Kilku kierowców wyraziło swoją frustrację związaną z brakiem kar za start z GP Miasta Meksyk. Podczas niego spore grono zawodników ścięło pierwsze zakręty, nie oddając pozycji swoim rywalom.
Start meksykańskich zmagań zapewnił wiele emocji i kontrowersji. Na dojeździe do pierwszego zakrętu Lando Norris, Lewis Hamilton, Charles Leclerc i Max Verstappen walczyli koło w koło. O ile jednak pierwsza dwójka prawidłowo pokonała początkowe łuki, o tyle Monakijczyk i Holender ścięli zakręty. Zyskali na tym oczywiście pozycje, które potem oddali, ale tylko względem jednego rywala.
Na podobną zagrywkę zdecydowali się też Kimi Antonelli, Carlos Sainz czy Liam Lawson. W przypadku zawodników Ferrari i Red Bulla wywołało to jednak spore wątpliwości, ponieważ ewidentnie zyskali zapas czasowy względem tych, którzy właściwie przejechali przez zakręty 1-3. W tym gronie znalazł się m.in. George Russell, który zwrócił uwagę na to, że nie była to pierwsza taka sytuacja na Autodromo Hermanos Rodriguez:
"Nie rozumiem, jak trzech kierowców może ściąć pierwszy zakręt i dalej jechać sobie na tej samej pozycji. To wyglądało tak, jakby można podjąć całkowite ryzyko, ale w przypadku błędu masz kartę wyjścia z więzienia. Gdyby znajdował się tam żwir, nikogo by tam nie było", powiedział Brytyjczyk dla Sky Sports.
"Oglądamy to zresztą co roku, odkąd ścigamy się tutaj. Tak było z Carlosem w zeszłym roku, Charlesem rok wcześniej czy Lewisem 10 lat temu. Tak naprawdę to są wyścigi kosiarek. Coś musi się tu zmienić. Jadąc bowiem po zewnętrznej, możesz utrzymać się na torze albo po prostu skosić trawę i wrócić na pozycję, na której wcześniej się jechało. Tak z kolei nie powinno to wyglądać."
"Leclerc po prostu nie próbował się utrzymać na torze, a Verstappen oczywiście podjął pewne ryzyko i popełnił błąd, ale dalej jechał na swojej pozycji. Najgorzej wyszli na tym ci, którzy postąpili prawidłowo", dodał zawodnik Mercedesa, cytowany przez Autosport.
Russell zabrał również głos nt. wydarzeń z 6. okrążenia, kiedy w pierwszym zakręcie doszło do kontaktu między Hamiltonem a Verstappenem. Później Holender ściął zakręt nr 3, a Brytyjczyk sekcję 4-6 z powodu przyblokowanego koła. Ponieważ nie oddał mu później tej pozycji, otrzymał +10 sekund. Jego dawny zespołowy partner zaznaczył natomiast, że również asowi Red Bulla należała się kara:
"W kontekście zdarzenia z Maxem i Lewisem to Lewis słusznie dostał karę, natomiast Max był poza torem, powrócił na niego w złym miejscu i nieodpowiednim momencie, a ja straciłem na tym 3 pozycje. Oczywiście byłem tym sfrustrowany, ale to wszystko rozpoczęło się od 1. kółka. Gdybym z kolei zachował to 3. miejsce z pierwszego zakrętu, to finiszowałbym 3. To historia tego sezonu."
Sytuacje zarówno z 1., jak i 6. okrążenia skomentował także Hamilton:
"Zaliczyłem świetny start i na hamowaniu do pierwszego zakrętu jechałem na 2. miejscu. Później pokonałem sekcję 1-3, nie opuszczając toru. Inni natomiast ścinali zakręty i utrzymali swoje pozycje, nie dostając za to kar", podkreślił siedmiokrotny mistrz świata, cytowany z kolei przez RacingNews365.
Dopytany o to, czy był zaskoczony brakiem kary zwłaszcza dla Verstappena za doprowadzenie do kontaktu na 6. kółku, kierowca ze Stevenage odpowiedział:
"To było ściganie się i wszystko było okej. Chodzi po prostu o ścinanie, bo potem okazuje się, że jestem jedynym kierowcą, który dostał 10 sekund kary."
Swoje trzy grosze dorzucił Fernando Alonso, lubiący wypunktować niekonsekwentność sędziów:
"Zyskaliśmy kilka pozycji, agresywnie weszliśmy w pierwszy zakręt i wszystko wyglądało dobrze. Kilka bolidów pojechało jednak prosto w zakrętach 2-3 i nagle przed mną powróciły 3 czy 4 samochody. Dla mnie to trochę nie fair. To drugi raz z rzędu, kiedy takie coś dzieje się w pierwszym zakręcie na pierwszym okrążeniu, a FIA patrzy w drugą stronę. Jest to na pewno nauczka na przyszłość", przyznał dwukrotny mistrz świata, cytowany przez RaceFans.
© McLaren


Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się