Niemieckie tory odpowiadają na krytykę ze strony Domenicaliego
Szef F1 niedawno zganił włodarzy niemieckich obiektów za brak zainteresowania, jeśli chodzi o organizację wyścigów królowej motorsportu. Tamtejsi promotorzy odpowiedzieli Włochowi i zapewniają, że wciąż chcieliby gościć najlepszych kierowców na świecie.Formuła 1 nieustannie dąży do zwiększenia kalendarza i złamania kolejnych rynków na świecie. Jak na razie, udało się jej to uczynić w USA, gdzie w 2022 roku odbędą się dwa wyścigi, a niewykluczone, że niedługo będą tam rozgrywać się aż trzy rundy. Według plotek, bliskie podpisania umowy jest Las Vegas.
Kolejnymi celami Liberty Media są Azja i Niemcy. O ile ta pierwsza koncepcja prawdopodobnie zostanie dość szybko zrealizowana - głównie za sprawą startów Guanyu Zhou - o tyle powodzenie tej drugiej nie jest takie pewne.
Niemcy stracili stałe miejsce w terminarzu po sezonie 2019, kiedy zmagania odbyły się na torze Hockenheimring. W 2020 roku Nurburgring wykorzystał sytuację pandemiczną i zorganizował własne zawody, ale odbyły się one pod szyldem GP Eifel. W poprzedniej kampanii zabrakło już europejskiego państwa, a wypowiedź Stefano Domenicaliego, w której skrytykował tamtejszych promotorów, wskazywała na to, że nieprędko F1 tam powróci:
"Uwierzcie mi - chcielibyśmy z powrotem zobaczyć Niemcy w kalendarzu. Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę zainteresowanie tego kraju sportami motorowymi. Szkoda, że tak jest. Mówię to w imieniu całej branży sportów motorowych - nie robią tego, czego potrzebują fani. Wspólnie z naszymi partnerami będę ciężko pracować, aby to zmienić", mówił niedawno szef F1 dla Auto Motor und Sport (więcej TUTAJ).
Słowom Włocha postanowił jednak zaprzeczyć dyrektor zarządzający Hockenheimringu, Jorn Teske:
"Fakt, iż Hockenheimring jest zainteresowany goszczeniem F1 nie jest żadną nowością. Wszyscy wiemy też o przeszkodach, które przed tym stoją. Dopóki jest tak wiele krajów, które są w stanie zapłacić takie duże sumy, że nie będzie można ich zrefinansować, to trudno będzie w tym wszystkim wziąć udział", mówił dla agencji prasowej DPA.
Dyrektorowi Hockenheimringu wtórował rzecznik toru Nurburgring, Alexander Gerhard:
"Gdyby udało nam się powitać F1 na Nurburgringu, bylibyśmy zachwyceni. Natomiast musi być to opłacalne ekonomicznie", przekazał.
Teske dodał jeszcze od siebie, że słowa Domenicaliego świadczą o tym, jak ważne dla F1 są poszczególne rynki:
"Wiadomo, że nie wszystko zależy od samych torów wyścigowych. Nie mamy na to siły i to nie jest nasza praca."
komentarze
1. Amator
No niestety taka prawda, że na przykład Rosja płaci tyle kasy, że Niemcy nie są w stanie ich przebić. Sumy te są chore. Tor może tylko sprzedać bilety, i tylko z tego "zarobić" reszta już jest Formuły 1 - jedzienie, piwo, reklamy.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz