komentarze
  • 41. Soto
    • 2018-09-12 17:25:23
    • *.146.33.232.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl

    @39
    To że bolid jest szybszy od Vettela to fakt, ale pisząc to co napisałem miałem na myśli to, że Vettel działa na zespół mobilizująco, wprowadza dobrą atmosferę co wiele razy podkreślał Arrivabene, Alonso natomiast stwarza konflikty co szybko odwróciło się przeciwko niemu.

  • 42. devious
    • 2018-09-12 18:27:34
    • *.centertel.pl

    @41. Soto
    "To że bolid jest szybszy od Vettela to fakt, ale pisząc to co napisałem miałem na myśli to, że Vettel działa na zespół mobilizująco, wprowadza dobrą atmosferę co wiele razy podkreślał Arrivabene, Alonso natomiast stwarza konflikty co szybko odwróciło się przeciwko niemu."

    Tia, Vettel sam zaprojektował nowy silnik Ferrari, sam też wymyślił ów słynny trick z bateriami, który daje przewagę Ferrari nad Mercem. Sam zaprojektował całe aero na serwetce w restauracji w 15min czekając na pizzę. Vettel to inżynier, geniusz, poeta, bohater. Vettel ratuje dzieci z płonących domów - z domów, które podpala arcyłotr Alonso. Vettel ma jako pierwszy dostać jednocześnie pokojową nagordę Nobla jak i nagodę z fizyki i literatury - wszystko w jednym roku. Tak jest wspaniały! Chwalmy Pana, tj. Vettela! ;)


    Uwielbiam tych naiwniaków, którzy jak mantę powtarzają te wszystkie mity o F1 :) Tak, Alonso niszczy każdy zespół, kłóci się z każdym - dlatego w Renault spędził 7 lat i wszyscy byli bardzo zadowoleni. Dlatego w Ferrari spędził 5 lat i mechanicy i inżynierowie prawie płakali jak odchodził. Jeden jedyny sezon, gdzie Alonso zrobił kwas to był 2007 - i to był kwas głównie z winy Rona Dennisa. A nawet pomimo tego kwasu McLaren ponownie zatrudnił Alonso na kolejne 4 lata - w sumie 5 lat współpracy. Jak można 5-7 lat pracować ze świrem, psychopatą, toksycznym gościem jak go niektórzy opisują? Przecież to nielogiczne :)

    Kolejny mit to ten o inżynierach Vettelu i Raikkonenie - rozpowszechniany przez oczywiście fanatyków obu kierowców. Wynika z tego, że to są nie tylko geniusze kierownicy ale też geniusze inżynierii - jadą do fabryki, biorą laptopa, patrzą na projekt w CAD przez 5 min i mówią co inżynier zrobił źle. Tak po prostu :) Geniusze tak już mają :)

    Vettel ponoć jak przyszedł do Ferrari to zamknął się fabryce na noc z butelką wódki i paczką papierosów i rano Ferrari miało już nowy 100 koni mocniejszy silnik. A Kimi przyszedł i od razu zawieszenie przebudował. Nie Allison, nie setka inżynierów - to Kimi sam zrobił, choć wygląda i zachowuje się jak typ co w życiu 2 książki przeczytał, no ale to geniusz inżynierii!

    Nie wiem po co Mercedes tysiąc pracowników za grube miliony zatrudnia - mogli ich zwolnić i wziąć Vettela i Raikkonena i mieć jeszcze szybszy bolid...

    A co do "wprowadzania dobrej atmosfery w zespole" - to tak na logikę proponuję ćwiczenie małe. Żeby mieć dobre relacje z kimś, czyli mieć dobrą atmosferę w zespole to trzeba kogoś poznać, trochę razem spędzić czasu - no i potem tę znajomość pielęgnować. Trzeba powiedzmy raz na miesiąc spędzić razem powiedzmy 4 godziny w pracy, i może choć godzinkę poza pracą (wyjście na przysłowiowe piwko/kawę/luch) - i to tak naprawdę mało no ale OK, 5 godzin w miesiącu. 60 godzin w roku. Podzielmy to na 6, bo np. można z 6 osobami na raz wyjść na piwo czy pracować nad projektem :) W większej grupie to już nie da rady raczej... Wychodzi tak czy siak, że musimy 10 godzin w roku poświęcić na jedną osobę. Nie wiem w sumie ilu dokładnie pracowników ma Ferrari, załóżmy że 700 osób. Teraz by mieć super atmosferę w zespole trzeba spędzić tych 10 godzin rocznie na osobę - razy 700 osób, to jest 7000 godzin by "dbać o dobrą atmosferę".

    Zakłądając, że Vettel musi spać choćby 4 godziny, to pozostaje mu 20 godzin na "dbanie o dobrą atmosferę". I musi spać w fabryce Ferrari oczywiście, by nie tracić czasu na podróże ;) Wstaje i od razu ma spotkania z pracownikami :) 7000 godzin / 20 = 350 dni. Brakujące 15 to święta i urlopy. Taki naczłowiek jak Vettel nie musi odpoczywać, ale pracownicy muszą ;)

    A więc się zgadza!
    Vettel nic innego w życiu nie robi, nie podróżuje, nie ściga się - tylko 20 godzin dziennie przez 350 dni w roku spotyka się z 700 pracownikami Ferrari (w grupach po 6 osób) i opowiada im dowcipy, poznaje ich, rozmawia, słucha. Buduje tzw. team spirit ;) Wydaje się to bardzo prawdopodobne!

    A Alonso w tym czasie pali kościoły, domy dziecka, pluje pracownikom McLarena w kanapki, moczy niektórym głowy w toalecie w rytm muzyki heavymetalowej, przebija opony na parkingach i obsikuje deski klozetowe w damskich ubikacjach. Oraz wyrywa logo Hondy z napotkanych aut japońskiego producenta i obrzydzeniem i nieukrywaną pogardą... zjada. Taki już jest Alonso - nieeeee to co Vettel :)


    PS
    Alonso przez pierwsze 4 lata w Ferrari:
    78 startów
    4 pole position (ale tylko 2 na suchym torze - tak mocne było Ferrari)
    11 wygranych
    łącznie 43 wizyty na podium.
    2 razy tytuł przegrany o włos .
    Wszystko to bolidem, który czasami był szybki ale czasami taki mocny, że Massa odpadał w Q1 lub Q2 (np. w 2012 w Hiszpanii Massa P16, Alonso P2 i walka o wygraną do mety) .

    Vettel przez 4 lata w Ferrari (sezon trwa):
    74 starty
    11 PP (plus 2 PP Kimiego, który jest słabym kwalifikantem - tak mocne jest Ferrari obecnie)
    13 wygranych
    41 wizyt na podium
    Raz tytuł przegrany zdecydowanie, obecnie znowu się na to zanosi (no ale sezon trwa)
    Wszystko to bolidem cały czas będącym w czubie stawki, OK Merc był w 2016 poza zasięgiem ale od 2017 to Ferrari przoduje w stawce pod względem tempa.


    Chyba tylko psychofani Vettela mogą na podstawie tych liczb stwierdzić, że to kierowca podobnego kalibru :)

  • 43. Soto
    • 2018-09-12 18:53:40
    • *.146.33.232.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl

    @42
    Nie wiem gdzie wyczytałeś w moim tekście że Vettel jest kierowcą tego samego lub podobnego pokroju co Alonso, oczywiście że nie jest. Poza tym nie jestem fanem Vettela, a tym bardziej psychofanem. Uważam, że popełnia zbyt wiele błędów i tytuł powinien powędrować w ręce lepszego kierowcy, czyli Hamiltona. Moja powyższa wypowiedź dotyczyła mentalności kierowcy i tego jaką atmosferę w zespole wprowadza. Na marginesie powiem Ci że domyślam się, że Vettel nie poszedł do fabryki i nie zaprojektował silnika w 10 minut. A co do tego czy za Alonso ktoś płakał jak odchodził, to chyba najlepszym komentarzem będą słowa Wolff'a i Hornera, którzy jednym głosem mówili że Ferdynand nie wprowadza dobrej atmosfery do zespołu.

  • 44. S3baQ
    • 2018-09-12 19:20:07
    • Blokada
    • *.IP.cloudmosa.com

    Może teraz Kimi pokaże temu "nadludzkiemu geniuszowi" (devious-super tekst) vettelkowi, że nie jest jego, jak to powiedział Wolf o Bottasie, skrzydłowym, i nie bedzie palucha za łatwo przepuszczał. Chociaz Sauber to Ferrari 2, wiec....

  • 45. docent
    • 2018-09-12 21:00:17
    • *.10.209.194

    @42 Twoje teksty są długie, ale dobre. Ten jest najlepszy ever:).

  • 46. devious
    • 2018-09-13 01:34:35
    • *.centertel.pl

    @43 Soto
    Spoko, zacytowałem Ciebie na początku tekstu ale chyba się domyślasz, że wypowiedź była bardziej ogólna i skierowana do szerokiego grona, w tym też do fanatyków Vettela - jakich tu nie brakuje :)

    "Moja powyższa wypowiedź dotyczyła mentalności kierowcy i tego jaką atmosferę w zespole wprowadza."

    Tego nie wiesz jak się pracuje z danym kierowcą. PRowe gadki to PRowe gadki. Ja nie słyszałem, by ktoś narzekał na pracę z jakimś z czołowych kierowców - narzekania były co do tych mniej uznanych np. Grosjeana czy Wehrleina (te przykłady pamiętam).

    Owszem, Vettel wydaje się miłym gościem, opowiada fajne dowcipy itd. - i jednocześnie w emocjach potrafi zwyzywać przez radio głównego sędziego FIA (podaję to jako przykład, ale było więcej takich zachowań), Czasem wydaje mi się, że on jest jak Dr Jekyll i Mr Hyde - miły, miły, miły i nagle bum skur...el. Znam takich ludzi - 90% zabawni, czarujący a jak przychodzi moment to wychodzi dupek, cham lub choleryk. Nic fajnego we współpracy - mówię z autopsji. Tak więc może Vettel jest fajny jak się wszystko układa, gorzej jak się nie układa - co już kilka razy widzieliśmy w RBR jak i w Ferrari. Niektórzy jednak na siłę próbują zrobić z niego anioła, chodzący ideał. Cóż, ideałów nie ma ;)

    A też wkład w tzw. "team spirit" Vettela trochę wg. mnie jest przeceniony. O każdym MŚ to samo się mówi, że super motywuje, że sama obecność pana X (wstaw dowolnego MŚ) w fabryce pozwala wyzwolić dodatkową energię pracownikom. Czytałem o tym w przypadku Alonso, Hamiltona, Vettela i wielu innych. Jak to odwiedzają fabryki i och, ach, co za wspaniali ludzie, prawdziwi liderzy! Mam archiwalne numery F1 Racing jak peany pisano o Alonso w 2006 i na początku 2007 - jakim to będzie wspaniałym liderem McLarena, brytyjska prasa się wręcz rozpływała. (A potem pojawił się Hamilton i szybko Alonso stał się wrogiem nr 1. Brytyjska prasa - jak to ma w zwyczaju - wylansowała wtedy obraz toksycznego Alonso. Ciekawe prawda? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...)

    Dla mnie to trochę bajdurzenie. Ciężko mi sobie wyobrazić sytuację, że jakiś inżynier w fabryce ma w piątkowy wieczór urodziny córki, już pakuje laptopa i ma wychodzić, ale nagle przypomina sobie jak pół roku temu na chwilę w jego biurze pojawił się Vettel i uścisnął mu dłoń mówiąc "Jesteś wspaniałym człowiekiem. Dziękuję, że budujesz mój nowy, zwycięzki bolid!". Inżynier ze łzami w oczach siada przy biurku, wraca do pracy krzycząc po włosku "Nie idę na urodziny córki, zostanę i będę pracował całą noc! Zrobię do dla Ciebie, mój mały Vettelku!" po czym całuje zdjęcie Vettela i rzuca się w wir pracy :)

    Drogie naiwniaki, czy naprawdę myślicie, że jak inżynier wpada na genialny pomysł usprawnienia wtryskiwaczy z powodu tego, że w jego zespole Vettel zamienił Alonso? Coś w stylu "nie ma tu tego Alonso, więc biorę się do pracy!" Albo gdyby obecnie w Ferrari jeździli Lance Stroll i Marcus Ericsson, to ten inżynier pomysł schowałby do szuflady mówiąc "niech czeka na lepsze czasy, na kierowcę godnego moich genialnych wtryskiwaczy"? No bez jaj :) To bajki jakie wciska PR na Twitterach bo za coś muszą im płacić i marni dziennikarze by wypracować wierszówkę dla takiego F1Racing. Ja owszem, mogę uwierzyć, że kierowca może być "języczkiem u wagi" i dać ten dodatkowy 1% ale jak ktoś mi wciska kit, że Schumacher albo Vettel budują wielkie zespoły (I dlatego Schumacher odniósł taki wielki sukces w Mercedesie zdobywając 1 podium w 3 lata...) to mam taką osobę za bardzo naiwnego idiotę/idiotkę albo i gorzej...

    Oczywiście nie neguję mocy "team spirit", pracowałem w różnych zespołach w tym międzynarodowych nad różnymi projektami, i wiem jak to jest jak zespół "nie trybi". Albo jak lider jest do niczego (czytaj: jak sam jestem liderem projektu :P) - ale po prostu nie wierzę w moc sprawczą kierowcy, który pojawia się w fabryce na chwilę raz na 2 tygodnie. Co on może przez ten czas zrobić, pogdać pół godzinki z kilkoma inżynierami i uścisnąć rękę gościa od tokarki CNC albo operatora autoklawu?

    Co innego budowa "team spirit" w samym zespole wyścigowym jeżdżącym na GP - tam kierowca ma faktyczny wpływ na chemię w ekipie, no ale to ma zerowy wpływ na szybkość auta. Bo auto przyjeżdża z fabryki i co najwyżej możesz powiedzieć czy poprawki są dobre czy złe. Reasumując:


    "A co do tego czy za Alonso ktoś płakał jak odchodził, to chyba najlepszym komentarzem będą słowa Wolff'a i Hornera, którzy jednym głosem mówili że Ferdynand nie wprowadza dobrej atmosfery do zespołu."

    A odpowiedź Alonso była "ciekawe skąd mogą wiedzieć, skoro nigdy z nim nie pracowali?" Wolff może wiedzieć co najwyżej od Hamiltona lub innych inżynierów, którzy przeszli z McLarena lub Ferrari. Tylko jakoś nie słyszałem takich oficjalnych opinii od żadnego inżyniera. Za to byłe szefostwo Ferrari co innego mówiło... A Hamilton? To oczywiste, że Hamilton nie chce Alonso w swoim zespole (Alonso póki co jako jedyny teammate pokonał Lewisa zarówno w qual jak i w wyścigach), więc co miał powiedzieć Wolff, że Alonso to super gość ale go nie chcemy bo wolimy układ Lewis król, Bottas woziwoda? :P Nie powiedzą tego wprost - oni nie chcą 2 mocnych kierowców, więc muszą zdyskredytować Alonso by wyglądało, że wzięli najlepszą dostępną parę kierowców a zrezygnowali z tego "złego". Logiczne...

    Swoją drogą żaden partner zespołowy złego słowa na ALonso też nie powiedział nigdy - a przecież taki toksyczny... Ani Massa, ani Button ani nawet Piquet Junior - a ten ostatni mógł "pogrzebać" Alonso jakby powiedział, że Hiszpan wiedział o crashgate... Ale nie, nic z tego... No to jak to jest? Dziennikarze i szefowie "wrogich" zespołów wiedzą coś, czego nie wiedzę współpracownicy czy koledzy z zespołu? Hmm podejrzane.

    A Horner? Przecież sam chciał go zatrudnić w 2007 i 2008 roku, tuż po aferze w McLarenie. Nie dogadali się co do długości kontraktu (Horner chciał wieloletni, Alonso chciał mieć opcję odejścia do Ferrari w 2010) Wtedy mu nie przeszkadzało? Zalatuje hipokryzją :) Akurat Hornerowi i Marko to ciężko w czymkolwiek uwierzyć śledząc ich dokonania w ostatniej dekadzie...


    "Na marginesie powiem Ci że domyślam się, że Vettel nie poszedł do fabryki i nie zaprojektował silnika w 10 minut."

    No shit, Sherlock! :) Wiadomo, że zajęło mu to jakieś 3-4 godziny a nie 10 minut!

  • 47. luki2662
    • 2018-09-13 08:12:02
    • *.centertel.pl

    A mi się wydaje że Ferrari nie chcę popełnić podobnego błędu jak z Jules Bianchi który miał ogłosić kontrakt po GP Japonii.

  • 48. Soto
    • 2018-09-13 09:58:12
    • *.147.104.151.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl

    @46
    Wyklarowałeś to tak, że w sumie to nie pozostaje mi nic innego tylko zgodzić się z Tobą, ale mam jedno "ale". Napisałeś "Alonso póki co jako jedyny teammate pokonał Lewisa zarówno w qual jak i w wyścigach". Średnia Lewisa zdobytych miejsc w kwalifikacjach z całego sezonu to 2.58, Alonso 3.17, natomiast obaj na koniec sezonu zgromadzili po 109 punktów. Reasumując, nie widzę tutaj wygranej Alonso.

  • 49. Heniek007
    • 2018-09-13 10:29:59
    • Blokada
    • *.w90-29.abo.wanadoo.fr

    @48 Bo Lewis rywalizował ze wsparciem Rona Denisa, a Fernando musiał liczyć na siebie. Stąd "nieoficjalnie" Alonso w tej rywalizacji był lepszy.

  • 50. Soto
    • 2018-09-13 11:30:09
    • *.146.70.170.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl

    @49
    A na czym to wsparcie Dennisa polegało, na poklepaniu Lewisa po plecach czy na sabotowaniu bolidu lub strategii Alonso?Nie uważasz, że wtedy sytuacja byłaby odwrotna, czyli to Alonso miałby lepszą średnią z kwalifikacji, a gorzej wypadałby w wyścigu?

  • 51. Heniek007
    • 2018-09-13 11:58:11
    • Blokada
    • *.w90-29.abo.wanadoo.fr

    @50 Troszeczkę zagmatwałeś...Jak było dokładnie, wie jedynie sam Ron Dennis. Według mnie faworyzowany był Lewis.
    Jak to robili w Mclarenie tego nie dowiemy się nigdy, bo takie taktyki są tajne-możliwości jest wiele.

  • 52. narya
    • 2018-09-13 12:58:38
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    Dennis nie miał żadnych szans na faworyzowanie Hamiltona. Jak tylko coś było podejrzane, to Alonso od razu biegał na skargę do mediów. Zażyczyć sobie nawet żeby w jego garażu cały czas siedział ktoś z hiszpańskiej federacji sportów motorowych ( dokładnej nazwy nie pamiętam), więc nie było mowy o jakichkolwiek przekrętach na korzyść Lewisa.
    Ale jak ktoś nie może się pogodzić że Alonso zwyczajnie przegrał z debiutanta, to i się wymyśla bajki o faworyzowanie ;)

  • 53. Soto
    • 2018-09-13 12:59:40
    • *.146.70.170.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl

    @51
    Zgadzam się z Tobą w kwestii tego, że prawdę zna wyłącznie Ron i że możliwości było wiele. Tak czy inaczej nie wiemy na pewno czy faktycznie ktoś utrudniał życie Alonso w 2007 roku, a w związku z tym nie można mówić że wygrał on rywalizację z Lewisem. Nie można według mnie budować takich teorii na podstawie przypuszczeń.

  • 54. narya
    • 2018-09-13 13:02:31
    • *.neoplus.adsl.tpnet.pl

    Sorki za małe błędy, niestety pisanie z telefonu przekręca niektóre litery.

  • 55. ds1976
    • 2018-09-13 13:35:59
    • Blokada
    • *.gigainternet.pl

    Poniżej cytat z innego miejsca w sieci - kilka pytań do Kimiego przed GP Singapuru :-)) Obłędne!!!



    Pyt: Dlaczego zdecydowałeś się dołączyć do Saubera?

    Kimi: A dlaczego nie?

    Pyt: Czyli dalej masz pasję do ścigania?

    Kimi: Nie, chcę być nieszczęśliwy przez dwa lata.

    Pyt: Czy nadal będziesz pomagał Sebastianowi w zdobyciu mistrzostwa w tym roku?

    Kimi: Mogę jeździć tylko jednym samochodem.

  • 56. Heniek007
    • 2018-09-13 13:36:38
    • Blokada
    • *.w90-29.abo.wanadoo.fr

    @52 Mclaren przejąłby się opinią Hiszpańskiej Federacji Motorowej tak, jak ja Twoim komentarzem. Nie robi na Tobie wrażenia to, że po wylaniu całych brudów Mclaren został zdyskwalifikowany?

    @53 Masz swoje zdanie na ten temat-ja mam swoje.

  • 57. kiwiknick
    • 2018-09-13 18:27:55
    • *.dyn.telefonica.de

    Co by nie pisać o Vettelu czy cienki czy nie to jedno jest pewnie że, Kimi może mu torbę nosić a Kubica buty czyścić.
    :)

  • 58. Heniek007
    • 2018-09-13 19:04:43
    • Blokada
    • *.w90-29.abo.wanadoo.fr

    @57 Nie prosciej napisac: "Srututut"

  • 59. kiwiknick
    • 2018-09-13 19:12:57
    • *.dip0.t-ipconnect.de

    Sritutut :)

  • 60. Heniek007
    • 2018-09-13 19:19:44
    • Blokada
    • *.w90-29.abo.wanadoo.fr

    Bardzo ladnie-i tak trzymaj.

  • 61. Przemasss
    • 2018-09-13 19:30:12
    • *.cable-modem.tkk.net.pl

    @devious

    Twoje przemyślenia są dobre ale płytkie jak na moje oko. Wystarczy przeczytać książkę Brawna aby wiedzieć ile kierowca może znaczyć dla teamu i fabryki. Wystarczy, że kierowca będzie idealny dla takiego bossa jak Ross i wtedy domino leci aż po sprzątaczkę w fabryce. Co do jednego Twojego przykładu z inżynierem i urodzinami córki... (Wiadomo że kolorowany, więc odnoszę się tylko do inżyniera). Jak znam siebie to gdybym pracował w teamie, gdzie przez poprzednie 3 lata wygrywaliśmy wszystko i przychodzi do nas Stroll to rzeczywiście wsio ryba i robię swoje, ale jeśli nie wygrałem nic przez dekadę i przychodzi Stroll zamiast Sebcia to moja motywacja znowu spada, umysł nie jest czysty i nie pragnie aż tak bardzo sukcesu. Natomiast gdybym przegrywał 10 lat i przyszedłby Sebciu to myślę, że bym dostał kopa. Coś na zasadzie Saubera. Myślę, że wszyscy zacierają tam ręce, że będzie u nich jeździł Kimi.

    Mitycznosc sprotowca jest bardzo ważna. Gościu w fabryce może znać Vettela bądź Hama na takim poziomie jak my, kibice (plus ewentualne plotki). Jedna grupa pracowników będzie wniebowzięta, że przychodzi do nich gość, który zarabia 40 melonów i nie ma Instagrama i oni będą gardzić na pierwszy rzut oka fałszywym podejściem PR Hama. Jeżeli dwaj ich odwiedza i coś tam powiedzą to ci pracownicy uwierzą w szczerość Sebka a jak Ham wyjdzie to skomentują "fałszywa menda".

    Ludzie są różni tym bardziej Wlosi, Anglicy itd. Możemy myśleć, że wszyscy są mega profesjonalni (Ty tak zakładasz) ale moim zdaniem rzeczywistość jest inna. Na ogół jako człowiek lubimy dany typ człowieka. W mechaniku też o tym było pisane. Przeczytałem wiele książek o sportowcach i wynika z nich tyle, że każdy szczegół ma znaczenie i domino leci w sukces bądź w porażkę. Z Rywalizacji Totalnej można wywnioskować tyle, że 700 osób muszą pasować jak puzzle (czytaj bardziej niż w innych fabrykach) aby odnieść sukces i kierowca tutaj też ma duże znaczenie, bo jest jednym ze środkowych puzzli.

  • 62. Heniek007
    • 2018-09-13 19:45:41
    • Blokada
    • *.w90-29.abo.wanadoo.fr

    @61 Robi sie coraz ciekwiej... Mamy kolejnego "Menadzera".

  • 63. Przemasss
    • 2018-09-13 19:51:09
    • *.cable-modem.tkk.net.pl

    @62

    I tak się cieszę z tego, że nie wyśmiewam innych tak jak Ty teraz mnie :) to tylko mi mówi, że Twoja opinia jest tylko i wyłącznie subiektywna i nie liczysz się z innymi. Każdy ma swój punkt widzenia, ale za sukcesami stoją szczegóły czy to w życiu nieudacznika czy wielkich mistrzów.

  • 64. Heniek007
    • 2018-09-13 20:03:42
    • Blokada
    • *.w90-29.abo.wanadoo.fr

    @63 Bardzo ładnie wybrnąłeś-postawiłbym ci kolejkę w barze. Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.

  • 65. kiwiknick
    • 2018-09-13 20:05:03
    • *.dip0.t-ipconnect.de

    @62 Jak ktoś pisze z sensem też ci przeszkadza?
    Przemass ja to przyjmuję
    :)

  • 66. Heniek007
    • 2018-09-13 20:12:43
    • Blokada
    • *.w90-29.abo.wanadoo.fr

    @65 Zatkało kakao?

  • 67. kiwiknick
    • 2018-09-13 20:37:40
    • *.dip0.t-ipconnect.de

    @66 głodnemu chleb na myśli :))

  • 68. Heniek007
    • 2018-09-13 21:01:38
    • Blokada
    • *.w90-29.abo.wanadoo.fr

    @ 67 Pff...

  • 69. devious
    • 2018-09-14 11:53:07
    • *.centertel.pl

    @48. Soto
    "ale mam jedno "ale". Napisałeś "Alonso póki co jako jedyny teammate pokonał Lewisa zarówno w qual jak i w wyścigach". Średnia Lewisa zdobytych miejsc w kwalifikacjach z całego sezonu to 2.58, Alonso 3.17, natomiast obaj na koniec sezonu zgromadzili po 109 punktów. Reasumując, nie widzę tutaj wygranej Alonso."

    W wyścigach było 10-7 dla Alonso. W qual 9-8 bodajże (ale piszę z pamięci).

    A co do tego "zwycięstwa" (pyrrusowego bo obaj przegrali tytuł) to było 107 do 107 więc trudno to nazywać wielkim triumfem.

    A co ciekawe w nowej punktacji Alonso by pokonał Lewisa... Tak więc jak zwykle wiele zależy od regulaminu :) Systemy punktacji są różne, kiedyś np. Prost przegrał tytuł z Senną choć miał bodajże 11 punktów więcej (!!!) - to było bodajże w roku 1988. I do dzisiaj się możemy spierać kto kogo wtedy pokonał. Czy Prost, bo miał więcej punktów na koniec sezonu, czy jednak Senna, który wg. regulaminu miał więcej tych punktów (odejmowały sie najgorsze wyniki, więc regularny Prost stracił kilka puntków, natomias zero-jedynkowy Senna nic nie stracił).

    Ale mniejsza z tym - nie chodzi mi o udowadnianie, że ALonso pokonał Lewisa w 2007 bo wg. mnie nawet jakby miał kilka punków więcej od Lewisa ale nadal przegrał tytuł to uważałbym go za przegranego - bo przegrał pojedynek psychiczny z Lewisem, nie wytrzymał ciśnienia i ostatecnzie przegrał tytuł. Reszta to tylko statystyki. Mi chodzi o coś innego - Lewis wtedy przekonał się na własnej skórze, jak mocny jest Alonso (i vice versa) i raczej nie chciałby ponownie jeździć z nim w jednym zespole. To o tym pisałem, wspominając, że Alonso jako jedyny regularnie pokonywał Lewisa w i qual i w wyścigach. A co do często wspominanego doświadczenia - Hamilton miał go znacznie mniej w 2007, ale Alonso też był wtedy jeszcze młody (miał 26 lat), trochę niedojrzały i trafił do nowego środowiska, nowego zespołu (który lepiej znał Lewis) - i to wyszło na wierzch szybko. Ale ta "lekcja życia" dobrze podziałała na Alo bo stał się lepszym kierowcą. 2007 to chyba jego najgorszy sezon w karierze, momentami jeździł naprawdę słabo (Kanada czy Fuji) a i tak zremisował na punkty z Hamiltonem, przegrywając tytuł o 1 punkt. Not bad :)

  • 70. devious
    • 2018-09-14 12:19:48
    • *.centertel.pl

    @61 Przemasss
    @"Twoje przemyślenia są dobre ale płytkie jak na moje oko."

    Hmm jak są płytkie to nie mogą byc dobre :)

    "Wystarczy przeczytać książkę Brawna aby wiedzieć ile kierowca może znaczyć dla teamu i fabryki. Wystarczy, że kierowca będzie idealny dla takiego bossa jak Ross i wtedy domino leci aż po sprzątaczkę w fabryce."

    Ale przecież napisałem, że oczywiście jakiś wpływ może być, ale to wg. mnie jest mocno przeceniane. A jak już ktoś pisze o "budowaniu team spirit" to ogarnia mnie pusty śmiech. Podwałem wyżej wyliczenia - nie da się bezpośrednio wpłynąć na 700 czy 1000 osób w fabryce bo musiałbys tam siedzieć całymi dniami, a taki Vettel pojawia się tam pewnie na kilka-kilkanaście godzin w miesiącu. Bo musi podróżować, ścigać się, brać udział w imprezach promocyjnych itd. itp. Grafik kierowcy F1 jest mega napięty i zwyczajnie nie ma tam czasu na budowanie relacji z pracownikami w fabryce.

    Mówiąc inaczej - pracownicy tacy szeregowi to co najwyżej raz na ileś miesięcy uścisną dłoń Vettela i dostaną podpisaną czapeczkę i pozostaje im tylko świadomość, że pracują dla "NIEGO" - choć go nawet nie znają (jako osoby, więc zdanie mogą mieć tylko ogólne), a on nie zna ich. Wiec to żadne budowanie zespołu - to mrzonki i brednie. To jest po prostu fizycznie niewykonalne, no chyba, że Vettel ma brata bliźniaka, który siedzi w fabryce :)


    "Co do jednego Twojego przykładu z inżynierem i urodzinami córki... (Wiadomo że kolorowany, więc odnoszę się tylko do inżyniera). Jak znam siebie to gdybym pracował w teamie, gdzie przez poprzednie 3 lata wygrywaliśmy wszystko i przychodzi do nas Stroll to rzeczywiście wsio ryba i robię swoje, ale jeśli nie wygrałem nic przez dekadę i przychodzi Stroll zamiast Sebcia to moja motywacja znowu spada, umysł nie jest czysty i nie pragnie aż tak bardzo sukcesu. Natomiast gdybym przegrywał 10 lat i przyszedłby Sebciu to myślę, że bym dostał kopa."

    OK to można zrozumieć, ponoć w piłce trudniej obronić tytuł niż go wygrac, bo po wygranej motywacja spada... To oczywiste że po 3 tytułach łatwo osiąść na "laurach". Tak samo jak przeciętny zespół F1 bez kasy dostanie kopa jak nagle przyjdzie nowy słynny szef teamu (Ross Brawn), nowy super inżynier (Newey), nowy sponsor (Martini) i nowy super kierowca (Michael Schumacher) - to wiadomo, że rzucą sie do pracy z nową energią.

    Sęk w tym, że trochę zły przykład podajesz. Konkretny przykład to - nie wygraliście mistrza od kilku lat ale walczyliście o tytuł w 2010 i 2012 do ostanich metrów wyścigu. Nie udało się. Ale teraz za Alonso przychodzi Vettel. Chcesz powiedzieć, że dostałbyś dużego kopa bo przyszedł Vettel? Bo osoba Alonso wcześniej nie motywowałaby Cię? W takim Ferrari zawsze jest 1-2 topowych kierowców, za których Tifosi chcą umierać. Nie widzę różnicy czemu mieliby bardziej umierać za Vettela niż wcześniej za ALonso czy Massę, którego tam wszyscy też uwielbiali.

    Jak Alonso jeźdizł w Ferrari i wygrywał im wyścigi (w pierwsze 4 lata wygrał prawie tyle samo co póki co Vettel w 4 niepełne sezonu) to też wątpię by pracownicy w fabryce pluli mu na buty i odmawiali pracy .

    Natomiast narracja tutaj (i nie tylko tutaj )jest taka, że przyszedł Vettel i pstryk Ferrari zaczęło pracować wydajnie, lepsze silniki budować, lepsze aero i w ogóle wsyzstko lepsze - dzięki Vettelowi oczywiście. Jak ktoś tak twierdzi to jest kompletnym ignorantem. To tak nie działa :)


    "Mitycznosc sprotowca jest bardzo ważna. Gościu w fabryce może znać Vettela bądź Hama na takim poziomie jak my, kibice (plus ewentualne plotki). Jedna grupa pracowników będzie wniebowzięta, że przychodzi do nich gość, który zarabia 40 melonów i nie ma Instagrama i oni będą gardzić na pierwszy rzut oka fałszywym podejściem PR Hama. Jeżeli dwaj ich odwiedza i coś tam powiedzą to ci pracownicy uwierzą w szczerość Sebka a jak Ham wyjdzie to skomentują "fałszywa menda". "

    To już jakieś pierdoły totalne opowiadasz. Że niby Vettel jest mityczny i szczery a Hamitlona będą traktować jak fałszywą mendę? LOL. Ci goście z czołówki wszyscy będą takie same wrażenie miłych, fajnych, charyzmatycznych mistrzów sprawiać. Oni są albo tak naturalni w tym, albo wytresowani tysiącami takich spotkań przez kilkanaście lat, że zwykły pracownik w fabryce będzie oczarowany. I oczywiście jeden będzie bardziej lubił Hama a drugi Veta, ale ostatecznie i tak nastąpi podział "Vettel - nasz" a "Hamilton - wróg" - do czasu aż Vettel nie pójdzie do Merca a Ham to Ferrari. Wtedy w fabryce ludzie zaczną uwielbiać Hamiltona. Tak to działa,żadne Instagramy i Twittery nie mają znaczenia :)

    Jakby Hamilton jutro sprowadził się do domu obok i codziennie byś mógł sobie z nim rano pogadać przy płocie to byś na pewno też go bardziej polubił bo stałby się "Twoim ziomkiem z okolicy". I byś bronił jego Intagrama jak cnoty córki. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia!


    "Ludzie są różni tym bardziej Wlosi, Anglicy itd. Możemy myśleć, że wszyscy są mega profesjonalni (Ty tak zakładasz) ale moim zdaniem rzeczywistość jest inna. Na ogół jako człowiek lubimy dany typ człowieka. W mechaniku też o tym było pisane. Przeczytałem wiele książek o sportowcach i wynika z nich tyle, że każdy szczegół ma znaczenie i domino leci w sukces bądź w porażkę. Z Rywalizacji Totalnej można wywnioskować tyle, że 700 osób muszą pasować jak puzzle (czytaj bardziej niż w innych fabrykach) aby odnieść sukces i kierowca tutaj też ma duże znaczenie, bo jest jednym ze środkowych puzzli."

    Ale jak mówiłem nie ma to aż znaczenia na osiągi bolidu! Bo jak wytłumaczysz, że Schumacher był bogiem w Ferrari a w Mercu nie byl w stanie dojechać na podium przez 2 lata? Nie umiał zmotyować ludzi w Fabryce? Niemiecka Legenda Wszech Czasów w NIemieckiem Fabryce? Mercedes miał wszystko ale bolid nie dawał rady. To jak to z tą motywacją? Z tego co wyczytałeś w swoich książkach przecież w Mercedesie powinni z motywacji pracować po 25 godzin na dobę i ogóle rozwalić system. Niemiecki Dream Team z Schumacherem i Rosbergiem! Nie mieli motywacji w fabryce i dopiero jak przyszedł Hamilton to zabrali się do roboty bo Hamilton miał zajebistą charyzmę??? :P

    No wytłumacz mi jak to możliwe?

    Czy jednak to wszystko jedna wielka bujda, że kierowca ma tak duży wpływ na pracę fabryki a problem szybkości bolidu w 99% nie zależy od kierowcy? Ten 1% oczywiście może być jezyczkiem u wagi, decydującym o wygranej tytułu, ale nie może być tak, że Vettel przychodzi do jakiegoś McLarena teraz i robi z nich z miejsca Mistrzowski Team bo to tak nie działa! To brednie wypisywane przez durniów, którzy wierzą w płaską ziemię i inne bzdety. Prawda jest taka, że Ferrari przechodziło głęboką restrukturyację zapoczątkowaną długo przed tym, jak pojawił się tam Vettel i ten po prostu trafił na dobry okres w Ferrari, gdzie zarządzanie w końcu przyniosło efekty w postaci dobrych projektów aut i silnika. Wpływ kierowcy jest tutaj bliski zera. Jakby w Ferrari byli w 2017 Verstappen i Ricciardo (albo Hamilton i Bottas) to ich bolid byłby obecnie tak samo szybki... To mój wniosek :)

  • 71. Heniek007
    • 2018-09-14 21:19:49
    • Blokada
    • *.w90-29.abo.wanadoo.fr

    @70 dexter to Ty?


Skomentuj artykuł

Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!

Zarejestruj się już teraz

Ogólnopolski serwis poświęcony Formule 1 - Dziel Pasję
© 2004 - 2024 GPmedia | Polityka prywatności
Kopiowanie treści bez zgody autorów zabronione.

Created by nGroup logo with ICP logo