Sainz: część winy ponosi też zespół
Hiszpański kierowca nie gryzł się w język po koszmarnym dla niego GP Australii, które zakończył już po kilku okrążeniach. Za taki stan rzeczy obwinia głównie siebie, ale zaznacza, że zespół również nie spisał się najlepiej.Z pewnością nie tak wyobrażał sobie weekend w Australii Carlos Sainz. Podczas gdy jego partner, Charles Leclerc, nie miał sobie równych, on zmagał się z ogromnymi problemami, począwszy od kwalifikacji. Zajął w nich dopiero 9. pozycję, czym skazał się na start ze środka stawki.
Wczoraj Hiszpana pogrążyły kłopoty z odpaleniem samochodu, a dzisiaj niespodziewana zmiana kierownicy tuż przed rozpoczęciem zmagań. Jej złe mapowanie przyczyniło się do fatalnego startu, po którym spadł na 14. miejsce.
Chcąc wykorzystać potencjał maszyny F1-75, Sainz od razu zabrał się do odrabiania strat, lecz już na 3. okrążeniu musiał wycofać się z rywalizacji. Przestrzelił bowiem hamowanie do zakrętu numer 9, po czym utknął w żwirze, z którego nie zdołał już wyjechać. Po wyjściu z kokpitu został zapytany o przedwyścigowe kłopoty:
"Mieliśmy podobne problemy do tych z wczoraj. Niektóre przełączniki po prostu nie działają. Musieliśmy więc zmienić kierownicę minutę przed startem. Nie była ona dobrze skonfigurowana, gdyż miała złe ustawienia mapowania na starcie", mówił madrytczyk, cytowany przez The Race.
"Z tego powodu utknąłem podczas obu startów [na okrążeniu formacyjnym i normalnym]. Włączył się bowiem system anti-stall [który zapobiega zgaśnięciu silnika na polach startowych]. Dodatkowo, mieliśmy twarde opony, więc spadliśmy w stawce. Chciałem szybko to nadrobić i wtedy też przydarzył się mi ten błąd."
Sainz oczywiście jest świadomy tego, że powinien lepiej zachować się na początku zmagań, natomiast twierdzi też, że część winy za pozycję, w której się znalazł, ponosi samo Ferrari:
"Muszę być dla siebie surowy za ten błąd. Wciąż poznajemy te opony i jasne jest, że twarde ogumienie było naprawdę trudne na pierwszych okrążeniach w ten weekend. Nie powinienem naciskać tak, jak to robiłem. To prosty wniosek: nie powinienem tak naciskać. Zamiast tego należało zachować cierpliwość."
"Natomiast nie byliśmy też perfekcyjni jako zespół. Mieliśmy za dużo problemów. Kłopoty z system anti-stall plus kłopoty z kwalifikacji oznaczają, że znajdujesz się z tyłu. To natomiast stawia cię pod sporą presją i nie zareagowałem na nią odpowiednio."
komentarze
1. Globtrotter
ojjj, Carlos. Udziela się hiszpański temperament?
Pod tym względem nie idź śladami Alonso bo to Ferrari może być jedynym samochodem z czołówki w twojej karierze
2. hubertusss
Nie ma co winić zespołu. Przy tej konkurencyjności Ferrari vs reszta i tej ilości SC były szanse nawet na pudło. Pomimo słabego startu.
3. elin
Pierwsza zasada jazdy dla Ferrari - choćbyś miał rację, NIGDY nie krytykuj głośno Ferrari.
Nie tacy kierowcy już się przekonali, że Włosi czegoś takiego nie zapominają i nie wybaczają.
4. Werter
Czy Carlos dąży do tego by skończyć jak Prost w 1991 roku?
5. ekwador15
śmieszne wydają się te propozycje pozbycia się koców grzewczych, wtedy te twarde opony z tego roku, to nikt ich nie założy podczas wyścigu, bo jazda na nich przez pierwsze 3 okrażenia to bedzie po 5 sekund wolniej na okrążeniu. jak oni teraz dostają podgrzane opony i mimo to pierwsze okrążenie jest dramatyczne
6. Lakosz
Niestety, brak cierpliwości zjadł Sainza. Szkoda. Jest nauczka na przyszłość.
Swoją drogą błędy zespołu z przygotowaniem bolidu też nie powinny się zdarzać.
7. sliwa007
Leclerc mu ucieka. Sainz został w blokach startowych, za chwilę będzie oficjalnie nr 2 w Ferrari i co najciekawsze będzie to rozsądna i uzasadniona decyzja. Nie dziwi mnie złość, zwłaszcza po tym co pokazywał w poprzednim sezonie.
8. KolczastyKaktus
Czyli kierowca nr 2 w Ferrari jest już znany, stąd to zniecierpliwienie Sainza, które zresztą go zgubiło. Ferrari to nie jest zespół do którego będzie brak chętnych nawet na drugi fotel ale Hiszpan miał rację, że zespół się nie popisał.
9. hubertusss
@7 @8 kierowca numer dwa w Ferrari był znany z chwilą dołączenia do zespołu przez Sainza. Który może i miał lepsza końcówkę zeszłego sezonu. Ale cały czas był numerem dwa.
10. sliwa007
9. hubertusss
Pewnie tak, ale po słabszym początku w wykonaniu Sainza nikt nie będzie miał pretensji do Ferrari o to, że stawiają na Leclerca. PR-owo taka decyzja przejdzie bezboleśnie a Sainz może mieć pretensje głównie do siebie.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz