Alonso sprostował wypowiedź dotyczącą tytułów Verstappena i Hamiltona
Dwukrotny mistrz świata szybko sprostował swoją wypowiedź, jakiej udzielił holenderskim mediom. W niej wywołał bowiem niemałe zamieszanie, sugerując większe znaczenie mistrzostw wywalczonych przez Maxa Verstappena niż tych Lewisa Hamiltona.Nie od dziś Fernando Alonso i Max Verstappen znani są ze wzajemnej sympatii do siebie, co wielokrotnie podkreślali w różnych wywiadach - głównie dotyczących wydajności swoich maszyn. W Meksyku kibice dostali kolejną odsłonę tych adoracji i nie po raz pierwszy w całą sprawę było wmieszane holenderskie De Telegraaf.
Dla wspomnianej gazety interesującej wypowiedzi udzielił właśnie zawodnik Alpine, który w nietuzinkowy sposób porównał tytuły zdobyte przez Holendra i swojego partnera za czasów startów w McLarenie, Lewisa Hamiltona:
"Max w tym sezonie jest najlepszy i gładko pomknął po tytuł mistrza świata. W poprzednim roku było inaczej. Osobiście uważam jednak, że prezentował lepszą formę niż Lewis, dzięki czemu został zasłużonym mistrzem", powiedział Hiszpan.
"Darzę sporym szacunkiem Lewisa, aczkolwiek sprawy wyglądają zupełnie inaczej, jeśli wygrywając siedem mistrzostw świata, walczysz tylko z zespołowym partnerem. Wówczas te tytuły mają mniejszą wartość niż te, których jest mniej, ale były zdobyte po walce z kierowcami dysponującymi podobnym sprzętem bądź nawet lepszym."
"W latach 2005-2006 miałem znakomity początek sezonu i udało mi się wypracować odpowiednią przewagę. Wtedy inni mogli mieć lepszy bolid, a mimo to byłem w stanie poradzić sobie z tą różnicą."
"Nigdy nie musiałem rywalizować z zespołowym kolegą, żeby zdobyć te tytuły. Nie widziałem też, aby Max walczył z Perezem lub Albonem o triumfy w wyścigach. Z kolei Schumacher w drodze po pięć mistrzostw z rzędu ścigał się tylko z kolegą z teamu, zaś Hamilton walczył tylko z Rosbergiem i Bottasem. Moim zdaniem to coś innego."
Jak można się domyślać, słowa Alonso wywołały niemałe poruszenie w mediach i wobec tego kierowca musiał odnieść się do całej sprawy na swoich kontach społecznościowych:
"I znowu... Błagam. Wszystkie tytuły są niesamowite, zasłużone oraz inspirujące. Są one nieporównywalne ze sobą i cieszmy się z mistrzów oraz legend naszych czasów. Jestem już zmęczony poszukiwaniem nagłówków [w mediach]. Cieszmy się z nimi!", napisał 41-latek.
And again…
— Fernando Alonso (@alo_oficial) October 29, 2022
Please, all the titles are amazing, well deserved and inspiring. Incomparable to each other and let’s enjoy champions and legends of our current time. Tired of the continuous search for headlines . Let's enjoy them 💪.
A reakcja Lewisa Hamiltona również była bezbłędna:
— Lewis Hamilton (@LewisHamilton) October 30, 2022
komentarze
1. Slazak
Nie odmawiam Alonso talentu ale jego tytuły to w dużej mierze przewaga opon Michelin i bolidu Renault. Nigdy później niczego nie zdobył w F1 ale wszystkich poucza, troche to słabe. Rozmienia sie na drobne ja Villneve
2. Iron Man
@1 I tu w pełni zgadzam się z tobą
Potem wszystkie sukcesy w Renault zostały przyćmione przez Spygate(mało tego dawał swoim mechanikom koperty z kasą), Crashgate i FIFTYgate z Massą w 2010 roku w Niemczech
3. kiwiknick
Seb też nie walczył o tytuły z kolegą z teamu.
Przy jego tytułach drugi zawsze był z innego zespołu :)
4. Andrzej369
@3 Pomimo RBR 'z innej ligi'
5. belzebub
@1 Chyba masz zbyt małą wiedzę w temacie. Jakbyś dokładniej prześledził historię Alonso, a nie pobieżnie opierając się tylko na Wikipedii, to byś wiedział że po historii z Reno nigdy później nie dostał narzędzia, którym mógł cokolwiek więcej osiągnąć. W przeciwieństwie do Hamiltona czy teraz Verstappena.
To co powiedział to fakty, a z nimi ciężko polemizować...
6. Michael Schumi
Hehe, Fernando jak może to ciągle wbija szpile Lewisowi. Ma charakterek. Co do jego wypowiedzi to trudno mierzyć tak zdobyte tytuły w takiej kategorii. Nie zgodzę się jednak do końca z Hiszpanem. Lewis o swój pierwszy tytuł musiał walczyć naprawdę mocno i dosłownie wyrwał go Felipe w 2008 r. w ostatnim możliwym momencie. W 2014 r. również musiał się nieźle narobić, miał często awarie hamulców, a Nico prawie zawsze potrafił wykorzystać przewagę, jeśli miał szansę. Jednak w 2015, 2017-2020 szło mu gładko, więc zgodzę się. Ferrari może i było dla niego konkurencją w 2018, ale Vettel popełniał bardzo dużo błędów, więc w sumie niespecjalnie musiał się wysilać. Dopiero w 2021 dostał konkretne wyzwanie, gdzie Max cisnął go non stop i nie odpuszczał ani na chwilę. Lewis przegrał po pięknej walce i ja uważam, że tytuł wywalczony tak bardzo, w jakim stylu zrobił to Max w 2021, czy Lewis w 2008 zasługuje na uznanie. Inne sezony, gdzie kierowca wyraźnie dominuje dzięki bolidowi a rywale nie potrafią stawić mu czoła to już nie to samo. Rywalizacja nie jest wtedy już tak zacięta i może i taki tytuł ma mniejszą wagę, no ale to już kwestie subiektywne. Każdy tytuł wywalczony przez danego kierowcę ma swoją wagę. Nawet gdy kierowca ma bolid z kosmosu to jego tytuł nie polegał tylko na prowadzeniu bolidu i dowożenia zwycięstw. To także odporność na presję, odpowiednie nastawienie mentalne, fizyczne, koncentracja, mnóstwo pracy, treningu, itp. Oczywiście gdy kierowca bardziej dominuje dzięki bolidowi to takie tytuły faktycznie wyglądają na łatwe, gdzie jedynym przeciwnikiem (lub nawet niekoniecznie) jest tylko kolega z zespołu w drugim bolidzie, ale ludzie nie widzą pełnego obrazu.
7. kiwiknick
@4 a Renault od Fredka, Merc od Lewisa i Bull od Maxa były i są też z innej ligi :)
8. Manik999
Czy Ferdek powiedział coś złego? Absolutnie nie. Sama prawda.
9. elin
Jeśli mówił samą prawdę, to czemu potem prostuje swoją wypowiedź ?
Doskonale wie jak działają media ( każdy szuka sensacji ), więc niech Alonso mówi i do końca trzyma się tego co powiedział albo daruje sobie tego typu wypowiedzi...
Najpierw czepiał się Vettela, że nie ściga się z kierowcą tylko Neweyem, a teraz wrócił do tematu Hamiltona.
Chyba bardzo muszą " boleć " te tylko dwa zdobyte tytuły na tle bardziej utytułowanych kierowców.
10. belzebub
@9 elin - wiesz co to jest PR? Szkoda, że zakrzywia to realne poglądy danego kierowcy. Gdyby nie PR moglibyśmy się dowiedzieć ciekawych opinii na temat różnych kierowców.
11. Grzesiek 12.
No i kolejna gównoburza w szklance wody. Fernando powiedział świętą prawdę.
@ 9 elin
Wolę ból u niespełnionego sportowcy, niż zadowolenie z jednego tytułu :-P
12. Grzesiek 12.
* sportowca
13. Vendeur
Alonso robi z siebie coraz większego idiotę niestety, a to znienawidzenie Hamiltona i próba dokopania mu przy każdej okazji stają się wybitnie żenujące i dziecinne. I tak, z pewnością tytuł Maxa jest wart więcej, szczególnie ten zdobyty oszustwem w zeszłym roku.
14. Fan Russell
@3 Sebastian Vettel woli Michaela niż Lewisa ;)
15. ekwador15
nie wiem z kim Max walczyl w tym roku, nie przypominam sobie tej walki. ferrari oddawalo wygrane awariami, bledami w strategii, jaka tu byla walka z Leclerckiem? a walka z konkurencyjnym kolegą jak Lewis miał w poprzednich latach w swoim zespole jest bardzo wymagająca bo rywal ten sam sprzęt i widzi dane gdzie jego kolega znajduje czas. Max nie ma takiej walki z kolegami w zespole, bo bohater Perez pokazal w kwali w Meksyku jaki wybitny jest.
16. elin
@ 10. belzebub
Tak, wiem ... i wiem również, że albo kierowca ma odwagę sprzeciwić się ogólnie panującemu w F1 PR i mówi co naprawdę myśli, albo dostosowuje się i mówi to co powinien, żeby wszystko było pięknie i poprawnie.
Natomiast Alonso sam nie potrafi się zdecydować , raz niby mówi co myśli, a zaraz potem - " ups ... ale ja przecież tego nie powiedziałem, tylko zostałem źle zrozumiany " , czyli " ni pies , ni wydra " - ja tego nie kupuję. Alonso stosuje własną grę , podważając tytuły wszystkich, którzy zdobyli więcej tytułów niż On.
Trochę płytkie to podejście, ponieważ sam decydował dla których zespołów jeździć i wybierał źle, więc pretensje, że został tylko z dwoma tytułami, może mieć tylko do siebie .
@ 11. Grzesiek 12.
NIE ! - Fernando powiedział tylko SWOJĄ prawdę, która najbardziej Mu pasuje.
I ja wolę ten jeden tytuł z którego kierowca jest zadowolony, niż wysłuchiwać frustrata, który tylko szuka okazji jak tu przypomnieć o swoich niespełnionych ambicjach ;-P
17. Grzesiek 12.
@ elin
Ja jednak wolę kierowców którzy się cieszą z tytułów, ale też chcą więcej.
Dlatego dla Alonso czy Hamiltona nigdy nie zarzucę braku ambicji.
I niezależnie o jakiego kierowcę chodzi, to tytuł wywalczony w ostatnim wyścigu po walce jest więcej wart, niż zdobyty w najszybszym bolidzie i z udupionym kierowcą w zespole jak Bottas czy Perez. Dlatego dla mnie , mimo kontrowersji bardziej znaczący jest pierwszy tytuł zdobyty przez Holendra. I z tym ogólnie zgadzam się z Alonso pomijając jego osobiste gierki...
18. elin
@ Grzesiek 12.
Ambicja jak najbardziej ( i przyznam, tego trochę brakowało mi u Kimiego pod koniec kariery ... ), ale nie umniejszanie ważności zdobytych tytułów przez innych kierowców.
Tym bardziej przez kogoś takiego jak Alonso, który zawsze domagał się Nr 1, by cały zespół i drugi kierowca, również pracowali na jego sukces.
A potem, że tytuły Vettela, czy Hamiltona są mniej wartościowe ... Niby dlaczego ? Ponieważ mieli doskonały bolid ? ... Na miejscu Sebastiana, czy Lewisa , Fernando tak samo ( jak oni ) wykorzystałby bolid, którym dysponuje i nawet słowem by nie wspominał, że to sprzęt, a nie umiejętności, był lepszy od reszty stawki. Dla mnie to zwykła hipokryzja Alonso, nic więcej.
Co do tego pierwszego tytułu Maxa ... Ja nie opowiadam się po żadnej ze stron i tak szczerze, to jest mi obojętne czy tytuł trafił do Lewisa czy Maxa ... Ale nie uznaję sposobu w jaki sędziwie wtrącili się w końcowy wynik. Według mnie zamiast SC powinno być zatrzymanie wyścigi , a potem obaj powinni mieć więcej okrążeń i równe szanse na wygraną. A tak ..., za bardzo to wyglądało na ustawienie i z góry wyznaczenie , kto ma wygrać.
PS,
Wiesz, że nie mogłabym czegoś takiego przegapić i sobie darować ... ;-))), więc ...
" I niezależnie o jakiego kierowcę chodzi, to tytuł wywalczony w ostatnim wyścigu po walce jest więcej wart, niż zdobyty w najszybszym bolidzie "
... to zdanie idealnie pasuje do Kimiego i 2007 ... Dobrze, że wreszcie to przyznałeś ;-)))
19. greg32
W ostatnich latach w brytyjskich zespołach i mediach tylko brytyjski kierowca może wygrać wewnętrzną rywalizację jeśli takowy jest...Tylko Kubica rozwalił ten system...Tak tylko w skrócie...
20. Grzesiek 12.
@ elin
Poddaję się, bo nie mam siły z Tobą się kłócić, wiedząc że i tak mam rację :-))
P. S.
A co do tytułu wywalczonego przez Fina, akurat jest to wyjątek potwierdzający regułę, dodatkowo z obrzydliwym TO w tle :-)))
21. Raptor Traktor
@19 Co ty bredzisz?
22. T0ny
@5 oczywiście, że Alonso miał sprzęt aby sięgnąć po tytuł i było to w 2007 roku. I błagam, nie wyskakujcie z tym jak to Mclaren faworyzował żółtodzioba, bo pierwszy team order poszedł właśnie do Hamiltona, żeby ten nie walczył z Alonso i było to w Monako, pomimo tego że przed wyścigiem, to Hamilton miał więcej punktów niż Alonso w kwalifikacji kierowców. No ale żeby o tym wiedzieć, to trzeba wiedzieć trochę więcej niż to co jest na Wikipedii ;)
23. elin
@ Grzesiek 12.
Akurat tym razem, rację mam ja... ;-))), ale niech będzie... Kończymy ;-)
Tylko może jeszcze dodam, TO w ostatnim wyścigu 2007 było potrzebne i przeprowadzone w " białych rękawiczkach " - jak to mówił p. Borowczyk.
Natomiast obrzydliwe i całkowicie niepotrzebne było to, które na żądanie Alonso przeprowadziło Ferrari podczas GP Niemiec 2010.... Ale przecież sam to wiesz, chociaż nie przyznasz mi racji ;-)))
24. Tomus1
Stary lis Alonso, jak zwykle ma rację i potwierdził mój koment z artykułu o podpisaniu kontraktu przez Hamiltona. Ta c.pa każde mistrzostwo zdobyła bez walki, w najlepszym sprzęcie z całej stawki ( nawet miał lepszy bolid od swoich partnerów) i przez płacz o rasizmie, który wymusił na sędziach pobłażliwe spojrzenie na większość jego niedozwolonych manewrów w karierze. Taka jest prawda i taką pozostanie, niezależnie od frustracji jego psychofanów, którzy będą chyba się cieli żyletkami, kiedy będą obserwowali jak ich gwiazda będzie kontynuowała spadanie w dół w przyszłym sezonie.
25. Grzesiek 12.
@ elin
Jak ktoś tutaj podliczył, gdyby Ferrari z samego początku stosowało TO w 2010, to Alonso zdobyłby tytuł.
Więc sorki, ale dla mnie nie ma lepszego i gorszego TO. Wszystkie są Takie same.
Ale moje zdanie znasz na ten temat...
26. Raptor Traktor
@20 Wyjątek nie potwierdza reguły, tylko jej się przeciwstawia. To bezsensowne powiedzenie powinno zniknąć z języka polskiego.
27. elin
@ Grzesiek 12.
Jednak jest różnica między stosowaniem TO w momencie, kiedy już tylko jeden kierowca zespołu ma matematyczne szanse na zdobycie tytułu ( Ferrari 2007 ), a stosowaniem go, kiedy każdy walczy o swoje punkty i nie ma pewności na czyją korzyść rozstrzygną się mistrzostwa ( Ferrari 2010 ).
Ale Ty również znasz moje zdanie w tym temacie ...
Tradycyjnie każde z Nas zostaje przy swoim ;-)
28. Grzesiek 12.
@ elin
Tylko, zarówno Alonso tak samo jak Raikkonen ukradli Felipe zwycięstwo. Więc gdzie tutaj różnica ?
29. Gerhard
Lewis walczyl o tytul z Vettelem.
30. elin
@ Grzesiek 12.
Ja jednak widzę różnicę w tym, kiedy ( w którym momencie sezonu ) wydawane jest TO.
Czy kierowca ma robić za " skrzydłowego ", gdy tylko jego zespołowy kolega będzie jechał za nim, czy tylko wtedy kiedy będzie to absolutnie konieczne i wpłynie na końcowy wynik mistrzostw.
Ale skoro już tak stajesz po stronie Massy , to GP Chin 2008 - Kimi przepuszcza Felipe kosztem własnego wyniku na mecie ( czyli tym razem Brazylijczyk " ukradł " cenne punkty Finowi ). Rachunki tych panów zostały wyrównane.
Nie przypominam sobie, aby Alonso kiedykolwiek było stać na taki gest wobec swojego kolegi zespołowego ...
31. Grzesiek 12.
@ elin
Kurcze, ciągniemy dyskusje która dawno powinna się skończyć. A zaczęło się od mojego wpisu nr 20, pisanego żartem, gdyż w kwestii Fina nigdy nie przyznam Ci racji, choćby mnie nożem kroiono :-)))
Nie staje po stronie Felipe, gdyż znam rolę kierowcy nr. 2 w zespole. Jeśli ta rola nie odpowiada kierowcy, zawsze może zmienić team... A tylko dlatego że w Ferrari role się odwróciły, gdyż Fin jeździł jak jeździł... i sprowadził się do roli pomagiera mógł oddać swoje miejsce w Chinach Brazylijczykowi. A że Alonso nie miał okazji oddać, to tylko dlatego że trzymał swój poziom i miażdżył Felipe.
Wcześniej napisałaś : "Ambicja jak najbardziej ( i przyznam, tego trochę brakowało mi u Kimiego pod koniec kariery ... )" - To już Coś... :-)) jeszcze tylko jak się zgodzimy że to było od 2009 r. i "będziemy w domu ":-)))
32. Grzesiek 12.
*'A nawet od 2008 r.
33. elin
@ Grzesiek 12.
No właśnie widzę, że piszemy i piszemy i nie możemy skończyć ... ;-))). Chociaż akurat ten temat już wielokrotnie przerabialiśmy ... i doskonale wiemy, że i tak zostaniemy przy swoim zdaniu i żadne z Nas nie ustąpi ;-))
Oczywiście, że się nie zgadzam ... Sezon 2009 ( od wypadku Felipe ), uważam za jeden z najlepszych w wykonaniu Kimiego. Bolid był tragiczny w prowadzeniu, a Fin dość wcześnie dowiedział się, że ma zrobić miejsce w Ferrari dla Alonso, a mimo to nie stracił motywacji i sam jeden ( żaden z dwóch zastępców Massy nie zdobył ani jednego punktu dla zespołu ) jeździć tak, aby to Ferrari było przez większość sezonu przed McLarenem w klasyfikacji konstruktorów.
Jego powrót z Lotusem, również uważam za udany.
Dopiero kiedy wrócił do Ferrari, zaczęło mi w jego jeździe brakować ambicji i chęci aby coś jeszcze osiągnąć w F1, nie wcześniej.
" A że Alonso nie miał okazji oddać, to tylko dlatego że trzymał swój poziom i miażdżył Felipe "
Z Felipe może nie, ale jaki jest gdy ma równego sobie kolegę z zespołu, pokazał już wcześniej w McLarenie w 2007, kiedy nie przebierał w środkach aby tylko Hamilton nie był przed nim ... - a to jasno pokazuje, że nie stać Go na podobny gest, jak Raikkonena wobec Massy w Chinach 2008.
34. elin
* jeździł tak, aby to Ferrari
35. Grzesiek 12.
@ elin
To ja już tylko krótko.
Co do Fina, zauważ ze w ciągu pierwszego pobytu we Włoszech, z roli kierowcy który przyszedł tam walczyć o tytuły...zostal kierowcą nr. 2. głównie przez podejście do ścigania i brak motywacji , bo talentu nigdy mu nie brakowało...
Co do przykładu Alonso, to pojechałaś po bandzie zważywszy na panującą wojenkę w McLarenie... - _ - :-)))).
A to że Ron wówczas dał ciała stawiając na Lewisa najlepiej świadczy brak tytułu wśród kierowców.
36. elin
@ Grzesiek 12.
To może jeszcze ja też krótko ...
Myślę, że na to jak skończyła się pierwsza przygoda Kimiego z Ferrari, wpłynęło wiele czynników i wina nie leży tylko po stronie Fina.... Ale do tego tematu może jeszcze kiedyś wrócimy.
Podobnie jak do Alonso, ponieważ to raczej on wywołał panującą wojenkę w McLarenie.
Poza tym, gdyby skoncentrował się na walce o tytuł, zamiast " zniszczeniu " Hamiltona, to nawet bez wsparcia zespołu dałby radę zgarnąć Mistrza ( i z takim tytułem odejść, co byłoby chyba najlepszą zemstą na Ronie ), ale jego wybór ...
Pozdrowionka i do następnego pisania ;-)
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz