Kubica nie rozumie krytyki nudnych wyścigów
Rezerwowy kierowca Alfy Romeo podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat często niedocenianego widowiska w Formule 1. Polak odpiera zarzuty malkontentów.Ostatnio kibic Formuły 1 mógł doświadczyć dwóch zupełnie różnych wizerunków ulubionego sportu. Grand Prix Belgii, które odbyło przed dwoma tygodniami było wyjątkowe, ponieważ na całej długości wyścigu nawet przez moment pierwsza trójka nie zamieniła się kolejnością i pewnie okupowała swoje pozycje.
Dla zupełnego kontrastu 7 dni później doszło do pełnego zwrotów akcji Grand Prix Włoch, w którym podium utworzyli kierowcy, którzy w normalnych warunkach nie mają na to szans.
Dla Roberta Kubicy narzekania na nudę podczas takich rund mistrzostw świata jak na torze Spa-Francorchamps nie mają uzasadnienia.
"Szczerze mówiąc, nie rozumiem tej krytyki. Formuła 1 zawsze przechodziła przez fazy nudnych wyścigów. Niektórzy kierowcy powtarzają, że dawne wyścigi były nudne, ale oni oceniają je tylko ze swojej perspektywy", mówił dla niemieckiego wydania Motorsportu.
Wspomniane Grand Prix Belgii w opinii Kubicy miało w sobie "dobre ściganie w środku stawki z Gaslym, Perezem i jeszcze kilkoma innymi strategiami. Na przodzie, owszem, było nudno lub powiedzmy, że był to całkiem samotny wyścig. To normalne, że kierowcy chcą walczyć ze sobą, a kibice chcą to oglądać, ale muszą oni również zrozumieć jak działa struktura F1 i jak działają te samochody."
"To nie jest nic nowego. Pamiętam, że w moim pierwszym roku w Formule 1 też mówiło się na ten temat, a było to już niemal piętnaście lat temu. Oczywiście wiele zależy od różnic między zespołami. Jeśli są one mniejsze, to istnieje większa szansa na lepsze wyścigi i więcej emocji, ale to inna zupełnie historia, jeśli oceniamy wyścig jedynie na podstawie ilości manewrów wyprzedzania."
Według aktualnego kierowcy DTM kluczem do zwiększenia zainteresowania u kibica tym, co się dzieje na torze jest widoczniejsza ekspozycja strategii, jaką podejmują zespoły.
"Czasami wyścig bez wyprzedzania może być bardzo intensywny, szczególnie kiedy rozumie się strategie za nim stojące. Uważam, że musimy informować ludzi o tym, co się dokładnie dzieje. To może być sposób na wywołanie u nich większych emocji."
komentarze
1. ekwador15
100% racji. Mam nadzieję, że F1 nigdy nie pójdzie w kierunku, jak chce większość. Totalny chaos, najlepiej żeby co wyścig wygral kto inny i wtedy będzie niby ciekawie. Nie sam wynik ma znaczenie ale to co się działo. Ostatnio o strategii niewiele można powiedzieć, bo wyścigi przerywane są safety carami z byle incydentu. Kiedyś gdy wyjeżdżał dźwig na pobocze, padało, trudne warunki a auto do holowania stało na zewnetrznej, gdzie mogl wypasc na niego kolejny bolid, to były żólte flagi. teraz sucho, idealne warunki, kierowca parkuje po wew toru gdzie jak ktos wypadnie to nie uderzy tylko poleci w druga strone na zew czesc toru i od razu safety car, chociaz vsc albo podwojne zolte flagi, gdzie za niezwolnienie są kary. jak ktos w suchych warunkach zwolni o 5 sekund w danym sektorze, to nie wiem co moze sie stac.
tak wiec obecna f1 jest spoko, wyscigi są ciekawe, są tak samo ciekawe jak w 2013 kiedy seb w red bullu robił swoj rekord 9 wygranych z rzędu wyścig po wyścigu.
2. Spargus
@1 Dokładnie. To, że lider nie zmienia się co okrążenie, nie znaczy, że wyścig jest nudny. ja osobiście uwielbiam ekscytować się strategiami, próbować przewidzieć kto kiedy zjedzie i jakie opony założy, czy obserwować różnice czasowe między 12 a 13 miejscem. No ale w domu wszyscy pytają, jak mogę oglądać te nudy, więc może to ja jestem dziwny...
3. TomPo
@1 @2
Bardziej chyba chodzi o brak zacietej walki, tam gdzie ona bylaby najbardziej widowiskowa, czyli o 1,2.
Podniecamy sie walka o 13 i 14 miejsce i fajnie, bo te walki sa tam super, bo jest ciasno, bo jest blisko, bo jest kolo w kolo.
Ale wyobrazmy sobie taka sama walke ale pomiedzy bolidami 1- 4, to dopiero bylyby emocje i chyba o to tu chodzi, a nie o to ze co okrazenie zmienia sie prowadzacy, czy ze co wyscig wygrywa kto inny, tylko o przewage z jaka wygrywa czolowka i ze nic nie zarobisz obstawiajac 1,2 Merca i 3 Maxa, bo to jest zbyt oczywiste, a wiec i nudne.
Tak wiec sila rzeczy ekscytujemy sie walka (ktora jest super) o dalsze pozycje, no ale to dalej jest walka o dalsze pozycje, albo czy Kimi przyjedzie przed Ferrari na 12 miejscu. No troche zal.
4. Heytham1
Mnie najbardziej dziwi fascynacja wśród fanów deszczowymi wyścigami przepełnionymi wypadkami. Mam wrażenie, że niektórzy tylko na to czekają. Rozumiem, że wtedy dochodzi do sensacyjnych zwycięstw jak np Mercedes rozbije się w ulewie. Ale nie o to przecież chodzi w tym sporcie. To tak jakby w skokach narciarskich czekać aż za bardzo powieje dominującemu zawodnikowi i cieszyć się że upadł bo wygrał ktoś inny. Albo w piłce nożnej mieć frajdę z tego, że zawodnicy np Realu Madryt łamią sobie nogi na deszczu bo dzięki temu wygra słabszy.
Okej...w F1 wypadki z reguły kończą się bez kontuzji...ale wystarczy spojrzeć co działo się w Japonii w 2014 roku i już przestaje być zabawnie.
Mi nie przeszkadza to, że Mercedes cały czas wygrywa. Wręcz przeciwnie...fascynuje mnie to jak ta ekipa sprawnie działa. I to jest fascynujące. Pozatym jeśli nic nie dzieje się na czele stawki bo inne ekipy nie umieją od kilku lat dobić do poziomu Mercedesa, to zawsze mamy na co popatrzeć na pozostałych pozycjach bo środek stawki jest bardzo wyrównany.
5. Kowiq
Pełna zgoda. Pamiętacie tankowania - to załatwiało sprawę - były różne strategie, wpływ wagi bolidu, wyprzedzania. Szkoda, że w dzisiejszych czasach to już nie wróci.
6. champagnepapi
Chyba każdy z nas mówiąc, że interesuje się F1 usłyszał "jak możesz to oglądać, przecież to nuda tylko wziuum wziuum" - czasem mam wrażenie, że tacy niedzielni fani piszą najwięcej o nudzie podczas wyścigów.
7. AdamBB
@1 te SC są po to żeby nie powtórzyła się historia z bianchim. Takie rzeczy są po prostu niebezpieczne
8. Hawaii Hawajski
Ja chcę żeby była walka a nie jazda na 1 pit stop. Tak jak za czasów Laudy i Senny. Oni nie mieli strategii. Mieli za zadanie cisnąć cały czas dopóki nie zrobią sobie przewagi. Kraksy oczywiście mile widziane. Chciałbym takich wyścigów jak Monza 2019 (walka) Austria 2020 (wypadki)Monza 2020 (chaos).
9. Raptor202
Obejrzałem wczoraj filmik na kanale F1 przypominający o ostatnich dziesięciu kierowcach, którzy wpisali się na listę zwycięzców wyścigów F1. Do tego grona załapali się Sebastian Vettel i Heikki Kovalainen, którzy swoje premierowe triumfy zanotowali w 2008 roku. Daje to mniej niż jednego "nowego" zwycięzcę na sezon. Dramatyczny wynik. Ogólnie począwszy od 2010 roku aż do teraz wyścigi wygrywało łącznie dwunastu kierowców. Tytuły mistrzowskie zdobyło zaledwie trzech. To najgorszy wynik w całej historii. Nawet w latach pięćdziesiątych, przy dominacji Fangio i Ascariego i wyłączając Indianapolis 500, wyścigi zdołało wygrać 13 osób.
10. go!!!
Prawdą jest że świadomi kibice nawet w wyścigu przypominającym procesję dostrzegą ciekawe elementy, chociażby strategiczne i będą śledzić rywalizację z zapartym tchem uznając zawody za ciekawe. F1 to jednak sport globalny a nie niszowy, to biznes który aby był rentowny musi przyciągać tłumy, całe rodziny i niedzielnych kibiców, więc czy tego chcemy czy nie musi być dla nich widowiskowy i ciekawy, a dominacja jednego zespołu i dwa manewry wyprzedzania w wyścigu na krzyż temu nie służą...
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz