Gdy zespoły po blisko pięciu latach przywykły do limitów budżetowych, przewodniczący FIA Mohammed Ben Sulayem dość niespodziewanie poddał w wątpliwość sens wdrożenia przepisów finansowych w F1.
Limity budżetowe po wielu latach przepychanek między zespołami a FIA w końcu zostały wdrożone w sezonie 2021 z myślą o poprawie konkurencyjności stawki oraz o uzdrowieniu finansów mniejszych ekip.
Założenia te wydają się być zrealizowane, dlatego niespodziewany komentarz Ben Sulayema budzi sporo kontrowersji.
Zanim w F1 zaczęły obowiązywać limity budżetowe ekipy miały wolna rękę co do ilości wydanej gotówki, co wyraźnie dzieliło stawkę na dwie grupy prędkości. Ścisłą czołówkę, do której zaliczały się wielkie zespoły ze wsparciem producentów oraz prywatne zespoły, który w żaden sposób, poza szczęśliwymi zbiegami okoliczności, nie mogły nawiązać walki z większymi rywalami, a do tego notorycznie borykały się z problemami finansowymi, grożącymi bankructwem i konicznością opuszczenia stawki.
Po wielu latach negocjacji w sezonie 2021 w końcu udało się wprowadzić limit budżetowy na poziomie 145 milionów dolarów, od którego było kilka wyjątków i który dalej dla wielu ekip z końca stawki stanowi odległy cel wydatkowania swoich funduszy.
Najtrudniej przywyknąć do nowych realiów finansowych miały największe zespoły, czego przykładem było przekroczenie przez Red Bulla limitu w 2021 roku za co ekipa Christina Hornera otrzymała 7 milionów dolarów grzywny oraz zredukowany o 10 procent czas pracy w tunelu aerodynamicznym na kolejny sezon.
Po drodze było też kilka mniej poważnych naruszeń regulaminu finansowego i ostatecznie ekipom udało się uporać z ograniczeniami, które w sezonie 2025 zostały ustalone na poziomie 140,4 miliona dolarów.
W najtrudniejszym położeniu ze wszystkich znalazła się jednak Międzynarodowa Federacja Samochodowa, która musiała opracować, jakby nie było, kosztowne procedury kontroli i zatrudnić wysokokwalifikowany w sprawach audytowych personel, nie odnosząc z tego żadnych korzyści.
Zapewne dlatego prezydent Ben Sulayem w jednym z ostatnich wywiadów określił limity budżetowe jako "ból głowy" dla jego organizacji.
"Patrzę na te limity budżetowe i przyprawiają one tylko ból głowy FIA" mówił cytowany przez agencję AP prezydent FIA. "Nie widzę w nich sensu. Naprawdę."
Słowa najwyższego rangą przedstawiciela FIA są o tyle zaskakujące, że nowe przepisy wydają się funkcjonować zgodnie z założeniami. Formuła 1 ma zdrową stawkę, które w wielu przypadkach może pochwalić się nawet drobnymi zyskami. Stawka również jest bardziej zwarta. W sezonie 2019 najszybszego i najwolniejszego kierowcę w kwalifikacjach (nota bene Lewisa Hamiltona i Roberta Kubicę) w pierwszym wyścigu sezonu dzieliło ponad 5,581, a w tym sezonie różnica ta wynosiła zaledwie 2,051.
Ile z tego stanowi naturalna konwergencja osiągów z upływem czasu obowiązywania nowych regulacji technicznych, a ile samego funkcjonowania limitów budżetowych ciężko określić, ale niepodważalnym dowodem na słuszność wprowadzonych ograniczeń jest zdrowa struktura stawki, w której nie mówi się już o bankructwach ekip F1.
Najświeższe słowa Mohammeda Ben Sulayema mogą więc stanowić obawę zarówno dla mniejszych, jak i większych zespołów.
W przypadku rezygnacji z limitów, te pierwsze naturalnie ryzykują ponownym zepchnięciem na dalszy margines osiągów, a te większe mogą ponownie stać się uczestnikami wyścigu zbrojeń, w którym nie liczą się środki a cel.
Obecny limit budżetowy cały czas jest zawieszony dość wysoko ze względu na to iż od wspomnianej wyżej kwoty jest wiele wyjątków. Do limitu nie liczą się pensje zawodników oraz trzech najlepiej zarabiających członków zespołu. Koszty podróży i wydatki poniesione na marketing również są wyłączone z limitu tak samo jak wydatki na nieruchomości, opłaty wpisowe oraz urlopy macierzyńskie/ojcowskie, a w przyszłym roku dojdą do tego także wydatki na paliwo do bolidów, które jak się okazuje nie jest, a tym bardziej nie będzie tak tanie jak się może wydawać.
09.05.2025 11:37
0
Im więcej kasy narośnie w F1 tym więcej dla przewodniczącego turbaniarza, logiczne.
09.05.2025 13:58
0
Idą wybory, więc takim gadaniem chce zyskac poparcie najbogatszych zespołów, którym teoretycznie te limity najbardziej doskwierają.
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
zarejestruj się