Brazylijski zawodnik zdradził, że w jego przypadku istniała realna nadzieja na etatowe ściganie się w F1 od 2024 roku. Prowadził bowiem rozmowy z Astonem Martinem odnośnie ewentualnego zastąpienia Lance'a Strolla.
Po zakończeniu tegorocznych zmagań Felipe Drugovich pożegna się z Astonem Martinem, dla którego pracował od 2023 roku. Mimo wielu przejechanych testów i treningów nigdy nie dostał szansy debiutu w wyścigu F1, a wielokrotnie był przymierzany do zastąpienia Lance'a Strolla. Tak było chociażby przed GP Bahrajnu 2023 czy GP Kanady 2025.
Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, Brazylijczyk nie dostanie takiej okazji w brytyjskiej ekipie. Po sezonie przeniesie się bowiem do zespołu Andrettiego w Formule E. Dla obserwatorów była to rozczarowująca decyzja, biorąc pod uwagę to, że wielu z nich oczekiwało, że mistrz F2 z sezonu 2022 zastąpi na stałe Strolla.
Mówiło się o tym m.in. w 2023 roku, kiedy przewijały się plotki o tym, że Kanadyjczyk rozważa odejście z mistrzowskiej serii i rozpoczęcie kariery tenisisty. Chociaż sam zainteresowany temu zaprzeczył, Drugovich na falach podcastu Na Ponta dos Dedos ujawnił, że faktycznie prowadził rozmowy z Astonem Martinem odnośnie etatowych startów od kampanii 2024:
"Odnowiłem z nimi umowę na lata 2024-2025, mając nie tylko nadzieję, ale prowadząc nawet rozmowy i to z szefem zespołu odnośnie przejęcia miejsca na sezon 2024. To był okres, kiedy inni kierowcy być może nie chcieli kontynuować kariery, ale był to też czas, w którym nie mogłem pojawić się w stawce na rok 2023", przyznał Brazylijczyk.
"Dopiero w jego końcówce okazało się, że mogę ścigać się od 2024 roku. Wtedy wydawało się, że wszystko się zmienia, mieli dać mi szansę i przedstawili mi kontrakt do przedłużenia obejmujący lata 2024-2025. Wówczas powiedziałem sobie, że znajduję się we właściwym miejscu i odpowiednim czasie. Było o wiele tego bliżej niż wszyscy myśleli."
"Naprawdę było blisko tego, by Lance nie kontynuował startów w sezonie 2024. Tak było naprawdę... Nie można jednak tego oceniać w świetle tych okoliczności, bo nie mam z tym nic wspólnego. Zresztą gdybym był na ich miejscu, postąpiłbym dokładnie tak samo."
"Z mojej perspektywy było to jednak bardzo skomplikowane, bo realnie myślałem, że wszystko się otwiera i układa. Ponownie położyli mi na stole kontrakt do odnowienia, gdyż miało coś się wydarzyć. Tak się jednak nie stało i utknąłem w miejscu. Tak to natomiast już jest i nie ma co nad tym płakać."
© Aston Martin


Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się