Zwolniony sędzia twierdzi, że FIA zaczyna brakować ludzi do pracy
Doświadczony sędzia, którego FIA zwolniła w tym tygodniu twierdzi, że federacji "zaczyna brakować ludzi do pracy".Tim Mayer, bo o nim mowa, przez ostatnie 15 lat pełnił rolę sędziego FIA, a w miniony wtorek został zwolniony ze swojego stanowiska przez asystenta przewodniczącego Mohammeda Ben Sulayema, który wysłał mu jedynie krótką wiadomość tekstową.
Jak podało BBC szeregi FIA opuściła również Janette Tan, zastępczyni dyrektora wyścigów F2.
Mayer i Tan to kolejne kluczowe osoby, które w ostatnim czasie opuszczają Międzynarodową Federację Samochodową, po tym jak ta zwolniła ostatnio dyrektora wyścigów Nielsa Witticha oraz inspektora ds. zgodności Paolo Basarriego.
Tan podczas ostatnich dwóch rund mistrzostw świata Formuły 2 w Katarze i Abu Zabi miała pełnić rolę dyrektora wyścigów, ale w związku z jej odejściem obowiązki te weźmie na siebie nowy dyrektor wyścigów F1, Rui Marques.
Sytuacja, w której rolę dyrektora wyścigów F1 i F2 pełni jedna osoba będzie pierwszym takim przypadkiem od czasów nieżyjącego już Charliego Whitinga, który przeszło 10 lat temu zaprzestał tej praktyki uznając, że jest ona zbyt obciążająca dla jednej osoby.
W wywiadzie dla BBC Mayer stanął murem ze swoją koleżanką, mówiąc: "Ona jest uosobieniem osoby, jaką chcielibyśmy mieć w FIA, najlepszym przykładem kolejnego pokolenia dyrektorów wyścigów. Nie znam okoliczności, ale można by przypuszczać, że bardzo by się starali zatrzymać kogoś o takiej postawie i charakterze."
"Wiem, jak trudne są obie te prace" mówił Mayer. "Bardzo lubię Ruiego, ale to postawi go pod ogromną presją."
"Nie ma wielu dyrektorów wyścigów FIA na poziomie platynowym, który jest najwyższą certyfikacją FIA. Ja jestem jednym z nich. To mnóstwo pracy, a jeśli wykonujesz tę pracę właściwie, budzisz się codziennie z wrzodem na żołądku, myśląc o wszystkich różnych rzeczach, które musisz brać pod uwagę."
"Nie robią sobie przysługi. Dosłownie kończą im się ludzie, którzy mogą wykonywać te obowiązki."
Mayer przy okazji obszernego wywiadu poruszył również kilka innych głośnych kwestii z ostatnich tygodni związanych z działaniami FIA oraz odniósł się do powodów, dla których sam został zwolniony.
Jedną z głośniejszych spraw, która wywołała kontrowersje na padoku to kwestia przeklinania przez kierowców, której wytyczne miały wyjść bezpośrednio od przewodniczącego FIA.
"W jego pojęciu kierowcy muszą być karani za przeklinanie- to jego stanowisko i to co działo się od tamtej pory je odzwierciedla" mówił Mayer.
Panel sędziowski z założenia ma być niezależnym organem, ale Mayer przyznał, że Mohammed Ben Sulayem często włączał się w jego działanie.
"Bywały sytuacje, gdy bezpośrednio angażował się w przekazywanie swoich opinii. Nie bezpośrednio sędziom, ale za pośrednictwem swoich pracowników."
"Częścią pracy stewardów jest egzekwowanie polityki FIA dotyczącej zasad. Technicznie rzecz biorąc, używanie wulgaryzmów jest zakazane, więc nie jest to niesprawiedliwe. Czy jednak sensowne jest ściganie kierowców za dość łagodne przekleństwa, to już inna kwestia."
"Dla większości kierowców angielski jest drugim, trzecim lub nawet czwartym językiem, a każde dziecko zaczynające od kartingu zna to słowo jako pierwsze po angielsku. Są inne sposoby radzenia sobie z takimi sytuacjami, chyba że celem jest prężenie muskułów."
Wracając do swojej sprawy, Mayer potwierdził, że został zwolniony przez smsa, którego otrzymał od jednego z asystentów Ben Sulayema.
"Dla federacji, która opiera się na wolontariuszach, zwolnienie kogoś, kto wniósł znaczący wkład, za pomocą wiadomości tekstowej nie świadczy dobrze o jej zarządzaniu" mówił Mayer.
Amerykanin zdradził również, że usunięcie go z roli sędziego wiązało się z tym iż przewodniczący FIA "obraził się" na zawartość dokumentu apelacyjnego złożonego przez niego w imieniu organizatora wyścigu na torze w Austin, gdzie ten pełni rolę organizatora sportowego.
Przypomnijmy, że organizator wyścigu został po nim ukarany grzywną w wysokości 500 000 euro z czego 350 000 było zawieszone po tym jak po wyścigu na tor udało się przedrzeć kibicom.
Przedstawiciele toru nie byli zadowoleni z takiego rozwiązania sprawy, tym bardziej, że za podobne wykroczenie organizatorzy rundy w Montrealu zostali ukarani tylko ostrzeżeniem.
Mayer, który w imieniu toru COTA składał apelację twierdzi, że jego działanie miało wpływ na to, że najpierw został odsunięty od sędziowania w GP Sao Paulo, a następnie zwolniony z roli sędziego.
"Oficjalnym powodem, który zostanie podany, jest to, że uznano, iż istnieje konflikt interesów z FIA, ponieważ w mojej roli organizatora prowadziłem prawo do ponownego rozpatrzenia incydentu" tłumaczył Mayer.
"Ale to nie dlatego zostałem zwolniony. Funkcję organizatora pełniłem, przynosząc korzyści FIA, przez ponad 12 lat. To nie jest nic nowego."
"Pomimo że sprawa została rozwiązana cicho i polubownie, on wciąż jest zdenerwowany i zdecydował się mnie zwolnić. Po 15 latach wolontariatu jako sędzia, dekadzie nauczania innych sędziów i setkach godzin pracy w innych rolach otrzymałem wiadomość tekstową od jednego z jego asystentów."
Mayer zdradził, że Ben Sulayem uznał pewien element w dokumentacji apelacyjnej za "osobisty atak na jego osobę".
"Nie pisałem tej części dokumentu, ale moim zadaniem było jego złożenie" dodawał. "Nie było żadnego zamiaru sprawienia problemu FIA i nadal będę pełnił funkcję organizatora sportowego trzech Grand Prix, jakie odbywają się w USA. To był tak drobny punkt, że trudno zrozumieć, dlaczego ktoś mógłby poczuć się tak urażony."
Organizatorzy wyścigu w Austin zdołali doprowadzić do zmiany pierwotnego werdyktu, zmuszając Federację do usunięcia stwierdzenia, że "organizator nie podjął właściwych środków", aby uniknąć wtargnięcia kibiców na tor.
Warto jednak dodać, że Tim Mayer już wcześniej był oskarżany o stronniczość przez obóz Maksa Verstappena.
komentarze
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz