie, więc zaczerpnął sporą wiedzę z bycia kierowcą testowym w różnych zespołach F1. I dla mnie nie można go porównywać z młodym debiutantem. Pod koniec kwietnia w Baku nieźle rozpoczął tam weekend i myślałem, że będzie się poprawiać, ale później znów się rozbił. Niestety, nie przejechał żadnego super kółka, którego bylibyśmy pod wrażeniem."
"Musieliśmy zatem coś zrobić. Dlaczego powinniśmy czekać następne dwie rundy, jeśli nie widać żadnej poprawy? Nyck to bardzo przyjazny chłopak, natomiast nie było u niego tej szybkości. Ciężko mu będzie [powalczyć o kolejne miejsce w F1]. Uważam też, że zdawał sobie sprawę z tego, że do tego dojdzie. Może jednak zrobić niezłą karierę w wyścigach długodystansowych."
Dość jednak o słabej dyspozycji de Vriesa, gdyż to nie ona finalnie zadecydowała o jego losie. Kluczowe okazały się bowiem... testy Pirelli na torze Silverstone. Podczas nich w kapitalnej konstrukcji RB19 zasiadł Daniel Ricciardo, który miał bardzo pozytywnie zaskoczyć szefostwo Red Bulla, na czele z Christianem Hornerem.
We wczorajszych komunikatach prasowych podkreślano imponujące osiągi Australijczyka. Później potwierdził to wpis Lawrence'a Barretto i czas okrążenia podany przez Pirelli - 1:27.415. Naturalnie warunki i same opony, na jakich wykonano te przejazdy, znacznie różniły się od tych z ostatniego weekendu wyścigowego, co nie przeszkodziło Hornerowi w kompletowaniu swojego zawodnika.
Sources say Ricciardo was impressive in today's Pirelli tyre test with Red Bull, his first drive in 2023 machinery, and that his best lap would have been good enough for the front row of the grid in Sunday's British Grand Prix.🤯#F1 https://t.co/Gfp6qbbtAb
— Lawrence Barretto (@lawrobarretto) July 11, 2023
Według źródeł ESPN, już po godzinie zajęć Brytyjczyk telefonował do Marko, by poinformować go o znakomitym tempie Ricciardo. Niedługo potem austriacki działacz miał oddzwonić i przekazać nowinę o zwolnieniu de Vriesa. To wywołało lawinę kolejnych działań. Obóz Holendra powiadomił właściwe media o całej sprawie, a po wysypie wielu doniesień Red Bull musiał oficjalnie potwierdzić tę zmianę:
"Jego czasy okrążeń były konkurencyjne na trzech różnych zestawach opon. Gdyby Ricciardo nie miał tej szybkości, musielibyśmy rozważyć coś innego. AlphaTauri nie znajduje się jednak w dobrym miejscu i zajmuje ostatnią pozycję w mistrzostwach, więc musimy coś zrobić, by to zadziałało. To częsty przypadek po zmianie kierowcy. Ricciardo wniesie nową energię."
Ponownie należy też podkreślić znaczenie Hornera w całym przedsięwzięciu. Przyjmuje się, że 49-latek nigdy nie był fanem talentu de Vriesa, o czym zresztą świadczyła ostatnia wypowiedź Marko. W dodatku był wielkim zwolennikiem powrotu do etatowych startów Ricciardo, a to z powodu kolacji z początku 2023 roku, na której miał powiedzieć swojemu szefowi, że chce znów ścigać się dla Red Bulla.
Ricciardo - straszak na Pereza?
Ostatnie zdanie poprzedniego akapitu jest o tyle nieprzypadkowe, że Daniel sam niedawno stwierdził, że chciałby zakończyć karierę w granatowych barwach. Jaka jest najlepsza do tego droga? No oczywiście przez AlphaTauri. Z drugiej strony niepasujące do tej teorii są jego wcześniejsze wypowiedzi, że pragnie wrócić do F1, aczkolwiek nie w zespole dolnego rejonu stawki.
Wiadomo jednak, że prostszej drogi do ponownych startów u boku Maxa Verstappena za bardzo nie ma, a Sergio Perez notorycznie w ostatnim czasie zawodzi główny team. W związku z tym nie brakuje spekulacji, że zatrudnienie Australijczyka ma zwiększyć presję na Meksykaninie, chociaż oficjalnie nie potwierdził tego Marko:
"Checo to obecnie drugi kierowca mistrzostw i pozbywanie się go nie miałoby sensu. Sam jego wyścig na Silverstone był dobry. Musi poprawić się w czasówce. Co do Ricciardo - najpierw musimy zobaczyć, jak wypadnie na tle Tsunody. Uważam, że Yuki jest niedoceniany przez wiele osób. Auto AlphaTauri nie jest przecież najłatwiejsze w prowadzeniu, a mimo to pokazał, że można osiągać niezłe rezultaty."
Wątek Tsunody jest też interesujący w kontekście wywierania ewentualnej presji na Pereza. Rozsądniejszym wyborem - zważywszy na powyższe słowa Marko - wydawałoby się wsadzenie do drugiego kokpitu Japończyka niż Ricciardo. Na takie rozwiązanie prawdopodobnie nie ma jednak większych szans, gdyż najnowsze doniesienia mówią o tym, że wspólnie z Hondą przeniesie się do Astona Martina.
Dlaczego szansy nie dostał Liam Lawson?
Ciekawą rzeczą, która może świadczyć o tym, że Red Bull ma jakiś duży interes - oprócz tego medialnego - w ponownym zaangażowaniu Ricciardo, jest to, że swojej szansy nie otrzymał Liam Lawson. Ten przecież jeszcze dwa tygodnie temu wydawał się głównym kandydatem do zastąpienia de Vriesa, co było spowodowane zachęcającymi komentarzami Franza Tosta.
Nowozelandczyk nie pojawi się natomiast w najbliższym czasie w F1. To kolejny kamyczek do ogródka austriackiej akademii juniorów, która notabene - jak donosi Auto Motor und Sport - ma znacząco ograniczyć liczbę swoich adeptów. Obecnie ma ich dwunastu, natomiast wszystko wskazuje na to, że od 2024 roku byki będą wspierać tylko naprawdę obiecujące talenty.
komentarze
1. goralski
Perez chciał walczyć o majstra? Chciał być nr 1 w zespole? No to będzie...w AT :D
2. fan_93
No to teraz pora na Toto Wilka aby wsadził do Williamsa za Sierżanta najlepszego ze swoich rezerwowych kierowców czyli Schumachera :D
3. markus202
Marko ostatnio zaczął gadać z sensem i tutaj też się nie myli. Fajnie byłoby zobaczyć Daniela w RB jeszcze raz ale nie liczę na to. Perez może zawodzi, ale dowozi i potrafi się w miarę przebić. Musiałby naprawdę odwalać maniane do końca sezonu . Ale jeśli już by się tak stało to będzie piękny koniec kariery Ricciardo ;)
4. markus202
@2 jeśli Logan nie wykaże się niczym szczególnym do końca roku przy wznoszącej formie Williamsa to bardzo możliwe że tak się stanie, natomiast Mick to cienki kierowca więc zapewne Alex dalej ciągnąłby zespół a młody Schumacher zdobędzie trzy - cztery punkty i tyle ;)
5. Raptor Traktor
@2 Ty naprawdę myślisz, że ogór Mick jest lepszy od Sargeanta? XD
"natomiast wszystko wskazuje na to, że od 2024 roku byki będą wspierać tylko naprawdę obiecujące talenty." - czyli tylko Zane Maloney zostanie XD
6. Lulu
@2
Cześć , a co ma do tego tematu Toto Wolf i Mercedes ?
7. markus202
@5 jeszcze Lawson i Iwasa ;)
8. fan_93
@5 napisałem to z sarkazmem:D
9. AntyOponiarz
Ja chciałbym zobaczyć jeszcze raz Daniela w RB,teraz już dojrzał do tego że nie będzie tam nr.1 .Mam wrażenie że po średnio udanych wycieczkach do Renault i Mclaren teraz mógłby powrócić jako syn marnotrawny i jeszcze namieszać ,a wiadomo ,że takim bolidem o coś by powalczył
10. xandi_F1
Ciekawe kiedy pora na Pereza. On dostał ten fotel za 1 wyścig jak pamiętam. Mało kto pamiętał, że w sezonie covidowym 2020 do rundy na Mugello Stroll miał 59 punktów a Perez 34. Potem 2 nieukończone wyścigi gdzie na jednym jechał po pewne 4 miejsce przed Perezem. Potem COVID na Nurburgringu, DNF bo na Portimao Norris myślał, że gra w gre F1 i go wyeliminował. Kolejny wyścig to Imola gdzie miał problemy z hamulcami. Turcja gdzie prowadził i zespół go strategicznie zdjął na 9 miejsce a Pereza zostawili na torze i było P2. Nieukończony Bahrajn, następny Bahrajn 3 miejsce kiedy Perez wygrał.
11. qman38
Dzień dobry
Koledzy nie bardzo wiem gdzie ogłosić,dla tego napisałem tutaj.
Mam dwa bilety na GP Węgier
Trybuna SILVER na prostej start meta.
Jeżeli ktoś może coś podpowiedzieć to proszę o kontakt pod 535 712 858
12. kiwiknick
@11 weź na wszelki wypadek parasol.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz