Haug w ostrych słowach określił stan Formuły 1 w Niemczech
Były szef działu sportów motorowych Mercedesa, legendarny Norbert Haug, który stał za ścisłą i pełną sukcesów współpracą McLarena z niemieckim producentem na przełomie milenium, w mocnych słownych wypowiedział się o stanie Formuły 1 u naszych zachodnich sąsiadów, nazywając go krótko "tragedią".Haug przez wiele lat stał na czele sportowego ramienia Mercedesa i realizował jego program sportowy, odgrywając kluczową rolę we współpracy koncernu ze Stuttgartu z McLarenem, kiedy to za sprawą Michaela Schumachera promotorzy wyścigów byli stanie zapełnić trybuny podczas dwóch rund, rok w rok rozgrywanych na terenie Niemiec.
Po tym jak słynny Schumi po raz pierwszy zakończył swoją karierę w F1 pod koniec 2006 roku, publika szybko jednak wyparowała mimo iż w sporcie wciąż widać było niemiecką dominację czy to za sprawą Sebastiana Vettela, czy później Nico Rosberga.
Z czasem okazało się również, że promotorzy nie są w stanie wykładać coraz wyższych sum pieniędzy na organizację wyścigów i tak z kalendarza ostatecznie wypadły obie, słynne rundy rozgrywane na torze Hockenheimring i Nurburgring.
Co gorsza w najbliższym czasie nie widać, aby doszło do zmiany takiego stanu rzeczy. Niemieccy promotorzy przekonują, że opłaty licencyjne są zbyt wysokie i na nic zdają się zachęty Stefano Domenicaliego, który na każdym kroku niemal podkreśla jak ważny jest niemiecki rynek dla tego sportu. Nadzieją na powrót GP Niemiec ma być wejście do F1 od 2026 roku firmy Audi, ale i to nie gwarantuje powrotu wyścigu.
Norbert Haug w ostrych słowach skrytykował kibiców, twierdząc, że powinni się wstydzić.
"W Niemczech Formuła 1 przekształciła się w tragedię, której wstydzić może się każdy entuzjasta sportów motorowych" mówił były szef Mercedesa dla RND. "Między 1994, a 2016 rokiem mieliśmy seryjnie mistrzów świata. Siedem tytułów zdobył Michel Schumacher, cztery z rzędu Sebastian Vettel i ostatnim był Nico Rosberg w 2016 roku."
"Mercedes wraz ze swoimi partnerami w postaci McLarena i Brawn GP wraz z Mikką Hakkinenem, Lewisem Hamiltonem oraz Jensonem Buttonem zdobyli cztery mistrzostwa świata między 1998, a 2009 rokiem, a zespół fabryczny Mercedesa sięgnął po mistrzostwo świata konstruktorów osiem razy z rzędu między 2014 i 2021, zdobywając sześć tytułów z Hamiltonem i jeden z Rosbergiem."
"Przez wiele lat na przełomie milenium mieliśmy dwa wyścigi w jednym sezonie w Niemczech, zapełniając trybuny przeszło stutysięcznym tłumem kibiców. Na RTL wyścigi oglądało 12 milionów ludzi, zamiast dzisiejszych trzech milionów."
W sezonie 2023 w stawce honoru Niemiec w F1 bronił będzie tylko Nico Hulkenberg, podczas gdy jeszcze nie tak dawno w sporcie rywalizowali ze sobą trzej niemieccy mistrzowie świata- Sebastian Vettel, Michael Schumacher i Nico Rosberg.
"W sezonie 2010 mieliśmy siedmiu niemieckich kierowców w jednym sezonie" wspominał Haug. "Dzisiaj mamy tylko Nico Hulkenberga, który w najlepszym razie ściga się w zespole drugiej kategorii, a Mick Schumacher jest obiecującym kierowcą na zastępstwo, ale ten przynajmniej znajduje się we właściwym zespole. Od dłuższego czasu nie było GP Niemiec."
"Gorliwy zielony przeciwnik samochodów nie mógłby opracować mniej ambitnej i mniej skutecznej strategii dla Formuły 1 w Niemczech. Celowo wykluczam zespół fabryczny Mercedesa, który w zasadzie działa z Anglii i ma dwóch świetnych angielskich kierowców."
Spoglądając w przyszłość i mając na uwadze, że wkrótce do Formuły 1 dołączy także Audi, Haug zwraca uwagę na fakt jak ważna dla niemieckiej gospodarki jest branża motoryzacyjna.
"Audi - mamy problem. To wszystko co mogę powiedzieć" mówił Haug. "Mercedes, ADAC (Allgemeiner Deutscher Automobil-Club), AvD (Automobilclub von Deutschland), niemieccy sponsorzy i wszyscy tzw. udziałowcy powinni splunąć sobie w ręce i pracować z młodymi ludźmi, aby ostatecznie nie paść ofiarą ludzi nienawidzących samochodów, którzy lekceważą fakt, że dobrobyt kraju został w dużej mierze wygenerowany dzięki samochodom i sukcesom eksportowym i że nadal jest generowany pomimo wszystkich prób storpedowania go."
komentarze
1. mm27m
medal ma dwie strony, "ekologia" też,
auta elektryczna są super, nieważne w jaki sposób pozyskiwane są surowce do produkcji baterii, jak jest produkowany do nich prąd i co będzie się działo za kilkanaście lat w kwestii utylizacji... najważniejsze że "auta nie emitują CO2"...
gdyby coś było dobre obroniło by się samo, nie trzeba by namawiać ludzi do kupowania czegoś, dopłacać do tego czy też finalnie zabraniać produkcji czegoś innego,
aktywiści są super, przyklejają się do podłóg czy innych rzeczy i najzwyczajniej bredzą.
podczas gdy postępowa Europa i USA strzelają sobie obecną polityką po stopach Azja ma się dobrze i nie przejmuje się środowiskiem prąc do przodu.
żeby nie było - to nie tak że mam gdzieś ekologię i ochronę środowiska - to jest bardzo ważne ale zwalanie całego zła na samochody jest idiotyczne
2. Jacko
@1. mm27m
Ty też upraszczasz i pokazujesz problem z jednej strony.
"gdyby coś było dobre obroniło by się samo, nie trzeba by namawiać ludzi do kupowania czegoś"
Napęd elektryczny pod względem czysto technicznym jest dużo lepszy od spalinowego. Problemem jak na razie jest cena i przede wszystkim długotrwałość ładowania, ale sam sobie odpowiedz, co kupowaliby ludzie, gdyby np. tak jak obecnie stacje benzynowe, na każdym rogu znajdowały by się stacje wymiany akumulatorów, gdzie wymiana całego pakietu na naładowany trwałaby 5-10 min? Odpowiedź jest prosta...
3. mm27m
Jacko:
na kwestię "jaki napęd jest lepszy" można spojrzeć z wielu różnych punktów widzenia.
jednym z nich jest komfort, cena zasięg, innym mogą być kwestie czysto techniczne, jeszcze innym co będzie się działo w przypadku awarii baterii (utylizacja/koszty wymiany).
gdyby zamiast stacji benzynowych stały stacje ładowania... no ale ich nie ma i zdecydowanie nie powstają w tempie odpowiadającym zwiększającej się ilości elektryków na rynku.
mi bardziej chodziło o to że często "ekologia" sprowadzana jest do emisji CO2, prąd emituje 0%, super, ale skąd prąd? i ile trzeba się naemitować CO2 żeby naładować elektryka? a ile żeby wyprodukować baterię do niego?
:D
4. Krukkk
@2. "Odpowiedz jest prosta..."
Oczywiscie, ze tak. To nadal dyskwalifikuje auta elektryczne.
Nawet gdyby byla taka mozliwosc, ze wyjmujesz z auta rozladawane akumulatory i pobierasz na stacji naladowane to osoba niepelnosprawa, kobieta albo w ogole osoba o watlej sile fizycznej nie dzwignie takiego ciezaru. W zwiazku z tym taki proces wiazalby sie z zatrudnieniem "mechanikow" ktorzy wykonywaliby taka usluge-czyli dodatkowe koszty.
5. Frytek
Widzicie problem z ładowaniem aut elektrycznych ,utylizacją itd.
Teoretycznie te auta są lepsze, bo nie trzeba tankować, mniej rzeczy do psucia, emisja itd.itp.
Ale, cena zakupu elektryka jest znacznie wieksza, za tą różnice ile można zatankować. Pozatym to są bomby zegarowe i nie wiadomo kiedy wybuchną a mianowicie gdy tam coś padnie to nie kosztuje tysiąc lub dwa, tylko kilkanaście lub kilkadziesiąt.
Kolega miał BMW I3 ,padła mu jakas pierdoła za kilkanaście tysięcy, na szczęście miał na gwarancji.
Teraz ma Tesle S, padła mu bateria, ładne kilkadziesiąt tysięcy, na szczęście miał na gwarancji. Ale niedawno gwarancja mu się skończyła (5 lat) I boi się jeździć tym autem, więc chce sprzedać. Gdy mi opowiada ile tam wszystko kosztuje to włos się jeży, bo to nie były jedyne awarie, a naprawić to może tylko serwis. Dodam że to były świeże auta a i tak się psuły.
Co będzie gdy te auta będą miały 10 lat? Kogo będzie na nie stać i na jego utrzymanie? Tego nie bierzecie pod uwagę. Tego nie naprawi zwykły mechanik, bo auto stale komunikuje się z serwisem i serwis wie o najmniejszych detalach które dzieją się w aucie
Będziemy tęsknić za spalinówkami oj będziemy
6. mik.
@4 - przeciez nikt tego nie dzwignie. Baterie waza kilkaset kg.
Rozsadnym rozwiazaniem jest automatyczna wymiana (np. przez podloge). Tylko wtedy baterie beda musialy byc w leasingu.
Inna opcja to przyczepki-"power banki".
@5
Niestety jest jak mowisz. Ludziom wydaje sie, ze elektrotechnika sie nie psuje bo nie ma ruchomych czesci i jest tansza w utrzymaniu od mechaniki. Jest dokladnie odwrotnie - psuje sie tak samo jak mechanika ale wymaga specjalistycznych (drogich narzedzi) i drogich fachowcow do serwisu.
7. Krukkk
@6. W obydwoch przykladach jakie podales jest to bez sensu. Pierwszy przyklad wydaje sie bardziej sensowny, ale pochlaniajacy dodatkowe koszty. Kto za te dodatkowe koszty ma zaplacic jak nie uzytkownik?
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz