Kierowcy o torze w Miami: nawierzchnia to "żart niespełniający standardów F1"
Na przygotowanym z wielką pompą pierwszym weekendzie wyścigowym w Miami cieniem kładzie się słaba jakość nawierzchni toru, która zdaniem kierowców uniemożliwi dostarczenie kibicom spektakularnego widowiska w niedzielę.Organizatorzy GP Miami od początku podkreślają, że mimo olbrzymiej ilości atrakcji jakie przygotowali dla kibiców cały tor był projektowany najpierw z myślą o kierowcach. Jego układ został wybrany z przeszło 30 różnych konfiguracji po konsultacjach z zawodnikami. Wszystko to miało prowadzić do spektakularnego wyścigu wokół stadionu Hard Rock.
Wygląda jednak na to, że wszystko może zakończyć się równie spektakularną klapą, gdyż nawierzchnia toru, zdaniem kierowców "nie spełnia standardów F1", a Sergio Perez posunął się nawet do określenia jej mianem "żartu".
Już po piątkowych treningach kierowcy narzekali na nierówny tor, ale przede wszystkim na totalny brak przyczepności poza linią wyścigową. Lando Norris już wczoraj wskazywał, że może to doprowadzić do wyjątkowo nudnego wyścigu, gdyż kierowcy nie będą chcieli ryzykować zjazdu z optymalnego toru jazdy.
Po czasówce komentarze te nasiliły się i na nic zdają się drobne poprawki nawierzchni jakie FIA wprowadzała na torze w czwartek i piątek. Kierowcy uważają, że cały tor nadaje się do ponownego wyasfaltowania. Mimo iż tor projektowała doświadczona, brytyjska firma Apex, do wykonania jego nawierzchni wykorzystano lokalnych dostawców, którzy najprawdopodobniej nie zdołali sprostać zadaniu.
"Najważniejsze jest to, że nawierzchnia tego toru to jakiś żart" mówił Perez pytany przez serwis Motorsport.com o możliwość podejmowania manewrów wyprzedzania podczas wyścigu. "W niedzielę wyścig będzie trudny. Kierowcy będą popełniać błędy, gdyż zostali postawieni w takiej a nie innej sytuacji."
Fernando Alonso dodał, że "nawierzchnia toru w Miami nie spełnia standardów F1", a Lando Norris, który już wcześniej dawał upust swoim frustracjom w tym temacie stwierdził tylko, że "nie jest wystarczająco dobra".
Alonso zdradził, że kwestia ta była także jednym z tematów podczas piątkowej odprawy kierowców po treningach, a przyczepność toru nie uległa poprawie w sobotę.
"Poza wyścigowym torem jest bardzo ciężko" mówił. "Na zewnętrznej części toru mamy jakiś gruz. Będzie ciężko. Wczoraj już mówiliśmy, że asfalt nie spełnia standardu F1."
"Teraz już nic z tym nie zrobimy. W ten weekend musimy jakoś zrobić show, ale przed kolejnym sezonem musi się to zmienić. Ciężko jest tak się ścigać."
Daniel Ricciardo z McLarena również przyznał, że utrzymanie się na torze poza linią wyścigową jest praktycznie niemożliwe.
"Dosłownie musimy trzymać się jednej linii" mówił. "W przeciwnym razie nie zostajesz już na torze."
"W zasadzie więc zamiast stanowić dodatkowe wyzwanie, robi się z tego jednowymiarowy wyścig, gdyż masz tylko jedną opcję, jedną linię, która jest nagumowana. Nie będę kłamał, że lubię tę nawierzchnię."
Jego zespołowy kolega Lando Norris powtórzył, że nie spodziewa się spektakularnego wyścigu w niedzielę i zasugerował, że tak kończą się eksperymenty z czymś nowym jeżeli chodzi o nawierzchnię.
"Na linii wyścigowej przyczepność nie jest zła, jest rozsądna" mówił Anglik. "Uważam, że tutaj jest bardzo gorąco a to tylko utrudnia sytuację. Poza wyścigową linią jest bardzo, ale to bardzo źle."
"Przybywamy na wyścig, a jest tutaj tylu fanów. Wszyscy spodziewają się niesamowitego wyścigu. Tak się kończy, gdy stara się wymyślić coś nowego z nawierzchnią i gdy robi się coś czego wcześniej się nie sprawdzało."
"Nigdy nie chcesz żeby wszystkie tory były identyczne. Lubimy różnice, lubimy jak tory są wyjątkowe."
"Ale tutaj są bardzo duże oczekiwania, chcemy dobrego wyścigu i wszyscy chcą, abyśmy dostarczyli tutaj dobre ściganie i rozrywkę. No ale mam taką a nie inną nawierzchnię…"
"Nie jest wystarczająco dobra i nie możemy robić tego czego się do nas oczekuje. Nie możemy się na tym ścigać. To nie nasza wina. Szkoda."
Norris za przykład podał dobrego podejścia do asfaltowania toru wyścigowego podał Dżuddę.
"Gdyby dla przykładu nawierzchnia była taka jak w Arabii, która ogólnie ma dużą przyczepność i wytrzymuje w wysokich temperaturach, wtedy wszyscy spodziewaliby się ekscytującego wyścigu w niedzielę."
"Tam można jeździć szeroko, obierać różne linie przejazdu i wszystko. Jutro wszyscy utkną w jednej linii, a to zawsze utrudnia ściganie."
Kibicom pozostaje jednak mieć nadzieję, że widowisko nie będzie aż tak złe. Część z kierowców zapewne i tak będzie podejmować wyzwanie i próbować wyprzedzać. Niewykluczone, że w wyścigu pojawi się też kilka przerw z tym związanych. Jeżeli jednak spełnią się przepowiednia samych zawodników organizator nie będzie miał innego wyboru jak przed kolejnym wyścigiem dokonać stosownych zmian na torze.
komentarze
1. Falarek
Amerykańce nawet asfaltu dobrego nie są w stanie położyć. Za bardzo skupili się na pierdołach jak sztuczna woda i inne bzdety zapominając o najważniejszym. A pomyśleć że w tamtym roku tor Jeddah był kończony w pospiechu tuż przed wyścigiem i jakiś wielkich problemów tam nie było
2. fistaszeq
@1 a to nie po wodzie tam jeżdżą?
3. hubos21
Wyścig z jednej strony może być ciekawy ale będzie pewnie mocno szarpany, SC i czerwony flagi się szykują,
4. Globtrotter
Czego się spodziewać? Dla Amerykanów zawsze liczy się show. Inne aspekty schodzą na dalszy plan.
Od zawsze wiadomo, że potrafią pompować balonik, robić sztuczną atmosferę wielkich wydarzeń.
Przychodzi mi na myśl "pobicie rekordu" w wyciskaniu na ławce poziomej.
Typ szarpnął niby 500kg czy coś takiego, ale że przez całe podejście spotterzy podtrzymywali sztangę, gdzie było ich chyba sześciu, to już inna sprawa.
Z GP Miami jest podobnie. Zrobienie sztucznej mariny co to ma pokazać jak tam luksusowo i bogato było ważniejsze niż zrobienie solidnej nawierzchni. W dodatku mniejsze kategorie się tam nie ścigają to nie miał kto nagumować toru.
Amerykanie to mistrzowie prowizorki.
5. fistaszeq
jak się przd północą skończy to będzie dobrze
6. Denieru
@5
Dobrze będzie jak w ogóle się skończy, wąski uliczny tor gdzie praktycznie każdy wypadek/kolizja będzie skutkowała SC lub Czerwoną flagą, dodaj to tego fatalną nawierzchnię toru która poza wąską linią wyścigową zupełnie nie nadaje się do jazdy i mamy idealne warunki do procesji nawet gorszej od tej znanej z Monako bo tam przynajmniej nawierzchnia jest dobrej jakości. Mogę się oczywiście mylić ale istnieją duże szanse na to że Miami okaże się najgorszym GP w tym sezonie.
7. Globtrotter
@6 na bank DNF w bandzie zaliczy Latifi więc to już jedna czerwona flaga.
Możliwe, że Schumacher popełni błąd i tez zaliczy DNF.
Maxa Red Bull ciągle jakieś usterki w ten weekend a że tak w tym sezonie przypada, że nie kończy nieparzystych GP więc tu bym się spodziewał kolejnego DNF także liczę, że dwa, może trzy razy wyścig będzie przerwany ;)
8. ekwador15
ja bym chciał aby kierowcy powiedzieli, w ktorej częsci toru mozna obierac rozne linie by walczyc. jak ten tor jest bardzo wąski i gdzie jak oni chca inne linie miec. rozne linie obierali np w Soczi, gdzie jest bardzo szeroko. druga sprawa, że tu są trzy strefy drs w tym jedna na prostej ponad 1 km, wiec beda mijac się pewnie za pomoca drs ;)
9. Denieru
@8
Przecież powiedzieli jak wygląda tor i nawierzchnia ? dla przykładu Lando "Nie jest wystarczająco dobra i nie możemy robić tego czego się do nas oczekuje. Nie możemy się na tym ścigać. To nie nasza wina. Szkoda" lub Riccardo "Dosłownie musimy trzymać się jednej linii" mówił. "W przeciwnym razie nie zostajesz już na torze." więc jakich różnych linii oczekujesz skoro nigdzie ich nie ma a wyjazd poza wąską linię wyścigową skutkuje zerową przyczepnością ?
10. Aeromis
@4. Globtrotter : "Amerykanie to mistrzowie prowizorki. "
Akurat amerykańskie ligi zawodowe to przykład tego jak powinno się to robić. Tor w Austin jest spoko. Z wpadki zrobiłeś zasadę... głupie nieco.
11. Globtrotter
@10 Odnosiłem się bardziej do ich całokształtu jeśli chodzi o sport.
Sztucznie pompują wielkie wydarzenia.
Tor w Austin czy Laguna Seca są dobre bo goszczą sporty motorowe od lat a Miami to coś nowego, coś co ma przyciągnąć nowych fanów F1 w Stanach więc koncentrują się na zrobieniu jak największego WOW całą otoczką a nie samym wyścigiem.
Z Las Vegas pewnie będzie tak samo.
Wystarczy spojrzeć na zeszłoroczne GP Austin. Idzie środkiem prostej jakaś "gwiazda" otoczona bandą goryli i to na niej mają się skupiać wszyscy a nie na wyścigu. Taka to była gwiazda, że nie miałem pojęcia kim jest a jedyne co mi zapadło w pamięć to zdjęcie z wywalonym jęzorem. Tak właśnie do wydarzeń sportowych, które sa organizowane raz czy dwa razy w roku podchodzą Amerykanie. Liczy się show a nie sportowa rywalizacja.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz