Doradca Red Bulla ustosunkował się do ostatnich głośnych doniesień o rychłym powrocie Daniela Ricciardo do etatowych startów. Austriak zdradził, że to na pewno nie Australijczyk zastąpi Nycka de Vriesa, jeżeli ten nie poprawi się w kolejnych rundach.
Miniony tydzień zaowocował pierwszymi dość mocnymi doniesieniami na rynku kierowców. Wszystko za sprawą informacji o niezadowoleniu obozu Red Bulla z dyspozycji Nycka de Vriesa, który wyraźnie odstaje od Yukiego Tsunody na początku sezonu 2023. Holender miał nawet otrzymać ultimatum związane z najbliższymi rundami w Europie i osobą Daniela Ricciardo.
To właśnie Australijczyk - zdaniem wielu raportów - miał być szykowany do ewentualnego zastąpienia 28-latka, a było to spowodowane niedawną przymiarką fotela w siedzibie AlphaTauri w Faenzy. Szybko jednak okazało się, że takową odbył już kilka tygodni wcześniej, a ostatnia jego wizyta we Włoszech była pokłosiem ślubu Chloe Stroll (córki właściciela Astona Martina).
Taką nowinę przekazało m.in. ESPN, a niedługo później pojawiła się pierwsza oficjalna wypowiedź Helmuta Marko w tej sprawie. Co najważniejsze - austriacki działacz faktycznie wyjawił, że forma de Vriesa musi ulec natychmiastowej poprawie:
"Nic się nie wydarzy w kolejnych rundach. Rozmawialiśmy po prostu z de Vriesem i zgadza się z nami w kwestii tego, że musi się poprawić. Strata do zespołowego partnera - Yukiego Tsunody, który spisuje się świetnie - jest za duża. Używając terminologii piłkarskiej, Nyck otrzymał żółtą kartkę, ale jeszcze nie czerwoną. Jeżeli się poprawi, nie będzie żadnych kłopotów", mówił 80-latek w wywiadzie dla F1Insider.com.
Marko dał jednak też jasno do zrozumienia, że to nie Ricciardo zastąpi w razie potrzeby de Vriesa. Takową szansę otrzymałby wówczas ktoś z dwóch juniorów austriackiej szkółki Liam Lawson-Ayumu Iwasa:
"W najgorszym scenariuszu, moglibyśmy polegać na naszej puli młodych talentów. Mowa o Liamie Lawsonie oraz Ayumu Iwasie, a nie Ricciardo."
Niemiecki serwis dopytał konsultanta byków o inną ciekawą alternatywę dla de Vriesa, a konkretnie Micka Schumachera. Obecny rezerwowy Mercedesa chciałby bowiem jak najszybciej powrócić do etatowej stawki:
"To kierowca Mercedesa i nie figuruje w naszych planach. Wobec tego odpowiedzialny za niego jest Toto Wolff."
Co ciekawe, F1-Insider.com nieprzypadkowo poruszyło wątek Schumachera, gdyż jego osoba ma być łączona z Williamsem i ewentualnym zastępstwem Logana Sargeanta, który obok de Vriesa jest jedynym kierowcą bez punktów w 2023 roku. Kluczowy w tej sprawie może okazać się Mercedes, który ma dawać jasne sygnały swojemu klientowi o niezadowoleniu z formy Amerykanina, a nie trzeba nikomu przypominać, że obecnym szefem brytyjskiej ekipy jest... James Vowles.
16.05.2023 15:56
0
Trochę za wcześnie na cyrk. Chociaż jak Ricardo tracił fotele to nie miało to znaczenia. RB nie ma problemu z wykopaniem kierowcy w środku sezonu.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się