Pirelli wydało raport ws. awarii opon w Baku
Włoski koncern zakończył analizę opon, które eksplodowały na torze w Azerbejdżanie i ujawnił wyniki tego dochodzenia. Nieoczekiwanie awarie ogumienia nie były następstwem najechania na porozrzucane odłamki, a główną przyczyną był sposób użytkowania przez zespoły.Po GP Azerbejdżanu pojawiło się mnóstwo kontrowersji związanych z ogumieniem Pirelli. Przypomnijmy, że w trakcie rywalizacji w Baku w bolidach Lance'a Strolla oraz Maxa Verstappena eksplodowały lewe tylne opony, które zakończyły ich niedzielne zmagania.
Początkowo wydawało się, że przyczyną takich wydarzeń były porozrzucane odłamki, które mogły uszkodzić opony. Teorię tę potwierdzał również fakt, iż w trakcie przerwy spowodowanej czerwoną flagą w samochodach Lewisa Hamiltona oraz Sebastiana Vettela znaleziono ok. 6-7 cm rozcięcie.
Aby ustalić dokładną przyczynę, Pirelli wysłało swoje produkty do fabryki w Mediolanie, gdzie wyspecjalizowani inżynierowie przeprowadzili szczegółową analizę. Dzisiejszego popołudnia włoska firma wydała komunikat w tej sprawie.
Pirelli ujawniło, że eksplozje były podyktowane pęknięciem na wewnętrznej ścianie bocznej, a nie przejechaniem po porozrzucanych częściach. W raporcie również zasugerowano, iż taki stan rzeczy mógł mieć związek z nagłą zmianą ciśnienia lub temperatury w oponach:
"Analiza wykazała, że żadna z opon nie miała wady produkcyjnej ani jakościowej. Nie było również śladów zużycia. Przyczyny awarii lewego tylnego ogumienia w samochodach Astona Martina i Red Bulla zostały jasno zidentyfikowane. W każdym przypadku doszło do pęknięcia na wewnętrznej ścianie bocznej, które mogło być związane z warunkami panującymi na torze, mimo przestrzegania zalecanych parametrów początkowych (minimalne ciśnienie i maksymalna temperatura w kocach grzewczych)", napisano w oświadczeniu Pirelli.
Włoski koncern poinformował także, że zamierza wprowadzić nową dyrektywę w kwestii ciśnienia i temperatury opon w kocach grzewczych, aby nie powtórzyły się problemy z wyścigu z Baku:
"Pirelli i FIA ustaliły już nowy zestaw protokołów, w tym nową dyrektywę techniczną, która została już wysłana do zespołów. To wszystko jest związane z monitorowaniem warunków podczas weekendów wyścigowych."
Co ciekawe, natychmiast po wydaniu oświadczenia Pirelli największy poszkodowany GP Azerbejdżanu, Red Bull, też wydał swój komunikat, w którym zarzeka się, że zastosował się do wszystkich zaleceń:
"Współpracowaliśmy z Pirelli oraz FIA w kwestii dochodzenia ws. awarii opony Maxa, do której doszło na 47. okrążeniu GP Azerbejdżanu. Możemy potwierdzić, iż nie znaleziono jakiejkolwiek wady. Cały czas przestrzegaliśmy wytycznych Pirelli i nadal będziemy korzystać z ich wskazówek", czytamy w komunikacie stajni z Milton Keynes.
komentarze
1. Del_Piero
Włoska fabryka analizuje włoskie opony. Nie jestem na tyle optymistą by uwierzyć im w cokolwiek. Nie mógł zrobić tego ktoś z zewnątrz?
2. Senny
I dalej co 1 klikniecie popu z akceptacją regulaminów czy cookies. Nie da się tej strony już używać.
3. Glorafindel
@1.
A po co miał robić to ktoś z zewnątrz? Co to da i co to ma na celu? Przecież i tak nie zmieni się dostawca opon. A wyjaśnianie kto był winny nie ma sensu. Wszyscy korzystają z tych samych opon i jeżdżą na tych samych zasadach. Szukanie winnego nie ma więc żadnego sensu bo udowodnią jakąkolwiek wadę produkcyjna Pirelli i co dalej?
Ja bym się nie doszukiwał drugiego dna. A i wcale mnie nie dziwi że awarii uległa opona w aucie Red Bulla czy Aston Martina. Obie okipy mają mentalność po trupach do celu. Grzebali, kombinowali aż przesadzili. I ani Red Bull nie przyzna się do błędu ani Pirelli.
4. kotwica
Jezu, ludzie nauczcie się w końcu czyścić cache przeglądarki. Ileż można to wałkować?
5. Krukkk
W zasadzie to Pirelli nic juz nie musi mowic, badac i tworzyc nowych dyrektyw technicznych, bo i tak Wszyscy wiedza, ze to bubel a nie opony wyscigowe.
Glupszego farmazonu juz nie dalo sie wymyslec.
6. Skoczek130
Tej marce już dziękujemy. "Włoska robota". :P
7. hubos21
NIe miały zużycia? A tutaj "Polskie eksperty" już pisały , że na jeden pit stop się nie dało przejechać i pękły na skutek zużycia. Pirelli jednak coś tam bierze na klatę bo nie zwalili winy na odłamki na torze a jeśli nagły wzrost ciśnienia jest w stanie tak załatwić oponę to co tu więcej pisać
8. Purrek
Cytując klasyka: "It's not a bug, it's a feature".
9. Bleki40
@1 A jak Ci się mikser na gwarancji zepsuje to wysyłałasz gdzie? Tam gdzie kupiłeś czy do konkurencji. Pirelli przed wyścigiem podniosło zalecane min. ciśnienie w oponach z 1.38 bar na 1.45 bar. Dwa zespoły się niedostosowały. Jakie to sami sobie odpowiedzcie (no może po za takim ckm-em co kotwica się tu podpisuje bo z pewnością wskaże na merce). A czemu? Im niższe ciśnienie (oczywiście do pewnych granic,) to lepsza przyczepność. Pirelli o tym wie ale nie ma procedury sprawdzania przed startem więc piszą na około takie pisemko.
10. hubos21
@9
Skąd wiesz, że dwa zespoły się nie dostosowały jak dalej piszesz, że nie ma jak tego sprawdzić?
11. Majk-123
7. A to ciekawe co piszesz, bo ja miałem takie same odczucie czytając ten artykuł jak ty, a byłem za wersją z zużyciem. Odłamki? Chyba z toi toi'a. A nie przypominasz sobie, że te ,,Polskie eksperty'' pisały coś o zużyciu opony od wewnątrz, bo te wypadki nie wyglądały jak przebicie? Zużycia nie było, fakt, ale dobre ,,eksperty'' ,,widzą'' wypadek. Nie było też odłamków, więc nie wiem czym się zachwycasz, bo wyszła wersja, że nikt nie miał racji.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz