Bottas: czasami różnica między mną a Hamiltonem była naprawdę marginalna
Valtteri Bottas twierdzi, że 110 punktów różnicy między nim, a Lewisem Hamiltonem nie oddaje w obiektywny sposób jego straty do siedmiokrotnego mistrza świata, która wielokrotnie była jedynie marginalna.Dwa tygodnie Lewis Hamilton zwyciężył w Grand Prix Turcji i na trzy wyścigi przed końcem sezonu zapewnił sobie kolejny tytuł mistrzowski. Wiele wskazuje na to, że kolejny rok z rzędu drugie miejsce w klasyfikacji przypadnie partnerowi Brytyjczyka, Valtteriemu Bottasowi.
Choć Fin w żadnym momencie kończącej się niebawem kampanii nie stanowił dla Hamiltona żadnego zagrożenia, to i tak jest przekonany, że sporo się nauczył i w kolejnym roku ponownie zaatakuje.
"Faktycznie, mistrzostwo jest przegrane, lecz mogę wyciągnąć z tego roku wiele pozytywów. Byłem w stanie poprawić się na wielu płaszczyznach i chociaż nie wystarczyło to na zdobycie tytułu, to i tak będę naciskał. Było kilka pechowych wyścigów, w których straciłem punkty."
"Ale były też takie, w których Lewis był po prostu lepszy i tak ostatecznie wypracował sobie przewagę. Czasami jednak różnica między nami była naprawdę marginalna. Czy to w kwalifikacjach, czy w wyścigach i strategiach jakie obraliśmy."
"Tak, wiem, w tym sporcie różnica punktowa potrafi wyglądać na całkiem wielką, ale ostatecznie to sprowadza się do cienkich marginesów. Różnicę zrobiło to, że nie byłem w stanie prezentować takiej regularności jak Lewis. Różnica ta nie była duża, ale wystarczyła aby wygrać."
"Na tym będę się skupiał w przyszłości, ponieważ czuję, że z każdym rokiem staję się coraz lepszy. To daje mi motywację i nadzieję, i będę naciskał jeszcze bardziej, by rozwijać się w przyszłości, a w szczególności w przyszłym roku."
komentarze
1. Ecclestone
Takimi wypowiedziami Bottas coraz bardziej się ośmiesza ...
2. belzebub
Marginalna, a gość traci 110 punktów i należy podkreślić w tym samym mistrzowskim bolidzie. To nie jest bolid np. Williamsa czy Haasa, ale Mercedes. Bottas powinien mieć różnicę na poziomie kilkunastu, no powiedzmy 30 punktów. Hamilton zdeklasował Bottasa w tym sezonie całkowicie, pokazując jednocześnie jak przeciętnym kierowcą jest Fin. I nie można tutaj porównywać sytuacji do RBR, bo zespół jest zupełnie inaczej zarządzany. Dlatego do Bottasa nie ma takiej presji, jak w przypadku Albona czy wcześniej Gasly'ego. Valteri ma bardzo dobre warunki do rywalizacji, tylko no sorry Hamilton jest po prostu od niego o wiele wiele lepszy, co nie raz pokazywał nawet jak skopał kwalifikacje, a Bottas startował z pierwszego miejsca. Na mecie to Brytyjczyk przyjeżdżał pierwszy i to często z dużą przewagą. Kropka nad i została postawiona w Turcji, gdzie Bottas zrobił kilka piruetów a Hamilton ani razu i znowu odrobił stratę na starcie. Co wyścig to Hamilton jest lepszy, nie wiem więc gdzie Bottas widzi, że to "czasami". Może dwa, trzy razy gdzieś tam Hamilton miał słabszy dzień, to wtedy mógł się zbliżyć, a tak no cóż dramat i powinien być out z zespołu.
3. wtf1
Bottas chyba oderwany od rzeczywistości. Może i kilka razy był blisko w kwalifikacjach, może i pare razy pokonał Hamiltona, jednak w wyścigach to są zupełnie 2 różne ligi kierowców. Marginalna różnica to dla niego okrążenie straty w Turcji? Ponad 40 sekund straty w Hiszpanii czy 20 w Portugalii? O marginalnych różnicach mógłby powiedzieć Rosberg, a i tak pewnie by się znaleźli tacy, którzy by się z tym nie zgodzili. Bottas ma szczęście, że Max w tym sezonie pare razy nie dojechał do mety, bo pewnie byłby teraz 3 w generalce. A no i ma też szczęście, że Mercedes dominuje, więc nie muszą się martwić o walkę w mistrzostwach. Jak mieliśmy nieco bardziej wyrównaną stawkę w ostatnich latach (2018) to Bottas nawet nie wygrał wyścigu w mistrzowskiej maszynie, a sezon kończył na 5 miejscu. Myślę, że gdyby Ferrari i Red Bull nadal tak mocno na nich naciskali, to pożegnali by Fina, bo po prostu mogli by przegrać tytuł konstruktorów.
4. Del_Piero
No przecież nie powie, że Lewis go zmasakrował, zniszczył, zaanihilował, unicestwił i że prezentuje poziom nieosiągalny dla niego. Bottas to marnotrawstwo fotela w Mercedesie. Nie mogę się doczekać jego odejścia. Jest tylu lepszych od niego. Niech on się męczy w środku stawki, albo w ogóle odejdzie.
Taka to sprawiedliwość. Verstappen, Leclerc czy Ricciardo muszą rwać sobie włosy z głowy w autach, które nie mają podjazdu do OP Mercedesa, w którym jeździ taki bezpłciowy, nijaki Bottas. Szkoda, że Rosberg tak szybko odszedł. Pewnie nie wygrałby już z Hamiltonem, ale przynajmniej byłaby jakaś walka i drama poza torem.
5. Andrzej369
Z jednej strony Bottas nie może powiedzieć, że nawet nie ma podjazdu do Hamiltona bo by zupełnie się ośmieszył, natomiast musi też zdawać sobie sprawę dlaczego on jeździ w Mercedesie, a nie np. Verstappen lub Leclerc... Ma być wingman'em i dawać Hamiltonowi spokój wewnątrz ekipy dzięki któremu nawet jeśli inne ekipy znajdą potrzebne części sekundy do Merca to prędzej któryś z rywali popełni błąd. Gdyby w Mercu w 2018 dalej jeździł Rosberg to sama jego obecność mogłaby mocno wyrzucić Brytyjczyka z jego strefy komfortu, a wtedy sprawa tytułu mistrzowskiego nie byłaby taka przewidywalna.
6. FanHamilton
Gdyby był Vettel Mercedese to Hamilton wróciły awarię, Vettel spokojne wygrał piąty tytuł dla niemieckiego kierowcy.
7. Dumel
Marginalne różnice to były pomiędzy HAM i ROS. Tam liczyły się tylko 1-2 miejsca i ta różnica 7pkt co wyścig. Kto z nich odjedzie o kolejne 7pkt, albo zbliży się.
Tymczasem BOT krąży często w środku stawki bolidem z innej ligi. Dalszy komentarz jest zbędny.
8. Raptor202
@6 Hamilton to musiałby mieć chyba 8 DNF'ów z powodu awarii w sezonie, żeby przegrać z Vettelem.
9. Skoczek130
@Raptor202 - masz kryształową kulę, że jesteś w stanie to stwierdzić? ;)
10. Skoczek130
Valtteri niestety nie spisał się jako kierowca Mercedesa. Miał obiecujący początek, potem niestety nic nie szło po jego myśli. Nawet jego związek z żoną zakończył się fiaskiem. Wszystko tak kręci się wokół Hamiltona. Fin musi się dostosować. Czystą szybkością nie ma szans, ale nie jest w stanie nawet mentalnie złamać Brytyjczyka, bo sam nie wyrabia. W tym roku brakowało mu szczęścia. Na Imoli jechał uszkodzonym bolidem, podobnie w Turcji. W Wielkiej Brytanii eksplodowała opona później, aniżeli Hamiltonowi. Anglik zdołał obronić zwycięstwo, natomiast Fin nie zdobył punktów. Darzę chłopa sympatią, ale też wolałbym w jego miejsce kogoś nowego. Kiedyś liczyłem na Wehrleina lub Ocona, teraz chciałbym, aby szansę otrzymał Russell. Niestety taki układ Mercowi pasuje - osiągami są poza jakimkolwiek zasięgiem, więc nawet cieniujący Bottas im wystarczy, by sięgnąć po podwójne mistrzostwo. W tym roku już się nie odbuduje psychicznie. Potrzebuje restartu. Przyszły sezon będzie decydujący. Wolff i spółka raczej w niego już nie uwierzy, więc w przypadku, gdy Hamilton zakończyłby karierę, zapewne wezmą nowego lidera zespołu. Fin jest skazany na rolę Baricza, Coultharda, Fisico czy Webbera - po prostu nie jest tej klasy kierowcą - i nawet nie tylko skill, co po prostu "głowa" nie jest zwycięska.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz