Ricciardo wczoraj rozbił nowy bolid, ale zespół nie panikuje
Zespół Red Bulla przyznał, ze Daniel Ricciardo wczoraj podczas pierwszego tzw. roll-outu delikatnie rozbił zupełnie nową konstrukcję RB14, ale nie widzi w tej sytuacji żadnych skutków ubocznych, które mogłyby negatywnie odbić się na przygotowaniach ekipy do przedsezonowych testów.Warunki na torze nie były sprzyjające ze względu na opady deszczu, które z pewnością przyczyniły się do utraty panowania nad bolidem. Dzień filmowy Red Bulla został więc przerwany przed osiągnięciem dozwolonego regulaminem limitu 100 km.
Wedle relacji Ricciardo rozbił auto na bandzie okalającej tor, ale uderzył w nią z niewielką prędkością. Australijczykowi nic się nie stało, ale uszkodzeniu ulec miał przód auta w tym zawieszenie, nos, przednie skrzydło i podłoga.
Części zapasowe w zespołach F1 o tej porze roku stanowią deficytowy towar, dlatego bardzo szybko pojawiły się obawy o to czy Red Bull zdoła przygotować auto na rozpoczynające się w przyszłym tygodniu zimowe testy pod Barceloną.
Rzecznik prasowy zespołu we wtorek zapewnia, że ekipa nie będzie miała z tym problemu, a zespół jakby nie było ma jeszcze tydzień czasu na odbudowanie auta.
Zapytany o pierwsze odczucia względem nowego bolidu, Ricciardo odpierał: "Ciężko jest powiedzieć coś po kilku okrążeniach, ale wstępne odczucia są dobre. Już czuję, że tył auta całkiem nieźle się trzyma, nawet w tak kiepskich warunkach. To zachęcające sygnały."
Ricciardo przyznał również, że nie miał większych problemów z przywyknięciem do jazdy z systemem halo: "Jak do tej pory dobrze mi się widzi przez halo. Zrobiłem tylko kilka okrążeń instalacyjnych, więc wszystko wydawało się bardzo nowe, ale nie zauważyłem nawet, że on tam jest, więc jest całkiem dobrze."
komentarze
1. MarTum
Czyżby aż taka różnica w prowadzeniu się auta?
2. ds1976
Czyżby aż taka różnica między kierowcami Red Bull? Pomylili się i na deszcz wypuścili tego niewłaściwego?
3. Heniek007
@2 Spokojnie...Daniel tez zna sie na rzemiosle.
4. marekko
@3- Dobrze to ująłeś, na rzemiośle, do artysty troszkę mu brakuje. Moim zdaniem.
5. galileo900
Niestandardowe, nierozgrzane opony, a może to te slicki, które mu w pewnej chwili założyli :)
6. sliwa007
Panowie zluzujcie trochę bo wystarczy wyciągnąć takie GP Monaco, gdzie Verstappen 3 razy rozbił bolid w jeden weekend i już rozmawiamy inaczej. Każdemu może się przytrafić taka przygoda i w zasadzie więcej nie ma sensu tego roztrząsać.
Wyprodukowanie części w 7 dni to nie jest wielki problem jak na taki zespół. Mają dużo czasu.
A co do systemu halo i widoczności, no tutaj zapewne wszystko będzie ok do czasu jakichś kolizji. Wtedy z pewnością usłyszymy negatywne komentarze na ten temat. Jazda po pustym torze, a walka w pierwszym zakręcie to dwie różne sprawy.
Ważne, że coś zaczyna się dziać. Prezentacje, testy itd. Zdecydowanie za długa jest ta przerwa zimowa.
7. FanVerstappen
@6 Ja to potraktowałam jako żart, ale może się nie znam :D Co do samej wypowiedzi Ricciardo to cieszę się, że tył się dobrze trzyma a samo halo nie przeszkadza kierowcy. To dobry znak!
8. ds1976
@6 sliwa007 Verstappen tyle razy rozbijał bolidy w Monaco bo uparł się, że nagnie konfigurację toru do własnych oczekiwań. Ale naprawdę warto zobaczyć wyścig w Monaco (już w barwach RBR) co wyprawiał na mokrym do czasu przeschnięcia toru i próby przestawienia bariery.
9. dexter
Ajajaj! A to Daniel znowu narozrabial ;-))
Z pewnoscia nie kazda osoba zdaje sobie sprawe, ze Motorsport jest niewiarygodnie kosztowny. Na poczatku trzeba dwie rzeczy rozroznic. W sporcie motorowym jest kierowca ktory po prostu jest prywatnym kierowca i nie pracuje dla producenta - to moze byc mlody kierowca ktory dopiero probuje przebic sie do gory. I jest licencjonowany zawodowy kierowca wyscigowy, tzw. profi, ktory w taki sposob zarabia swoje pieniazki i z tego po prostu zyje.
Zacznijmy moze od prywatnej osoby. Naturalnie na poczatku kazdy kierowca musial gdzies rozpoczac przygode ze sportem motorowym aby z biegiem czasu przejsc przez rozne serie wyscigowe. O co chodzi? Trzeba placic. W kazdej serii wyscigowej ktora promuje mlodego kierowce jest tak, ze trzeba wniesc pieniazki ze soba. Oczywiscie takie rzeczy probuje sie pokryc przez sponsorow etc. - ale na poczatku zasadniczo trzeba placic.
Jest cos takiego jak umowa pomiedzy kierowca a zespolem wyscigowym i w tej umowie dokladnie uregulowane sa zawsze rozne rzeczy, np. kto obejmuje koszt gdy samochod zostanie uszkodzony.
Moze oczywiscie byc tak, ze kierowca wyjedzie z boksow i nagle bedzie sie krecic, gdzies uderzy, auto badzie robite, czesci bada zepsute i powedruja na zlom. W takim przypadku zespol bedzie musial naprawic szkode, tzn. poniesc koszt. A w sporcie motorowym reperatura zawsze kosztuje bardzo, bardzo duzo pieniedzy. I naturalnie jest to tak uregulowane, ze kazdy kierowca ma ubezpieczenie ktore w pewnym stopniu pokrywa koszt. Tzn. przewaznie zespol ma ubezpieczenie. I tak jak w kazdym innym ubezpieczeniu jest cos takiego jak udzial ktory ubezpieczajacy musi poniesc w przypadku roszczenia ubezpieczeniowego. Np. w serii GP2 jest tak, ze przy kazdej szkodzie ubezpieczajacy ma udzial wlasny w wysokosci 15.000- 20.000 Euro. Tzn. kierowca wyjezdza z boksow, uderza o sciane i kwota 20.000 Euro z wlasnej kieszeni wedruje na konto zespolu. Reszte kosztow aby bylo fajnie tylko do pewnej kwoty pokrywa ubezpieczenie. W sytuacji gdy kwota zostanie przekroczona to kierowca znowu musi zrobic przelew.
I teraz jesli kierowca co weekend bedzie mial taki wypadek to ubezpieczalnia co zrobi? Dzwoni do domu i mowi tak: "Kolego! Ty nie jestes dla nas biznesem. Wychodzimy z takiego biznesu!" I teraz naturalnie moze byc tak, ze nagle kierowca nie bedzie ubezpieczony. A taka rzecz szybko moze skonczyc sie bez happy-end'u.
W sporcie motorowym w ogole nie ma takiego pytania kto ponosi wine. Naturalnie moze byc tak, ze kierowca pojedzie super wyscig, a pod koniec wyscigu ktos nagle z boku w pelnym tempie uderzy w auto - trzeba placic. Wyscig zepsuty, nikogo nie interesuje kto jest winny i jeszcze na koniec trzeba placic ... Kierowca uprawia sport motorowy na wlasne ryzyko. Sek w tym, ze takie rzeczy moga byc bardzo, bardzo bolesne dla wlasnego porfela.
Swiat oczywiscie juz inaczej wyglada gdy ktos jest kierowca fabrycznym. Wszystko jest identyczne: kazdy kierowca moze miec wypadek, czesci kosztuja to samo, naprawa kosztuje to samo, ale kompletny koszt pokrywa fabryka. W takim przypadku Daniel Ricciardo nie bedzie musial z wlasnej kieszeni zaplacic ani jednego centa. Wszystko pokryje zespol. Najwyzej zespol poprosi kierowce aby w przyszlosci unikal takich rzeczy. Gdyby Daniel co 2 tygodnie rozbijal bolid, to oczywicie kiedys moze dojsc do rozmowy i szef zespolu powie tak: "Kochany Danielu, tak dalej byc nie moze. Niestety musimy Cie zwolnic." W najgorszym wypadku takie cos moze sie wydarzyc, ale wtedy przynajmniej jesli chodzi o strone finansowa kierowca jest zabezpieczony. Za swoje uslugi zarabia dobre pieniadze etc. To jest wyraznie bardziej przyjemna strona medalu.
Teraz trzeba pamietac, ze czym wyzsza seria wyscigowa, tym bardziej kosztowna. W takiej serii jak np. GP2 nowe przednie skrzydlo kosztuje 25.000 - 30.000 Euro. Tzn. kierowca wyscigowy za uszkodzony nos moglby sobie kupic male auto. A uszkodzenie nosa zdarza sie srednio 2-3 razy na sezon. To jest naturalne i nalezy do sportu. Dlatego Motorsport jest jedna z najdrozszy dyscyplin sportowych na swiecie.
W F1 przednie skrzydlo razem z nosem moze kosztowac minimum 150.000 Euro. Tylne skrzydlo spokojnie bedzie kosztowac 100.000 Euro. 250.000 Euro - to juz jest kwota, ktora jest wieksza od ceny kazdego normalnego samochodu drogowego. Taki koszt w duzej czesci spowodowany jest materialem ktory nazywa sie wlokno weglowe. Karbon jest lekkim oraz twardym tworzywem i perfekcyjnie nadaje sie do sportu motorowego. Monocoque razem ze skrzydlami, boczne skrzynie, podloga, pokrywa silnika i calym bodywork bedzie kosztowac milionowa kwote. Skrzynia biegow powyzej 500.000 Euro. PU w przyblizeniu 2 mln. Euro. Ponadto uklad chlodzenia, hydraulika, uklad wydechowy, uklad paliwowy: ponad 600.000 Euro. Hamulce: 150.000 Euro, zawieszenie: 200.000 Euro - i to w bardzo, korzystnym przypadku. Jeden zestaw opon razem z felga: 30.000 Euro (a na weekend wyscigowy potrzebnych jest 13 zestawow + opony deszczowe). Ponadto wiele innych roznych komponentow tak jak kierownica: minimum 20.000 Euro, ale raczej koszt bedzie podwojny a nawet potrojny. Skorupa w ktorej kierowca siedzi: 10.000 Euro. Pedal gazu i hamulca 10.000 Euro. W efekcie koncowym auto F1 moze kosztowac w przyblizeniu ponad 4 miliony Euro - a to tylko jest sam material. Ponadto dochodzi ogromny koszt produkcji, monitorowania, logistyki i przede wszystkim koszt badan i rozwoju. Jesli podliczy sie wszystko razem to cena wyraznie sie pomnozy.
10. devious
"Z pewnoscia nie kazda osoba zdaje sobie sprawe, ze Motorsport jest niewiarygodnie kosztowny."
Cpt. Obvious znowu w formie! :D
Drogi dexterze, wiedzę może i masz, ale styl Twoich wpisów jest arcy-męczący. Opowieści o tym, do czego służy kierownica w stylu "może nie wszyscy o tym wiedzą, ale bolid posiada kierownicę. Służy ona do nadawnia momentu skrętnego przednim kołom, jak także regulowania wszelkich parametrów silnika. Widzieiliście drogie dzieci , te kolorowe gałeczki na kierownicy? Służą one do zmiany mapowań silnika, ustawień dyferencjału, włączania radia (tak, radia - bo nie iwem czy wiecie, ale bolidy F1 posiadają radia -
słuzą one do komunikacji z zespołem, ale o tym będzie mój kolejny wpis) oraz 30 innych czynności, którę wymienię w nastęnym akapicie" :) :) :)
Nie wiem jaki jest sens Twoich esejów - do kogo są adresowane? Nie szkoda Ci czasu na wypisywanie takich długich wpisów adresowanych w pustkę?
Może załóż jakiegoś bloga "F1 dla przedszkolaków" - akurat taki styl pisania by idealnie pasował :)
WIem,że trochę się czepiam ale masz dużą wiedzę a podajesz ją w totalnie niestrawnej potrawie. Za każdym razem czytam i się w myślach śmieję:
"-jak ten gość tak ma z wszystkim w życiu, to musi być zabawnie, jak tłumaczy ludziom na kolacji biznesowej przez 30 min do czego służy talerz i jaką pracę musi wykonać kucharz, aby potrawa ze świni zmienila się w pyszą pieczeń?
-albo podczas lotu wstaje i zaczyna dawać współpasażerom wykład od słów "nie wiem czy wiecie, ale samolot ma skrzydła. Służa one do wytworzenia siły nośnej, która pozwala wzbić się 150 tonowej maszynie w przestworza. A wszystkim zawiaduje licencjonowany pilot, który trenował tysiące godzin by wziąć życie pasażerów w swoje ręce..." itd. itp.
Jak mówiłem - widać, że masz dużą wiedzę, ale po co te eseje pełne oczywistych oczywistości w stylu "zespół płaci za naprawy, kierowca fabryczny nie musi się tym martwić - przecież wszyscy o tym wiedzą" A ty walisz kilka akapitów o tym, litości :)
Temat ubezpieczeń i prywatnch środków jakie kierowcy muszą płacić uważam za to za ciekawy - o tym się głośno nie mówi. Troche chyba jednak mylisz pojęcia pisząc o "zawodowcach" i "amatorach-prywaciarzach" bo to bardziej pasuje do rajdów. W wyścigach obecnie praktycznie nie ma amatorów, nawet w seriach juniorskich cała czołówka do są profesjonaliści z juniorskimi kontraktami w dużych zespołach fabrycznych, albo mniejszych stajniach, które jednak starają się też byc w pełni profesjonalne. Sponsorzy coraz rzadziej są powiązani z jednym kierowcą, często są to wręcz stajnie sponsorskie, tak jak w przypadku np. rosyjskiego SMP.
No ale to temat rzeka - o tym możemy dyskutować, sam bym sie chętnie różnych smaczków dowiedział :) Ale nie w formie "a czy wiesz, że skrzydło bolidu F1 jest takie drogie?" Czytając takie rzeczy mam wrażenie, że piszący ma wszystkich dookoła za kompletnych imbecyli...
11. devious
Co do ubezpieczeń, to tutaj wiedzę mam niewielką, raczej w rajdach się z tematem bardziej zapoznałem niż F1. Tam też kierowcy prytatni oraz małe stajnie stoją zawsze przed dylematem "ubiezpieczyć auto za grube tysiące euro czy ryzykowac jeszcze większe stawki za naprawy w przypadku dzwona?" Nie ma prostych odpowiedzi, najlepiej się po prostu nie rozbijać oczywiście :) W rajdach uszkodzenia są jeszcze częstsze niż w takiej F1 - bo w zasadzie ciężko przejechać kilka odcinków nie urwając tego czy tamtego... W F1 teoretycznie jak unikniesz kolizji na starcie to potem mozesz jechać czysto do mety.
Temat ogólnie jest grząski, bo ubezpieczyciel chce zarobić - a więc stawka żeby ubezpieczyć bolid F1 musiałaby być koszmiczna. Wątpie czy ktokolwiek to robił. Z tego co mi wiadomo to kierowcy posiadają polisy na siebie (na życie), do sa opcjonalne polisy w stylu NWW - w razie, jakby komuś na torze wyrządzili krzywdę - a obowiązkowo takie ubezpieczenia ma organizator zawodów (ktoś musi płacić w razie wypadku z udziałem czy kibiców czy marschalli). Zespoły analogicznie ubezpieczają zespół, natomiast bolidy? Nie wiem czy komukolwiek by się to kalkulowało...
Temat na pewno ciekawy, nigdy się nim nie interesowałęm w seriach takich jak GP2 czy F3.
12. dexter
@devious
W efekcie koncowym dla mnie wazne jest aby uwzglednic wszystkich, tzn. kazdego uzytkownika i niekiedy w bardzo prosty sposob przyblizyc niektore tematy oraz sprobowac przedstawic wrazenie moze z innej pozycji. Wiekszosc ludzi posiada wiedze powierzchowna, a sport motorowy jest bardzo glebokim tematem.
Ja nikogo nikogo w moich postach nie obrazam, kazdego szanuje i zawsze staram sie jesli ktos ma normalne pytanie grzecznie odpowiedziec i tyle. Za to Ty obrazasz mnie teraz. Czepiasz sie i to bez najmniejszego powodu. Dyskusja to dobra rzecz, pod warunkiem, ze rozmawia sie o tym samym! Uwierz mi, ja nie musze takich bzdurnych rzeczy wysluchiwac albo zajmowac sie takimi dziecinnymi problemami ala ?Czytając takie rzeczy mam wrażenie, że piszący ma wszystkich dookoła za kompletnych imbecyli...? etc. Taak Ciebie szczegolnie, devious... Rece po prostu opadaja.
?Troche chyba jednak mylisz pojęcia pisząc o "zawodowcach" i "amatorach-prywaciarzach" bo to bardziej pasuje do rajdów. W wyścigach obecnie praktycznie nie ma amatorów?
Od standardowej narodowej licencji A (dzieki ktorej mozna brac udzial w krajowych wyscigach i mistrzostwach) do miedzynarodowej licencji C (dzieki ktorej mozna startowac w miedzynarodowych wyscigach FIA albo np. w wyscigach 24h na Nürburgringu) - tutaj scigaja sie amatorzy.
Dalsze klasy licencji wyscigowej dla prywatnych kierowcow sa raczej mniej interesujace. Tylko, ze wzgledu na kompletnosc: sciezka zawodowych kierowcow wyscigowch prowadzi z miedzynarodowej licencji B (np. DTM, Formula 3) poprzez licencje A do super-licencji (to juz jest F1).
PS. Ubezpieczenie od wypadku sportowego dostajesz w Federacji Sportow Motorowych w ktorej wyrabiasz licencje. A zespol wyscigowy ma ubezpieczone samochody.
Pozdr.
13. roj
@10 !
Dexter nigdy nikogo nie obrażał (ani z czytelników forum ani zawodników F1). Zastanów się czy też taki jesteś.
Dexter nie obraża, nie zaczepia, nie prowokuje. Bardzo dużo osób, które czyta regularnie artykuły i części dyskusji ale nie pisze samemu cenią sobie jego wiedzę.
Ja wolę wpisy zaczynające się od "nie wiem czy wiecie" niż od jechania treści poprzednich wpisów i ich autorów... lub Twoje z posta @11 - nie znam się ale się wypowiem..
Nie podobają Ci się jego wpisy - nie czytaj albo ignoruj!
Ja Twoich nie czytam, nie denerwuję się, nie komentuje (z wyjątkiem dziś), żyjemy w pokoju.
Także zostaw wartościową osobę w spokoju, komentuj F1 a nie wpisy innych.
14. dexter
@11. devious
Dzien Dobry. Teraz delektujac sie dobra poranna kawa mam jeszcze troche wolnego czasu i moge zajrzec na "pasje" :-)
"Tam też kierowcy prytatni oraz małe stajnie stoją zawsze przed dylematem "ubiezpieczyć auto za grube tysiące euro czy ryzykowac jeszcze większe stawki za naprawy w przypadku dzwona?" "
Pauszalizowac nie mozna, ale z takim dylematem: "ubiezpieczyć auto za grube tysiące euro czy ryzykowac jeszcze większe stawki za naprawy w przypadku dzwona?" to pierwszy logiczny ruch powinien byc skierowany po rozum do glowy. Myslac w taki sposob ruina finansowa jest zaprogramowana. Nie mam pojecia. Mozliwe, ze w takiej sytuacji sponsorzy moga byc rozwiazaniem.
"Zespoły analogicznie ubezpieczają zespół, natomiast bolidy? Nie wiem czy komukolwiek by się to kalkulowało..."
Niestety zwykle ubezpieczenie samochodowe nie zapewnia ochrony w sporcie motorowym. A w sporcie motorowym dla zespolow wyscigowych jest tzw. ubezpieczenie wyscigowe, ktore pokrywa m.in. takie rzeczy jak:
kolizja, sila wyzsza
elementarne wydarzenia
wypadki
pozar, uderzenie pioruna, eksplozja
wlamanie i kradziez: kradziez calego pojazdu i roznych czesci
wandalizm
uszkodzenie silnika i skrzyni biegow w wyniku wypadku i kolizji
obejmuje wszystkie treningi i kwalifikacje do wyscigu
uszkodzenie podlogi (takze ?kurbing?)
kola, opony (tutaj moze byc pauszala)
transport na tor wyscigowy itd. itp.
Ubezpieczenie wyscigowe przewaznie jest indywidualnie dopasowane do kazdego klienta i przed kazdym sezonem musi byc ponownie obliczone - samochod wyscigowy poprzez aktualizacje ciagle sie zmienia i takie zmiany musza byc wziete pod uwage przy obliczaniu skladki.
"Z tego co mi wiadomo to kierowcy posiadają polisy na siebie (na życie), do sa opcjonalne polisy w stylu NWW - w razie, jakby komuś na torze wyrządzili krzywdę - a obowiązkowo takie ubezpieczenia ma organizator zawodów (ktoś musi płacić w razie wypadku z udziałem czy kibiców czy marschalli)."
Zgadza sie. Ubezpieczenie sportowca zawodowego nie rozni sie zbyt wiele od prywatnego ubezpieczenia ktore kazdy czlowiek posiada. Polisy wyplacaja pieniadze za czasowa niezdolnosc do pracy (zlamana reka, noga) oraz przy trwalej niepelnosprawnosci. Np. ubezpieczenie dla kierowcow obejmuje zwichniete stawy, naderwanie/zerwanie wlokna miesniowego itd. itp. Trwala niepewnosprawnosc (kiedy trzeba np. amputowac reke albo noge) spowodowana wypadkiem jest rowniez objeta ubezpieczeniem od wypadkow wyscigowych. Np. przy 50 procentowej niepelnosprawnosci jest cos takiego jak dozywotnia emerytura dla kierowcy wyscigowego. Jesli kierowca zginie wyplacona zostanie uzgodniona suma w przypadku smierci. W przypadku wypadkow na zamknietych torach podczas wyscigu, kwalifikacji albo treningu ubezpieczenie jest aktywowane. Takie ubezpieczenie przez okres np. powiedzmy dwoch lat wyplaca tez kwote za kazdy dzien pobytu w szpitalu. Obejmuje koszt leczenia oraz rehabilitacji, operacje kosmetyczne itd. itp.
Zawodowi sportowcy przy milionowych kontraktach za taki czy inny pakiet ubezpieczenia placa grube dziesiatki tysiecy euro na miesiac. Pozniej przez okres wielomiesiecznej rehabilitacji i leczenia kierowca moze liczyc na wyplacona stawke ktora np. na dzien moze wynosic okolo 120.000 euro. W przypadku smierci kierowcy ubezpieczeni sa na wielomilionowe kwoty.
Dla kierowcy wyscigowego wazna jest jeszcze jedna rzecz. Aby ubezpieczenie oferowalo krotkominowe zmiany gdy kierowca np. jako gosc bierze udzial w innych seriach wyscigowych.
Poza tym dla kazdego zainteresowanego tematem pierwszym punktem informacji powinna byc zawsze byc Ubezpieczalnia. Klub motorowy czy Krajowy Zwiazek Sportow Motorowych tez zawsze potrafi odpowiedziec na wiele interesujacych pytan. Tam pracuja eksperci ktorzy posiadaja przydatne wskazowki i pierwsze informacje. Wystarczy jeden telefon i kazda zainteresowana osoba dowie sie jakie warunki sa wymagane oraz jakie mozliwosci sa dostepne.
Wiekszosc klubow motorowych wspolpracuje zawsze z duzymi organizacjami i tam mozna szybko znalezc kompetentnego parnera w zakresie nietypowych pytan. Eksperci sa zawsze na miejscu i oferuja specjalistyczna porade. Od A jak auto wyscigowe do U jak ubezpieczenie.
Pamietam jak wiele lat temu robilem licencje A, to ubezpieczenie od wypadku automatycznie dostalem od Zwiazku.
Pozdrawiam i milego dnia zycze!
15. dexter
Edit:
A w sporcie motorowym dla zespolow [zapomnialem dodac: jak i kierowcow podrozujacych w swoich samochodach] w rozmaitych seriach wyscigowych jest tzw. ubezpieczenie wyscigowe.
@11. devious
Powracajac jeszcze raz na krotko do tematu "oczywistych oczywistosci" ;-)
Ogolnie na torach teraz jest tak, ze organizator wyscigu zanim dopusci Cie do wyscigu, to bedzie wymagal przy zameldowaniu od kierowcy udowodnienia, ze posiadasz odpowiednie ubezpieczenie na samochod. Inaczej nie zostaniesz dopuszczony do wyscigu. Jesli nie masz wlasnego pojazdu wyscigowego to oczywiscie masz mozliwosc w okreslonych wyscigach w profesjonalnym aucie wyscigowym sie poscigac, ale w takiej sytuacji bedziesz musial wykupic ubezpieczenie za samochod wyscigowy.
A ubezpieczenie to jest tylko poczatek, poniewaz trzeba jeszcze zrobic 3-dniowy kurs. Sam kurs nie jest zly, bo zawsze jest duzo smiechu z uczestnikami. I kazdy musi przez taka procedure przejsc. Sek w tym, ze juz raz taki kurs kiedys zaliczylem, ale wedlug regulaminu bylo to dawno i musialem jeszcze raz zaplacic (operator w koncu musi zarobic).
Oczywiscie tak jak juz w poscie #9 napisalem. Wazne jest zawsze aby udzial wlasny przy ubezpieczeniu byl zawsze na takim poziomie ktory mozesz w przypadku roszczenia z wlasnej kieszeni bez problemow pokryc. W przeciwnym razie weekend wyscigowy na ktory kazdy kierowca sie cieszy szybko moze skonczyc sie absolutna katastrofa finansowa. Sadze, ze to jest dosc wazny temat dla kogos kto ma zamiar po zamknietym torze sie scigac.
Ale organizatorzy wyscigow dzisiaj rowniez musza sie o wlasne ubezpieczenie zatroszczyc. Dawniej byly jeszcze takie czasy, gdzie wystarczylo, ze kierowcy zdeklarowali odstapienie od odpowiedzialnosci organizatora i wszystko bylo w porzadku. Jednak poprzez zaostrzone warunki w kodeksie prawa cywilnego takie zrzeczenie nie jest juz wystarczajace aby zwolnic organizatora z odpowiedzialnosci. Przynajmniej tak jest teraz u nas.
Na zakonczenie jeszcze jedno zdanie a propos amatorow. Wiesz @devious kiedy wedlug przepisow jestes amatorem? Gdy przez sport motorowy uzyskujesz mniej niz 50 procent wlasnych calkowitych dochodow.
Skomentuj artykuł
Jeśli nie masz jeszcze konta, dołącz do społeczności Formula 1 - Dziel Pasję!
Zarejestruj się już teraz