Niedzielne zawody na torze Monza wywołały małą burzę, w której centrum wcale nie byli kierowcy, czy szefowie ekip. W mediach społecznościowych jeden z byłych mechaników Red Bulla, Calum Nicolas zabrał głos w dyskusji dotyczącej pracy mechaników obsługujących bolidy F1 oraz ich wynagrodzenia za pracę.
Mechanicy ponownie znaleźli się w centrum uwagi podczas Grand Prix Włoch po tym jak powolny pit stop zepsuł plan utrzymania przez Lando Norrisa drugiej pozycji.
Oscar Piastri wykorzystał to potknięcie, aby po swoim pit stopie znaleźć się przed zespołowym partnerem, a do gry włączył się zespół McLarena, który przed feralną zmianą opon zapewniał Norrisa, że nie będzie próby podcięcia ze strony Australijczyka.
Po wszystkim McLaren poprosił Piastriego o oddanie pozycji, a kierowca wykonał polecenie. Działania zespołu wywołały jednak spore kontrowersje wśród kibiców i obserwatorów.
W mediach społecznościowych pojawiło się wiele wpisów poruszając ten temat, ale jeden z nich zawrócił na siebie większą uwagę.
Autor posta skrytykował pracę mechaników F1 wyśmiewając "trzysekundowe zmiany w pracy". Post został usunięty, natomiast zanim to się stało odpowiedział na niego znany na padoku były mechanik Calum Nicolas.
Nicolas w ostatnich latach pracował dla Red Bulla, odgrywając kluczową rolę przy wszystkich czterech tytułach mistrzowskich Maksa Verstappena, aby w zeszłym roku zakończyć swoją karierę.
"Dlatego tak niewielu ludzi z padoku udziela się tutaj. Takie bzdurne opinie. To żenujące" pisał wzburzony Nicolas. "Przy okazji średnia pensja technika w F1 jest bliska 60 tysięcy funtów. Średni tydzień pracy składa się z 70 godzin."
"Najczęściej lata się klasą ekonomiczną i nikt nie dostaje więcej pieniędzy za pracę przy obsłudze w boksach."
"'3-sekundowa zmiana w pracy’, jakby niektórzy z nich nie składali i nie naprawiali bolidu co weekend."
"Wszyscy. Nikt nie robi tylko pit stopów. Tylko 60 ludzi jest wpuszczonych na tor, nie ma na to miejsca."
Zapytany o to, czy mechanicy są "niesamowicie niedopłacani za swoją pracę", odpierał: "Moja pierwsza pensja za podróżowanie po świecie w F1 w wieku 22 lat wynosiła 42 tysiące. funtów. Nie mając żadnych obowiązków w domu, czułem się, jakbym wygrał na loterii."
Było to jednak zanim kalendarz wyścigów rozrósł się do poziomu 24 wyścigów w sezonie, a silniki V8 zastąpiły skomplikowane konstrukcje hybrydowe.
"Wtedy mieliśmy 17 wyścigów w sezonie, bez potrójnych weekendów" pisał. "Nakład pracy przy V8 był niczym w porównaniu do tego co potrzeba obecnie."
Nicolas ciągnięty za język przyznał, że częściowo za słabe zarobki osób pracujących na padoku odpowiadają regulacje finansowe ograniczające budżety ekip, ale przyznał, że nawet bez nich nie zarabiali by wiele więcej.
"To znaczy, moja ogólna odpowiedź na to brzmi: tak. Właściwie 'Koszt limitu budżetowego' to rozdział mojej książki, który uważałem za jeden z najważniejszych."
"Ale bądźmy szczerzy, nawet bez niego ekipa w boksach nie zarabiałaby 350 tys. funtów rocznie. Jeśli kiedykolwiek tak się stanie, rozważę powrót" powiedział, dodając trzy emotikony śmiechu ze łzami.
Osoba, która napisała oryginalny komentarz, później przeprosiła, pisząc: "Zeszłej nocy umniejszyłem roli mechanika w Formule 1, rozumiem, że mówiłem rzeczy, nie wiedząc, czym zajmują się mechanicy. W przyszłości wyciągnę z tego wnioski."
"Dziękuję Calum za przybliżenie mi perspektywy mechanika."
10.09.2025 20:44
0
Około 25000 zł miesięcznie?
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się