Pokaz bezsilności Williamsa i afera w Ferrari - wnioski po GP Rosji
Tor w Soczi, zaprojektowany od ekierki, nie gwarantuje najlepszego ścigania. W sezonie 2019 wyręczyły go jednak ekipy i federacja, wywołując mnóstwo kontrowersji.Być może nie powinno dochodzić do radykalnych zmian w projekcie kasków co wyścig, ale zabronienie użycia specjalnego malowania w swoim domowym wyścigu jest wybitnie słabe. Nie można było zrobić wyjątku? To odbieranie malutkiej części widowiska. Zamiast miłej rzeczy, która nie ma większego znaczenia, pozostał niepotrzebny niesmak.
Wydawało się, że trudno o większy absurd. Wtedy jednak do gry wszedł Williams i po prostu znokautował konkurencję.
Kompromitacja
Gdyby przedstawić komuś Formułę 1, mówiłoby się o niezwykłym standardzie, najlepszych organizacjach, genialnych inżynierach i wielkich pieniądzach. Czy wycofanie kierowcy z powodu braku części w końcówce sezonu ma coś wspólnego z Formułą 1?
Wymowne jest to, że GP Rosji odbywa się w parku olimpijskim, a Williams dopuścił się czegoś takiego. Chyba każdy słyszał slogan o tym, ile znaczy sam udział. Widocznie jednak nie wszyscy. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że po wypadku Russella zespół naprawdę musiał zdać sobie sprawę, że jest na limicie z częściami. To po prostu wstyd. Powinni w Japonii chodzić w kapturach i w cywilnych ubraniach, żeby nikt ich czasem nie rozpoznał.
Trudno zrozumieć, co w głowie miały osoby, tłumaczące się w taki sposób. Przecież można było wykorzystać jakąkolwiek lepszą wymówkę. Obawa o bezpieczeństwo Roberta po problemie George'a byłaby rozsądna, chociaż też oberwałoby się od opinii publicznej. Ludzie zapomnieliby jednak o sprawie po dniu, a tak przez kolejne wyścigi każdy będzie kojarzył, że z FW42 trzeba obchodzić się jak z jajkiem.
Patrząc na uzasadnienie o braku szans na punkty też trzeba złapać się za głowę. A gdyby do mety dojechało tylko 9 samochodów? To byłaby sprawiedliwa kara. Po co inni się ścigają, skoro nie wygrają? Po co w ogóle pisać tekst, skoro nie przeczyta go milion osób? Po co iść do pracy, skoro nie jest się prezesem? Po co oglądać wyścig w Soczi, skoro nie będzie najciekawszy?
Ofiary
Najgorsze, że cierpią na tym obaj kierowcy. Nie ma co owijać w bawełnę - Williams zepsuł powrót Roberta Kubicy do Formuły 1. Tak, umożliwił go, ale tutaj kończą się pozytywy. I nie można zapominać, jak ohydnie zachowali się przed sezonem 2018, podając mu rękę, a potem udowadniając przez zaprzyjaźnione media, że jednak był wolniejszy. Człowiek prawie ginie, walczy jak lew, a gdy już myśli, że się udało, dostaje w policzek. Walczy więc znowu, udaje mu się, ale ma przecież drugi policzek, więc można uderzyć, tak o, żeby było symetrycznie.
Williams może też zepsuć karierę Russella. Nie tak dawno do F1 trafił mistrz F2 i usiadł w najgorszym zespole poprzedniego sezonu. Mógł jednak walczyć na tyle, by się pokazać i 1,5 roku później mieć najwięcej pole positions ze wszystkich w sezonie i w barwach Ferrari walczyć o zwycięstwa z ludźmi, którzy mają łącznie 9 tytułów mistrza świata, lada moment 10. Tymczasem George wyjeżdża na tor i nie może nic zrobić, by przekonać Toto Wolffa, że transfer nie będzie ryzykiem. Okazja na fotel w topowej ekipie nie zdarza się co chwilę.
Dobrze, że Robert odchodzi stamtąd i zaczyna wypowiadać się coraz odważniej, może część ludzi przekona się w końcu o tym, jaką ma sytuację i jak jest traktowany. To nie jest wina George'a, bo będąc w takiej dziurze, ekipa musi dbać o swojego kierowcę. Szczególnie, gdy media z jej kraju piszą po angielsku, czyli w języku, który rozumie dziś praktycznie każdy. Gdyby było odwrotnie, prawdopodobnie zostaliby zjedzeni żywcem i to w wielu krajach, bo taką siłę ma internet po angielsku.
To jest upadek wielkiego zespołu i już on sam nie jest w stanie tego ukryć. A przecież może być jeszcze gorzej. Wystarczy, że któryś kierowca, nawet nie z Williamsa, pomyli się i doprowadzi do kolizji. Może to ekipie potrzeba kilku policzków, żeby coś drgnęło?
Podwójnie bolesna awaria w Ferrari
O ile w przypadku zespołu z Grove krytyki jest za mało, tak w przypadku Włochów rozpoczęła się gorąca dyskusja, chyba trochę przesadzona. Przede wszystkim - sami ją stworzyli, bo manipulowanie pozycjami kierowców zawsze będzie irytować kibiców.
Patrząc już chłodnym okiem, wygląda na to, że wymieszały się ze sobą dwie różne rzeczy, czyli polecenia i awaria. Dlatego na początku warto oddzielić je od siebie.
W przypadku jakiejkolwiek neutralizacji po pit stopach kierowców Ferrari, ekipa była skazana na porażkę. To było oczywiste od momentu, gdy wyklarowało się tempo czołowych zespołów. Można im zarzucać jedynie, że wiedząc o przewadze, nie chcieli już w Q2 wybrać tych samych opon co rywale, ale być może wtedy nie byliby szybsi w niedzielę.
Mercedes miał w ten weekend jedno wyjście - zrobić coś innego i liczyć na to, że w wyścigu coś się wydarzy. To była ich strategia. Co prawda oparta o czynnik losowy, ale jedyna, która mogła zapewnić im triumf. Ferrari też o tym wiedziało. To normalne ryzyko, które ma miejsce w wyścigach. Jeszcze nie raz wygrają i przegrają w taki sposób.
Tym razem szczęście miały srebrne samochody, a wyjątkowego pecha te czerwone. Pół biedy, gdy neutralizację wywoła inny zespół i to zabierze wygraną. Tutaj doszło do jednoczesnej utraty samochodu i pierwszego miejsca.
Nie było to żadne genialne zagranie Mercedesa, zrobili jedyną rozsądną rzecz. Nie było to również żadne przekombinowanie Ferrari, przecież nie wycofali się specjalnie z wyścigu. Gdyby nie było całej afery z poleceniami i każdy siedziałby cicho, a doszłoby do awarii - wynik byłby taki sam.
Umowy a rzeczywistość
Brak związku między usterką a ustaleniami przed wyścigiem to jedno. Inną kwestią jest sens działań Scuderii. Do tej pory ruchy, które wykonał Mattia Binotto, najpierw wywoływały burze, a potem okazywały się nie być takie głupie. Czy tak będzie tym razem?
Jeśli porozmawia sobie z kierowcami i oni zaczną się słuchać - to tak. Tylko, że tutaj pojawia się duży problem. Obaj wiedzą, że jeśli w 2020 roku auto pozwoli na walkę o tytuł, to będzie trzeba wybrać nr 1 i nr 2, bo inaczej dojdzie do odbierania sobie punktów. Mercedes ma jasną hierarchię i rzuci Bottasa na pożarcie.
Szef Ferrari powinien mieć nadzieję, że wydarzenia z Soczi to było danie sobie po razie i później będzie spokój. Nadzieja raczej złudna, bo stawka jest duża, ale czemu w ogóle doszło do takiego zamieszania?
Żeby odpowiedzieć, należy cofnąć się do GP Włoch. Wtedy ekipa też zawarła umowę, którą złamał Charles. Napisałem później, że może niezbyt fair, ale takie są realia walki wewnętrznej, tak się przejmuje stery. Tamta sytuacja uniemożliwiła Vettelowi pokazanie tempa, które wyglądało na lepsze od rywali i podkopała jego weekend, który zawalił się w wyścigu.
Każdy sportowiec z ambicjami, któremu ktoś w takiej walce chciałby zabrać lepszy status, oddałby przy pierwszej możliwej okazji. Szczególnie, że Sebastian pokazał już, że stać go na to. Christian Horner w zeszłym roku wyjawił, że afera z Multi 21 z GP Malezji 2013 była rewanżem na Marku Webberze za GP Brazylii 2012. To miało miejsce po dwóch wyścigach, akurat przedzielonych przerwą między sezonami.
Bardzo prawdopodobne, że Sebastian chciał zaznaczyć swoją pozycję, pokazując, że nie jest pachołkiem i nie zamierza robić za wingmana. I dopiął swego, stracił miejsce przez działania zespołu, ale sam zrobił co mógł. Jeśli docenia się, że Monakijczyk pokazał swoją siłę, to również trzeba docenić, że Niemiec mu oddał. To nie jest jakaś tam przedszkolna przepychanka, to mogą być wewnętrzne eliminacje do walki o tytuł w przyszłym roku.
Nie da się rozstrzygnąć działań Ferrari z Rosji, bo nikt tam nie jest święty i każdy dba o swoje interesy. Paradoksalnie, ta awaria mogła załagodzić sytuację, bo wszyscy w jakiś sposób przegrali i będą trochę mniej uparci.
Każde rozwiązanie miało jakieś wady, które doprowadziłyby do trudnych rozmów w Maranello. Zostawienie ich samym sobie też mogłoby dać zły efekt, chociaż od najlepszych kierowców świata trzeba wymagać ścigania się bez kolizji. Może wystarczyło powiedzieć, że Rosja jest raz w roku i trudno, mają się nie rozbić, a kto będzie prowadził, dostanie priorytet? Kraksa to już dobry argument do poleceń.
Trudno mieć pretensje do Binotto o próbę zespołowego wygrania wyścigu i opanowania dwóch mocnych charakterów. Można podważać jednak wykonanie tych zadań. Tym razem przerosło go zadowalanie wszystkich po trochę, zresztą to prawdopodobnie jest niemożliwe.
W wyścigach nie ma równości i ostatecznie zadecydować będzie musiała prędkość. Póki co tu przewagę ma Leclerc, który częściej startuje z przodu, więc częściej ma przewagę po starcie. Akurat w Rosji nie miał, ale tak jak wcześniej, ten wyścig jest tylko raz w roku. Z małej chmury zrobił się duży deszcz, ale gdzieś tam w pobliżu czai się znacznie większa, z której dopiero może lunąć.
komentarze
1. Raptor202
Ja mam nadzieję, że już wkrótce ta śmiechu warta spółka zbankrutuje i przejmą ją jacyś Rosjanie czy inni Kanadyjczycy. Ja rozumiem, że Williams to kawał historii, ale czy warto tęsknić za ekipą tylko dlatego, że nosi taką a nie inną nazwę? Tyrrell upadł, Jordan upadł, Lotus upadł, czas Williamsa też mija, a przy takim zarządzaniu zespołem, które ciągnie go na dno z prędkością Shinkansena, prędzej czy później musi to się stać. Im szybciej Claire opuści F1, tym lepiej, dlatego życzę Williamsowi ujemnego wyniku finansowego. Szkoda tylko kierowców tego zespołu.
2. saint77
Ja czekam cierpliwie, jak po odejściu Roberta z tego wiejskiego zespołu temperatura otoczenia nieco opadnie i Robert w jakimś wywiadzie opisze szczegółowo jak to ROWNO był traktowany.
3. saint77
A co do oceny Williamsa: w języku kulturalnego czlowieka nie ma wyrażenia wystarczająco obelżywego, które w odpowiedni sposób określiłoby mój obecny stosunek do tego zespołu.
Jestem pewien, że w gronie mechaników i inżynierów jest sporo ludzi z sercem po właściwej stronie, którzy się zarzynają dla tego teamu.
Niestety liczykrupa Claire skutecznie potrafiła to zniszczyć.
Mam nadzieje, że agonia Williamsa nie potrwa dłużej niz jeden sezon.
4. Del_Piero
Też mam nadzieję, że KUB kiedyś powie jak to tak naprawdę wyglądało w Williamsie. Trzeba być zaślepionym ignorantem by twierdzić, że kierowcy są równo traktowani. Najśmieszniejsze jest to, że Williams powiedział wprost o brakujących częściach i nawet się z tego nie wycofał. Co musi sobie myśleć Frank Williams wiedząc, że nic już nie może zrobić. Życzę temu teamowi upadku. Ludzie może potęsknią parę dni, ale potem każdy o nich zapomni.
Co do Ferrari to rozpoczęła się "walka o władze". Najpierw Leclerc zaczął grę psychologiczną na Monzy, a teraz Vettel mu odwdzięczył się pięknym na nadobne. Trzeba go naprawdę nie lubić by zarzucać VET egoizm i brak honoru. Mistrzowie mają to do siebie, że stosują różne sztuczki. Tak robił Senna, tak robił Prost, Schumacher, Hamilton, Alonso, Rosberg, Vettel, oraz od niedawna Verstappen i Leclerc, lecz jakoś nie widzę na tym forum ludzi, którzy im to mają za złe. Ustalanie kolejności w wyścigu jest zupełnie bezsensowne. Rozumiem team orders itp., ale przecież Mercedes już wygrał ten sezon! Myślę, że niedługo będziemy musieli czekać na kolejną eskalację. Kto wie, może zmiana składu już na 2020? Nie ma takiego kontraktu, którego nie można zerwać.
5. XandrasPL
Nie lubię Leclerca za to, że gra na emocjach ludzi. Koleś wypaplał przez radio cały plan na start aby wzbudzić litość i aby Ferrari miało problem bo coś mu obiecali znaczy nie obiecali a mówili w jakich okolicznościach warunek ten się spełni.
Trzeba oglądać wyścigi a nie wciągać rosół spoglądając co 30 sekund na telewizor. Leclerc w ciemno wierzył w jeden scenariusz. Koleś musi być kre***. Co gdyby Hamilton miał start życia. Zacząłby zrównywać się z Leclerciemi co? ten by się nie bronił bo on miał pomagać Vettelowi czyli przesuwać się nad Niemca dając mu slipstream? Dobrze, że mu pomógł czy jakby się nie zgodził to Vettel by tej strugi nie miał? To nie moja słowa a Gutowskiego, który cisnął bekę z Leclerca i słusznie. Vettel sam ograł Hamiltona a potem czego by Charles nie zrobił to Vettel byłby z przodu. Charakterystyka zakrętu taka jest i każdy on tym wie. Czy od wew czy zew będąc lekko z przodu Vet wyprzedziłby Karola.
Charles gra na emocjach ludzi. Musi walczyć. Założenie jedno ale trzeba ingerować w to co się dzieje. Zaraz będzie płacz, że ktoś go wyprzedził bo jadący na czele Karol nie miał za kim się podciągać a ten drugi miał już. Albo włączenie radia aby usłyszeć jak narzeka na siebie, na swoje błędy.
Ja tam wolę Vettela, który mówi jasno. Potrzebuje szybszego bolidu aby wygrać majstra.
"bring back fu*** V12s" - team radio of season.
A co do Roberta. Niech się uwolni i powie prawdę. On zna prawdę. Od Hiszpanii kazali mu zamknąć się. W wywiadzie dla Eleven, którego oficer nie mógł już skontrolować widać jak kiwnął mu głową "Nie przesadzaj"
6. XYz1
Co do Kubicy, ja na miejscu Willamsa olałbym hajs Orlenu i rozwiązał z nim kontrakt. Zachowuje się jak primadonna i jest po prostu żałosny. Nic dziwnego, że własny zespół chce się go pozbyć. Debiutant leje go jak chce. Zdobył fuksem punkt i na tym bazuje. Jest wolniejszy od debiutanta, ludzie są jakieś granice! Wiecznie ostatni, przynajmniej nie rozwala bolidu. Aaa, i jeszcze nadęte ego w wywiadach, byłbym zapomniał. Może zamiast obwiniać wszystkich wokół, warto zacząć od Siebie?
7. rent
...najpierw cyrk z oponami a póżniej ze zjazdami-mam nadzieję że od tego momentu jelenie będą pod ochroną.
8. sliwa007
Szkoda tylko, że wszyscy którzy analizują relacje Leclerca z Vettelem robią to jedynie od Monzy, zapominając o wcześniejszych wyścigach, w których to Leclerc wykonywał polecenia zespołowe nawet wtedy gdy był wyżej i był szybszy.
Może warto prześledzić te relacje od początku a nie od momentu, który kibicom Vettela jest po prostu na rękę?
Co do Williamsa - tutaj trudno jest nam wszystko oceniać obiektywnie bo jedną z ofiar takiego działania jest nasz Kubica, ale...
... starając się chociaż na chwilę być obiektywnym warto zaznaczyć, że ten zespół po prostu walczy o przetrwanie i w zasadzie wszystkie brzydkie zagrania będą im wybaczone jeśli uda im się dotrwać do nowego rozdania finansowego i jako takiego stania na własnych nogach.
Claire z pewnością chciałaby być na miejscu Toto Wolffa, mieć praktycznie nieograniczony budżet i nie przejmować się czymś takim jak części zapasowe.
Nie rozgrzeszam, nie bronię - po prostu jest jak jest a z punktu widzenia zespołu granie na Russella musi być po prostu bardziej opłacalne. Ostatecznie to jest biznes.
Osobiście jedyne czego mi brakuje to przyznania się do spraw oczywistych jakimi jest chociażby nierówne traktowanie kierowców. Dziś chyba już nie ma osób znających się chociaż trochę na F1, którzy wierzą w równe traktowanie zawodników, czy w identyczne bolidy.
Zespół, który nie ma części zapasowych na pewno nie jest w stanie rozwijać dwóch bolidów jednocześnie.
9. Werter
Serce krwawi mi z żalu na widok tego co sie dzieje z tak legendarnym zespołem jak Williams który w latach 80 i 90 zdobywał najcenniejsze trofea. W przeszłości takie zespoły jak Brabham i Lotus już się nie podniosły po tak dramatycznym spadku formy.
10. Vendeur
Swietny tekst!
11. TomPo
Z Williamsa to juz tylko nazwa zostala. Jest (byl) to kawal historii F1, ale chyba lepiej zamknac te ksiazke, niz kontynuowac te zenade.
Jezdzij Vet w kwali jak na mistrza przystalo, to nie beda potrzebne jakies ustawki na starcie, by Cie podciagnac. A to ze olales pozniej zespol... coz... zespol pokazal Ci ze to oni decyduja, uwalajac Ci pozycje przeciagajac stint.
Rozumiem, ze trwa walka o nr1, ale Vet stoi na straconej pozycji, a takimi zagrywkami strzela sobie w kolano.
12. Tomaho210
Fajny artykuł.
Po tym GP nawet krytycy RK88 z wysp byli zaskoczeni tłumaczeniem zespołu.
Czytam komentarze i oczom nie wierzę: nikt nie wyzwal autora od #sekta88?
13. lechart
1. Raptor202 ..... Przecież WILL to już bankrut. KUB mu nie pomógł w dalszej wegetacji swoją rezygnacją. Nie będzie karty przetargowej dla LAT , bo jakoś nie słyszałem, aby ktoś zabiegał oprócz niego o występy w WILL. .... Zatem dobrze mu tak za stresy biednego KUB .
3. saint77 .... Podejrzewam, że Robert nic nie opisze (jest za kulturalny), ale jego rezygnacja w trakcie sezonu mówi bardzo wiele. Postępowanie WILL w stosunku do niego mówi jeszcze więcej. ..... Co to za zespół, który nie potrafi przygotować samochodów na testy, a obiecaną specjalną kierownicę dla KUB, wykonuje pół roku i to jeszcze nie tak jak chciał. Szkoda, bo to kawał historii, który najprawdopodobniej już szybko przejdzie do ...... historii.
Niemniej, KUB udowodnił, ze potrafi jeszcze jeździć, być może trochę za wolno ( zależy to też od samochodu), ale ukończył każdy wyścig (ten w Soczi, uważam , że też ukończył).
14. andrzej1966k
Usunięty
15. Jacko29
Właśnie dzisiaj podano ,że Orlen będzie się domagał wyjaśnień i rekompensaty za wycofanie Roberta z wyścigu,w umowie nie było klauzuli o wycofywaniu zawodnika w trakcie wyścigu.
16. rent
(wp.pl)-,,Williams mści się na Kubicy. Brzydkie zachowanie,,- czy można jeszcze bardziej się ,,,,,,@,,,,,, - zapewne tak,a więc przygotujmy się na jeszcze ciekawsze ,,momenty,,
17. andrzej1966k
Usunięty
18. elmilka
Usunięty
19. elmilka
aha
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz